środa, 14 listopada 2012

66. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Joasia wywróciła oczami. Kalina miała rację, ale policjantce niezbyt się to podobało. Gips był niejako wymówką, żeby choć trochę odsunąć to w czasie.
- Dobra, niech będzie - mruknęła w końcu. - Jak Zuzia? Dobrze się czuje?
- Nie wiem - odparła Kalina, wzruszając ramionami, a uwadze Joasi nie umknął fakt, że dziewczyna natychmiast sposępniała. - Ostatnio nie bardzo ma ochotę ze mną rozmawiać.
Policjantka pokiwała głową.
- Teraz na pewno bardzo potrzebuje twojego wsparcia - powiedziała. - Spróbuj z nią porozmawiać. Jesteście przyjaciółkami.
- Myślisz, że mi jest łatwo? Ja też tam byłam, widziałam to!
- Wiem...
- Gówno wiesz - warknęła nastolatka. - Tyle lat pracujesz w policji, a nie przeżyłaś czegoś takiego.
Joasia zawahała się przez moment.
- Masz rację - odparła w końcu, - ale tylko częściowo. Niedawno byłam świadkiem próby gwałtu i wiem, jakie to przeżycie.
- Tak? I co? Rozmawiacie sobie o tym spokojnie?
Kalina nie zamierzała wcale czekać na odpowiedź. Poirytowana wstała i skierowala się prosto do swojej sypialni.
- Brawo - mruknęła Joasia pod nosem.
O ile poinformowanie siostry o ciąży mogła uznać za udane, to już rozmowa o Zuzi była kompletną porażką. W dodatku zdała sobie sprawę, że udziela Kalinie rad, do których sama się nie stosuje. W czasie tych kilku tygodni spędzonych w szpitalu bardzo polubiła Magdę. Rozmawiały o wielu rzeczach, również o sprawach prywatnych, ale do swojego pierwszego spotkania jakoś nie wracały. Joasia nie znała szczegółów sprawy głównie dlatego, że od dłuższego czasu nie była na komendzie, gdzie chcąc nie chcąc dowiedziałaby się tego i owego. Jedyne, co przekazała jej w złości Ania, to że sprawcy nie znaleziono, a śledztwo zostało umorzone. Jednak z jakiegoś powodu denerwowała się na każde, nawet najbardziej niewinne wspomnienie o lekarce, co już dawało do myślenia. W dodatku Joasia wiedziała, że Magda przeniosła się do Krakowa dopiero kilka miesięcy temu i nie ma tu nikogo bliskiego, a przez policję nie została potraktowana zbyt uprzejmie - głównie za sprawą Ani. Biorąc to wszystko pod uwagę, Joasia wiedziała, że jest właściwie jedyną osobą, która mogłaby o tym z Magdą porozmawiać. Pozostawało tylko pytanie, czy ona w ogóle tego chce.
Czerwiec szybko dobiegł końca i zaczęły się wakacje. W połowie lipca Joasia mogła uznać, że poinformowała już o ciąży wszystkich, których powinna. Podjęła też strategiczną decyzję i chociaż całokształt nie napawał optymizmem, przyjmowała to wszystko z ulgą.
Kalina wyjechała na wakacje nad morze. Udało jej się dogadać z Zuzią, której dzięki wsparciu przyjaciółki łatwiej było poradzić sobie z trudną sytuacją. W Sopocie nastolatki miały spędzić pełne dwa tygodnie i Joasia miała wrażenie, że wrócą wypoczęte i zdystansowane.
Prócz tego miał to być także odpoczynek dla niej. Była bardzo zmęczona wydarzeniami ostatnich tygodni i ulgą myślała o odrobinie samotności. Pierwszego wieczoru po wyjeździe Kaliny urządziła sobie długą kąpiel, podczas której mogła w spokoju powspominać swoje ostatnie porażki.

- Masz mnie za idiotę? Mylisz, że złapiesz mnie na dziecko?
- Niczego od ciebie nie oczekuję. Pomyślałam tylko, że chciałbyś wiedzieć...
- Nie zamierzam ci płacić alimentów!

- Jesteś normalną hipokrytką! Jak mogłaś mi nie powiedzieć?! Podobno jesteśmy przyjaciółkami!
- Chciałam...
- Jak możesz w ogóle brać pod uwagę coś takiego?! Co z ciebie za człowiek?! Myślałam, że cię znam!

- Piąty miesiąc i ty mi dopiero o tym mówisz? Uważasz, że skoro to nie moje dziecko, to mnie to nie dotyczy?
- Przepraszam, musiałam to wszystko przemyśleć...
- A ja nie muszę? Stawiasz mnie przed faktem i według ciebie to w porządku?

- Oszukałaś mnie! Naopowiadałaś mi bzdur, a teraz wszystko odkręcasz! Aż nie chce mi się wierzyć, że właśnie ty możesz zrobić coś takiego!

Joasia westchnęła ciężko i zanurzyła się głębiej w wodzie. Z irytacją pomyślała, że mogłaby się jej udać choć jedna rzecz, tak dla odmiany. Po chwili jednak przyznała, że przesadza. Od zdjęcia gipsu minęło już dziesięć dni i rehabilitacja przynosiła olbrzymią poprawę. Co prawda wciąż poruszała się o kulach, a każdy nacisk na nogę powodował ból, ale i tak była pozytywnie zaskoczona. Optymistyczne opinie rehabilitanta i zaangażowanie Magdy podnosiły ją na duchu. Jedyne, czego mogłaby sobie jeszcze życzyć, to wsparcie przyjaciół.
Następnego ranka przyszedł Sebastian. Joasię trochę to zdziwiło, bo ostatnio ich relacje przedstawiały się nie najlepiej. Szybko jednak okazało się, że mężczyzna nie zamierza naprawiać panującej między nimi atmosfery.
- Naprawdę uważasz, że wszystko jest w porządku? - zapytał poirytowany, kiedy zaproponowała mu śniadanie.
- Nie uważam - odparła spokojnie. - Ale nie cofnę tego, co się stało.
- Świetne wytłumaczenie - zakpił mężczyzna, przechadzając się nerwowo wzdłuż kuchni.
- Seba, czego ty xode mnie oczekujesz?
- No nie wiem, może byśmy chociaż o tym porozmawiali? - zapytał ze złością.
- Może byś się najpierw uspokoił...
- Chociaż, wiesz co? Właściwie wcale nie chcę o tym gadać.
Wściekły ruszył w kierunku wyjścia. Joasia odporowadziła go wzrokiem, czekając aż trzasną frontowe drzwi. Kiedy wreszcie usłyszała jednoznaczny hałas, mogła wrócić do parzenia kawy. Tym razem nie poczuła nawet irytacji. Ostatnio podobne wizyty musiała znosić kilka razy dziennie. Z jednej strony nękał ją Sebastian, z drugiej Ania i każde z nich uważało, że zna idealny przepis na życie przyjaciółki.
Późnym popołudniem przyjechała Magda. Poprzedniej nocy była na dyżurze, w związku z czym miała cały dzień wolny i postanowiła podrzucić Joasię na rehabilitację. Wiedziała, że kobieta nie ma z kim pojechać, a nie powinna była sama tłuc się przez całe miasto.
Po rehabilitacji kobiety postanowiły urządzić sobie babski wieczór. Kupiły ciasto i sok, który miał zastąpić wino, i usiadły w salonie. Już w drodze Joasia zdążyła opowiedzieć Magdzie najistotniejsze rzeczy, ale dopiero kiedy znalazły się w mieszkaniu, lekarka zdecydowała się wypowiedzieć. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, odezwała się Aśka.
- Anka jest na mnie naprawdę wściekła - mruknęła, obracając w dłoniach szklankę. - Uważa, że bez względu na wszystko powinnam od razu jej powiedzieć.
- Pewnie po prostu jej przykro - odparła Magda. - No wiesz, że jej nie zaufałaś.
- Chciałam najpierw to sobie poukładać, podjąć decyzję. A wiem, że Anka by mi na to nie pozwoliła. Chodziłaby za mną i truła mi dupę.
- Nie przejmuj się, przejdzie jej.
Aśka uśmiechnęła się ironicznie i spojrzała na lekarkę z powątpiewaniem.
- Nie po tym, co jej powiedziałam... Ma mnie za ostatnią sukę.
- Jesteś pewna swojej decyzji? - zapytała Magda po chwili namysłu. - Nie masz wątpliwości? Naprawdę chcesz oddać to dziecko?
- Nie widzę innego rozwiązania - powiedziała Joasia stanowczo.
- To przez Błażeja?
- Nie, już wcześniej o tym myślałam. Tylko... chyba musiałam dojrzeć do tej decyzji.
Magda westchnęła cicho. Przez chwilę wpatrywała się zamyślona w swoją szklankę.
- Nie rozumiesz tego, prawda? - zapytała cicho Joasia.
- Czy ja wiem? Myślę, że mogę to zrozumieć.
- Postaw się w mojej sytuacji. Co byś zrobiła, gdybyś zaszła w ciążę?
Lekarka spojrzała na Joasię z nieodgadnioną miną. Przez chwilę milczała, zastanawiając się głęboko nad pytaniem.
- Pewnie byłabym przerażona - przyznała. - Co prawda zawsze chciałam mieć dziecko, ale bycie samotną matką nigdy nie mieściło się w moich planach...
Wstała, milknąc na chwilę. Przeszła się po pokoju, wyraźnie bijąc się z myślami.
- Byłabym załamana - powiedziała w końcu. - Ciąża to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jaka teraz mogłaby się zdarzyć. Naprawdę cię rozumiem. Praca, znajomi... Przede wszystkim praca - podkreśliła po chwili wahania. - Całe życie wywrócone do góry nogami. Ale nie sądzę, że potrafiłabym oddać swoje dziecko.
Joasia pokręciła głową i znowu wpatrzyła się w okno. Magda podeszła powoli do kanapy, ukucnęła przed policjantką, położyła dłonie na jej kolanach i spojrzała w oczy.
- Ty jesteś w lepszej sytuacji, nie widzisz tego? - zapytała łagodnie. - Nie jesteś sama. Masz Sebastiana, który... może nie ucieszył się z tej wiadomości, ale chce wychować dziecko razem z tobą. Masz siostrę i przyjaciół, którzy na pewno ci pomogą. A praca... Masz stabilną sytuację, kilka tygodni po porodzie będziesz mogła wrócić, bez względu na to, czy dziecko będzie z tobą, czy nie. Jesteś w dużo lepszej sytuacji niż ja. Ja nie mam nikogo, jestem tu zupełnie sama, a gdybym zaszła w ciążę, mogłabym stracić pracę. Ale i tak wychowywałabym swoje dziecko, bez względu na to, jak bardzo musiałabym się poświęcić.
- Tu nie chodzi o poświęcenie - powiedziała Joasia, kręcąc stanowczo głową. - Ania wciąż mówi o dziecku. Jest w nim zakochana po uszy, a jeszcze nawet się nie urodziło. Wciąż tylko opowiada o śpioszkach, łóżeczka, wózkach i innych pierdołach... Ona czuje się matką i to widać. A wiesz, co ja czuję, kiedy myślę o dziecku?
- Co?
- Nic. Kompletnie nic.
Magda spuściła wzrok i wstała powoli.
- Wiem, co to znaczy wychowywać się z matką, która cię nie kocha - kontynuowała policjantka. - Moja miała mnie w dupie przez te wszystkie lata, byłam dla niej tylko częścią krajobrazu. Nie chcę, żeby moje dziecko myślało o mnie tak, jak ja o swojej matce. Wolę, żeby w ogóle nie wiedziało o moim istnieniu.
- Teraz większość dzieci rodzi się z nieplanowej ciąży - odparła Magda, spacerując po pokoju. - Dla wielu kobiet wiadomość o ciąży to prawdziwa tragedia. Na początku są przerażone i załamane, nie chcą go. Ale mija trochę czasu i wszystko się zmienia.


***


W ramach krótkiej informacji, co zamierzam wprowadzić w następnych częściach:
Na pewno będzie przeskok w czasie - nie chcę opisywać dzień po dniu czy tydzień po tygodniu ciąży Aśki. Postaram się to rozwiązać możliwie szybko. Jeśli chodzi o dziwne zachowanie Anki, wszystko będzie się wyjaśniać w międzyczasie. Co potem? Zobaczymy;)

6 komentarzy:

  1. Intrygujące. Wyraźnie się rozkręcasz. Część oceniam jako dobrą. A co do treści: Myślę, że Qwerty95 postawił błędną diagnozę. Anka jest po prostu zwyczajne zazdrosna to normalne objawy. Złości ją, bo Aśka znalazła sobie inną przyjaciółkę. Poza tym doskonale wie, że nie zachowała się fair, wobec pai komisarz. Przede wszystkim ta spraw z Sam.Późniejsze zachowanie po wypadku itd. Asia ukrywa ze względu na Ankę zdradę Rafała, a chyba nie powinna tego robić dłużej? W niektórych przypadkach może i milczenie jest złotem, jak mówi ludowa mądrość, ale... No właśnie są jakieś granice milczenia i dochowywania tajemnic. Kiedy dana osoba, którą się chroni zaczyna się dziwnie zachowywać, to już nie obowiązują pewne zasady. Takie jest moje zdanie, choć w tym wypadku dość oryginalne. Co do ciąży podjęłaś dobrą decyzję. Faktycznie nudno byłoby czytać relację dzień, po dniu. Przyspieszenie akcji to dobry pomysł. :-) A wracając jeszcze do twierdzenia Qwertego95 ta teoria ma jeszcze jeden słaby punkty. Niby czego takiego mogłaby się dowiedzieć Ania o tej lekarce? Czegoś związanego z Asią? Trochę nielogiczne, bo Magda jest przypadkową osobą, ofiarą gwałtu, Jaki mogłaby mieć związek przeszłością policjantki? Jedyny logiczny motyw to zazdrość i tyle. Z drugiej strony wszystko możliwe... Tak czy inaczej, to opowiadanie bardzo mi się podoba. Może nie wszystko do końca, ale generalnie jestem za. Chyba nie będzie, aż tak długie, jak to pierwsze, więc nie ma powodu kręcić nosem. :-) No to czekam na dalsze części. Długo dzisiaj napisałam mam jakoś ochotę na takie refleksyjne komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jednak pozostanę przy swoim. Anka jest policjantką, ma dostęp do różnych źródeł informacji. A że do spotkania Aśki z Magdą doszło przez przypadek... to nie wyklucza tej teorii. Właściwie to niby przyjechała nie wiadomo skąd i nie ma nikogo... kto wie kim tak naprawdę jest? Część dobra, uważam że przeskok w czasie to dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne obie części :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie scenka ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Autorka ma zapewne jakieś powody. skoro scenki się nie ukazują... Bądźmy cierpliwi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Smutno nam że scenek nie ma :c Czekamy z niecierpliwością x.x

    OdpowiedzUsuń