sobota, 21 lipca 2012

20. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Wieczór spędziła w towarzystwie Błażeja. Najpierw zjedli kolację w jednej z restauracji w centrum miasta, a potem poszli na spacer do parku. Joasia znowu była milcząca, ale tym razem naprawdę słuchała Błażeja, kiedy opowiadał jej o swojej pasji – teatrze. Mówił o sztukach, które widział, a także o tych, które chciałby zobaczyć; opowiadał o swoich ulubionych dziełach i artystach, aż w końcu zaprosił ją do opery. Zgodziła się bez wahania, mimo że nie podzielała jego pasji.
- Prawie się nie odzywasz – powiedział mężczyzna, kiedy dotarli do skraju parku i ruszyli chodnikiem wzdłuż Wisły. – Coś cię martwi?
Joasia zastanawiała się przez chwilę nad odpowiedzią.
- Nie wiem – powiedziała w końcu zgodnie z prawdą.
Czuła się trochę zagubiona. Chciała zapytać, dlaczego milczał przez kilka dni, ale jakoś nie przeszło jej to przez gardło. Obawiała się, że uznałby to za dziecinne.
- Coś w pracy? – kontynuował polonista.
- Nie, wszystko w porządku – odparła stanowczo, jakby próbowała przekonać samą siebie. – Powiedz mi… Jak idzie Kalinie w szkole? – zapytała. – Nie ma z nią problemów?
- Ja nie mam i nie słyszałam, żeby ktoś się skarżył – odrzekł Błażej, wzruszając ramionami. – To zdolna dziewczyna.
Aśka uśmiechnęła się. Miał rację, wiedziała o tym. Kalina była bardzo bystra i jeśli nic nie mąciło jej uwagi, nie miała problemów z nauką. Joasia obawiała się jednak, że problemy z matką mogły przełożyć się na szkołę.
- Zamierzasz jej powiedzieć? – zapytał niespodziewanie mężczyzna.
Joasia wzdrygnęła się i spojrzała na niego.
- O czym? – zdziwiła się.
- O nas… Spotykamy się, tak?
- Chyba nie muszę się z tym spieszyć, prawda? – odparła nieco nieprzyjemnym tonem.
Błażej uniósł brwi. Nie miał zamiaru jej zdenerwować, był po prostu ciekaw i chciał wybadać, na ile poważnie kobieta traktuje ich spotkania.
- Przecież cię nie poganiam – powiedział spokojnie. – Chciałem po prostu wiedzieć…
Umilkł, a Joasia dopiero po dłużej chwili opanowała nerwy i zdała sobie sprawę, że zupełnie niepotrzebnie się uniosła.
- Nie sądzę, żeby Kalina była z tego zadowolona – mruknęła po dłuższej chwili milczenia. – Oczywiście wiem, że będę musiała jej powiedzieć, ale wolę najpierw ją do tego przygotować.
Błażej kiwnął głową, ale kobieta zdawała sobie sprawę, że zrobił to tylko dla świętego spokoju. Krótka wymiana zdań mocno ochłodziła atmosferę, sprawiając, że bardzo udany wieczór pozostawił po sobie niemiłe wrażenie.
W czwartkowy ranek Sebastian pojawił się w pracy sporo przed czasem, co w jego wypadku było co najmniej podejrzane. Skierował się prosto do biura, chcąc jak najszybciej porozmawiać z Joasią.
- Cześć piękna – powitał ją z szerokim uśmiechem.
Kobieta mimowolnie uniosła kąciki ust. Kiedyś Sebastian często zwracał się do niej w ten sposób, głównie kiedy się przekomarzali. Zaraz jednak przypomniała sobie o przyczynach kiepskiego nastroju i ponownie sposępniała.
- Słuchaj, pamiętasz naszą ostatnią rozmowę o twojej matce? – zapytał Seba, podchodząc do biurka partnerki. Joasia skinęła głową. – Uważam, że powinniśmy załatwić to jak najszybciej – oznajmił zdecydowanym tonem.
- Jak to? – zdziwiła się Joasia.
- No… - Seba zmieszał się. Spodziewał się raczej zdecydowanej reakcji ze strony przyjaciółki, a jej marazm momentalnie zbił go z tropu. – Przecież musimy zdobyć jakiś dowód… No wiesz… tego szantażu…
- Ach… Wiesz co, poradzę sobie z tym – powiedziała kobieta, podnosząc się z fotela i okrążając biurko.
- Zmieniłaś zdanie? – zapytał Seba podejrzliwie.
- Nie, nie… Po prostu… przecież wyjeżdżasz – mruknęła, starając się, by w jej głosie nie dosłyszał nawet cienia pretensji czy żalu.
- Jeszcze nawet nie wiem kiedy – odparła Sebastian, wzruszając ramionami. – Pożyczyłem od chłopaków gadżety – dodał, kładąc przed Joasią mały mikrofon. – Weźmiesz to i pojedziesz do niej, a ja będę siedział w samochodzie i wszystko nagram, ok?
- Nie dzisiaj – powiedziała kobieta stanowczo. – Obiecałam Kalinie, że pomogę jej z lekcjami. Muszę wracać prosto do domu, jutro ma ważny sprawdzian.
Sebastian wyglądał na niezbyt zadowolonego z tej informacji. Joasia była pewna, że chce coś na ten temat powiedzieć, ale nie dał się sprowokować. Schował sprzęt do szuflady i usiadł na swoim miejscu.
- W każdym razie jestem do twojej dyspozycji – zapewnił.
Wieczór Joasia faktycznie spędziła w domu z Kaliną. Nastolatka uczyła się pilnie do sprawdzianu z romantyzmu, korzystając co jakiś czas z pomocy starszej siostry. Joasia z przyjemnością patrzyła na jej zaangażowanie, chociaż była nim nieco zaskoczona. Kalina nigdy wcześniej nie interesowała się literaturą, w ogóle przedmioty humanistyczne nie były jej domeną.
- Chciałabym dostać piątkę – westchnęła dziewczyna późnym wieczorem. – To będzie bardzo trudny test…
- Na pewno sobie poradzisz – zapewniła ją Joasia. – Jesteś dobrze przygotowana. Ale musisz się porządnie wyspać – dodała nieco bardziej surowym tonem. – Leć do łazienki, a ja pościelę ci łóżko.
Nastolatka zniknęła za drzwiami z ręcznikiem i koszulą nocną w dłoniach, a Joasia rozłożyła łóżko i wyciągnęła ze środka pościel. Coś wypadło z poszewki poduszki, przeleciało jej między palcami i pacnęło o podłogę. Kobieta schyliła się i podniosła zdjęcie. Jej oczom ukazała się podobizna Błażeja.
Minęła pełna minuta nim Joasia zdała sobie sprawę, że wpatruje się w fotografię jak sparaliżowana. Schowała ją szybko tam, skąd wypadła i dokończyła rozkładanie pościeli. Chciała jak najszybciej powiedzieć Kalinie „dobranoc” i zamknąć się w swojej sypialni, żeby móc na spokojnie przemyśleć sprawę.
- Nie mogę uwierzyć, że wcześniej nie nabrałam podejrzeń – mówiła do Ani następnego ranka. – Najpierw to zainteresowanie aktorstwem, a potem jeszcze nauka polskiego… To zupełnie nie w stylu Kaliny.
- No wiesz… zainteresowania zawsze mogą się zmienić – mruknęła Ania, chociaż sama zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji.
- To mi się po prostu w głowie nie mieści – wyszeptała Joasia, ukrywając twarz w dłoniach. – Kalina zakochana w Błażeju? Przecież to… to… - zawahała się, szukając odpowiednich słów. – To po prostu niemożliwe – zakończyła stanowczo.
- Niby dlaczego? Każda dziewczyna przynajmniej raz zakochała się w swoim nauczycielu – odparła Ania tonem znawcy. – Takie przywileje dojrzewania. Nie mów, że ty tego nie przechodziłaś…
Aśka skrzywiła się z niechęcią. Oczywiście pamiętała o swoim nauczycielu matematyki, który przez dwa lata szkoły średniej był jej ideałem. Nie zamierzała jednak przyznawać Ani racji. Wolała zaprzeczać, jakby to miało cokolwiek zmienić.
- To po prostu nie mogło mi się przytrafić – powiedziała z rozpaczą. – Zdajesz sobie sprawę, jak ona zareaguje, jeśli się dowie, że się z nim spotykam? Znienawidzi mnie, to bardziej niż pewne.
- No zadowolona nie będzie – przyznała Ania ostrożnie. – Ale przecież… no chyba nie musisz jej tego mówić, nie? – zapytała, patrząc na przyjaciółkę znacząco.
Joasia uśmiechnęła się ironicznie, czując rosnącą złość.
- Pewnie – odparła kpiącym tonem, - po co jej mówić? W końcu na pewno go nie rozpozna, jak stanie z nim oko w oko w naszym mieszkaniu.
- Musisz się z nim spotykać w swoim mieszkaniu?
- Anka, o czym ty do cholery mówisz? – zdenerwowała się w końcu Joasia. – Przecież to wyda się prędzej czy później! Nie możemy ukrywać się w nieskończoność, tak się nie da żyć! – krzyknęła.
- Głośniej, jeszcze Stary cię nie słyszał – powiedziała cierpko Ania.
Kobieta wyjrzała z kuchni, upewniając się, że nie przykuła niczyjej uwagi i ponownie opadła na krzesło. Minę miała naprawdę zrezygnowaną.
- Słuchaj – zaczęła ponownie Anka, - jesteś absolutnie pewna, że z Błażejem to na poważnie?
Joasia westchnęła i uśmiechnęła się odrobinę.
- Nie wiem – przyznała. – Ale chciałabym, żeby coś z tego wyszło… Jest naprawdę… fajnym facetem.
Ania miała już na końcu języka ciętą ripostę, ale postanowiła nie wylewać na przyjaciółkę wiadra zimnej wody. Upiła łyk gorącej kawy i postanowiła przynajmniej spróbować doradzić jej coś sensownego.
- Według mnie – powiedziała – powinnaś jeszcze się wstrzymać z tymi rewelacjami. Kalina jest zauroczona, a zauroczenie ma to do siebie, że zwykle szybko przemija. Kto wie, może za kilka tygodni nie zostanie po nim śladu?
Była to bardzo przyjemna wizja i chociaż Joasia niezbyt w to wierzyła, postanowiła jednak zastosować się do rad przyjaciółki. Bądź co bądź, było to w tej chwili najłatwiejsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie.
Tego popołudnia Joasia zgodziła się pojechać z Sebastianem do matki. Weszła do willi jej kochanka, podczas gdy mężczyzna został w samochodzie, by nagrać ich rozmowę. Wszystko poszło tak łatwo, że Joasia nie czuła się z tym zbyt dobrze. Wystarczyło kilka słów o rzekomej chęci renegocjowania warunków umowy i kobiecie szybko rozwiązał się język. Już po paru minutach Sebastian z satysfakcją stwierdził, że ma na płytce dość dowodów, by matka Joasi raz na zawsze straciła prawa rodzicielskie.
- Dziękuję – powiedziała Joasia pół godziny później, kiedy już przesłuchała nagranie i upewniła się co do jakości uzyskanych dowodów. – Nawet nie masz pojęcia, jaka jestem ci wdzięczna…
- Do usług – odparł Seba, uśmiechając się szeroko.
Wręczył partnerce płytkę i uruchomił silnik.
- W poniedziałek pojadę do sądu rodzinnego i od ręki zajmę się tą sprawą – stwierdziła kobieta, chociaż tak naprawdę chciała jak najdalej odsunąć to w czasie. – Przynajmniej będę miała pewność…
- Rozmawiałem dziś ze Starym – powiedział mężczyzna niespodziewanie. – Bardzo chciałbym towarzyszyć ci na rozprawie, to znaczy oczywiście jeśli do niej dojdzie… Ale wyjeżdżam już pierwszego listopada.
Joasia poczuła, że coś w jej żołądku coś gwałtownie się przewróciło. A więc zostały dwa tygodnie…
Odchrząknęła, chcąc upewnić się, że jej głos zabrzmi w miarę naturalnie.
- Poradzę sobie – stwierdziła trochę chłodniej niż zamierzała.
Sebastian spojrzał na nią ze smutkiem, ale nim zdążyła to zauważyć, odwrócił wzrok.
- Teraz nie ma szans, żebyś przegrała tę sprawę – rzekł z pewnością w głosie. – Wygraną masz w kieszeni.
- I wreszcie matka odczepi się ode mnie raz na zawsze. Mam nadzieję.
- Nie może być inaczej.
Spróbował uśmiechnąć się do partnerki, ale ona wzrok miała utkwiony w oknie. Jakoś przestała się cieszyć z nagrania, które miało zapewnić jej prawo do opieki nad siostrą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz