sobota, 5 maja 2012

Jeżeli gdzieś jest raj cz. 1 (autorka: Alutka)

Tego wczesnego grudniowego poranka zaczął padać śnieg. Opady śniegu w grudniu nie są, oczywiście zjawiskiem niepowszednim, lecz tym razem pogoda była wyjątkowa paskudna. Na dworze panowała, bowiem gęsta nieprzenikniona mgła, a śnieg był drobny i suchy. Droga do pracy w tych warunkach nie stanowiła przyjemności.
Niewysoka, szczupła kobieta w grubym kożuchu szła w kierunku komendy policji w Krakowie przy ulicy Pomorskiej. Joanna Czechowska, bo tak właśnie nazywała się kobieta była policjantką miała szarozielone oczy i długie, choć delikatne ciemnoblond włosy. Aśka z ulgą weszła do ciepłego korytarza i machinalnie i uśmiechnęła się do biegnącego, gdzieś Bartka. Asystent trzymał w rękach stos teczek z aktami.
- Hej Asia słuchaj biegnij szybko do biura macie pilną sprawę. Niedawno dzwoniła tutaj jakaś starsza babka zgłosiła, że z mieszkania jej sąsiadów coś śmierdzi, ponoć fetor jest okropny- poinformował ją, znacząco unosząc oczy do sufitu.
- No, no skąd ta ponura mina, czyżbyś je nie dowierzał? Skoro jest zgłoszenie to musimy to sprawdzić, bo raczej nie wzywali, by nas do zepsutego mięsa- wyjaśniła logicznie policjantka.
- W takim razie jedźcie, Sebastian już na ciebie czeka w biurze. Moim zdaniem to, tylko urojenia starej wariatki, ale możecie jechać może i faktycznie masz rację- rzucił ironicznie Bartek.
Dziewczyna bez najmniejszego zdziwienia przyjęła tę ironię w zasadzie przyzwyczaiła się do tego, że jej jedynym przyjacielem na tej komendzie był jest Sebastian Reszta kolegów natomiast traktowała ją na ogół z czymś w rodzaju chłodnej uprzejmości. Być może powodem był pewien dystans z, którym i ona traktowała ludzi. Nawiązanie jakiejkolwiek trwalszej relacji stanowiło w jej życiu poważny problem. Rodzice od początku nie pochwalali zawodowych ambicji swojej córki Ojciec jako człowiek o tradycyjnych poglądach uważał, iż rola kobiety polega na spełnianiu obowiązków pani domu, a praca to typowo męskie zajęcie. W takich warunkach trudno było liczyć na rodzicielskie błogosławieństwo, gdy osiemnastolatka zaliczyła z wyróżnieniem końcowy egzamin w szkole policyjnej. Teraz siedząc, wraz z partnerem w samochodzie Aśka starała się skupić myśli na czekającej ich sprawie. Niestety dość szybko okazało się, iż informacje od znerwicowanej sąsiadki są prawdą. W starej kamiennicy przy ulicy Witolda Pileckiego w bardzo zaniedbanym mieszkaniu policyjni technicy i lekarz sądowy, istotnie odkryli zwłoki starszej kobiety Leokadii Tyszko. Według relacji Adama ciało znajdowało się już w stanie znacznego rozkładu, jednak wstępne ustalenia wyraźnie świadczył o tym, że ofiarę przed samą śmiercią torturowano. Dzięki informacjom od dzielnicowego policjanci ustalili podstawowe fakty. Starsza pani wychowywała samotnie dwie wnuczki. Starsza z nich Monika chodziła do elitarnego liceum, natomiast młodsza siedmioletnia Gabrysia od kilu dni przebywała w Pogotowiu Opiekuńczym.
-Ostatnio trafiają nam się same nietypowe śledztwa i chyba ta sprawa nie będzie łatwa. Przede wszystkim powinniśmy pojechać do tego ośrodka, gdzie zabrali tę młodszą dziewczynkę-oznajmił ponuro Sebastian.
- Spokojne mogę tam pojechać sama, przecież i tak ktoś musi wrócić na Pomorską, więc to żaden problem. Czasami naprawdę wolę takie sprawy od raportów, zresztą na komendzie nie czuje się dobrze- przyznała uczciwie kobieta, nie patrząc na partnera.
- Oj nie bądź taka niesprawiedliwa to, raczej ty starasz się unikać innych osób z komendy. Daj im szansę, żeby cię polubili i sama zobaczysz ile się zmieni.
- Wiesz może to dziwnie zabrzmi, ale ja nie uważam siebie za dziwaczkę i naprawdę się staram. Oni mnie po prostu nie akceptują, bo jestem inna, ot co- fuknęła ze złością.
Mężczyzna bezradnie pokręcił głową z doświadczenia wiedział, że najprościej uspokoi przyjaciółkę, jeśli przestanie poruszać drażliwy temat. Przyjaźń z Joasią była dla niego ważna, choć Bogiem, a prawdą czasami zastanawiał się, czy rzeczywiście jest odpowiednie określenie dla ich relacji. Mimo jego wysiłków, oraz rozmaitych prób wprowadzenia do towarzystwa ona, nadal wolała zachowywała się dziwnie. Momentami takie zachowanie zaczynało, nawet irytować Sebastiana. Przez drogi resztę w aucie panowało przykre milczenie. Tego wieczora policjant postanowił zatelefonować do Rafała, by pogadać o całej tej sytuacji, wtedy jeszcze nie zadawał sobie sprawy czym może się to skończyć...


