sobota, 10 listopada 2012

63. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Nie miała ochoty na rozmowy, ale wiedziała, że Kalina musi być w jeszcze gorszym stanie niż ona i czuła się w obowiązku, by odpowiedzieć na wszystkie jej pytania, a potem przynajmniej spróbować ją pocieszyć.
Z trudem odsunęła na bok wspomnienie nieprzytomnej kobiety z parku i usiadła na łóżku obok siostry.
- Jak się czujesz? - zapytała łagodnie.
- Nie chciałam go zabić - powiedziała cicho Kalina. - Naprawdę.
Wpatrywała się w swoje dłonie, które, jak zauważyła po chwili Joasia, lekko drżały. Sprawiała wrażenie wystraszonej, zagubionej, a także zawstydzonej.
- Wiem - odparła policjantka, kładąc jej rękę na ramieniu. - To nie była twoja wina. Zrobiłaś to, co musiałaś, żeby pomóc Zuzi. Nie możesz czuć się winna. Nie wiemy, co by się stało, gdybyś tego nie zrobiła.
- Myślisz, że mnie też by...?
- Nie wiem, ale wszystko jest możliwe.
Przez moment obie milczały, a Joasia zastanawiała się, dlaczego nie może się zdobyć na bardziej pocieszające słowa.
- A jeśli... jeśli to się wyda? - zapytała nastolatka drżącym głosem.
- Nie ma takiej możliwości - powiedziała spokojnie Aśka, czując jednocześnie, że jest to oczywiste kłamstwo. - W jego domu nie został ani jeden nasz ślad.
- Przeze mnie ty też jesteś przestępcą...
- Kalina, nie mów tak. Nie jesteś przestępcą. To była obrona konieczna, rozumiesz?
- Więc dlaczego nie wezwałaś policji?
Aśka poczuła, że pytanie jest wyjątkowo trafne. Znała odpowiedź: każdy sąd uznałby to za przekroczenie granic obrony koniecznej. Sytuacja przedstawiałaby się nieco lepiej, gdyby to Zuzia, jako zaatakowana dziewczyna, złapała za nóż, ale nawet wtedy wszystko to byłoby grubymi nićmi szyte.
- Bo z sądami różnie bywa - odparła w końcu wymijająco.
Po chwili wahania objęła siostrę ramieniem i przytuliła delikatnie.
- Musisz być dzielna - powiedziała cicho. - Wiem, że jest ci ciężko, ale z czasem będzie lepiej. Zaufaj mi.
Pogłaskała Kalinę po włosach, czując, że oddałaby wszystko, żeby cofnąć czas. Niestety nie było takiej możliwości i teraz pozostawało już tylko leczyć rany.
Środa zaczęła się deszczowo. Aż trudno było uwierzyć, że druga połowa maja raczy krakowiaków tak paskudną pogodą. Joasia poczuła pewną ulgę, kiedy dostrzegła samochód Sebastiana stojący tuż pod jej blokiem, ale było to bardziej spowodowane deszczem niż chęcią ujrzenia przyjaciela.
Policjant zdawał się być w wyśmienitym nastroju, co Aśce wydało się zwykłą bezczelnością. Oczywiście nie wiedział o niczym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch dni, więc nie mógł nawet podejrzewać, w jakim stanie jest Joasia. Zaczął przepraszać ją za wieczorną kłótnię, ale kobieta postanowiła szybko zakończyć ten temat.
- Nic się nie stało - powiedziała spokojnie.
Pozwoliła pocałować się w policzek i zapięła pas. Sebastian ruszył powoli w stronę centrum.
- Słyszałem, że miałaś wczoraj małą przygodę w parku - zagadnął po chwili.
Aśka poczuła, że robi jej się gorąco ze złości. Nazwanie "przygodą" tego, co się stało, było dla niej szczytem bezmyślności i braku wrażliwości. Zacisnęła dłoń na torebce i z trudem powstrzymała się od dosadnej odpowiedzi.
- Wiesz, że Ania z Rafałem dostali tę sprawę? - zapytał Seba zupełnie nieświadomy, po jak niebezpiecznym stąpa gruncie.
- Wiem - odparła Joasia chłodno.
Wpatrywała się z uporem w przednią szybę, starając się zapanować nad złością, która ją ogarnęła.
- Pewnie sama chciałabyś się tym zająć, nie? - kontynuował policjant.
Od konieczności odpowiadania na to pytanie, uwolnił Joasię głos Tomka, dobiegający z radia.
- Zabójstwo na Sosnowej 15 - oznajmił. - Jest wasze.
Joasia miała wrażenie, że świat zatrzymał się na chwilę. Wiedziała, że mimo najszczerszych chęci nigdy nie zapomni tego adresu. Wcześniej nawet przez myśl jej nie przeszło, że w taki sposób może usłyszeć o tej zbrodni. Trudno było się spodziewać, że ze wszystkich policjantów w tym mieście to właśnie ona dostanie sprawę zabójstwa z Sosnowej.
- Aśka, kogut - mruknął Seba, szturchając ją łokciem.
Zerknęła na niego zdezorientowana, ale szybko zrozumiała. Wyciągnęła policyjnego koguta i starała się przybrać jak najbardziej naturalną minę. W duchu powtarzała sobie, że nie może z niczym się zdradzić. Rozum podpowiadał jej, że to bardzo dobra wiadomość. Skoro sama będzie prowadzić tę sprawę, będzie na bieżąco ze wszystkimi informacjami, nic jej nie zaskoczy, a może nawet w razie potrzeby uda się zataić obciążające ją dowody. Z drugiej jednak strony czuła, że bardzo trudno będzie jej zachowywać się normalnie i przez prawdopodobnie wiele tygodni udawać, że podobnie jak Sebastian usiłuje znaleźć mordercę.
Na miejscu przeżyła prawdziwy wstrząs. Kiedy była tam ostatnio, wszystko robiła machinalnie i, jakby nie patrzeć, była w szoku. Nie pamiętała, żeby w salonie było aż tyle krwi. Pierwszy raz zwróciła także uwagę na twarz zamordowanego. Histeryczny płacz jego matki przebijał się do świadomości policjantki, choć starała się go nie słuchać.
- Zginął w nocy z poniedziałku na wtorek - oznajmił Adam, podchodząc do komisarzy. - Przyczyna śmierci jest oczywista.
- Dokładna godzina pewnie po sekcji?
- Tak, postaram się zdążyć z raportem na jutro. Na razie wiem tyle, że nie będzie śladów sprawcy. Ktoś dokładnie wyczyścił paznokcie denata.
Joasia poczuła, że na jej policzki występują rumieńce. Podeszła do ciała, zastanawiając się, co zwykle robi w takiej sytuacji. Miała wrażenie, że wszyscy uważnie ją obserwują, choć oczywiście było to absurdalne podejrzenie.
- Jest coś dziwnego - powiedział jeden z techników, podchodząc do Sebastiana. Aśka nadstawiła uszu, ale nie odwróciła się. - Nie ma żadnych śladów.
- Faktycznie niesamowite - zakpił Seba.
- Ale posłuchaj... żadnych - powtórzył technik z naciskiem. - Nie mówię o śladach zbrodni, mówię o normalnych śladach. Ktoś musiał wszystko dokładnie tu wyczyścić. Nie znaleźliśmy ani jednego włosa, odciska palca, kompletnie nic.
Aśka mimowolnie podniosła wzrok i napotkała spojrzenie Sebastiana. Szybko odwróciła się w obawie, że przyjaciel zobaczy w jej oczach coś podejrzanego.
- Trzeba będzie rozpytać sąsiadów - powiedziała, udając, że rozgląda się po pokoju.
- Nie widziałem tu żadnych domów w okolicy - westchnął Seba. - Kiepsko to wygląda. A z jego rodzicami na razie nie możemy porozmawiać.
- Trzeba będzie sprawdzić go w bazie, może był karany.
Seba kiwnął głową na znak zgody i komisarze powoli ruszyli do samochodu. Joasia marzyła o chwili samotności, ale wiedziała, że nie ma na nią szansy. Musiała więc zadowolić się faktem, że Sebastian nie próbuje wciągnąć jej w dyskusję.
Na komendzie Aśka poczuła się trochę lepiej. Zdala od domu przy Sosnowej 15 łatwiej było podchodzić do całej sprawy z nutką optymizmu. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, Joasia wymknęła się do kuchni pod pretekstem zrobienia kawy. Tam miała nadzieję w spokoju pomyśleć, ale przeszkodziła jej Ania.
- Co słychać? - zagadnęła, sięgając po kubek. - Tomek mówił, że dostaliście nową sprawę.
- Mhm...
- Wiesz co, kiedyś mieliśmy z Rafałem taką sprawę... Morderstwo na odludziu, powycierane wszystkie ślady w całym domu. No i oczywiście nie znaleźliśmy zabójcy. Może to ma coś wspólnego z waszą sprawą?
- Może - przyznała Joasia na odczepnego.
- Ale dzisiaj rozmowna jesteś...
- Nie wyspałam się.
Podeszła do okna, krzyżując ręce na piersiach. Przez chwilę pomyślała, że mogłaby powiedzieć Ani o ciąży. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że doskonale wie, co usłyszałaby od przyjaciółki i wcale nie ma na to ochoty.
- Jesteś zła? - zapytała Ania po chwili namysłu. - Za to, że powiedziałam Sebastianowi o wczorajszym?
- Chyba tylko ty uważasz, że popełniłam zbrodnię, wracając samotnie do domu - odparła Joasia, czując, że w końcu jej myśli wracają na ziemię.
- Już zapomniałaś...
- Nie - przerwała jej spokojnie Aśka. - Ale jeden napad nie zwiększa prawdopodobieństwa kolejnego. A ja nie zamierzam do końca życia bać się własnego cienia.
- Wiesz, na czym polega twój problem? Zawsze na pierwszym miejscu stawiasz dumę.
- Co z tą kobietą? - zapytała Joasia, chcąc zmienić temat nieuchronnie prowadzący do awantury.
- Sprawca uciekł, jeszcze go nie znaleźliśmy - odparła Anka, wzruszając ramionami.
- Nie pytam o sprawcę, pytam o nią.
- Nic jej się nie stało.
Joasia odwróciła się w końcu. Miała nieodparte wrażenie, że Ania nie chce rozmawiać z nią o tej sprawie, ale nie zamierzała odpuścić.
- Jak zabierała ją karetka, była nieprzytomna - zauważyła.
- Uderzyła się w głowę, a poza tym była w szoku. Nie ma żadnych poważnych urazów, trochę siniaków i zadrapań.
- To dobrze - westchnęła Joasia. - Naprawdę kiepsko wyglądała.
- Nie powinnaś się tak we wszystko angażować - powiedziała nagle Ania, przyglądając się przyjaciółce z uwagą.
Aśka tylko wywróciła oczami. Wzięła kawę i wyszła z kuchni, wybierając towarzystwo Sebastiana, który przynajmniej nie robił jej wyrzutów.
Do końca tygodnia jedynym zajęciem komisarzy była sprawa zabójstwa na Sosnowej. Mimo początkowych obaw Joasia szybko się przekonała, że może z powodzeniem udawać zaangażowaną w śledztwo. Udało jej się uniknąć rozmowy z rodzicami zamordowanego i to trochę podniosło ją na duchu.
W sobotę Joasia miała wolne. Przed południem pojechała na umówioną wizytę do ginekologa, która jednak nie mogła poprawić jej humoru. Lekarka pozbawiła ją złudzeń stwierdzając dwunasty tydzień ciąży. Joasia szybko wszystko sobie przeliczyła i zrozumiała, że nie ma dla Sebastiana dobrych wieści. Trzy miesiące wcześniej spotykała sie z Błażejem i to on musiał być ojcem jej dziecka.

3 komentarze:

  1. A więc jednak... obawiałem się, że po związku Błażeja i Aśki może coś pozostać. Niesamowite zagranie, już się wydawało że to Sebastian jest ojcem. Nie mam wątpliwości, że życie bohaterów skomplikuje się jeszcze bardziej. Czy aby nie za dużo spada teraz na Aśkę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie jak zawsze! :) Czekam na kolejną część, mam nadzieję, że szybko dodasz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta część w oczywisty sposób mnie zaskoczyła. Chociaż prawem dedukcji można było się domyślić kto dostanie sprawę tego zabójstwa. Z jednej strony to korzystne, bo Aśka ma szanse nie dopuścić do odnalezienia sprawcy.Niestety, jeżeli znajdą cokolwiek może być kiepsko. Wtedy policjantka nie chcąc wydać siebie, czy dziewczyn będzie musiała nieźle główkować, aby ukryć prawdę. O wątku ciąży Aśki rozmawiałyśmy sobie prywatnie i bardzo jestem zadowolona z Twojego wyboru, znów mam tutaj pewną pośrednią zasługę. W zasadzie jest to ciekawsze rozwiązanie, niż ciąża z Sebastianem. Gdyż daje ciekawsze możliwości, odnośnie dalszego rozwinięcia akcji. W tym drugim przypadku byłoby to, zbytnio "oklepane" używając takiego potocznego stwierdzenia. Niezmiernie ciekawi mnie dalszy los Ani, bo widać, że konsekwentnie dążysz do tego, żeby skłócić przyjaciółki między sobą i wprowadzić nową postać. Tę nieznajomą kobietę z parku, póki co wisi nad tym mgiełka niemówień. I dobrze nie wszystko na raz, inaczej dawka emocji byłaby za duża. Ja również liczę na pojawienie się kolejnej części w miarę szybko, choć rozumiem przesunięcia w terminach. Oj bardzo liczę na pomysłowość Autorki. ;-)

    OdpowiedzUsuń