Sebastian wciąż wracał myślami
do tamtej nocy. Wcale nie dlatego, że to właśnie wtedy po raz pierwszy obudził
się u boku ukochanej kobiety. I nawet nie dlatego, że od tamtej chwili coś
zmieniło się między nimi. Dla niego najistotniejszy był powód, dla którego
Joasia zjawiła się u niego tamtej nocy. Dla którego o tak późnej porze
przemierzyła miasto i zapukała do jego drzwi, krusząc resztki dystansu pomiędzy
nimi.
Pierwszą i podstawową zasadą
ich związku był zakaz zadawania jakichkolwiek pytań. Sebastian nauczony doświadczeniem nie
próbował już nawet tego zmieniać. Przyzwyczaił się, że Joasia mówi tylko tyle,
ile uważa za stosowne. I tylko wtedy, kiedy chce. To musiało mu wystarczyć.
Nie mogło to jednak zmienić
faktu, że Sebastian miał wiele pytań i choć nie odważył się ich zadać, to wciąż
kłębiły się w jego głowie.
Nowy Rok komisarze rozpoczęli
od rozłąki. Najpierw jeszcze pod koniec grudnia, tuż po świętach, Joasia wzięła
zwolnienie lekarskie. A kilka dni później poleciała z mężem do Austrii,
wykorzystując tydzień urlop.
Dla Sebastiana było to bardzo
długie siedem dni. Nie mógł skupić się na pracy, myślami wciąż powracając do
ukochanej.
Rozważał właśnie po raz
kolejny, czy powinien wysłać jej smsa, kiedy do biura weszła Ania. Z daleka
było widać, że nie jest w najlepszym nastroju. Opadła na fotel Aśki, wzdychając
ciężko. Chciała w ten sposób zwrócić na siebie uwagę przyjaciela i nakłonić go
do zapytania o samopoczucie. Niestety Sebastian kompletnie nie zauważył jej
wysiłków. Wpatrywał się w imię partnerki na wyświetlaczu telefonu.
- Ale cię wzięło – zauważyła
Ania, rezygnując z prób rozmowy na swój temat.
Sebastian podniósł wzrok z
lekkim opóźnieniem. Popatrzył na Anię, ale nie odpowiedział.
- Nie ma jej dopiero trzy dni,
a ty już patrzysz w przestrzeń nieprzytomnym wzrokiem? – drążyła Anka.
- Zejdź ze mnie – mruknął Seba
tonem, który nie zachęcał do dalszej dyskusji.
Anka skrzywiła się. Miała co
prawda swoje za uszami, ale tym razem nie zamierzała mówić nic złego.
- Co ty w niej widzisz? –
zapytała po chwili. – Jest absolutnym przeciwieństwem kobiet, które do tej pory
cię interesowały.
- Może właśnie w tym rzecz –
odparł Seba mrukliwie. – Takie były cudowne, a z żadną nie potrafiłem się
związać.
- Myślisz, że z Aśką będzie
inaczej? – zdziwiła się szczerze Ania. Jej niechęć do koleżanki zeszła nagle na
dalszy plan. – Planujesz ślub, dzieci i mały, biały domek z ogródkiem?
Sebastian poczuł rosnącą
irytację, ale nie odezwał się.
- A pamiętasz jeszcze, że Aśka
ma męża? – drążyła Anka. – W ogóle ciekawe, co to za facet. Pewnie nawet nie
wie, że żona przyprawia mu rogi.
- Czego ty ode mnie chcesz? –
zapytał Sebastian ze złością.
Bardzo nie podobał mu się
kierunek, w jakim zmierzała ta rozmowa.
- Po prostu nie chcę, żebyś
cierpiał – powiedziała Ania łagodnie. – Rozumiem, że Aśka ci się podoba, jest
naprawdę atrakcyjna, wcale ci się nie dziwię, ale obawiam się, że ugrzęźniesz w
tym i później trudno ci będzie się wyplątać.
Sebastian pokręcił głową w
milczeniu. Nie miał ochoty na taką rozmowę.
- Wiesz, kim jest jej mąż? –
zapytała Ania ściszając głos. – Marek Karczewski, mówi ci to coś?
Mężczyzna podniósł głowę
zaskoczony.
- Karczewski? – powtórzył z
niedowierzaniem i pewną dozą nieufności.
- Karczewski – potwierdziła
Ania. – Wyszperałam w dokumentach. Nie ma mowy o pomyłce.
Sebastian odłożył telefon
stanowczym ruchem.
***
Trudno było powiedzieć,
dlaczego nowości, które przekazała Sebastianowi Ania, tak bardzo nim wstrząsnęły.
W sumie tego właśnie powinien się spodziewać. Przecież zupełnie nic nie
wiedział o Aśce, jej rodzinie i przeszłości. Była jedną wielką niewiadomą.
Niestety nazwisko Karczewskiego
wiele Sebastianowi mówiło. Sypianie z zamężną kobietą to jedno, a sypianie z
żoną Marka Karczewskiego to zupełnie co innego. Był właścicielem bardzo prestiżowej
kancelarii adwokackiej, znanej w całej Polsce. Co ciekawe wcale nie zasłynął
ilością wygranych spraw, choć niewątpliwie miał ich na koncie całe mnóstwo.
Ludzie znali go przede wszystkim jako adwokata z sercem. Zdarzyło mu się
rezygnować z bardzo korzystnych umów tylko ze względów moralnych. Nigdy też nie
pozostawał nieczuły na ludzką krzywdę. W mediach okrzyknięto go obrońcą
biednych i uciśnionych. Nie wahał się bronić ludzi, którzy nie mieli mu z czego
zapłacić.
Tym bardziej cała Polska
wstrzymała oddech, kiedy kilka lat temu przeżył wypadek samochodowy, w którym
zginęła jego czteroletnia wówczas córeczka. Sebastian do tej pory pamiętał
przejmujący wywiad w telewizji, w którym Karczewski opowiadał o wielkiej
stracie i poczuciu winy tego, który przeżył. Bardzo mu wtedy współczuł.
Wcale nie chciał być tym, który
jak intruz wkracza między małżonków pogrążonych w żałobie. Bez względu na to,
jak bardzo mu na Aśce zależało, nie zamierzał nikomu niszczyć życia. Do tej pory
mąż jego kochanki był po prostu anonimowym kimś, bez twarzy i uczuć. Teraz stał
się człowiekiem z krwi i kości, okrutnie doświadczonym przez życie. Sebastian
nie chciał być tym, który odbiera mu jeszcze żoną, ostatnie, co mu w życiu
zostało.
***
Aśka wróciła do Krakowa w
drugim tygodniu stycznia. Mimo zmęczenia, pierwsze kroki skierowała do
Sebastiana. Było późno i musiała się nieźle nagimnastykować, żeby jakoś
usprawiedliwić swoje wyjście z domu. Wiedziała jednak, że warto. Tak bardzo
tęskniła za przyjacielem, że każda minuta zwłoki zdawała się być ponad jej
siły.
Wchodząc na drugie piętro
kamienicy Sebastiana, czuła rosnący niepokój. Mężczyzna nie dał znaku życia
przez siedem długich dni. Nigdy wcześniej nie dzwonił do niej i nie pisał w
prywatnych sprawach, ale coś się między nimi zmieniło. Ich znajomość przeszła
na kolejny, wyższy poziom i spodziewała się jakiejkolwiek wiadomości od
Sebastiana. Tymczasem przez cały tydzień nie odezwał się słowem.
Wpuścił ją do mieszkania, uśmiechając
się zdawkowo. Była pewna, że ich powitanie będzie warte wieczornej przejażdżki
przez miasto, ale Sebastian nie wykazał entuzjazmu. Nieco zbita z tropu zdjęła
kurtkę i przeszła do pokoju.
Chciała mu powiedzieć wiele
rzeczy. Chciała wyznać, że bardzo tęskniła, że nie mogła doczekać się
spotkania, ale tak intymne słowa nie mogły jej przejść przez gardło. Przysiadła
więc na kanapie i utkwiła wzrok w nieco przyżółkłym kwiatku.
- Jak wyjazd? – zagadnął
Sebastian, usiłując nawiązać w miarę neutralną rozmowę.
- Dobrze – odparła krótko Aśka.
Czuła się dziwnie nieswojo.
Sebastian zwykle taki otwarty i bezpośredni, teraz wydał jej się całkiem obcy.
- Coś się stało? – zapytała w
końcu, nie mogąc znieść niepewności.
Sebastian wstał. Obszedł powoli
okrągły stolik i sięgnął po dzbanek z wodą, stojący na komodzie.
- Napijesz się? – zaproponował.
Kobieta potrząsnęła gwałtownie
głową. W milczeniu obserwowała jak Sebastian nalewa wody do szklanki, a potem
idzie z nią w kierunku okna i opiera się o parapet, zwracając się w końcu ku
niej. Nie zamierzała ponawiać pytania, dobrze wiedziała, że mężczyzna zbiera
się do odpowiedzi.
- Twój mąż prowadzi teraz jakąś
sprawę? – zagadnął w końcu.
Jego ton był bardzo swobodny,
ale wcale nie zamierzał udawać, że o Karczewskim wspomina przypadkiem. Chciał
po prostu dać Joasi do zrozumienia, że odkrył jej małą tajemnicę.
Aśka milczała. Wpatrywała się w
Sebastiana, jednak z jej twarzy nie dało się nic wyczytać. Sebastian pokiwał
głową, jakby spełniły się jego obawy.
- Rozumiem – powiedział, - nie
rozmawiacie na tematy zawodowe.
- O co ci chodzi? – zapytała
Joasia, wstając.
- O twojego męża – odparł
spokojnie, ale stanowczo Sebastian. – Chyba jesteś mi winna wyjaśnienia.
Kobieta zaśmiała się ponuro.
- Wyjaśnienia? – powtórzyła
szyderczo. – Co, może powiesz, że ukrywałam fakt, że jestem mężatką?
- Nie, no skąd, byłaś całkiem
szczera – odparł Seba ironicznie.
- Nie zamierzam ci się
tłumaczyć – oznajmiła Aśka z nagłą złością. Sięgnęła po kurtkę i zarzuciła ją
na ramionami. – Masz mi coś jeszcze do powiedzenia? – zapytała, odwracając się
w drzwiach. – Czy możemy uznać, że nigdy nic się między nami nie zdarzyło?
- Owszem, mam – powiedział
Sebastian zrezygnowanym tonem. – Zakochałem się w tobie.
Niebieskie oczy Sebastiana
utkwione w jej własnych były dziwnie smutne.
***