**


Następnego dnia zaraz po przyjściu do pracy poszedł do ich wspólnego biura, lecz nikogo tam nie zastał. W pokoju asystentów odnalazł za to Kaśkę zawzięcie porządkującą papiery. Asystentka zazwyczaj najbardziej opanowana z całej ekipy dziś wyglądała, niczym chmura gradowa. Zignorowała wesołe powitanie, po czym cisnęła teczkę w kąt pokoju. Wreszcie obrzuciła go jadowitym spojrzeniem i prychnęła pogardliwie. Sebastian poczuł się nieco dotknięty, lecz równocześnie zaniepokojony.
- Wyglądasz jak królowa Furia- Gburia z tej bajki w każdym razie mnie przestraszyłaś. Mój wujek mówił, żeby nie zbliżać się do klatki z lwicami- zagaił niepewnym tonem.
-Spadaj stąd lepiej zanim coś ci zrobię ty... ty cholerny troglodyto bez serca- warknęła ze złością Kaśka.
- Można wiedzieć co cię od rana ugryzło i czego chcesz, akurat ode mnie? Czyżby jakiś mały kobiecy może chłopak nie przyszedł na randkę?- odparował zjadliwie Sebastian.
-Od dzisiaj najprawdopodobniej będziesz pracował ze swoim ulubionym kolegą Rafałem, bo Asia chce porosić o przeniesienie. Dzisiaj od samego rana każdy o tym mówi powtarzają te wasze złośliwe komentarz o niej- wyjawiła niechętnie.
- Ja mogę dać słowo, że to nie było nic takiego po prostu sobie rozmawialiśmy i tyle! Chciałem jakoś przekonać Rafała, żeby się bardziej postarał, a on źle zinterpretował, to już nie moja wina- powiedział prosząco Sebastian.
Następne dni wyglądał tak podobnie, jakby był kroplami wody kapiącym z nie dokręconego kranu. Atmosferę zdecydowanie pogarszał fakt, iż nikt nie przejmował się ewentualnym odejściem Asi. Plotki zataczały coraz szersze kręgi, natomiast główna osoba dramatu milczała uparcie nie próbując niczego wyjaśniać. Śledztwo dotyczące zabójstwa staruszki z ulicy Pileckiego utknęło w martwym punickie, więc nie mieli praktycznie nic do roboty. Wolno mijające dni i zbliżające się Święta Bożego Narodzenia nie mogły w tych warunkach być powodem do radości dla żadnej ze stron konfliktu. Wigilia organizowana od lat w tym roku bardziej przypominała stypę, niż radosne świętowanie. Najgorsze wydarzenie miało, jednak dopiero nasępić. Dokładnie dwudziestego trzeciego grudnia cały Kraków obiegła informacja o tragicznym wypadku na przejeździe kolejowym do z szokowanych policjantów z Pomorskiej dotarło, iż granatowa honda była własnością Aśki. Samochód, bowiem został szczegółowo opisany, zarówno mediach, jak w lokalnej prasie. Teraz każdą z osób zamieszanych w tę aferę czekały długie tygodnie niepewności…

Alutka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz