środa, 29 grudnia 2010

167.

Wstała w poszukiwaniu stanika na zmianę. Nagle kichnęła i choć natychmiast niemal odruchowo zacisnęła uda, na jej spodniach pojawiła się niewielka, mokra plama.
- Przepraszam - jęknęła i cała czerwona czmychnęła do łazienki.
Sebastian przewrócił oczami. Stwierdził, że w sumie i tak ma tym razem sporo szczęścia, że akurat byli sami. To zwiększało szansę na szybsze zakończenie tematu. Tym razem postanowił zaczekać na nią spokojnie, udając, że niczego nie zauważył, choć oczywiście było to bardzo grubymi nićmi szyte.
Wróciła do sypialni kilkanaście minut później całkiem naga, zasłonięta tylko szlafrokiem. Ubrała się szybko, unikając jego wzroku. Dopiero kiedy zapięła ostatni guzik bluzki, odwróciła się do narzeczonego z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy.
- Przepraszam - powtórzyła. - Tak mi głupio...
- Daj spokój - odparł, wzruszając ramionami. - Chodź, zrobimy jakiś obiad.
Sierpień mijał stanowczo zbyt szybko, a im wciąż brakowało na coś czasu. Urlop Sebastiana szybko dobiegł końca i Asia musiała pogodzić się z faktem, że sporą część dnia spędzają osobno. Daria wróciła już do Warszawy, a Krzyś z zapałem oczekiwał rozpoczęcia roku szkolnego. Tymczasem Kubuś robił olbrzymie postępy i niemal każdego dnia zadziwiał czymś rodziców. Kiedy uśmiechnął się po raz pierwszy całkiem świadomie, oboje popłakali się ze wzruszenia. Joasia spędzała z nim cały swój czas. Bardzo często nosiła go na rękach, gadając jak najęta. Towarzyszył jej w niemal wszystkich domowych czynnościach, przyglądając się z uwagą.
Niestety sprawa porwania rodziny Starego nie zakończyła się szczęśliwie. Zmasakrowane ciało jego żony zostało porzucone w lesie, a córki do tej pory nie odnaleziono. Większość członków gangu Szakala pozostawała nieuchwytna, a do komendanta niezmiennie przychodziły groźby.
Tymczasem Sebastian miał własne problemy. Mimo zrozumienia, które panowało między nim i Joasią, w ich związku pojawiły się pewne zakłócenia.
- W sumie trudno to nazwać kryzysem - mówił któregoś dnia Ani, - ale nie jest za różowo. 
- A tak konkretniej?
- Aśka odsunęła się ode mnie. Zachowuje taki dziwny dystans... Nie chce się przytulić, usiąść na kolanach, już nie wspominając o seksie. Ja rozumiem oczywiście, że może nie mieć ochoty, że po porodzie może minąć sporo czasu nim znowu zechce... Ale żeby tak całkiem się izolować? Poza tym... już nawet nie śpimy razem.
- Jak to? - zdziwiła się Ania. - Nic mi nie mówiła...
- Jakiś czas temu przeniosła się do salonu, twierdząc, że nie chce spać w jednym pokoju z Kubusiem, bo nie może zmrużyć oka. Ale na przestawienie kołyski się nie zgodziła i po prostu spała z małym na kanapie. No więc koniec końców sam przeniosłem się do salonu, a ona wróciła z Kubą do sypialni.
Anka przysłuchiwała się temu z uwagą. Jak do tej pory przyjaciółka mówiła jej o wszelkich problemach z Sebastianem, tym razem jednak nie miała o tym zielonego pojęcia.
- I nie pokłóciliście się? Nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego?
- No właśnie nie. Ale Aśka w ogóle jest jakaś dziwna... Nie chce nigdzie wychodzić. Nie rusza się już nawet na spacery z małym. Ostatnio tylko ja z nim wychodzę... Zaszyła się w domu i żadne argumenty nie pomagają.
- Spróbuję z nią pogadać - obiecała.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Jeszcze tego samego popołudnia wyrwała się z pracy i pojechała do przyjaciółki. Aśka wyglądała na zaskoczoną jej wizytą i, mimo nieszczerego uśmiechu, jakby niezadowoloną. Zaparzyła jednak herbatę i usiadła z nią w salonie. Początkowo rozmowa toczyła się swobodnie, ale Ania wciąż miała w pamięci prawdziwy cel swojej wizyty.
- Asieńko - zagadnęła w końcu, - między tobą i Sebastianem wszystko w porządku?
- Oczywiście - odparła natychmiast.
- Jesteś pewna?
- Skarżył ci się? - zapytała Aśka niemal ze złością.
- Raczej żalił. Zastanawia się, co złego zrobił.
- To nie o niego chodzi - mruknęła.
- Więc o kogo? - drążyła Ania.
- Po prostu nie mam ochoty na seks - powiedziała ostro. - Chyba mam do tego prawo?
- Oczywiście. Tylko dlaczego tak się od niego izolujesz?
Aśka nie odpowiedziała. Wstała gwałtownie, podnosząc ze stolika stosik książek. Gwałtowny wysiłek sprawił, że popuściła sporą ilość moczu. Natychmiast się zaczerwieniła, burknęła "przepraszam" i pobiegła do łazienki. Ania uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Przepraszam cię - mruknęła dziewczyna, wracając do salonu kilka minut później.
- Wiesz, Asiu - odparła Ania spokojnie, - mi nie musisz nic mówić, rozumiem to. Ale myślę, że Sebastiana nie powinnaś się wstydzić.
- Nie wiem, o co ci chodzi - powiedziała Aśka, uciekając gdzieś wzrokiem i czerwieniąc się po uszy.
- Wiesz - uśmiechnęła się policjantka. - No ale ja już muszę lecieć. Rafał na mnie czeka.
Cmoknęła przyjaciółkę w policzek i wyszła, zostawiając ją sam na sam z myślami. Kiedy godzinę później wrócił Sebastian, Aśka wciąż nie wiedziała, jak postąpić. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, podając mu synka, by mógł się z nim przywitać. Potem szybko podała mu obiad, chcąc zyskać na czasie. W końcu jednak przełknęła ślinę, wzięła go delikatnie za rękę i zaprowadziła do salonu. Usiedli na kanapie obok siebie i przez chwilę milczeli.
- Była dziś u mnie Ania - odezwała się cicho Asia.
- Przepraszam, nie powinienem jej mówić o naszych kłopotach - zaczął Seba, głaszcząc delikatnie dłoń narzeczonej, - ale już sam nie wiedziałem, co robić...
- W porządku, nie mam pretensji. Sebastian, moje zachowanie naprawdę nie ma nic wspólnego z tobą.
- Skarbie, jak ja mam to rozumieć? Kiedy ostatnio się do mnie przytuliłaś?
- Ja... mam pewne problemy... - zaczęła nieudolnie.
- Co się dzieje? Przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim - zapewnił Seba z uczuciem.
- Wiem - westchnęła. - Widzisz... to trochę krępujące... ale czasem tak się zdarza po porodzie naturalnym.
- Asieńko, powiedz mi, o co chodzi, proszę - powiedział, zamykając jej dłonie w swoich.
- Ostatnio coraz częściej zdarza mi się popuścić - wyznała w końcu. - Podczas wysiłku, śmiechu czy kaszlu... Ale nie tylko. Czasem nagle mi się zachce i nim dobiegnę do toalety, jest już po sprawie.
Widać było, jak bardzo jest zawstydzona. Wzrok miała wbity w kolana, a policzki czerwone, ale Sebastian poczuł niewysłowioną ulgę. Oczywiście wiedział, że dla Aśki jest to tragedia, ale jej zachowanie sprawiło, że wymyslił już z setkę o wiele gorszych przyczyn.
- Powinnaś od razu mi powiedzieć - rzekł spokojnie. - Zresztą, sam mogłem się domyślić - westchnął. - To naprawdę dlatego tak mnie unikałaś?
- Bałam się, że zsikam się przy tobie... albo, co gorsza, na ciebie - mruknęła. - Podczas seksu czy coś.
- Ale dlaczego nie chciałaś ze mną spać? - drążył nadal nie do końca przekonany.
- I co chcesz jeszcze usłyszeć? Że w nocy też się moczę? - zdenerowowała się, wyrywając mu swoje dłonie.
- Przepraszam, Kotku, nie chciałem powiedzieć nic złego - zapewnił szybko, zdając sobie sprawę, że rozmowa zmierza w złym kierunku. - Nie martw się, pójdziemy do lekarza...
- Nigdzie nie pójdę! - zaprotestowała gwałtownie. - Nie po to ci powiedziałam, żeby zaraz wszyscy o tym wiedzieli. 
- Przecież nikomu nie powiem - obiecał. - Ale lekarz na pewno będzie umiał ci pomóc.
- Nie chcę - powiedziała stanowczo.
- Dobrze. Będzie jak sobie zażyczysz - uśmiechnął się pojednawczo. - Ale traktuj mnie tak jak kiedyś - poprosił, przysuwając ją do siebie.
Pozwoliła się pocałować i przytulić, ale szybko się odsunęła.
- Po prostu mi głupio, zrozum, proszę. Wiem, że ty byś mi wszystko wybaczył, ale jakoś... no wolałabym tego uniknąć.
- Więc wolisz trzymać się ode mnie z daleka?
- Przecież to nie moja wina... Noszę wkładki, ale to niewiele pomaga. Co więcej mogę zrobić?
- Pójść do lekarza - zaproponował nieśmiało.
- I co mi powie? Że mam chodzić w pieluchach? Dziękuję za taką pomoc - burknęła.
Nagle Sebastian stwierdził z przerażeniem, że po policzkach dziewczyny spływają łzy. Z gardła wyrwał się jej cichy szloch. Mężczyzna objął ją i mocno przytulił, nie zważając na słabe protesty.
- Myślisz, że ja nie chcę nic z tym zrobić? Że nie chcę żyć jak dawniej? - płakała. - Nienawidzę tego!
- Cii... - mruknął. - Zadzwonię zaraz do Tomka i dowiem się co i jak, ok?
Pokiwała głową, wzdychając głośno. Myślała, że nic nie poprawi jej samopoczucia, a jednak się myliła. Sebastian jak zwykle działał cuda.
Do ich uszu dobiegł płacz Kubusia. Asia wyplątała się niechętnie z objęć ukochanego i poszła do sypialni, a Sebastian w międzyczasie złapał za telefon, postanawiając załatwić sprawę od ręki. Piętnaście minut później wślizgnął się do sypialni, gdzie Joasia zabawiała Kubusia.
- Jutro po pracy skoczę do Tomka - powiedział, siadając obok ukochanej. - Powiedział, żebyś się nie martwiła, bo przy odrobinie pracy wszystko wróci do normy.
Uśmiechnęła się i pocałowała narzeczonego. 
- Dziękuję - szepnęła. - Masz do mnie anielską cierpliwość...
- Lata praktyki - zaśmiał się. - Ale mamy do obgadania jeszcze jedną sprawę.
- Tak?

wtorek, 28 grudnia 2010

166.

Dziewczyna spojrzała na synka, który spał słodko. Czuła się rozdarta. Odkąd Kubuś był na świecie, prawie się z nim nie rozstawała, a już na pewno nigdy nie wychodziła z domu bez niego. Z drugiej strony nie chciała, żeby Sebastian jechał sam. Od kilku tygodni nawiedzały ją złe przeczucia i byłaby dużo spokojniejsza, gdyby mogła mu towarzyszyć.
- Kladź się spać - mruknął, całując ją delikatnie w policzek.
Wahała się jeszcze chwilę, ale kiedy dotarł do drzwi, dogoniła go.
- Jadę z tobą - powtórzyła, choć widać było, że ciężko jej to przychodzi.
Pół godziny później przekroczyli próg komendy. W biurze zastali Ankę, Rafała, Kaśkę, Bartka i Julitę. Wszyscy wyglądali na przygnębionych.
- Co jest grane? - zapytał Seba bez zbędnych wstępów. - Macie miny, jakby ktoś umarł.
- Aśka, co tu ty robisz? - mruknęła Ania, ignorując pytanie przyjaciela.
- Pracuję - odprła. - Więc?
- Od kilku miesięcy, tak, miesięcy - zaczął Bartek - Stary był obserwowany przez ludzi Szakala. Niedawno zaczęli go szantażować.
- Chcieli, żeby zamknął sprawę ostatnich morderstw - wtrącił Rafał.
- Pewnie słyszałaś - dodała Kaśka. - W niewyjaśnionych okolicznościach zginęło dwóch biznesmenów.
- No dobra, ale dlaczego nagle taki alarm z samego rana? - zapytała Aśka, opadając na fotel.
- Dwie godziny temu ktoś porwał żonę i córkę Starego - westchnęła Ania.
Sebastian spojrzał znacząco na narzeczoną, ale ona nawet tego nie zauważyła. Siedziała zamyślona, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń.
- Wracam do Kubusia - powiedziała nagle.
Wszyscy popatrzyli na nią zaskoczeni, ale nie kwapiła się z wyjaśnieniami. Wstała, musnęła przelotnie ukochanego i wyszła z biura.
- Dobra, słuchajcie, bierzmy się do pracy - zarządził Rafał. - Kaśka, pojedziemy jeszcze raz do domu Starego. A wy zajmijcie się aktami.
Godzinę później Ania i Sebastian siedzieli nad dokumentami, próbując doszukać się jakiejkolwiek wskazówki. W końcu dziewczyna odłożyła teczkę z hukiem i wstała.
- Co jest? - zapytał Seba, podnosząc wzrok.
- Słuchaj, z Aśką wszystko gra? Jest jakaś dziwna ostatnio...
- Aśka? Nie zauważyłem...
- Między wami w porządku? - drążyła.
- Nawet lepiej - odparł z uśmiechem.
- Może mi się wydaje...
Wróciła do papierów, ignorując pytające spojrzenie Sebastiana. Delikatna aluzja Ani sprawiła, że zaczął rozważać zachowanie narzeczonej z ostatnich dni i tygodni. W długim namyśle doszedł do wniosku, że miała trochę racji. Przypomniał sobie, jak wystraszyła się ubiegłej nocy, jak nie chciała wypuścić go z łóżka. A dzisiaj... dlaczego pojechała z nim na komendę i dlaczego potem tak nagle wyszła?
- Wracam do domu - powiedział nagle. - Muszę pogadać z Aśką.
Ania tylko kiwnęła głową, dając mu do zrozumienia, że będzie go kryć. Sebastian wybiegł z komendy, jakby się paliło i pojechał prosto do domu. Narzeczoną znalazł w sypialni. Stała pod oknem, opierając się o parapet i patrząc w jakiś nieistniejący punkt. Podskoczyła, kiedy położył rękę na jej ramieniu.
- Co tu robisz? - zdziwiła się. - Nie powinieneś być w pracy?
- Powinienem być przy tobie - odparł spokojnie. - Chodź tu do mnie.
Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę łóżka. Nakłonił gestem, by usiadła mu na kolanach. Nadal była dziwnie nieobecna.
- Ostatnio nie poświecaliśmy sobie zbyt wiele czasu. Całą uwagę skupiliśmy na Kubusiu - zaczął ciepło. - Ale to nie zmienia faktu, że bardzo cię kocham. Jesteś całym moim światem, wiesz?
Uśmiechnęła się, opierając głowę na jego ramieniu. Zdawało się, że trafił w sedno, choć wcześniej jakoś o tym nie myślała. 
- Wiem - odparła cicho, - ale bardzo bym chciała, żebyś mówił mi to częściej.
- Będę - obiecał, całując ją czule.
Siedzieli tak przez kilka minut, ciesząc się swoją bliskością. Asia poczuła wreszcie spokój i ulgę, jakby pozbyła się czegoś bardzo ciężkiego, choć żaden z jej problemów nie został rozwiązany.
- Trochę tęsknię za starymi czasami... - westchnął Seba po chwili.
- Za czasami, kiedy nie miałeś syna? - zapytała cicho.
- Nie - uśmiechnął się, obejmując ją mocniej. - Raczej za czasami, kiedy ufałaś mi bezgranicznie.
- Przecież ufam - powiedziała z pasją, czując jednocześnie przypływ wyrzutów sumienia.
- Więc dlaczego nie mówisz mi, co cię gnębi?
- Ja... - zawahała się, wykręcając nerwowo palce. - Sama już nie wiem - wydusiła w końcu.
Odgarnął jej włosy z twarzy i pogłaskał delikatnie po policzku. Widać było, że bardzo się z czymś męczy.
- Powiedz, co myślisz - zachęcił. - Nie musi być wcale składnie i do rzeczy. Razem coś wymyślimy.
- Właściwie to... są cztery sprawy - wyznała, - ale o dwóch z nich nie chciałabym rozmawiać - dodała szybko.
- No to zacznijmy od tej pierwszej.
- Wydaje mi się... Ja już naprawdę nie wiem, może to jakieś moje urojenia... Od kilku tygodni mam jakieś złe przeczucia... Wiem, że to głupio brzmi, ale... nie czuję się tu bezpiecznie.
- Boisz się kogoś? - zapytał zaniepokojony. - Ktoś ci groził? A może ktoś cię obserwuje? Zauważyłaś coś konkretnego?
- Nie, nie... Kurczę, mówiłam, że to bez sensu. Po prostu jestem ostatnio niespokojna, może to przez ten poród.
Sebastian pogłaskał ją zamyślony. Wyglądała na naprawdę poruszoną, choć nie potrafiła powiedzieć nic sensownego.
- To dlatego pojechałaś dziś ze mną? - zagadnął po chwili.
- Jak Kaśka powiedziała mi o tym gangu Szakala... Nawiedziła mnie taka myśl, że coś mogłoby ci się stać... A ja bym tego nie przeżyła - szepnęła.
- Kotku, pracuję tak jak zwykle i uważam na siebie. Mam dla kogo żyć - powiedział z uśmiechem.
- Wiem, ale... no nie potrafię tego wyjaśnić.
- Chcesz, żebym wziął urlop? - zapytał z troską.
- A co będzie ze sprawą?
- Ktoś inny się nią zajmie. Ostatecznie są jeszcze Anka i Maciek. Ty jesteś najważniejsza.
- Dziękuję - mruknęła, wtulając się w jego szyję.
- A ta druga sprawa? - zagaił ostrożnie.
- Ja... - zarumieniła się nagle. - To właściwie pytanie. Chciałam się tylko upewnić, bo ostatnio jakoś o tym nie wspominałeś... Nadal chcesz się ze mną ożenić?
Sebastian spojrzał na nią zaskoczony.
- Oczywiście! Przecież wiesz, że o niczym innym tak nie marzę. Po prostu chciałem dać ci odetchnąć.
- A miałbyś coś przeciwko, żebyśmy wzięli ślub wiosną? - zapytała niemal przepraszającym tonem.
- Przecież mamy sierpień - zdziwił się. - Ach, przyszłego roku?
- Yhy. To nie jest tak, że ja to odwlekam - zapewniła szybko. - Po prostu chciałabym najpierw wrócić do swojej poprzedniej figury, a dopóki karmię jest to niemożliwe. Nie chcę przez całe życie oglądać na ślubnych zdjęciach siebie w takim wydaniu - westchnęła, zerkając znacząco na piersi. - Poza tym, wiosna to taki piękny czas...
- Kotuś, a mogłabyś mi powiedzieć, czego ty tak łaściwie chcesz od swoich piersi?
- Są takie nieproporcjonalnie wielkie! - poskarżyła się tonem naburmuszonego dziecka.
- Są śliczne - odparł, wsuwając dłonie pod jej bluzkę.
- Jakie by nie były, ty zawsze będziesz mi prawił komplementy - westchnęła, drżąc pod delikatnymi pieszczotami.
- Bo zawsze będziesz najpiękniejsza na świecie - mruknął.
Sekundę później leżeli na łóżku, całując się namiętnie. Cudowną chwilę jak zwykle przerwał Kuba. Sebastian wstał natychmiast i wziął synka na ręce.
- Chyba jest głodny - powiedział z uśmiechem. Podał Joasi chłopca, który natychmiast wyciągnął rączki w stronę jej piersi. - Widzisz, jemu też się podobają. Odziedziczył gust po tacie. Mądry chłopak.
Aśka tylko pokręciła głową, ale kąciki ust uniosły jej się mimowolnie. Wprawnymi palcami rozpięła bluzkę i stanik i pozwoliła dziecku zaspokoić głód. Jak to zwykle bywało, kilka minut później zasnął z jej sutkiem w usteczkach.
- Jest niemożliwy - westchnęła cicho.
Kiedy spróbowała go odsunąć, natychmiast zaczął płakać. Na szczęście uspokojenie go nie było trudne. Zasnął wyjątkowo szybko.
- A właściwie gdzie się podziewają Daria i Krzysiek? - zapytał Seba, uświadamiając sobie nagle, że w domu jest nienaturalnie cicho.
- Poszli do parku - odparła. - Cholera, znowu to samo - mruknęła, patrząc na powiększającą się plamę w okolicy prawej piersi.
- Co jest?
- Nie znoszę tych wkładek laktacyjnych - poskarżyła się. - Odkąd przestałam ich używać, wciąż się to dzieje.
- To normalne? - zaniepokoił się.
- Tak - burknęła, ściągając bluzkę.

poniedziałek, 27 grudnia 2010

165.

Zamarła z nożem w dłoni. Wspomnienia znowu ją zaatakowały. Minęła dobra minuta, nim przypomniała sobie, że nastolatka wciąż czeka na odpowiedź.
- Trzydzieści cztery - odparła w końcu.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Jej zaskoczenie rozbawiło Aśkę.
- Nie jestem ekspertem w tych sprawach - powiedziała, uśmiechając się.
- Jakoś nie chce mi się wierzyć, że można z tym czekać do trzydziestki... - mruknęła dziewczyna.
- Powiedzmy, że miałam swoje powody - rzekła w końcu wymijająco. - Czyli dlaczego tak właściwie chcesz wyjechać? Ten chłopak zmusza cię do czegoś?
- Ma na imię Damian - westchnęła Daria. - I wcale mnie nie zmusza, sama zaczęłam się zastanawiać. Myślisz, że to byłoby coś niestosownego?
Aśka zamyśliła się na moment. Koniec końców dziewczyna miała osiemnaście lat i choć dla niej seks w tak młodym wieku wydawał się czymś niepojętym, odczucia Darii najwyraźniej były zupełnie inne. A poza tym... czy gdyby wcześniej Sebastian wyznał jej miłość, nie poszłaby z nim do łóżka?
- Wiesz, wiek ma tu chyba najmniejsze znaczenie - powiedziała w końcu. - Ważne, żebyś zrobiła to z chłopcem, któremu ufasz.
- Nie powiesz mi, żebym sobie odpuściła?
- Jesteś dorosła - odparła, wzruszając ramionami. - Po prostu przemyśl to sobie i nic na siłę.
Do ich uszu dobiegł płacz dziecka. Aśka natychmiast zostawiła chleb i pobiegła do sypialni. W przedpokoju wpadła na Sebastiana.
- Ja do niego zajrzę - zaofiarował się.
Skinęła głową, ale po chwili namysłu i tak wślizgnęła się do sypialni. Sebastian właśnie przewijał chłopca.
- Nakarmię go - powiedziała cicho.
Kiedy wyszli z pokoju, kolacja była już gotowa. Po jedzeniu zasiedli we czwórkę do chińczyka. Gra, choć banalna, wywołała mnóstwo emocji. Sebastian co chwilę raczył ich dowcipami. Po jednym z lepszych wszyscy dostali ataku śmiechu. Nagle Aśka zerwała się z krzesła, czerwieniąc się jak burak. Dopiero po chwili mężczyzna dostrzegł mokrą plamę na jej spodniach, a także krześle, na którym siedziała. Nie było tego wcale dużo, ale wystarczyło, by dziewczyna uciekła spłoszona do łazienki.
Przez chwilę przy stole panowała cisza. Pierwszy głos odzyskał Sebastian.
- Idźcie już spać - poprosił.
Daria wstała natychmiast, rzucając tylko "dobranoc", ale Krzysiek się ociągał.
- Ale dlaczego? Nie skończyliśmy jeszcze grać...
- Chodź, małolacie - pogoniła go nastolatka.
Chwilę później Sebastian został sam. Posprzątał szybko i skierował się powoli do łazienki. Znał Aśkę na tyle, by wiedzieć, że zrobi z tego wielką aferę. Z westchnieniem zapukał do drzwi, ale nie doczekał się reakcji. Kiedy po kolejnej próbie nadal się nie odezwała, wszedł ostrożnie do środka.
Jej ubrania leżały zmięte na podłodze, a ona sama brała prysznic. W pierwszej chwili Seba chciał się wycofać, ale z odgłosów lejącej się wody, wychwycił cichy szloch. Rozebrał się szybko i wślizgnął do kabiny. Stała tyłem i nawet go nie zauważyła. Kiedy dotknął delikatnie jej biodra, aż podskoczyła. Spojrzała na niego z zażenowaniem i odsunęła się pod ścianę, jakby chciała się w nią wtopić.
Postanowił nie wracać do tematu. Chciał ją tylko przytulić i pocałować, ale odepchnęła go. Westchnął w duchu.
- Aśka, proszę - powiedział z wystudiowanym znudzeniem w głosie, - nie rób afery.
- Wyjdź - poprosiła, odwracając się od niego.
- Ani mi się śni - odparł.
Objął ją w pasie i znowu spróbował pocałować, ale odwróciła głowę. Musnął więc wargami jej szyję, ale wyrwała się z objęć i rozsunęła drzwiczki kabiny.
- W takim razie ja wyjdę - oznajmiła.
Sebastian podążył za nią jak cień, nie zważając na to, że cała łazienka jest już zalana wodą. Dziewczyna zaczęła szybko się wycierać, pragnąc znaleźć się jak najdalej od spojrzeń ukochanego.
- Aśka, przecież nic się wielkiego nie stało - powiedział, nie próbując się jednak zbliżać. - Każdemu może się zdarzyć.
- W życiu nie czułam się tak upokorzona - warknęła.
- Oj, kotku, mnie się wstydzisz? - zapytał z pobłażliwym uśmiechem.
- Nie tylko ty tam byłeś. Zresztą, przy tobie też nie chciałabym...
Pokręciła tylko głową, owinęła się szczelnie ręcznikiem i opuściła łazienkę. Kiedy dziesięć minut później Sebastian wszedł do sypialni, leżała tyłem do drzwi, symulując sen. Mężczyzna jednak dobrze wiedział, że tylko udaje. Usiadł na łóżku i uśmiechnął się sam do siebie.
- Wiesz, masz rację - powiedział. - Myślę, że to jest powód, żebyś się na mnie obraziła. Co więcej, ja też powinienem. Najlepiej w ogóle się do siebie nie odzywajmy.
Umilkł, czekając na reakcję. I nie zawiódł się. Po chwili Joasia usiadła na łóżku, odwracając się do niego. Zdziwił się, stwierdzając, że twarz ma mokrą od łez.
- Oj, Aśka - westchnął, nim zdążył ugryźć się w język, - to naprawdę takie ważne twoim zdaniem?
- Nie gniewasz się? - zapytała nieśmiało.
- Wydawało mi się, że lepiej mnie znasz...
- A Daria i Krzysiek? Co mówili?
- Nic - odparł spokojnie, - co mieli mówić?
- Przepraszam cię - powiedziała z nagłym zaangażowaniem, - naprawdę nie chciałam. Nawet nie czułam, że mam pełny pęcherz. Jakoś tak samo...
Zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Wyczuwał, że wciąż jest nieco spięta, więc delikatnie pochnął ją na łóżko. Wprawnymi palcami rozpiął guziki jej piżamy i zaczął delikatnie pieścić brzuch i piersi. Pierwszy raz od porodu dotknął narzeczoną w tak bezpośredni sposób. Widać było, że jest bardzo spragniona jego pieszczot. Natychmiast zapomniała o Bożym świecie. Chciała tylko jednego: czuć ukochanego jak najbliżej siebie.
Sebastian nie próżnował. W mgnieniu oka pozbył się spodni Joasi i swojej piżamy. Głaskał jej ciało, jednocześnie całując czule. Dopiero kiedy przesunął dłoń po materiale majtek, dziewczyna odzyskała trzeźwość myślenia.
- Zaczekaj - mruknęła, przerywając na chwilę pocałunki.
- Mmm?
- Ja jeszcze krwawię - wymamrotała, z trudem broniąc się przed kolejną falą pożądania.
- Nie szkodzi - odparł, napierając na nią jeszcze mocniej.
- Nie, proszę, nie chcę tak...
Na te słowa natychmiast się od niej oderwał. Wyglądała na zaskoczoną i niezadowoloną.
- Ale nie przerywaj... - powiedziała, ponownie wtulając się w niego. - Tylko nie dotykaj... tam.
Ta noc nie różniła się niczym od poprzednich. Chwila uniesienia nie mogła trwać zbyt długo, bo Kuba przypomniał rodzicom o swoim istnieniu. Budził ich regularnie aż do rana. O świcie rozdzwonił się telefon Sebastiana. Aśka była bliżej, więc to ona odebrała.
- No? - mruknęła w słuchawkę.
- Cześć Asia, jest gdzieś koło ciebie Seba? - usłyszała głos Kaśki.
- Śpi... Co chcesz?
- Budź go, niech przyjeżdża na komendę.
- Ale on ma dzisiaj na popołudnie... - zaprotestowała, zerkając na zegarek.
- Pilna sprawa. Mamy problemy z gangiem Szakala. Niech się pospieszy.
Aśka odłożyła telefon i spojrzała na ukochanego, który nie otworzył nawet oczu. O gangu Szakala było ostatnio głośno i nawet ona znała pewne fakty z ich działalności. Dobrze wiedziała, że nie przebierali w środkach. Nagle wpadł jej do głowy pomysł i zerwała się z łóżka jak oparzona. Pobiegła do łazienki, odciągnęła pokarm dla Kubusia i wślizgnęła się do sypialni dzieci.
- Daria - szepnęła, potrząsając delikatnie ramieniem nastolatki.
- No? - mruknęła dziewczyna, nie otwierając oczu.
- Muszę iść z Sebastianem na komendę, zajmiesz się Kubusiem?
- Mhm...
- Mleko masz w lodówce.
Rzuciła nastolatce jeszcze jedno spojrzenie, oceniając, czy dotarły do niej jej słowa i wyszła.
- Sebastian, wstawaj - zawołała, wchodząc do sypialni. - Kaśka dzwoniła, masz jechać na komendę.
Nim mężczyzna zwlókł się z łóżka, ona stała już ubrana i przewijała synka.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytał, ziewając.
- Jadę z tobą.
- Chyba żartujesz. Masz urlop. Poza tym, co będzie z Kubusiem?
- Daria się nim zajmie. Zostawiłam jej mleko.
Sebastian zaczął się ubierać. Wciąż był mocno zaspany i do końca nie docierały do niego zamiary narzeczonej. Dopiero kiedy włożyła kurtkę, zaczęła wracać mu świadomość.
- Aśka, co ci nagle przyszło do głowy?
- Są jakieś problemy z gangiem Szakala. Nie chcę, żebyś jechał sam - odparła, jakby to było oczywiste.
- Posłuchaj, Aśka, nie pierwszy raz jadę na komendę, a ty zostajesz w domu. Rozbieraj się i kładź do łóżka, jeszcze wcześnie.
- Jadę z tobą - powiedziała stanowczo.
- Chcesz zostawić Kubusia? - zapytał, postanawiając załatwić sprawę podstępem. - Na pewno będzie płakał. Wiesz, że nie lubi się z tobą rozstawać.

niedziela, 26 grudnia 2010

164.

W domu wszystko zostało podporządkowane najmłodszemu lokatorowi. Joasia nie chciała go opuścić ani na chwilę. Najpierw trzymała go na rękach, ale w końcu zmęczona włożyła go do kołyski. Stała jednak cały czas obok, bujając ją delikatnie. Czuła irracjonalny lęk. Bała się, że jeśli zostawi go choć na chwilę, coś mu się stanie. Dopiero wczesnym popołudniem, Sebastian zauważył, co się dzieje.
- Kotku, powinnaś coś zjeść - powiedział cicho, podchodząc do niej.
- Później, nie jestem głodna.
Skrzyżowała nogi, zaciskając nerwowo uda, bo od rana nie zdążyła jeszcze zawitać w toalecie. Nie miala jednak najmniejszego zamiaru ruszyć się z sypialni, nie bez synka. Sebastian natychmiast to dostrzegł.
- Idź do łazienki - szepnął, - ja z nim zostanę.
Położył dłoń na brzegu kołyski, ale Aśka nawet nie drgnęła. Wpatrywała się w chłopca intensywnie, ale on spał mocno. Zerknęła na ukochanego wyraźnie rozdarta.
- Idź, kotek - zachęcił ją.
Kiedy nie wracała po dwudziestu minutach, Sebastian zaczął się niepokoić. Podszedł pod drzwi łazienki, zaglądając po drodze do salonu. Jego ojciec grał z Darią i Krzysiem w karty.
- Asiu, wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak - odparła lekko drżącym głosem.
- Mogę wejść?
Nie odpowiedziała od razu, próbując doprowadzić łazienkę do porządku. W końcu usiadła zrezygnowana na wannie i pozwoliła mu wejść.
- Boże, co się stało? - wystraszył się na jej widok.
Ubrania dziewczyny i częściowo łazienka zbroczone były krwią, ale Aśka nie wyglądała, jakby coś jej dolegało.
- Uroki połogu - mruknęła. - Przepraszam, zaraz to posprzątam.
- Jejku, już myślałem... Zresztą, nieważne. Nie przejmuj się, przebierz się, a ja tu pozmywam.
Aśka oczywiście chciała postawić na swoim, ale okazało się, że nie wróciła jeszcze do pełni sił, więc w końcu ustąpiła narzeczonemu. Kilka minut później zastał ją nad kołyską.
- Wiesz... boli mnie krocze - wyznała na jego widok. - Zresztą, brzuch też...
- Może jednak powinnaś zostać dłużej w szpitalu?
- Nie, Ania mówiła, że to normalne. Ale niezbyt mnie to pociesza...
- Połóż się, a ja ci przyniosę obiad, dobrze?
Pokiwała głową, ale kiedy wrócił z talerzem nadal stała obok kołyski.
- Asiu... - zaczął, z uśmiechem kręcąc głową.
- Jakoś nie mogę się z nim rozstać - westchnęła.
Chłopiec jak na zawołanie zaczął płakać. Wyjęła go natychmiast, tuląc do siebie.
- Ja go przewinę - powiedział, stawiając na szafce talerz z obiadem.
Bardzo niechętnie oddała mu dziecko, ale kiedy jadła, wciąż obserwowała jego poczynania. Sebastian czuł na sobie jej wzrok, jednak starał się to ignorować. Zmienił synowi pieluszkę i wziął go na ręce, przemawiając do niego z przejęciem. W końcu Aśka nie wytrzymała i podeszła do nich. W pierwszym odruchu kierowana nieposkromioną zazdrością, chciała mu zabrać dziecko, ale szybko się opamiętała. Uśmiechnęła się nieco zakłopotana, pocałowała Sebastiana w policzek, żeby usprawiedliwić wstanie z fotela i położyła się na łóżku. 
- Chyba jest głodny - powiedział, podchodząc do niej.
Aśka bez słowa rozpięła bluzkę i stanik i wzięła na ręce dziecko. Przystawiła je ostrożnie do piersi i spojrzała na Sebastiana. Uśmiech szybko zamienił się w grymas bólu. Piersi wciąż były bardzo nabrzmiałe i bolesne. W takich okolicznościach karmienie nie mogło sprawiać przyjemności.
Kubuś zasnął, nie wypuszczając z buzi sutka Joasi. Dziewczyna spróbowała się uwolnić, ale chłopiec natychmiast się obudził i zaczął kwilić. 
- Spróbuj go uspokoić - poprosiła zmęczonym głosem. - Pójdę odciągnąć pokarm, bo nie wytrzymam już dłużej.
Podała mu dziecko i wymknęła się do łazienki. Kiedy wróciła, maluszek już spał w kołysce. Podeszła do Sebastiana i wtuliła się w niego mocno. Od kilku godzin czuła dziwny, niewyjaśniony lęk. Nawet dobrze znane ramiona mężczyzny nie mogły go ukoić.
- Jesteś jakaś... niespokojna - powiedział, głaszcząc ją delikatnie po włosach.
- Czuję się, jakby... - zawahała się, szukając odpowiednich słów - jakby czekało na mnie coś złego.
