Na komendzie znaleźli się po
dziesiątej. Od razu wpadli na Maćka, który na ich widok wytrzeszczył oczy. Natychmiast
zaczął domagać się szczegółów, ale komisarze nie mieli ochoty na dyskusje.
Chcieli dotrzeć do Starego, zanim dowie się, że są na miejscu.
Posadzili Zuzię z córką w swoim
biurze, zostawili z nimi Kaśkę i skierowali się do biura szefa. Nie było czasu
na przygotowywanie jakiegoś zawiłego planu czy choćby wspólnej wersji wydarzeń,
musieli pójść na żywioł.
Co do jednego mieli rację:
Stary był naprawdę wściekły. Nie zdążył jednak zmieszać ich z błotem. Nie
spodziewał się, że jego podwładni nie zamierzają się bronić, tylko atakować.
- Wiemy o ładunkach wybuchowych
– oświadczyła Aśka, patrząc hardo na szefa. Nie zamierzała siadać. W ten sposób
od razu zakomunikowałaby uległość. – Myślał pan, że nikt się szczególnie nie
przejmie, jak wylecimy w powietrze?
- Proszę liczyć się ze słowami
– odparł Stary ostro, ale w jego głosie dało się słyszeć nutkę niepewności.
- Nie zamierzam – powiedziała
Joasia, podchodząc do szefa z wyzywającą miną. – Miarka się przebrała. Albo
zapewni im pan bezpieczeństwo, albo pójdziemy wyżej.
- Jak pani śmie…
- To miał być rodzaj kary? –
kontynuowała kobieta, trzęsąc się ze złości. – Za niesubordynację?
- Nie pozwolę na takie
zachowanie – oświadczył Stary, odzyskując rezon. – Zlekceważyliście rozkaz,
samowolnie wróciliście do miasta zamiast…
- Dać się zabić? – podchwycił
Sebastian, unosząc brwi. – To rzeczywiście dziwne. Pana przełożeni na pewno się
tym zainteresują.
Stary poczerwieniał ze złości.
Wyglądał, jakby powstrzymywał się przed powiedzeniem kilku dosadnych słów.
- Na razie Konarska zostaje na
komendzie – wycedził w końcu prze zaciśnięte zęby. – Nadal jesteście za nią
odpowiedzialni.
Komisarze bez słowa opuścili
biuro szefa. Dopiero na korytarzu wymienili się spojrzeniami.
- Teraz będzie szukał kreta –
mruknął Seba. – Nikomu nie możemy powiedzieć, że Magda maczała w tym palce.
- Nawet Maćkowi – zgodziła się
Joasia, kiwając głową.
Z Maćkiem pracowali wiele lat.
Mieli do niego zaufanie, wiedzieli, że nie naraziłby ich celowo, nie w taki
sposób. Jednak fakty świadczyły przeciwko niemu. Trudno było uwierzyć, że nie
wiedział o ładunkach wybuchowych, skoro prowadził śledztwo. Pojawiło się
ziarnko zwątpienia i choć woleli o tym nie mówić, to oboje brali to pod uwagę.
Wieloletnia praca w wydziale śledczym nauczyła ich, że „zaufanie” to bardzo
duże słowo. W stu procentach wierzyli tylko sobie nawzajem, a w pozostałych
przypadkach zawsze pozostawała odrobina niepewności.
Przez kolejną godzinę Maciek
przepraszał komisarzy. Zarzekał się, że nie miał o niczym pojęcia. Aśka i
Sebastian wysłuchali tego w milczeniu, ale powstrzymali się od komentarzy. Nie
chcieli drążyć tematu.
Stary mocno przejął się całą
sprawą. Postawił pod komendą kilku mundurowych i kazał obserwować okolicę.
Mieli też legitymować wszystkich, którzy chcieliby wejść do środka. Jakby tego
było mało, szef ściągnął saperów i psa, którzy mogli się przydać w razie
alarmu.
Aśka jednocześnie znudzona i
podenerwowana w końcu znalazła sobie zajęcie. Przysiadała się na dole do
ziewającego policjanta i zaczęła głaskać psa. Przyznała, że jeszcze w szkole
policyjnej myślała o służbie z psem, ale jej losy potoczyły się inaczej.
Mundurowy zaczął więc opowiadać o szkoleniu, a potem samej pracy.
- Słyszałaś o akcji na Powiślu?
– zapytał w końcu policjant.
- Tak, zginął wtedy nasz –
odparła Joasia, kiwając głową.
- Jarek Zawadzki. A jego pies
został ranny. Teraz prawdopodobnie wyląduje w schronisku.
- Co? Dlaczego?
- Często tak jest – westchnął
mundurowy. – Kiedy pies nie jest zdolny do pracy, trzeba się go pozbyć. Czasem
zostaje u przewodnika, no ale w tym przypadku…
- I nikt go nie chce? – dziwiła
się Joasia, nadal machinalnie głaszcząc psa.
- Suka została postrzelona i
spadła z kilku metrów. Teraz kuleje. A wiesz… ludzie się boją. Pies policyjny
jest kojarzony z agresją.
- Pracowała przy pościgach?
- Pościgach, zatrzymywaniu
podejrzanych, wcześniej w ratownictwie wodnym – opowiadał mężczyzna. –
Próbujemy znaleźć jej dom, ale sama wiesz…
- Tu jesteś! – zawołał nagle
Seba, zbiegając po schodach. – Szukam cię po całej komendzie.
Aśka przeprosiła mundurowego i
podeszła do partnera. Wyglądało na to, że ma do niej ważną sprawę, ale niełatwo
było znaleźć teraz spokojne miejsce. Dopiero po kilku minutach udało im się
zaszyć w pustym pokoju przesłuchań i porozmawiać bez świadków.
- Trzeba coś z tym zrobić –
powiedział Seba, krążąc po pomieszczeniu. – Nie możemy czekać, aż zaatakuje.
Mogą zginąć ludzie.
- Masz konkretny pomysł czy tak
tylko mówisz?
- Myślałem o prowokacji –
przyznał policjant.
- Prowokacji? – powtórzyła
Joasia z niedowierzaniem. – Chyba nie chcesz ich wystawić…
- Nie, oczywiście, że nie –
odparł Sebastian, kręcąc głową. – On musi już wiedzieć, że my jej pilnujemy.
Skoro nas obserwował, śledził. Wystarczy podstawić kogoś podobnego do Zuzi.
Aśka westchnęła i usiadła. Zgadzała
się z Sebastianem – coś trzeba było zrobić.
- No a co z Marysią? – zapytała
zamyślona. – Przecież nie podstawimy dziecka…
- Może… no nie wiem… Może
udamy, że zabieramy gdzieś tylko Zuzię? W końcu to na niej facetowi zależy.
- No to co? Ustalimy z Maćkiem
szczegóły i idziemy do Starego – zadecydowała Joasia, podnosząc się z krzesła.
W normalnej sytuacji uzyskanie
zgody na prowokację wcale nie było takie proste. Stary należał do ludzi
wyjątkowo ostrożnych. Bał się porażek jak ognia, więc każde wystawianie podwładnych
na ryzyko było mu nie na rękę.
Jednak tym razem było inaczej.
Przede wszystkim chciał zapewnić bezpieczeństwo sobie (czyli także komendzie) i
uniknąć kompromitacji. Tak więc z chęcią przystał na pomysł komisarzy,
zaznaczając jednocześnie, że za niepowodzenie przyjdzie im słono zapłacić.
- Tak – mruknęła Joasia
ironicznie, kiedy wieczorem sprawdzali w biurze broń, - bomba to pikuś w
porównaniu z gniewem Starego.
- Aśka – zagadnął Seba,
zerkając w jej stronę, - wiesz, że bardzo mi na tym zależy. Żeby go złapać i
żeby to się skończyło, ze względu na Zuzię.
- Wiem – odparła spokojnie,
choć nie była pewna, do czego mężczyzna zmierza.
- Ale nie myśl, że nie rozumiem
ryzyka, że nie biorę go pod uwagę. Nie musisz ze mną iść, zwłaszcza…
Urwał, nagle zdając sobie sprawę,
że dalsza część zdania mogłaby zabrzmieć zupełnie niezgodnie z jego intencjami.
- Zwłaszcza? – podchwyciła
kobieta, unosząc brwi. – Zwłaszcza po tym, jak wycofałam się z ostatniej akcji?
- Nie to miałem na myśli…
- Daruj sobie – warknęła.
- Chodzi mi o to, że nie chcę,
żebyś się czuła zobowiązana do czegokolwiek – powiedział Sebastian, próbując
nadal zachowywać spokój. – Wiemy, jak to się może skończyć. To nie żarty ani
miejsce na udowadnianie czegokolwiek. Znasz mnie dość dobrze, żeby wiedzieć, że
zawsze wole być na akcji z tobą. Stanowimy zgrany zespół. Ale jesteś też moją
przyjaciółką i nie chcę, żebyś myślała, że chcę poświęcić ciebie, żeby uratować
Zuzę.
Aśka pokiwała głową, chowając
telefon do kieszeni.
- Oboje chcemy to zakończyć –
odparła. – Zgodziłam się na ten plan, bo uważam, że jest dobry. Nie raz byliśmy
w trudnej sytuacji i jakoś z tego wychodziliśmy, więc… może tym razem też tak
będzie.
Uśmiechnęła się do partnera i
zarzuciła kurtkę.
- Chodź, miejmy to już za sobą –
powiedziała.
Nie było łatwo znaleźć kogoś,
kto zgodziłby się uczestniczyć w prowokacji. Sprawę utrudniał również fakt, że
przynajmniej figura, wzrost i włosy musiały zgadzać się z wizerunkiem Zuzi. W
końcu zgodziła się Magda. Co prawda włosy miała stanowczo zbyt jasne i krótkie,
ale peruka rozwiązała ten problem.
Plan był prosty. Komisarze we
trójkę mieli opuścić komendę i wsiąść do samochodu. Oficjalna wersja głosiła,
że mają ukryć Zuzię w domku pod miastem. Celowo wybrali miejsce w pewnym
oddaleniu od innych posiadłości, żeby nie narażać nikogo niepotrzebnie. Nie
mogli też pozwolić sobie na wielką obstawę, żeby poszukiwany nie zorientował się
w sytuacji.
Kiedy weszli do domu i zamknęli
za sobą drzwi, poczuli się bardzo dziwnie. Mieli przy sobie kamerkę i podsłuch,
żeby pozostać w stałym kontakcie z Maćkiem i Anką, którzy wraz z saperem
ukrywali się w samochodzie kilkanaście metrów dalej.
Część
OdpowiedzUsuńdość dobra, tylko romans Seby nadal mi nie pasuje. Mogłoby to przecież
być opowiadanie bez romansów itp. A tak pozatym przewiduje POWAŻNE
kłopoty.
Prowokacja wcale może nie pójść tak łatwo, jak się wydaje. Ale coś mnie się zdaje, że nasi bohaterowie wyjdą z tego bez szwanku (no może jakieś rany się przytrafią, ale przeżyją). Znając dobre serce Joasi, nie mam złudzeń iż zechce przygarnąć tego psa. Gdyby nie to, że suka jest już niezdolna do pracy w policji to pokusiłbym się o stwierdzenie, że będziemy mieli tu Komisarza Rexa w żeńskim wydaniu.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO, jak widzę udało Ci się wymyślić tytuł, Jowito? Ciekawy i taki niejednoznaczny. Uhm, przewidywania, co do reakcji Starego dokładnie się sprawdziły. Cóż, teraz pewnie wystarczy byle pretekst, aby sprowokować szefa także komisarze powinni być ostrożni. Teraz kolejna ryzykowna akcja. To, chyba nie do końca rozsądne narażać dwie w sumie bezbronne kobiety. Aśka ma już przykre doświadczenia jeśli chodzi o wypadki, a Magda jest nową pracownicą i chyba dosyć niedoświadczoną. Uważam, że Sebastian postąpił nierozsądnie. Nigdy do końca nie można być pewnym, czy wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Aby wywołać lawinę wystarczy poruszyć niewielki kamyk... Oby tym razem ktoś znowu nie zapłacił najwyższej ceny za nierozwagę. To, że na komendzie pracuje donosiciel jest oczywiste już od pewnego czasu. Czyżby, któryś z asystentów? A może Anka? Nigdy nie była ona zbytnio sympatyczna w przeciwieństwie do partnerki Rafała. Czyżby ta kobieta pracowała na dwóch etatach? Zapewne wszystko wyjdzie na jaw w swoim czasie... Na razie w powietrzu czuć tajemnicę. mogę jedynie czekać na ciąg dalszy tych emocjonujących wydarzeń.
OdpowiedzUsuńHej Jowita, chciałam Ci polecić blog mojej przyjaciólki Marty: http://radosna-tworczosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej mam takie pytanie gdzie mogę od początku przeczytać twoje 1 opowiadanie?
OdpowiedzUsuńOla, bardzo proszę: http://w11-askaisebastian-opowiadanie.bloog.pl/kat,0,m,6,page,2,r,2010,index.html
OdpowiedzUsuńNawet Ci już znalazłem 1 część :) Miłej lektury