wtorek, 1 marca 2011

1. Jeśli coś kochasz, puść to wolno

- I? - mruknął z nonszalancją.
- I przystojny - odparła.
Pocałowała go namiętnie, a on nie pozostał jej dłużny. Wsunęła dłonie pod jego koszulę, czując jednocześnie, że jej bluzka ląduje na ziemi. Sięgnęła do rozporka mężczyzny i wtedy do ich uszu dobiegło ciche pukanie do drzwi. Chciała to zignorować, ale on już wstawał, poprawiając ubrania.
- Zaraz przyjdę - rzucił i wyszedł z pokoju. Otworzył drzwi, nie patrząc przez wizjer i jego oczom ukazała się szczupła blondynka. - Aśka? - zdziwił się. - Wchodź. Stało się coś?
- Nie, w sumie to nie… Nie przeszkadzam ci?
- Coś ty.
Weszła do środka i przygnębiona stanęła w kącie. Sebastian zaczął się właśnie zastanawiać, jak wyjść z nieco krępującej sytuacji, kiedy w drzwiach pokoju pojawiła się Luiza. Aśka spojrzała zakłopotana na przyjaciela.
- Nie wiedziałam, że masz gościa. Już mnie tu nie ma.
Położyła rękę na klamce i chciała się ulotnić, ale Seba powstrzymam ją z uśmiechem.
- To jest Luiza - powiedział, wskazując na wydekoltowaną szatynkę, - a to Aśka - dodał, obejmując przyjaciółkę w pasie.
Dziewczyna uśmiechnęła się i delikatnie wyswobodziła z ramion Sebastiana.
- To ja już pójdę… - mruknęła Luiza, mierząc przybyłą niezbyt przychylnym spojrzeniem.
- Nie, nie przeszkadzajcie sobie - odparła szybko Aśka. - Pogadamy jutro - rzuciła do przyjaciela i już chciała wyjść, ale mężczyzna znowu ją powstrzymał.
Bez zmrużenia oka patrzył, jak Luiza zakłada kurtkę i buty i chwilę później opuszcza mieszkanie. Dopiero wtedy rozluźnił uścisk i odsunął się od Aśki.
- Sorry, nie chciałam zepsuć ci randki… - mruknęła.
- Daj spokój.
- Wiesz, co ona sobie pomyślała?
- Jej sprawa - skwitował obojętnym tonem. - Rozbieraj się i wchodź. Napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki.
Zdjęła adidasy, odwiesiła kurtkę i weszła do salonu, gdzie Sebastian nalewał już wino. Z westchnieniem opadła na fotel.
- No mów, co się stało - zachęcił ją, wręczając kieliszek.
- Nic.
- Akurat uwierzę, że przyszłaś bez powodu - zakpił i usiadł na kanapie.
- Po prostu… - wzruszyła ramionami - czułam się samotna i pomyślałam, że może będziesz miał ochotę pogadać. W sumie powinnam zadzwonić, ale…
- Samotna? - podchwycił Seba, ignorując dalszą część zdania. - Coś nie tak z Marcinem?
Aśka uśmiechnęła się z ironią.
- Rozstaliśmy się dwa tygodnie temu - mruknęła, wypijając łyk wina.
- Nic nie mówiłaś…
- Nie było o czym.
- No ale co się stało? Myślałem, że to na poważnie…
- Po prostu nie wyszło - powiedziała tonem kończącym rozmowę.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Aśka obracała w dłoniach kieliszek, zastanawiając się, dlaczego właściwie przyszła do przyjaciela. Sebastian z kolei wspominał ostatnie dwa tygodnie, próbując przypomnieć sobie coś, co pomogłoby mu odkryć powód rozstania dziewczyny z Marcinem.
- Dzisiaj mam urodziny - wyznała znienacka dziewczyna. - I nagle zrozumiałam, że jestem sama, nie mam nikogo.
- Aśka…
- Tak, wiem, mam ciebie - uśmiechnęła się. - Ale…
- Rozumiem, to nie to samo - przerwał jej łagodnie Seba. - Dlaczego nie mówiłaś, że masz urodziny? Poszlibyśmy całą paczką do jakiegoś klubu czy coś…
- Nigdy nie obchodzę urodzin - skwitowała. - Dzisiaj jakoś tak wyjątkowo… Poczułam się strasznie staro - westchnęła.
- Aśka, przecież masz dopiero trzydzieści pięć lat!
- Dopiero? - zakpiła dziewczyna. - Nie mam męża ani dzieci… i już pewnie nie będę miała. Teraz jest ok, większość czasu spędzam w pracy, więc nie odczuwam samotności. Ale za parę lat trzeba będzie przejść na emeryturę i co wtedy?
- Wtedy ja też przejdę i będziemy razem chodzić na spacerki i grać w szachy - zażartował Seba.
Aśka uśmiechnęła się mimowolnie, ale to nie mogło poprawić jej humoru. Wypiła kolejny kieliszek wina i zdjęła bluzę. Alkohol zaczął ją rozgrzewać.
- Może zamówimy pizzę? - zaproponował Sebastian. - Zgłodniałem.
Skinęła głową. Zapowiadała się długa noc.


***


Obudził ją potworny ból głowy. Nie otwierając oczu sięgnęła na szafkę, gdzie powinna stać woda, ale zamiast tego natrafiła na czyjąś rękę. Zaskoczona uchyliła powieki i ujrzała śpiącego Sebastiana. Natychmiast otworzyła szeroko oczy. Przez chwilę próbowała sobie przypomnieć, co się stało, ale ból głowy był tak silny, że zrezygnowała. Zrzuciła z siebie kołdrę i chciała wstać, jednak doznała szoku. Minęło kilka sekund nim zrozumiała, że jest całkiem naga. Zakryła się gwałtownie kołdrą, ściągając ją częściowo z mężczyzny, i usiadła. To obudziło Sebastiana, który ziewnął, przeciągnął się i niechętnie otworzył oczy. Na widok Aśki uniósł brwi.
Patrzyli na siebie bez słowa, jakby żadne z nich nie mogło zrozumieć, jakim cudem znaleźli się oboje w tym samym łóżku. Pierwszy głos odzyskał Sebastian.
- Też jesteś naga? - zapytał rzeczowym tonem.
Skinęła głową, poprawiając nerwowym ruchem kołdrę, tak by zakrywała ją jak najdokładniej. Sebastian zmarszczył brwi i przez moment myślał intensywnie.
- Czy my…? - zaczęła Aśka drżącym głosem.
- Chyba nie - mruknął Seba, drapiąc się po głowie. - Coś byśmy pamiętali, nie?
- Masz rację - zgodziła się szybko, bo było to dużo wygodniejsze.
Seba sięgnął po bokserki, które leżały na ziemi, włożył je i wstał. Aśka także podniosła się z łóżka, owijając szczelnie kołdrą. Oboje zamarli, kiedy na pomarańczowym prześcieradle zauważyli białawe plamy. Wpatrywali się w nie, jakby mieli nadzieję, że przemówią.
- Nie wierzę, że to zrobiliśmy - powiedziała w końcu dziewczyna.
- A ja nie wierzę, że nic nie pamiętam… - odparł Seba.
Aśka pokręciła głową i wyszła z sypialni, zbierając po drodze swoje ubrania porozrzucane po całym pokoju. Kiedy zrozumiała, co się stało, natychmiast zapomniała o bólu głowy. Szybko umyła się i ubrała, ale na wyjście z łazienki brakowało jej odwagi.
Sebastian w międzyczasie krzątał się w dresach po kuchni. Zaczął robić jajecznicę, ale zaraz przypomniał mu się ostatnio oglądany film, gdzie młodzi kochankowie po upojnej nocy przygotowali sobie takie właśnie śniadanie. Odłożył więc jajka do lodówki i postawił na zwykłe kanapki.
Kiedy wreszcie Aśka wyszła z łazienki, właśnie nalewał do kubków świeżą kawę. Przez chwilę jedli w milczeniu, ale w końcu dziewczyna postanowiła przerwać ciszę.
- Pamiętasz coś? - zapytała, nie podnosząc wzroku.
- Niewiele. Ostatnie co mi się przypomina, to że wychodziliśmy do sklepu po wódkę. Ale co było potem…
- To i tak jesteś lepszy ode mnie - mruknęła, upijając łyk kawy.
Chciała powiedzieć jeszcze wiele rzeczy, ale już nic więcej nie przeszło jej przez gardło.


***


- Nie rozumiem jednej rzeczy - powiedziała Ania, wpatrując się uważnie w przyjaciółkę. - Minęły trzy tygodnie, dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz?
- Bo dopiero to przetrawiłam - odparła policjantka cicho.
- No dobrze, jesteś pewna, że do czegoś między wami doszło? Skoro nic nie pamiętacie…
- Anka, na prześcieradle były plamy od spermy - warknęła Aśka, z hukiem odkładając na stół łyżeczkę. - Poza tym, myślisz, że rozebraliśmy się do naga, porozrzucaliśmy ubrania po całej sypialni i grzecznie poszliśmy spać?
- Naprawdę zupełnie nic nie pamiętasz?
- Wiesz, mam takie przebłyski… Ale nie wiem, czy one mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością.
- A tak konkretniej?
- No… - Aśka zawahała się i przez moment w milczeniu bawiła się rąbkiem bluzki. - Widzę jak mnie całuje po szyi i.. i nie tylko. I jak go dotykam… Ale nie jestem pewna, czy to mi się po prostu nie przyśniło, bo dużo o tym ostatnio myślałam.
- Najważniejsze, że nic to między wami nie zmieniło. Kurczę, no, zdarza się. Ostatecznie po pijaku ludzie robią różne dziwne rzeczy.
Aśka uśmiechnęła się krzywo. Było to niezwykle mało pocieszające stwierdzenie.


***


- Jestem w ciąży - oświadczyła.
Stali naprzeciw siebie, patrząc sobie w oczy. Aśka była całkowicie spokojna. O tym, że wkrótce zostanie matką, dowiedziała się dwa tygodnie wcześniej i zdążyła już zaakceptować tę myśl. Sebastian natomiast stał jak zahipnotyzowany. Wyglądał na całkowicie zszokowanego, a nawet sprawiał wrażenie, jakby nie bardzo dotarły do niego słowa przyjaciółki.
- Z kim? - zapytał po chwili milczenia.
- A myślisz, że z iloma facetami ostatnio spałam? - odparowała.
- Aśka, ale przecież… przecież…
- No co? To że nie planowaliśmy seksu nie znaczy, że na ten wieczór stałam się bezpłodna specjalnie dla ciebie.
Na to już nie próbował odpowiadać. Spojrzał na jej brzuch, który wciąż był idealnie płaski. Nie uśmiechała mu się ta ciąża, o ile w ogóle można to tak delikatnie określić. Wiedział jednak, że musi się opanować, bo Aśka jest w dużo gorszej sytuacji.
- Nie cieszysz się, tatusiu? - zapiła, wyrywając go z zamyślenia.
Potwornie się bała i złośliwościami próbowała pokryć strach.
- Po prostu… zaskoczyłaś mnie. Który to tydzień?
- Dziesiąty.
- Aśka, ja przepraszam, ale muszę to przemyśleć.
Odprowadziła go wzrokiem do drzwi i opadła do fotel. Nie spodziewała się po nim entuzjazmu czy radości, ale i tak poczuła rozczarowanie. W głębi duszy miała nadzieję, że on będzie wiedział, co robić.


***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz