niedziela, 4 listopada 2012

2. Kwestia honoru

Dopiero tydzień później Joasia zdołała jakoś przełknąć słowa przyjaciela i znowu zaczęła z nim rozmawiać. Z trudem ukrywała żal, który wciąż odczuwała na wspomnienie kłótni i oskarżeń Sebastiana, ale postanowiła do tego nie wracać. Bardziej skupiała się na rozmyślaniach o jego córkach. Wciąż nie mogła pozbyć się wrażenia, że dziewczynki po prostu nie chciały powiedzieć jej prawdy. W dodatku Sebastian także zachował się bardzo dziwnie.
- Aniu, tłumaczę ci po raz kolejny, że Seba po prostu nie chce rozmawiać ze mną na ten temat - westchnęła, kiedy jej przyjaciółka ponownie zaczęła trudny temat. - Nie będę drążyć, bo znowu się pokłócimy.
- Ale nie uważasz, że to dziwne? Gdyby nie miał nic do ukrycia...
- Anka, błagam cię - powiedziała Joasia z nutką złości w głosie. - Nawet nie próbuj mówić mi takich rzeczy. Znam Sebastiana pół życia i nie obchodzi mnie, jak to wszystko wygląda. On by nigdy nie podniósł ręki na córki. Na pewno jest na to inne wytłumaczenie, nawet jeśli teraz trudno w to uwierzyć.
Zmierzyła przyjaciółkę groźnym spojrzeniem, jakby spodziewała się, że Ania zamierza się sprzeciwić. Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale telefon dzwoniący natrętnie w kieszeni zbił ją z tropu. Odwróciła się i odchodząc w kąt biura, odebrała.
Przez chwilę w milczeniu słuchała swojego rozmówcy, ściągając brwi. W końcu odparła tylko krotko, że zaraz będzie, przeprosiła Anię i wybiegła z biura.
Był środek dnia. Na komendzie mieli sporo pracy i Joasia podejrzewała, że Stary nie będzie zachwycony, jeśli odkryje jej nieobecność. Godzinę wcześniej z pracy wyszedł Sebastian, który musiał zwolnić opiekunkę, a ona miała go kryć. Jednak kiedy zadzwonił, w jego głosie było coś naprawdę niepokojącego i Joasia, jako jego przyjaciółka, nie mogła się wahać.
Sebastian czekał na nią w szpitalu. Krążył po korytarzu przed tabliczką z napisem OIOM, a mała Kasia siedziała na krzesełku, przytulając mocno misia. Twarzyczkę miała czerwoną od płaczu, ale Sebastian zdawał się tego nie zauważać.
Joasia wzięła dziewczynkę na ręce, przytuliła mocno i podeszła do przyjaciela. Dopiero kiedy się odwrócił, zauważyła, że ma podbite oko i rozciętą wargę.
- Co się stało? - zapytała wystraszona. - Gdzie jest Daria?
- Operują ją - powiedział Sebastian drżącym głosem. - Wypadła przez okno.
Przez chwilę słowa policjanta wisiały w powietrzu, a Joasia nie od razu zrozumiała ich sens. Mała Kasia cały czas szlochała, trzymając ją mocno za szyję, a Sebastian patrzył na nią w taki sposób, jakby błagał o pomoc. Objęła go wolnym ramieniem, chcąc okazać wsparcie. Więcej zrobić nie mogła.
Trzy godziny później, kiedy operacja się zakończyła, a Kasia została zabrana do domu przez Anię, komisarze mogli wreszcie porozmawiać. Sebastian usiadł na krześle, splótł dłonie na kolanach i wpatrzył się w ziemię. Joasia przez chwilę obserwowała go w milczeniu, a potem delikatnym ruchem położyła swoją dłoń na jego i odezwała się nieśmiało.
- Co się stało? - zapytała ostrożnie. - Jak do tego doszło?
- Jestem idiotą - oznajmił spokojnie Sebastian. - Jestem zwyczajnym idiotą.
Joasia uśmiechnęła się odrobinę. Pochyliła się bardziej i przekręciła nieco głowę, próbując spojrzeć Sebastianowi w oczy.
- Hej - powiedziała łagodnie, - nie za dużo tego samokrytycyzmu? Powiedz mi w końcu, co jest grane.
- Widzisz to? - zapytał, przenosząc wzrok na przyjaciółkę i palcem wskazując podbite oko. - Wstydziłem się tego. Wstydziłem się tych cholernych siniaków, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Chciałem wszystkim udowodnić, że jestem prawdziwym facetem, ale nie jestem. Facet nie pozwoliłby skrzywdzić swojego dziecka, obroniłby je.
- Nic z tego nie rozumiem - przyznała Joasia zdezorientowana.
- To Magda podbiła mi oko - mruknął. - Zresztą, nie pierwszy raz... - urwał i zamilkł na chwilę z zaciętym wyrazem twarzy.
- Bije cię? - zdziwiła się kobieta.
Rozumiała emocje Sebastiana, więc bardzo się starała, by w jej głosie nie dosłyszał niedowierzania czy choćby współczucia. Nie chciała urazić jego męskiej dumy.
- I dziewczynki - dodał cicho, wpatrując się w swoje dłonie. - Daria uciekała przed nią i wypadła przez okno. Gdybym miał odwagę coś z tym zrobić...
- Seba, nie obwiniaj się...
- Miałem szansę na normalne, szczęśliwe życie - powiedział zamyślony, wciąż zwracając się do swoich dłoni. - Ale wszystko spieprzyłem.
Joasia natychmiast zrozumiała, o czym mówi. Wiele lat wcześniej, jeszcze w liceum, ona i Sebastian byli parą. Tworzyli nadwyraz dojrzały związek i wiele osób prorokowało, że po skończeniu szkoły wezmą ślub. Do tego jednak nie doszło. Kilka dni po ostatnim egzaminie Joasia dowiedziała się o guzie, który choć nie okazał się groźny, stał się pośrednią przyczyną bezpłodności. Nie spodziewała się, że Sebastian zerwie z nią bez wahania. Był pewny, że chce mieć dzieci i nie zamierzał rezygnować z tej możliwości.
Kilka lat po rozstaniu komisarze ponownie się spotkali i mimo nie najlepszych wspomnień, z czasem Sebastian zdołał odzyskać zaufanie dawnej dziewczyny. Starali się jednak nie wracać do tego tematu, bo mimo upływu lat wciąż wiązał się z emocjami.
- Każda decyzja wiąże się z jakimś ryzykiem - odparła po chwili namysłu. - Gdybyś nie związał się z Magdą, nie miałbyś dwóch wspaniałych córek.
Seba pokiwał głową, chociaż nie wyglądał na przekonanego. Zrezygnowany wpatrywał się swoje stopy.
- Naprawdę chciałbyś, że Daria i Kasia nigdy nie przyszły na świat? - zapytała Jaosia, przyglądając mu się uważnie. - Owszem, popełniłeś błąd, powinieneś zrobić z tym porządek, ale jesteś tylko człowiekiem. To Magda ponosi winę za to, co się stało.
- Już nigdy nie pozwolę jej zbliżyć się do dzieci - powiedział Sebastian mściwym tonem. - Nigdy.


Dopiero tydzień później okazało się, jak tragiczny w skutkach był wypadek, któremu uległa Daria. Lekarze nie mieli wątpliwości, że jedynym sposobem, aby dziewczynka mogła normalnie żyć, jest przeszczep nerki. Do czasu znalezienia dawcy, miała być regularnie dializowana. Niestety, ani Sebastian, ani Magda nie mogli oddać córce nerki ze względu na niezgodność grupy krwi.
- Dawcy szuka się miesiącami, jeśli nie latami - mówił Seba, obserwując zza szyby śpiącą córkę. - Ona nie może tyle czekać.
- Seba... - zaczęła Joasia, jednak nie dane jej było skończyć.
- Co ze mnie za ojciec? Powinienem oddać jej swoją nerkę!
- Sebastian...
- Powinienem zrobić wszystko, żeby wyzdrowiała - przerwał jej ponownie mężczyzna.
- Posłuchaj, Seba. Zrobiłam badania - powiedziała Aśka, wciskając Sebastianowi w dłoń kartkę z wynikiem. - Mogę być dawcą dla Darii.
Zapadła cisza. Sebastian przez chwilę w milczeniu wpatrywał się w kartkę, a potem powoli podniósł wzrok.
- To poważna decyzja - powiedział powoli.
- Wiem - odparła kobieta spokojnie.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami. Widać było, że decyzja, którą podjęła Joasia, naprawdę zaskoczyła Sebastiana.
- Nie sądziłem, że zrobiłabyś dla mnie coś takiego - mruknął. - Zwłaszcza po tym, jak cię kiedyś potraktowałem.
Joasia spojrzała na przyjaciela, ale z jej miny trudno było coś wyczytać.
- Nie robię tego dla ciebie, tylko dla Darii - powiedziała w końcu.
Poklepała przyjaciela po ramieniu i ruszyła w kierunku wyjścia. Sebastian odprowadził ją wzrokiem, zastanawiając się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby w młodości podjął inną decyzję. Jednego był już pewien: Aśka miała rację; córki były sensem jego życia i dla nich warto było podjąć każdy trud.


***


Wreszcie udało mi się coś napisać. Jest to zakończenie ostatniej miniaturki, chociaż nie ukrywam, że nie jestem z niego zbyt zadowolona. Teraz postaram się pisać częściej. Na początku tygodnia (być może jutro) pojawi się kolejna część dłuższego opowiadania.

4 komentarze:

  1. Nie za dużo samokrytycyzmu? ;-) Druga cześć miniaturki wyszła Ci równie dobrze, jak pierwsza. Ciesze się, że wreszcie coś napisałaś, droga koleżanko. Asia postąpiła wspaniale! Dobra z niej przyjaciółka... Przy okazji dziękuję Ci, za komentarz pod ostatnim wpisem na moim blogu, jesteś kochana! Poważne myślę o tym pomyśle, ale zarazem nie chcę odbiegać od tematyki, której dotyczy mój blog więc zastanawiam się nad możliwe dobrym wyjściem z tej stacji... Niewątpliwie, jednak zrealizuję swój projekt. Przepraszam, że tak nie na temat. Oczywiście miniaturkę oceniam: 10/10(!) Świetna realizacja! O to mi chodziło! Gratuluję... Czekam na ciąg dalszy dłuższego opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. ...crazy girl...4 listopada 2012 20:25

    Wreszcie dodałaś notkę!!! Mam nadzieję, że teraz będziesz dodawać częściej ;-)
    A miniaturka super. Chciałabym, abyś częściej dodawała takie miniaturki, bo bardzo je lubię ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że napisałaś :) Opowiadanie bardzo fajne, teraz czekam na kontynuację tego dłuższego. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa końcówka, bardzo fajne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń