niedziela, 7 października 2012

Dwie bajki

Kolejna miniaturka i kolejna piosenka;) Zapraszam do czytania (i słuchania) :)




W willi na obrzeżach Krakowa panował iście świąteczny nastrój, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać postronnemu obserwatorowi. Świerki rosnące w ogrodzie przybrane zostały drobnymi lampkami, a w oknach powieszono girlandy ostrokrzewu i jemioły. Już od wejścia rozchodził się zapach piernika i cynamonowych rogalików. Bogato ubrana choinka zajmowała sporą część salonu.
Joasia krzątała się po kuchni. Chciała jak najszybciej usiąść do wigilijnej kolacji, ale wcale nie dlatego, że święta spędzane w gronie rodzinnym sprawiały jej przyjemność. Zależało jej tylko na jednym: jak najszybciej odbębnić obowiązki i spotkać się z Sebastianem.
Poznała go przed dwoma miesiącami. Podczas jednego z prowadzonych śledztw, ona i jej partner natrafili na ślad mafii, która niedawno przeniosła się z Pomorza do Małopolski. Sebastian był prawą ręką szefa i to on został przez niego wyznaczony do pozbycia się wścibskiej policjantki, która z kolei zamierzała zatrzymać przestępcę. Żadne jednak nie wypełniło swojego zadania.
Po dwóch miesiącach płomiennego romansu Joasia była pewna, że spotkała miłość swojego życia. W kontynuowaniu znajomości nie przeszkadzało jej ani posiadanie męża, ani fakt, że kochanek należy do zupełnie innego świata. Kiedy byli razem, zapominali, że na co dzień są śmiertelnymi wrogami. Zachowywali się tak, jakby byli całkiem normalną parą, choć zdawali sobie sprawę, że w razie zdemaskowania groziła im śmierć lub, w najlepszym przypadku, wieloletnie więzienie.
Tego wieczoru wszystko było jak zwykle. Joasia powiedziała mężowi, że ma w pracy nocną zmianę i kilka minut po dwudziestej drugiej pojawiła się przed drzwiami willi Sebastiana. Na pracy dla mafii dorobił się prawdziwej fortuny, ale zdawał się traktować to ze sporą rezerwą.
To właśnie ten dystans do pieniędzy i wszelkich przyziemnych spraw tak zauroczył Joasię. Przez laty przyzwyczajona do męża-biznesmena, skrupulatnego analityka, tęskniła za odrobiną szaleństwa, a związanie się z prawą ręką szefa mafii z pewnością nim było. Przy Sebastianie dochodziły do głosu potrzeby i uczucia, z których istnienia nigdy nie zdawała sobie sprawy. To on wyzwolił w niej żądze, o które nawet się nie podejrzewała.
Przywitali się namiętnym pocałunkiem i skierowali się prosto do salonu, gubiąc po drodze kolejne części garderoby. Sebastian zdążył już rozpalić kominek i kiedy nadzy opadli na puchaty dywan, poczuli zalewające ich fale gorąca.
Zwykle witali się właśnie w taki sposób. Nie wstydzili się przyznać, że seks stanowił ważny element ich związku. Podczas długich godzin rozłąki, pożądanie rosło i w chwili spotkania eksplodowało z całą siłą. Na rozmowy przychodził czas, kiedy oboje czuli się już zaspokojeni.
- Tęskniłam - mruknęła Joasia, całując delikatnie szyję kochanka. - Nie mogłam przestać o tobie myśleć.
- Myślałem, że już się ciebie nie doczekam - odparł Seba, wciąż błądząc dłońmi po jej ciele.
- Cierpliwość to cnota...
Seba wywrócił oczami i pocałował ją namiętnie.
- Nie w moim fachu - mruknął.
Joasia westchnęła ciężko. Nie lubiła, kiedy wspominał o swojej pracy i sama także tego nie robiła.
- Stary strasznie się na was zaparł - powiedziała, wspominając swojego szefa. - Poczuł się osobiście dotknięty, kiedy dowiedział się o wtyce.
- Ciekawe, jakby się poczuł, gdyby wiedział, że jego najlepsza pani komisarz jest kochanką mafioza - zaśmiał się Seba.
Kobieta skrzywiła się.
- Ale nie jestem wtyką - odparła z godnością.
- Dobrze, dobrze. Mam coś dla ciebie.
Sięgnął ręką na stolik i wręczył jej małe, czerwone pudełeczko. Aśka otworzyła je bez wahania i wyjęła złoty pierścionek. Przez chwilę obracała go w palcach, przyglądając się połyskującym diamencikom.
- To mają być oświadczyny? - zapytała w końcu, unosząc brwi.
Seba wywrócił oczami i zaśmiał się. Nie uznawał takich zwyczajów, podobnie jak nie obchodził świąt.
- Wiem, wiem - westchnęła. - Nie przywiązujesz wagi do takich głupot. Ale wiesz, koniec końców każda kobieta tego chce...
- Jakbyś była panną, mógłbym się poświęcić - odparł Seba. - Ale oświadczać się mężatce?
- No dobrze - kontynuowała Joasia, nadal przyglądając się błyskotce. - Nie obchodzisz świąt, nie oświadczasz się, nie sądzę też, żebyś pamiętam o takich drobiazgach jak dokładnie dwa miesiące związku... Więc co to ma być?
- Prezent bez okazji. Przecież lubisz takie rzeczy.
Wyglądał na nieco obrażonego jej dociekliwością, więc kobieta już bez słowa założyła pierścionek na palec i pocałowała go.
- Lubię - szepnęła. - Dziękuję.


Janusz prowadził poważną firmę i dużo pracował, często nie było go w domu. Nie potrafił tego okazać, ale kochał swoją żonę i coraz bardziej doskwierały mu jej nocne nieobecności. Czasem dochodziło między nimi do spięć na tym tle, ale Aśka zawsze potrafiła znaleźć jakieś wytłumaczenie.
- Jesteś hipokrytą - powiedziała spokojnie, kiedy na początku stycznia znowu wypomniał jej nocne zmiany. - Nie ma cię w domu po szesnaście godzin dziennie, a mi mówisz o rodzinnym życiu.
- Może i dużo pracuję, ale w nocy zawsze na ciebie czekam.
- A ja czekam w dzień - odparła, wzruszając ramionami.
Nie była to do końca prawda. W dzień Joasia zwykle była w pracy, bo przecież nocne zmiany były tylko jej wymysłem. Ale o tym Janusz nie mógł wiedzieć.
- Jeśli coś ci nie pasuje, nie trzymam cię przy sobie siłą - dodala ze złością.
- Przepraszam - mruknął mężczyzna, zbliżając się do niej. - Kocham cię.
Pochylił się, by ją pocałować, ale ona w ostatniej chwili odwróciła głowę. Kiedy musnął jej policzek, wywróciła oczami. Odkąd spotykała się z Sebastianem, nie tolerowała jego bliskości.


Podczas całej znajomości, ani razu nie zdarzyło się, by Joasia pojawiła się u Sebastiana w dzień. Bardzo dbali o to, by nikt ich nie zdemaskował. Gdyby przypadkiem trafiła na któregoś ze znajomych Sebastiana, mogliby rozpoznać w niej policjantkę, a wtedy oboje zostaliby zamordowani.
Tym razem jednak sytuacja była poważna. Nie mogła czekać do wieczora, musiała natychmiast zobaczyć się z kochankiem. Kiedy otworzył jej drzwi, nie wyglądał na zadowolonego.
- Co tu robisz? - warknął, nieco brutalnie wciągając ją do środka. - Jest środek dnia.
- Muszę ci coś powiedzieć...
- Zaraz będzie u mnie Basior. Chcesz, żeby cię tu zobaczył?
Joasia wystraszona spojrzała przez okno, gdzie podjeżdżało właśnie czarne BMW. Nie miała najmniejszej ochoty na spotkanie z szefem mafii, a już zwłaszcza w tych okolicznościach.
- Idź do sypialni i nie ruszaj się stamtąd, jasne?
Pobiegła na górę, błogosławiąc się w duchu, że tego dnia wybrała miejską komunikację. Gdyby pod domem Sebastiana stał jej samochód, wszystko natychmiast by się wydało.
Siedząc tuż przy drzwiach sypialni Sebastiana i słuchając fragmentów rozmowy docierających do niej z dołu, po raz pierwszy w pełni zdała sobie sprawę z ryzyka. Kiedy mężczyzna w końcu po nią przyszedł, na jej policzkach wciąż widniały ślady łez. Nie chciała z nim rozmawiać. Wyszła bez pożegnania.


Spotkali się ponownie dopiero tydzień później. Sebastian przez cały ten czas próbował skontaktować się z kochanką, ale nie odbierała od niego telefonów. Nie chciał ryzykować niezapowiedzianej wizyty, więc mógł tylko cierpliwie czekać.
- Aśka, co się z tobą działo? - zapytał, kiedy pewnego wieczoru znowu pojawiła się przed jego drzwiami. - Martwiłem się.
Pocałował ją namiętnie, ale tym razem kobieta szybko przerwała czułości i weszła do środka.
- Aż tak cię to wystraszyło? - zdziwił się Seba, a w jego głosie dało się dosłyszeć nutkę pretensji. - Myślałem, że zdajesz sobie sprawę z ryzyka.
- Zdaję - odparła, wzruszając ramionami. - Jestem w ciąży - dodała po chwili namysłu.
Sebastian zamarł w pół ruchu. Przez chwilę milczał, a potem odwrócił się powoli do kochanki.
- Czyje to dziecko? - zapytał cicho.
- Twoje - powiedziała kobieta bez wahania. - Nie pamiętam, kiedy ostatnio spałam z Januszem.
Mężczyzna zbliżył się do niej powoli i przytulił ją delikatnie. Oboje zdawali sobie sprawę, że ciąża całkowicie przekreśla ich dotychczasowe relacje.
- Wiesz, co to oznacza? - zapytał po chwili, odsuwając się.
Joasia pokiwała głową.
- Nie ma na świecie bezpiecznego miejsca - kontynuował. - Wszędzie by nas znaleźli. Nie mogę ryzykować. Ty i dziecko musicie być bezpieczni.
- Ale to znaczy, że więcej się nie zobaczymy...
- Od początku wiedzieliśmy, że nie da się tego ciągnąć w nieskończoność - powiedział łagodnie Seba. Pogłaskał ją po policzku i spojrzał w oczy. - Jesteśmy z innych bajek.


5 lat później

Z córeczką na rękach Joasia pojawiła się w sądzie. Od dawna już nie pracowała w policji, więc nie miała tam żadnego interesu. Usłyszała jednak o rozpracowaniu mafii Basiora i postanowiła przyjechać.
Tego dnia miała się odbyć rozprawa. Kobieta stała pod oknem z dala od sali, by za bardzo nie rzucać się w oczy. Obserwowała prawników, ochroniarzy i policjantów, kręcących się po korytarzu. Jedno z największych śledztw ostatniego dziesięciolecia miało zakończyć się właśnie tego dnia, w tym miejscu.
Czterech mundurowych pojawiło się na korytarzu, prowadząc między sobą skutego mężczyznę. Serce Joasi zabiło mocniej. Od pięciu lat go nie widziała, tęskniła każdego dnia. A teraz dzieliło ich tylko kilka metrów.
Sebastian zdawał się wyczuć jej spojrzenie. Odwrócił się. Natychmiast zauważył dziecko - małą dziewczynkę z jasnymi loczkami i jasnoniebieskimi oczami. Obejmowała mamę i podobnie jak ona patrzyła na nieznanego sobie człowieka.
Przez chwilę mężczyzna wpatrywał się w dziecko jak zaczarowany. Potem powoli przeniósł wzrok na jego matkę. Uśmiechnęła się i skinęła nieznacznie głową. On także się uśmiechnął.
- No dalej, ruszaj się - polecił ostro jeden z mundurowych.
Sebastian rzucił ostatnie spojrzenie na swoją rodzinę i wszedł do sali rozpraw. Trzy godziny później zapadł wyrok - mężczyzna miał już nigdy nie opuścić więzienia.

3 komentarze:

  1. Wow... Świetne. Mam nadzieję, że będziesz pisać więcej takich miniaturek... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy pomysł i bardzo fajne wykonanie

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł, niezwykle ciekawy. Wykonanie świetne! Asia kochanką pracownika mafii. Sebastian po tej drugiej stronie barykady... Naprawdę ciekawie, a wykonanie mistrzowskie...czekam na Twój kolejny pomysł miniaturkę.

    OdpowiedzUsuń