Spojrzał jej w oczy zaniepokojony.
- Nic się nie stanie - mruknął, całując delikatnie jej szyję. - Już zawsze będziemy szczęśliwi.
- Kochasz mnie? - zapytała nagle.
- Najbardziej na świecie - odparł z uśmiechem.
Kolejne dni mijały powoli. Nie obyło się bez trudności, które wiązały się głównie z wciąż nie najlepszym samopoczuciem Joasi. Kubuś okazał się dzieckiem niezwykle absorbującym. Budził komisarzy nawet kilkanaście razy w ciągu nocy, wciąż domagając się przystawiania do piersi. Całokształt pogarszał fakt, że w mieszkaniu było dość tłoczno, nawet kiedy trzy dni później wyjechał ojciec Sebastiana.
Ostatniej nocy lipca Kuba znowu obudził rodziców donośnym płaczem. Seba wstał niemal machinalnie, wyjął go z kołyski i wrócił z nim do łóżka. Joasia, nie otwierając oczu, rozpięła koszulę i przystawiła synka do piersi. Chwilę później zasnęli we trójkę.
Jednak nie dane im było odpocząć, bo raptem po kilkunastu minutach usłyszeli pukanie do drzwi. Usiedli jak na komendę, a Asia przytuliła do siebie dziecko, które wykrzywiło usteczka i już zamierzało się rozpłakać. Pukanie powtórzyło się, tym razem bardziej naglące.
- Sprawdzę kto to - mruknął Seba i chciał wstać, ale dziewczyna go przytrzymała.
- Nie - powiedziała stanowczo. - Nie idź, proszę.
- Zaraz wrócę - odparł z uśmiechem.
- Nie idź - powtórzyła niemal błagalnie. - Kto normalny przychodzi o tej porze?
Seba spojrzał na zagarek. Faktycznie dochodziła już druga.
- Nie przesadzaj - mruknął.
Pocałował ją w czubek głowy i wyszedł z sypialni. W przedpokoju wpadł na Darię i Krzysia, których także zaalarmował niespodziewany gość. 
- Wracajcie do łóżek - mruknął, podchodząc do drzwi.
Spojrzał przez wizjer, ale na klatce panowała ciemność. 
- Kto tam? - zawołał.
Nikt mu nie odpowiedział, więc wzruszył ramionami i odwrócił się z zamiarem powrotu do łóżka. Niemal zderzył się z dziećmi, które stały tuż za nim. Uniósł brwi, a Daria i Krzysiek natychmiast rozeszli się po pokojach. Sam wrócił do narzeczonej. Wślizgnął się do łóżka, a dziewczyna natychmiast wtuliła się w niego, przyciskając do piersi synka, któremu najwyraźniej udzieliło się jej zdenerwowanie.
- Kotek, co się z tobą dzieje? - zapytał, głaszcząc ją delikatnie.
- Nic - szepnęła.
Następnego dnia już nie wspominali o nocnym zajściu, chociaż siedziało w Aśce głęboko. Od rana przygotowywali się na pierwszy wspólny spacer, który zaplanowali dokładnie na dzień, w którym chłopiec skończy cztery tygodnie. Był bardzo ciepły dzień, a mimo tego Joasia ubrała go niemal jak na mrozy. Sebastian przyglądał się temu bez słowa, dopiero kiedy uznała, że są gotowi, postanowił się wtrącić.
- Nie sądzisz, że trochę przesadzasz? - zapytał ostrożnie. - Zgrzeje się.
- Nie chcę żeby zmarzł...
Mężczyzna uśmiechnął się i zdjął z malca sweterek. Dla świętego spokoju włożył go do wózka. Spacer nie trwał długo. Już pół godziny później znowu znaleźli się w domu, bardzo zadowoleni i podekscytowani. 
Wieczorem Joasia śpiewała synkowi kołysankę. Sebastian w tym czasie grał z Krzysiem w piłkarzyki, a Daria siedziała na kanapie, czytając książkę.
- "Pamiętnik narkomanki"? - zagaiła Aśka, siadając obok niej.
- Yhy.
- I gol! - zawołał Sebastian, klaszcząc w dłonie.
Daria spojrzała na wujka, unosząc brwi, a potem westchnęła i odłożyła książkę.
- W przyszłym tygodniu wracam do domu - powiedziała, patrząc na Aśkę.
- Nie chcesz zostać do końca wakacji?
Nastolatka zamyśliła się, rozmyślając nad odpowiedzią. Policjantka nie dała sie zwieść.
- Chodźmy do kuchni, pomożesz mi zrobić kolację - powiedziała. - Więc co się dzieje? - zapytała, kiedy już znalazły się poza zasięgiem słuchu pozostałych lokatorów.
- Nic, czemu? - zdziwiła się teatralnie Daria.
- Bajerować to my, ale nie nas - mruknęła Aśka.
- Oj... Poznałam takiego jednego chłopaka...
- Tutaj?
- Tak.
- No i co z tym chłopakiem? - dopytywała policjantka.
Daria wzruszyła ramionami, krojąc pomidory. Odpowiedziała dopiero po dłuższej chwili.
- Dobrze mi zrobi, jak się z nim rozstanę.
- Czyli jesteście parą?
- Nie, nie w tym sensie. Po prostu... Aśka, ile miałaś lat, jak pierwszy raz poszłaś z kimś do łóżka? - zapytała, odwracając się do kobiety.