wtorek, 13 marca 2012

5. Kwestia zaufania

Szybko okazało się, że dla roztrzęsionej kobiety wycelowanie w niedźwiedzia, który cały czas próbował dotrzeć do potencjalnego obiadu, było prawdziwym wyczynem. Dopiero kiedy pazury zwierzaka dotarły do jej ramienia, zostawiając na nim cztery krwawiące rozcięcia, wzięła się w garść.
- Celuj w klatkę piersiową – poradziła Joasia.
Celine jednak nie miała czasu, żeby zastanawiać się nad złotymi radami. Wycelowała w niedźwiedzia i po prostu strzeliła, nie zastanawiając się nad niczym. Z jej piersi wyrwał się zduszony okrzyk, bo drapieżnik zaczął ryczeć przeraźliwie i upadł na ziemię, jednak niewątpliwie nadal żył.
Aśka postanowiła przejąć inicjatywę. Siłą wypchnęła piosenkarkę z kryjówki, przecisnęła się obok niej i zabrała jej broń. Bez zmrużenia oka dobiła miotającego się niedźwiedzia. Dopiero po dłuższej chwili spojrzała na Celine, która stała pod ścianą z przerażeniem w oczach.
- Nie możemy tu zostać – powiedziała, z trudem wydobywając z siebie kolejne słowa. – Kiedy zwierzęta poczują krew, zaraz będziemy miały towarzystwo…
Tym razem nie trzeba było więcej argumentów. Celine nie chciała pozostać w towarzystwie niedźwiedzia, nawet jeśli był martwy. Kobiety, nie zważając na burzę, opuściły jaskinię i zaczęły się wspinać.
Niestety nie doszły daleko. Stopy Celine krwawiły tak bardzo, że nie mogła iść. Najpierw po prostu szlochała cicho, czego wśród deszczu i burzy i tak nie było widać ani słychać. W końcu jednak ból stał się nie do wytrzymania. Usiadła tam gdzie stała, na ziemi między skałami, nieosłoniętej przed deszczem i wiatrem. Joasia próbowała nakłonić ją do dalszej drogi, jednak bezskutecznie. Piosenkarka próbowała co prawda wstać, ale nie mogła utrzymać się na obolałych nogach. Nie pozostawało nic innego, jak tylko wcisnąć się w najbardziej zaciszne miejsce przy skałach i modlić się o nadejście rana.
W tym miejscu znalazł je o świcie Sebastian. Był cały mokry i ubłocony, ale najwyraźniej nic mu nie dolegało, a przez ramię miał przewieszoną pokaźnych rozmiarów torbę podróżną. Kiedy zobaczył Joasię i Celine wtulone w siebie między skałami i znieruchomiałe, serce mu zamarło. W pierwszej chwili był pewien, że nie żyją. Dopiero po dłuższej chwili dostrzegł, że drżą lekko.
Zeskoczył na ziemię, co natychmiast wyrwało kobiety z niespokojnego snu. Aśka wystraszona wycelowała w niego broń, którą cały czas ściskała w dłoni. Kiedy w niespodziewanym gościu rozpoznała Sebastiana, zerwała się na równe nogi.
- Boże, jak się cieszę, że nic ci nie jest! – zawołała, obejmując go. – Tak długo cię nie było…
- No niestety trochę to trwało – odparł Seba, przytulając przyjaciółkę. – Co u was? Nic wam nie jest?
- Jakimś cudem żyjemy – westchnęła Joasia. Odsunęła się powoli i zerknęła na koleżankę. – Ale Celine nie może chodzić. Jej nogi…
Urwała. Sebastian spojrzał na zakrwawione stopy kobiety i bez słowa zrzucił z ramienia torbę.
- Weźmiesz ją? – zwrócił się do Joasi. – Nie jest bardzo ciężka. Ja poniosę Celine. Musimy znaleźć sobie bezpieczniejsze miejsce.
Przedsięwzięcie okazało się jednak trudne do realizacji. Od minionej nocy w Celine zaszła dziwna przemiana. Jej początkowa otwartość gdzieś zniknęła. Teraz siedziała ze spuszczoną głową i milczała, a kiedy Sebastian się do niej zbliżył, nie pozwoliła się dotknąć.
- Co się dzieje? – zapytał łagodnie.
Nie słyszała jeszcze, by zwracał się do niej takim tonem. Podniosła niechętnie wzrok, jednak nic nie powiedziała. Joasia podeszła do nich.
- Miałyśmy ciężką noc – mruknęła, przypominając sobie przygodę z niedźwiedziem. – Celine, dobrze się czujesz? – dodała, zwracając się do piosenkarki.
- Nie dam rady iść – powiedziała w końcu cicho.
- Zaniosę cię – odparł Seba ze spokojem. Kobieta potrząsnęła głową. – Posłuchaj, wiem, że jesteś zmęczona, zmarznięta i głodna, ale nie możemy tu zostać. Zaniosę cię w bezpieczne miejsce. To nie potrwa długo. A potem będziesz mogła przebrać się w czyste ubrania, ogrzać i najeść do syta. Zgoda?
Kobieta w końcu skinęła głową i Sebastian wziął ją na ręce.
Wędrówka nie była przyjemna, bo dla zmęczonego mężczyzny nawet niezbyt ciężka Celine okazała się niełatwa do udźwignięcia. Aśka z kolei miała problem z torbą, która wyjątkowo jej ciążyła. Na szczęście nie szli daleko. Już po godzinie znaleźli jaskinię, która mogła ochronić ich przed złą pogodą, a jednocześnie była dość wysoko, żeby stać się dobrym punktem widokowym. Niewątpliwą zaletą tego miejsca było też sąsiedztwo strumyka. Sebastian położył ostrożnie Celine i zabrał od Joasi torbę.
- Tutaj mamy wszystko, czego nam trzeba – powiedział, kładąc pakunek na ziemi.
Aśka uklękła obok. Odkąd pojawił się Sebastian, była o wiele spokojniejsza. Dzięki temu wszystkie niewygody stały się jakby mniej dotkliwe. Pomogła mu wyjąć z torby żywność, po czym podała Celine kawałek chleba i konserwę.
Przez kilka długich minut cała trójka jadła w milczeniu. Potem Celine po prostu położyła się, zwinęła w kłębek i zamknęła oczy.
- Musisz mi pomóc – Seba zwrócił się do Joasi. – Ona nie może spać taka przemoczona. Już chyba i tak ma gorączkę…
Mężczyzna poszedł po wodę, a Joasia w międzyczasie pomogła Celine zdjąć mokre ubrania. Podała jej wyciągnięte z torby dżinsy, podkoszulek i ciepłą bluzę.
- Wszystko będzie dobrze – powiedziała łagodnie, delikatnie wycierając jej włosy ręcznikiem. – Zostaniemy tu tak długo, aż wrócą ci siły.
Tak naprawdę nie miała pojęcia, co zamierza Sebastian. Chciała po prostu uspokoić koleżankę.
- Ty też się przebierz – powiedział Seba, wchodząc do jaskini z dwiema butelkami wody. – A ja w międzyczasie zajmę się jej nogami.
Mimo starań Celine nie zdołała zachować milczenia, kiedy Sebastian przemywał jej poranione stopy. Joasia wkładając suche spodnie, patrzyła, jak po policzkach piosenkarki spływają pojedyncze łzy.
Sebastian opatrzył stopy i ramię Celine, na którym niedźwiedź zostawił pamiątkę, a następnie zabrał się za drobne obrażenia Joasi. Dopiero potem pozwolił obu kobietom zasnąć na posłaniu umoszczonym z koców. Sam postanowił czuwać.
Joasia obudziła się późnym popołudniem. Była już wypoczęta i spokojna. Sebastian od razu zauważył u niej poprawę samopoczucia. Uśmiechnął się.
- Wyspałaś się? – zagadnął.
- Tak – odparła kobieta, siadając obok niego. – To zaskakujące, ale kiedy człowiek odpocznie, wszystko wydaje się mniej tragiczne.
- Bo nie jest wcale tak źle – powiedział Seba z lekkim uśmiechem. – Udało nam się znaleźć w miarę bezpieczne miejsce i rzeczy od Rafała… Będzie dobrze.
- Cieszę się, że już jesteś z nami – wyznała Joasia. – Ciężko było bez ciebie…
- To cud, że doprowadziłaś ją aż tu – stwierdził mężczyzna z wyraźnym podziwem, zerkając znacząco na śpiącą Celine.
- Właściwie… - Aśka uśmiechnęła się. – Właściwie to dzięki niej tu dotarłyśmy. Zasłabłam, kiedy płynęłyśmy przez jezioro – wyznała. – Gdyby nie Celine, utopiłabym się.
Sebastian spojrzał na przyjaciółkę szczerze zaskoczony, jednak nic nie wskazywało na to, że żartuje.
- Chyba jej nie doceniałem – westchnął.
- Oj tak. Jest silniejsza i odważniejsza niż nam się wydaje.
Zapadła cisza. Sebastian obserwował okolicę, a Joasia zamyślona kreśliła palcem na skale dziwaczne kształty.
- Powiesz mi w końcu, z kim jesteś w ciąży? – zapytał nagle mężczyzna.
Aśka wywróciła oczami, ale jednocześnie mimowolnie się roześmiała.
- Nie wiem, dlaczego wciąż nie o to pytasz – odparła, kręcąc głową. – Przecież jestem mężatką, więc czyje to mogłoby być dziecko?
- No wiesz…
Seba spojrzał na nią znacząco, ale kiedy zauważył, że kobieta piorunuje go spojrzeniem, natychmiast odwrócił wzrok.
- Od czterech lat nie spałam z nikim poza Jackiem – oświadczyła. – Więc jego ojcostwo raczej nie ulega wątpliwościom. Chyba że to niepokalane poczęcie – dodała złośliwie.
- Więc naprawdę nie rozumiem, co tu robisz – przyznał mężczyzna stropiony. Joasia spojrzała na niego, unosząc brwi, więc postanowił rozwinąć swoją myśl. – No bo wiesz… Gdyby moja żona była w ciąży, nie pozwoliłbym jej brać udziału w takiej wyprawie… To znaczy w zasadzie i tak bym jej nie pozwolił, bez względu na ciążę – dodał po chwili namysłu.
- A co to mąż jest panem i władcą? – zapytała Joasia ironicznie. – Może być co najwyżej niezadowolony z mojej decyzji, ale ma gówno do gadania.
Mężczyzna spojrzał na partnerkę z dezaprobatą.
- I on naprawdę się na to godzi? – zdziwił się szczerze.
- Nie wiedziałam, że z ciebie taki szowinista – burknęła kobieta, wstając.
- A odkąd to ty masz takie nowoczesne podejście do związku? – odparował Seba, także się podnosząc.
- Jeszcze chwila i powiesz mi, że powinnam rzucić pracę – warknęła Joasia dużo ostrzej niż było to konieczne. – Myślałam, że mnie cenisz jako partnerkę, ale widzę, że to tylko gra pozorów.
Kilkoma sprawnymi ruchami pokonała skalne zejście i ruszyła w stronę strumyka. Sebastian przez chwilę stał osłupiały, a potem westchnął ciężko. Zaczął się zastanawiać, jakim cudem taka spokojna rozmowa przerodziła się w kłótnię. Po chwili namysłu upewnił się, że Celine wciąż śpi i podążył za partnerką.
Joasia klęczała nad strumykiem w samej bieliźnie i myła się powoli. Seba zatrzymał się dwa metry od niej, między drzewami. Przygryzł wargę, zastanawiając się, czy podejść bliżej. W końcu jednak postanowił od ręki rozładować atmosferę.
- Sorry – mruknął, zbliżając się.
Aśka rzuciła mu przeciągłe spojrzenie, ale nic nie powiedziała. Bez słowa wróciła do przerwanej czynności.
- Pomyślałem tylko, że na pewno się o ciebie martwi… - kontynuował Seba niezrażony. – Wiesz, że lubię z tobą pracować…
- Nie pogrążaj się – westchnęła Joasia, jednak w jej głosie nie było już złości.
Sebastian usiadł na kamieniu obok niej z zamiarem kontynuowania rozmowy, ale nagle jakoś nic nie przychodziło mu do głowy.
- Nie powiedziałam mu o ciąży – wyznała w końcu kobieta, nie patrząc na partnera. – I on nie chciał dziecka, i ja. W ogóle bez sensu…
Westchnęła i umilkła. Czuła na sobie współczujące spojrzenie Sebastiana.
- Na pewno zmieni zdanie, jak się dowie – powiedział policjant pocieszającym tonem.
- Ale ja nie zmienię. Zresztą, szkoda gadać…
Mężczyzna położył jej delikatnie rękę na ramieniu, chcąc jakoś okazać wsparcie. Aśka uśmiechnęła się lekko do niego, jednak już nic nie dodała. W zasadzie wszystko zostało powiedziane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz