niedziela, 4 sierpnia 2013

16. Bierz życie jakim jest


Na komendzie znaleźli się po dziesiątej. Od razu wpadli na Maćka, który na ich widok wytrzeszczył oczy. Natychmiast zaczął domagać się szczegółów, ale komisarze nie mieli ochoty na dyskusje. Chcieli dotrzeć do Starego, zanim dowie się, że są na miejscu.
Posadzili Zuzię z córką w swoim biurze, zostawili z nimi Kaśkę i skierowali się do biura szefa. Nie było czasu na przygotowywanie jakiegoś zawiłego planu czy choćby wspólnej wersji wydarzeń, musieli pójść na żywioł.
Co do jednego mieli rację: Stary był naprawdę wściekły. Nie zdążył jednak zmieszać ich z błotem. Nie spodziewał się, że jego podwładni nie zamierzają się bronić, tylko atakować.
- Wiemy o ładunkach wybuchowych – oświadczyła Aśka, patrząc hardo na szefa. Nie zamierzała siadać. W ten sposób od razu zakomunikowałaby uległość. – Myślał pan, że nikt się szczególnie nie przejmie, jak wylecimy w powietrze?
- Proszę liczyć się ze słowami – odparł Stary ostro, ale w jego głosie dało się słyszeć nutkę niepewności.
- Nie zamierzam – powiedziała Joasia, podchodząc do szefa z wyzywającą miną. – Miarka się przebrała. Albo zapewni im pan bezpieczeństwo, albo pójdziemy wyżej.
- Jak pani śmie…
- To miał być rodzaj kary? – kontynuowała kobieta, trzęsąc się ze złości. – Za niesubordynację?
- Nie pozwolę na takie zachowanie – oświadczył Stary, odzyskując rezon. – Zlekceważyliście rozkaz, samowolnie wróciliście do miasta zamiast…
- Dać się zabić? – podchwycił Sebastian, unosząc brwi. – To rzeczywiście dziwne. Pana przełożeni na pewno się tym zainteresują.
Stary poczerwieniał ze złości. Wyglądał, jakby powstrzymywał się przed powiedzeniem kilku dosadnych słów.
- Na razie Konarska zostaje na komendzie – wycedził w końcu prze zaciśnięte zęby. – Nadal jesteście za nią odpowiedzialni.
Komisarze bez słowa opuścili biuro szefa. Dopiero na korytarzu wymienili się spojrzeniami.
- Teraz będzie szukał kreta – mruknął Seba. – Nikomu nie możemy powiedzieć, że Magda maczała w tym palce.
- Nawet Maćkowi – zgodziła się Joasia, kiwając głową.
Z Maćkiem pracowali wiele lat. Mieli do niego zaufanie, wiedzieli, że nie naraziłby ich celowo, nie w taki sposób. Jednak fakty świadczyły przeciwko niemu. Trudno było uwierzyć, że nie wiedział o ładunkach wybuchowych, skoro prowadził śledztwo. Pojawiło się ziarnko zwątpienia i choć woleli o tym nie mówić, to oboje brali to pod uwagę. Wieloletnia praca w wydziale śledczym nauczyła ich, że „zaufanie” to bardzo duże słowo. W stu procentach wierzyli tylko sobie nawzajem, a w pozostałych przypadkach zawsze pozostawała odrobina niepewności.
Przez kolejną godzinę Maciek przepraszał komisarzy. Zarzekał się, że nie miał o niczym pojęcia. Aśka i Sebastian wysłuchali tego w milczeniu, ale powstrzymali się od komentarzy. Nie chcieli drążyć tematu.
Stary mocno przejął się całą sprawą. Postawił pod komendą kilku mundurowych i kazał obserwować okolicę. Mieli też legitymować wszystkich, którzy chcieliby wejść do środka. Jakby tego było mało, szef ściągnął saperów i psa, którzy mogli się przydać w razie alarmu.
Aśka jednocześnie znudzona i podenerwowana w końcu znalazła sobie zajęcie. Przysiadała się na dole do ziewającego policjanta i zaczęła głaskać psa. Przyznała, że jeszcze w szkole policyjnej myślała o służbie z psem, ale jej losy potoczyły się inaczej. Mundurowy zaczął więc opowiadać o szkoleniu, a potem samej pracy.
- Słyszałaś o akcji na Powiślu? – zapytał w końcu policjant.
- Tak, zginął wtedy nasz – odparła Joasia, kiwając głową.
- Jarek Zawadzki. A jego pies został ranny. Teraz prawdopodobnie wyląduje w schronisku.
- Co? Dlaczego?
- Często tak jest – westchnął mundurowy. – Kiedy pies nie jest zdolny do pracy, trzeba się go pozbyć. Czasem zostaje u przewodnika, no ale w tym przypadku…
- I nikt go nie chce? – dziwiła się Joasia, nadal machinalnie głaszcząc psa.
- Suka została postrzelona i spadła z kilku metrów. Teraz kuleje. A wiesz… ludzie się boją. Pies policyjny jest kojarzony z agresją.
- Pracowała przy pościgach?
- Pościgach, zatrzymywaniu podejrzanych, wcześniej w ratownictwie wodnym – opowiadał mężczyzna. – Próbujemy znaleźć jej dom, ale sama wiesz…
- Tu jesteś! – zawołał nagle Seba, zbiegając po schodach. – Szukam cię po całej komendzie.
Aśka przeprosiła mundurowego i podeszła do partnera. Wyglądało na to, że ma do niej ważną sprawę, ale niełatwo było znaleźć teraz spokojne miejsce. Dopiero po kilku minutach udało im się zaszyć w pustym pokoju przesłuchań i porozmawiać bez świadków.
- Trzeba coś z tym zrobić – powiedział Seba, krążąc po pomieszczeniu. – Nie możemy czekać, aż zaatakuje. Mogą zginąć ludzie.
- Masz konkretny pomysł czy tak tylko mówisz?
- Myślałem o prowokacji – przyznał policjant.
- Prowokacji? – powtórzyła Joasia z niedowierzaniem. – Chyba nie chcesz ich wystawić…
- Nie, oczywiście, że nie – odparł Sebastian, kręcąc głową. – On musi już wiedzieć, że my jej pilnujemy. Skoro nas obserwował, śledził. Wystarczy podstawić kogoś podobnego do Zuzi.
Aśka westchnęła i usiadła. Zgadzała się z Sebastianem – coś trzeba było zrobić.
- No a co z Marysią? – zapytała zamyślona. – Przecież nie podstawimy dziecka…
- Może… no nie wiem… Może udamy, że zabieramy gdzieś tylko Zuzię? W końcu to na niej facetowi zależy.
- No to co? Ustalimy z Maćkiem szczegóły i idziemy do Starego – zadecydowała Joasia, podnosząc się z krzesła.
W normalnej sytuacji uzyskanie zgody na prowokację wcale nie było takie proste. Stary należał do ludzi wyjątkowo ostrożnych. Bał się porażek jak ognia, więc każde wystawianie podwładnych na ryzyko było mu nie na rękę.
Jednak tym razem było inaczej. Przede wszystkim chciał zapewnić bezpieczeństwo sobie (czyli także komendzie) i uniknąć kompromitacji. Tak więc z chęcią przystał na pomysł komisarzy, zaznaczając jednocześnie, że za niepowodzenie przyjdzie im słono zapłacić.
- Tak – mruknęła Joasia ironicznie, kiedy wieczorem sprawdzali w biurze broń, - bomba to pikuś w porównaniu z gniewem Starego.
- Aśka – zagadnął Seba, zerkając w jej stronę, - wiesz, że bardzo mi na tym zależy. Żeby go złapać i żeby to się skończyło, ze względu na Zuzię.
- Wiem – odparła spokojnie, choć nie była pewna, do czego mężczyzna zmierza.
- Ale nie myśl, że nie rozumiem ryzyka, że nie biorę go pod uwagę. Nie musisz ze mną iść, zwłaszcza…
Urwał, nagle zdając sobie sprawę, że dalsza część zdania mogłaby zabrzmieć zupełnie niezgodnie z jego intencjami.
- Zwłaszcza? – podchwyciła kobieta, unosząc brwi. – Zwłaszcza po tym, jak wycofałam się z ostatniej akcji?
- Nie to miałem na myśli…
- Daruj sobie – warknęła.
- Chodzi mi o to, że nie chcę, żebyś się czuła zobowiązana do czegokolwiek – powiedział Sebastian, próbując nadal zachowywać spokój. – Wiemy, jak to się może skończyć. To nie żarty ani miejsce na udowadnianie czegokolwiek. Znasz mnie dość dobrze, żeby wiedzieć, że zawsze wole być na akcji z tobą. Stanowimy zgrany zespół. Ale jesteś też moją przyjaciółką i nie chcę, żebyś myślała, że chcę poświęcić ciebie, żeby uratować Zuzę.
Aśka pokiwała głową, chowając telefon do kieszeni.
- Oboje chcemy to zakończyć – odparła. – Zgodziłam się na ten plan, bo uważam, że jest dobry. Nie raz byliśmy w trudnej sytuacji i jakoś z tego wychodziliśmy, więc… może tym razem też tak będzie.
Uśmiechnęła się do partnera i zarzuciła kurtkę.
- Chodź, miejmy to już za sobą – powiedziała.
Nie było łatwo znaleźć kogoś, kto zgodziłby się uczestniczyć w prowokacji. Sprawę utrudniał również fakt, że przynajmniej figura, wzrost i włosy musiały zgadzać się z wizerunkiem Zuzi. W końcu zgodziła się Magda. Co prawda włosy miała stanowczo zbyt jasne i krótkie, ale peruka rozwiązała ten problem.
Plan był prosty. Komisarze we trójkę mieli opuścić komendę i wsiąść do samochodu. Oficjalna wersja głosiła, że mają ukryć Zuzię w domku pod miastem. Celowo wybrali miejsce w pewnym oddaleniu od innych posiadłości, żeby nie narażać nikogo niepotrzebnie. Nie mogli też pozwolić sobie na wielką obstawę, żeby poszukiwany nie zorientował się w sytuacji.
Kiedy weszli do domu i zamknęli za sobą drzwi, poczuli się bardzo dziwnie. Mieli przy sobie kamerkę i podsłuch, żeby pozostać w stałym kontakcie z Maćkiem i Anką, którzy wraz z saperem ukrywali się w samochodzie kilkanaście metrów dalej.

7 komentarzy:

  1. Część
    dość dobra, tylko romans Seby nadal mi nie pasuje. Mogłoby to przecież
    być opowiadanie bez romansów itp. A tak pozatym przewiduje POWAŻNE
    kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prowokacja wcale może nie pójść tak łatwo, jak się wydaje. Ale coś mnie się zdaje, że nasi bohaterowie wyjdą z tego bez szwanku (no może jakieś rany się przytrafią, ale przeżyją). Znając dobre serce Joasi, nie mam złudzeń iż zechce przygarnąć tego psa. Gdyby nie to, że suka jest już niezdolna do pracy w policji to pokusiłbym się o stwierdzenie, że będziemy mieli tu Komisarza Rexa w żeńskim wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, jak widzę udało Ci się wymyślić tytuł, Jowito? Ciekawy i taki niejednoznaczny. Uhm, przewidywania, co do reakcji Starego dokładnie się sprawdziły. Cóż, teraz pewnie wystarczy byle pretekst, aby sprowokować szefa także komisarze powinni być ostrożni. Teraz kolejna ryzykowna akcja. To, chyba nie do końca rozsądne narażać dwie w sumie bezbronne kobiety. Aśka ma już przykre doświadczenia jeśli chodzi o wypadki, a Magda jest nową pracownicą i chyba dosyć niedoświadczoną. Uważam, że Sebastian postąpił nierozsądnie. Nigdy do końca nie można być pewnym, czy wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Aby wywołać lawinę wystarczy poruszyć niewielki kamyk... Oby tym razem ktoś znowu nie zapłacił najwyższej ceny za nierozwagę. To, że na komendzie pracuje donosiciel jest oczywiste już od pewnego czasu. Czyżby, któryś z asystentów? A może Anka? Nigdy nie była ona zbytnio sympatyczna w przeciwieństwie do partnerki Rafała. Czyżby ta kobieta pracowała na dwóch etatach? Zapewne wszystko wyjdzie na jaw w swoim czasie... Na razie w powietrzu czuć tajemnicę. mogę jedynie czekać na ciąg dalszy tych emocjonujących wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Jowita, chciałam Ci polecić blog mojej przyjaciólki Marty: http://radosna-tworczosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej mam takie pytanie gdzie mogę od początku przeczytać twoje 1 opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ola, bardzo proszę: http://w11-askaisebastian-opowiadanie.bloog.pl/kat,0,m,6,page,2,r,2010,index.html

    Nawet Ci już znalazłem 1 część :) Miłej lektury

    OdpowiedzUsuń