sobota, 20 października 2012

1. Kwestia honoru

Dzisiaj mała zmiana - pierwsza część miniaturki, na którą pomysł poddała mi Alutka, za co bardzo dziękuję:) Druga i ostatnia część powinna pojawić się na początku przyszłego tygodnia.


***


Sebastian siedział w samochodzie pod blokiem partnerki i zamyślony wpatrywał się w okno. Przyjeżdżał po nią każdego ranka kilka minut po siódmej. Robił to codziennie od trzech lat, odkąd rozwiodła się z mężem. Najpierw chciał po prostu podnieść ją na duchu, bo rozstanie było dla Joasi sporym ciosem, a potem już tak zostało. Każdego ranka, kiedy zatrzymywał się pod jej blokiem, wychodziła na balkon, machała mu i pokazywała na zegarek, dając do zrozumienia, żeby chwilę zaczekał. Schodziła zwykle około piętnastu minut później, związując włosy albo zapinając kurtkę, jakby dwie godziny nie starczały jej na zebranie się do pracy.
Czasem trochę go to irytowało. Umawiali się dziesięć po siódmej, a ona nigdy nie mogła pojawić się o czasie. Sam nie był przesadnie punktualny, ale głównie dlatego, że uwielbiał długo spać. Nie mógł natomiast zrozumieć, jak można każdego ranka spędzać dwie godziny w łazience, biorąc kąpiel, ubierając się, malując i robiąc różne inne, zdaniem Sebastiana, zupełnie zbędne rzeczy.
Za każdym razem, kiedy wypominał jej to poranne siedzenie w samochodzie, pytała go ze złośliwym uśmiechem, dlaczego nie wyjeżdża z domu później. Wtedy zwykle odpuszczał. Co niby miał jej powiedzieć? Że nie ma ochoty spędzać tam ani chwili dłużej? Że jego żona i tak miała wystarczająco czasu na awantury? Że chciał mieć chociaż te piętnaście minut spokoju dziennie?
Westchnął ciężko i wysiadł, żeby zapalić. Miał jeszcze co najmniej pięć minut i zamierzał dobrze ten czas wykorzystać. W domu starał się nie palić ze względu na córki. Jeśli już musiał, wychodził na balkon. Nie chciał dawać córkom złego przykładu ani narażać ich zdrowia.
Czteroletnia Kasia i sześcioletnia Daria były całym jego życiem. To dzięki nim miał siłę wstawać codziennie rano. Poświęcał im każdą wolną chwilę, zabierając do parku, kina czy kawiarni. Uwielbiał się z nimi bawić. Dużo pracował i zdarzały się tygodnie, kiedy prawie nie widywał córek, ale bardzo starał się spędzać z nimi jak najwięcej czasu.
- Jestem! - zawołała Joasia, wybiegając z klatki. - Znowu palisz? - dodała, wywracając oczami.
Seba nie odpowiedział. Rzucił niedopałek na ziemię, przydepnął butem i wsiadł do samochodu. Zaczynał się kolejny, długi dzień.
Dwie godziny później musiał przyznać, że trochę się przeliczył. Pracował z Aśką od wielu lat, ale wciąż zdarzało mu się nie docenić jej spostrzegawczości i intuicji. Kiedy przysiadła z kawą na brzegu jego biurka i utkwiła w nim przenikliwe spojrzenie, uśmiechnął się tylko, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Idiota ze mnie, no nie? - mruknął.
- Jeśli myślałeś, że odpuszczę i będę udawać, że nic nie widzę... to tak, jesteś idiotą - odparła Joasia spokojnie.
Sebastian uśmiechnął się ponownie i wyciągnął w fotelu, zakładając ręce za głowę. Nie zamierzał rozmawiać z partnerką o swoich problemach niezależnie od tego, jak bardzo jeszcze sytuacja się pogorszy.
- Skaleczyłeś się - zauważyła nagle kobieta, sięgając do jego prawej ręki.
- Mhm, wiesz, jak to jest z dzieciakami - odparł Seba, zapinając mankiet koszuli.
- Zaczekaj, to wygląda paskudnie - powiedziała Joasia, nie dając się tak łatwo zbyć. - Opatrzyłeś to?
- Aśka, daj już spokój. Wracajmy do pracy.
- Nie powiedziałeś mi jeszcze, dlaczego jesteś taki struty - zauważyła kobieta, ponownie utkwiwszy w nim przenikliwe spojrzenie.
- Nie zaprzątaj tym swojej ślicznej główki - zakpił.
Joasia wywróciła oczami. W ich przyjaźni była jedna podstawowa prawidłowość: kiedy ona miała problem, Sebastian prędzej czy później nakłaniał ją do zwierzeń, ale w sytuacji odwrotnej, milczał jak zaklęty. I raczej trudno było przypuszczać, że tym razem będzie inaczej.
Magda, żona Sebastiana, pracowała w dużej agencji reklamowej. Rok wcześniej awansowała na kierowniczkę działu promocji i od tej pory coraz więcej czasu spędzała w pracy. Dziećmi przez cały dzień zajmowała się opiekunka, a wieczorem zmieniało ją któreś z rodziców - raz był to Sebastian, raz Magda, zależnie od tego, które zdołało wyrwać się z pracy.
Tego dnia wypadło na komisarza. Nie było mu to na rękę, bo on i Aśka prowadzili akurat bardzo ciężką sprawę i oboje czuli, że powinni zostać na komendzie. Ostatecznie jednak zadecydowali, że pojadą się przespać, a z samego rana wezmą się do pracy. Niestety nie dane im było odpocząć.
Kilka minut po drugiej Sebastiana obudził telefon. Odebrał szybko w obawie, że obudzi córki i po drugiej stronie usłyszał głos jednego z asystentów.
- Pilna sprawa - powiedział Tomek bez ogródek, - musicie przyjechać. Zaginęła żona waszego denata.
Chcąc nie chcąc, Sebastian musiał zwlec się z łóżka i zadzwonić do partnerki. Szybko stwierdził, że Magda jeszcze nie wróciła. Jedyne co mu pozostało, to obudzić córk i zabrać je ze sobą.
Joasia nie kryła zaskoczenia, kiedy w samochodzie przyjaciela ujrzała przysypiające dziewczynki. Obdarzyła Sebastiana pełnym zaskoczenia spojrzeniem, ale nic nie powiedziała.
- Nie miałem ich z kim zostawić - mruknął nieco usprawiedliwiającym tonem. - Magda jeszcze nie wróciła. Co miałem robić?
Kobieta wzruszyła ramionami. Mimo najszczerszych chęci nie potrafiła zrozumieć zwyczajów panujących w domu Sebastiana. On i Magda tylko przerzucali się obowiązkami, nie tworzyli prawdziwej rodziny. Joasia często zastanawiała się, czy nie są razem tylko ze względu na córki, ale nie odważyła się wypowiedzieć tych myśli na głos. Bądź co bądź, były to ich prywatne sprawy.
Godzinę później Joasia siedziała w biurze z małą Kasią na kolanach i starała się nie zasnąć. Dziewczynka bawiła się jej bransoletką, ziewając co chwilę. Towarzyszyła im Ania, która także nie była w najlepszym nastroju. Ona i Rafał również zostali wyrwali ze snu, bo sprawę zamordowanego biznesmena, a teraz i jego zaginionej żony, prowadzili razem z przyjaciółmi. Policjantki zgodnie zadecydowały, że ich partnerzy pojadą na miejsce porwania, a one zajmą się aktami. Żadna jednak nie miała na to ochoty.
- Nie wiem, po co Tomek w ogóle nas budził - mruknęła Anka, przechadzając się po biurze i wyglądając przez okno na pogrążone we śnie ulice. - Ona pewnie sfingowała to porwanie. Od razu mówiłam, że jest w to wszystko zamieszana.
- Ale nie możemy wykluczyć, że maczała w tym palce mafia - zauważyła przytomnie Joasia. - Kochanie, co ty tutaj masz? - zapytała nagle, zwracając się do Kasi.
Dziewczynka szybko zasłoniła szyję sweterkiem i zeskoczyła z kolan policjantki.
- Uderzyła się - powiedziała Daria, pojawiając się nagle obok.
Joasia zmarszczyła brwi. Daria poprowadziła siostrę do biurka, gdzie obie zabrały się za rysowanie. Aśka przeniosła wzrok na Anię, która także wyglądała na zamyśloną. Wskazała głową drzwi i obie wyszły.
- Okropnie to wygląda - mruknęła Joasia, patrząc na przyjaciółkę z mieszaniną niedowierzania i podejrzliwości. - Całą szyję ma siną. Gdyby nie była córką Sebastiana, pomyślałabym, że...
- Ale w takich okolicznościach, chyba nie myślisz...? - upewniła się Ania, która także była mocno zaniepokojona.
- Nie, oczywiście, że nie. Ale ich reakcja... Poza tym, Seba musiał to widzieć. Tego po prostu nie da się nie zauważyć.
- Może po prostu się pobiły? - podsunęła Anka, zaglądając przez drzwi do biura, żeby sprawdzić, czy dziewczynki nadal zajęte są rysowaniem. - W końcu to dzieci...
- To wygląda tak, jakby ktoś ją dusił... - mruknęła Joasia zamyślona. - Muszę pogadać z Sebastianem.
Podejrzewała, że siostry mogły zostać pobite w przedszkolu przez rówieśników, bądź nawet wychowawczynie. Nie dalej jak kilka dni wcześniej czytała w gazecie o przypadku znęcania się nad dziećmi przez przedszkolanki, więc tym bardziej nie mogła niczego wykluczyć. Zdawała sobie sprawę, że Sebastian jest bardzo zapracowany i choć trudno było jej w to uwierzyć, brała pod uwagę możliwość, że nic nie widział. Nie przeiwdziała jednak, że swoją ingerencją w tę sprawę może zdenerwować przyjaciela.
- Aśka, o co ci chodzi? - zapytał Seba ze złością, kiedy następnego przedpołudnia kobieta podzieliła się z nim swoimi obawami. - Przecież to dzieci, wciąż się przewracają i nabijają sobie siniaki.
- Na szyi?
- A co, może podejrzewasz, że to ja ją pobiłem? - zdenerwował się nagle policjanta.
- Oszalałeś? Oczywiście, że nie...
- Więc po co drążysz ten temat? Po cholerę w ogóle się wtrącasz?
- Dlaczego tak się denerwujesz? - zdziwiła się Joasia. - Przecież tu chodzi o twoje dzieci, powinieneś...
- Co powinienem?! Nie masz pojęcia o dzieciach, a próbujesz mnie pouczać! Sama nigdy nie będziesz matką, więc rekompensujesz to sobie kosztem mojej rodziny!
Joasia spojrzała na Sebastiana z niedowierzaniem. Jako jeden z nielicznych wiedział o jej bezpłodności, ale nigdy o tym nie wspominał. Wiedział, jak bardzo bolesny jest to dla niej temat.
- Naprawdę tak uważasz? - zapytała i nie czekając na odpowiedź, wyszła z biura.

4 komentarze:

  1. no, no całkiem fajne...
    Mam nadzieję, że będziesz pisać więcej takich miniaturek, ale takich jedno scenkowych do których dodajesz jakąś muzykę ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwna ta reakcja Sebastiana... coś musi się za tym kryć, na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część miniaturki jest napisana bardzo ciekawie! Wiedziałam, że tak właśnie będzie, jeśli podsunę Ci ten pomysł... Koncepcja, co prawda faktycznie narodziła się w mojej głowie, ale Ty to świetnie zrealizowałaś. Ja jakoś ostatnio odeszłam trochę od pisania opowiastek kryminalnych, na razie niczego nie planuję pisać osobiście. Ale pewnego dnia wpadł mi do głowy taka, oto myśl i porozmawiałam na temat z Autorką bloga. Mnie osobiście podoba się w tym opowiadaniu samo przedstawienie bohaterów Sebastiana, jego żony, jak i samej Aśki. niby jest w tym sporo normalności, a z drugiej strony czuć sekret. Poza tym tematyka, którą rzadko tak naprawdę porusza się w opowiadaniach kryminalnych. To znaczy, owszem przemoc często się pojawia w końcu to historie o W11. Tyle, że osobiście nie spotkałam się jeszcze z opisami, w żadnym opowiadaniu kryminalnym takiego oblicza przemocy. Duży związek z będzie z tym mieć Magda. Chyba mogę to zdradzić bez specjalnego uszczerbku dla wątku, czy fabuły. Zresztą Jowita, troszkę o tym napomknęła. Bystry Czytelnik, zapewne już domyślił się, co może być tą tajemnicą.... Autorce GRATULUJĘ!Świetnie napisane i takie nietypowe. Jestem pod ogromnym wrażeniem.BRAWO!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie się zapowiada.. Mam nadzieję, że to nie Seba bije dzieci. Czekam na następną część, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń