poniedziałek, 19 marca 2012

7. Kwestia zaufania

- Trochę to wszystko dziwne – powiedziała policjantka zamyślona.
- Co masz na myśli?
- Zastanów się… Wyjeżdżasz do Polski i porywają ci dziecko; wyjeżdżasz do Francji i o mało nie stajesz się ofiarą wypadku.
- Przecież mogli nas śledzić – stwierdziła Celine, zerkając na rozmówczynię.
- Nikt nas nie śledził – odparła Joasia, kręcąc głową. – Byliśmy ostrożni.
- Ale nie możesz z całą pewnością stwierdzić…
- Oba pomysły, które zakończyły się tragicznie, podsunął ci Carlo – kontynuowała Joasia niezrażona. – W dodatku nie było go z tobą w momencie wypadku.
- To jeszcze niczego nie dowodzi – upierała się piosenkarka.
- Jak długo go znasz?
- Wystarczająco długo…
- I ufasz mu całkowicie? Powierzyłabyś mu swoje życie?
- Przecież powierzyłam! – zawołała kobieta zdenerwowana.
Wstała i zrobiła kilka nerwowych kroków wzdłuż strumyka, zapominając o bolących stopach.
- I jak na tym wyszłaś? – zapytała Joasia z dziwną przekorą w głosie.
- To niemożliwe – oświadczyła Celine z całą stanowczością, na jaką było ją stać. – Carlo chciał nas ochronić, po prostu się pomylił. Każdemu może się zdarzyć. To był zwykły zbieg okoliczności…
- Wiesz, czego nauczyła mnie praca w policji? – przerwała jej Joasia, podnosząc się z pnia i stając naprzeciwko piosenkarki. – Że nie istnieje coś takiego jak „zbieg okoliczności”.
Celine odwróciła wzrok. Utkwiła spojrzenie w wodzie i przygryzła wargę.
- Wiem, że to trudne – dodała Aśka już dużo łagodniejszym tonem. – Zawsze jest ciężko, kiedy ktoś, kogo uważało się za przyjaciela, okazuje się zdrajcą, jednak im szybciej spojrzysz prawdzie w oczy, tym lepiej.
- Myślisz, że coś może grozić Andre? On z nim został…
- To o ciebie im chodzi – odparła Joasia.
- Mogłabym jakoś… skontaktować się z Andre? – zapytała Celine cicho. – Chciałabym tylko, żeby wiedział, że nic mi nie jest…
Joasia zamyśliła się na moment.
- Spróbuję coś wykombinować, ok?
- Dzięki.
Kobiety wróciły do jaskini dużo spokojniejsze. Szczera rozmowa pomogła im obu. Sebastian z zadowoleniem zauważył, że Joasia nie gryzie się już z powodu niefortunnego wypadku. Niestety jego dobry humor szybko prysł, bo wraz z nadejściem nocy wróciła gorączka Celine.
Komisarze siedzieli przy niej, zmieniając jej chłodzące okłady i rozmawiając cicho. Joasia streściła partnerowi wszystko, czego dowiedziała się od piosenkarki, pomijając jednak swoje wnioski. Chciała się najpierw dowiedzieć, co myśli o tym Sebastian.
- Ten Carlo… - zaczął mężczyzna powoli, kiedy Joasia skończyła swoją opowieść. – Mówiła coś więcej na jego temat? – zapytał zamyślony. Aśka potrząsnęła głową. – Wygląda na to, że maczał w tym palce – zauważył Seba. – Ale nie sądzę, żeby to on zorganizował całą tę szopkę.
- Dlaczego?
- W to musi być zamieszany ktoś wysoko postawiony – odparł Sebastian, mocząc w wodzie kawałek ręcznika. – Nie łatwo zorganizować taką międzynarodową akcję.
- Chciałabym wiedzieć, czego oni od niej chcą… To by wiele ułatwiało.
- Obawiam się, że czegokolwiek by nie chcieli, ona nie mogłaby im tego dać – powiedział mężczyzna nieco tajemniczym głosem.
Natychmiast zrozumiał, jak dwuznacznie to zabrzmiało, a po uniesionych brwiach przyjaciółki poznał, że ona także odebrała to w niezamierzony przez niego sposób.
- Nie to miałem na myśli… - mruknął. – Zresztą, to bez znaczenia. Możemy tak gdybać do jutra.
- Nie sądzisz, że powinniśmy powiadomić Rafała o naszym przemyśleniach? – zasugerowała Joasia ostrożnie.
- Sądzę.
- I…?
Seba z ciężkim westchnieniem wyjął z kieszeni spodni małą kartkę i podał ją partnerce. Aśka natychmiast rozpoznała pismo Rafała.
- Jaskinia w północnej ścianie, sto kilometrów na zachód – przeczytała na głos. Spojrzała pytająco na Sebastiana. – Tam będzie czekała na nas kolejna przesyłka?
- Tak myślę.
- Ale dlaczego napisał to Rafał? Przecież ktoś inny miał…
- Nie wiem – przerwał jej Seba. – Coś się musiało zmienić. Problem w tym, że przejście stu kilometrów zajmie nam około czterech dni, a jeszcze się oddaliliśmy, więc kolejny dzień z głowy. Poza tym Celine jeszcze nie da rady iść tak daleko.
- Nie powinniśmy wyruszać, dopóki jej nogi się nie zagoją…
- No właśnie. Ale z drugiej strony im dłużej tu zostaniemy, tym bardziej się narażamy. Pewnie za jakieś trzy dni Rafał zostawi rzeczy i zanim my tam dotrzemy będzie ryzyko, że znajdzie je ktoś niepowołany…
- Więc co zrobimy? – zapytała Joasia bezradnie.
- Porozmawiamy jutro z Celine – odparł Seba takim tonem, jakby to było oczywiste. – Ona także powinna mieć szansę decydowania o tym, jak postąpimy.
- Zmieniłeś do niej stosunek – zauważyła kobieta z delikatnym uśmiechem.
Seba spojrzał na śpiącą Celine.
- Bardzo słabo ją znamy – mruknął Sebastian z wyraźną rezerwą w głosie.
Aśka tylko się uśmiechnęła.
Nad ranem Celine poczuła się lepiej. Joasia zagoniła partnera do snu, a sama postanowiła przejść się nad strumień. Mimo obietnicy danej koleżance nie porozmawiała z Sebastianem o ewentualnej wiadomości do Andre. W tym momencie miała więcej pytań niż odpowiedzi. Zaczynała zdawać sobie sprawę, że pomimo chwilowego spokoju, nadal są w opłakanej sytuacji. Denerwował ją brak jakichkolwiek informacji z zewnątrz.
Kiedy kilka godzin później Sebastian wstał i dołączył do kobiet wygrzewających się na słońcu, Joasia postanowiła wreszcie wyłożyć na stół wszystkie karty.
- Musimy coś zrobić – powiedziała stanowczo. – Nie możemy tu tkwić, to tak jakbyśmy czekali, aż coś się stanie. Kusimy los.
- Cztery dni drogi stąd będzie czekała na nas kolejna przesyłka od przyjaciół – oznajmił Seba, zwracając się do Celine, która obserwowała ich uważnie. – Nie jesteśmy pewni, co powinniśmy zrobić.
- Dam radę iść, jeśli o to wam chodzi – odparła kobieta bez namysłu. – Tylko… - spojrzała niepewnie na Joasię – chciałabym skontaktować się z Andre…
Sebastian zmierzył ją zaskoczonym spojrzeniem, a potem wywrócił oczami. Joasia poczuła się w obowiązku wsparcia koleżanki.
- Może gdyby napisała krótką wiadomość moglibyśmy zostawić ją razem z informacją dla Rafała… - zaczęła.
- Posłuchajcie mnie obie uważnie – powiedział Seba poważnym tonem. – Przemyślałem to sobie i uważam, że nie powinniśmy wracać na zachód.
- Ale przecież Rafał…
- Daj mi skończyć – mruknął do partnerki szorstko. – Za tymi górami jest kilka wsi. Powinniśmy pójść tam, zdobyć telefon i skontaktować się z Rafałem.
Joasia i Celine wymieniły się powątpiewającymi spojrzeniami. Już na pierwszy rzut oka w planie Sebastiana widać było sporo luk.
- Przede wszystkim… - zaczęła ostrożnie Aśka. – Jak myślisz, ile czasu zajmie nam przejście przez góry?
- Musimy iść okrężną drogą. Wysoko w górach leży śnieg, poza tym to za trudny teren do przejścia.
- Więc?
- Dwa, może trzy tygodnie.
- To się nie uda – powiedziała nagle Celine, kręcąc głową. – To bez sensu. To nie może aż tyle trwać… Nie możemy ukrywać się przez trzy tygodnie!
Sebastian zerknął na partnerkę.
- Celine, musisz o czymś wiedzieć – wyznała Joasia łagodnie. – Takie sprawy czasem ciągną się całymi miesiącami...
Kobieta potrząsnęła gwałtownie głową.
- To niemożliwe – oznajmiła z całą stanowczością, na jaką było ją stać. – Przecież nie mogą tak długo trzymać mojego synka.
Aśka i Seba ponownie wymienili się spojrzeniami. Od początku wiedzieli, że powinni postawić sprawę jasno, jednak było to trudne. Niestety przyszedł moment, kiedy prawda musiała wyjść na jaw.
- To bardzo trudna sprawa – spróbowała ponownie Joasia. – Twój synek tak naprawdę może być wszędzie. Potrzeba czasu, żeby go odnaleźć.
- Okłamujecie mnie – powiedziała nagle Celine. W jej głosie zamiast strachu i niepewności, pojawiło się rozgoryczenie i najzwyczajniejsza złość. – Wykorzystujecie fakt, że wam zaufałam – zarzuciła im.
Wstała tak gwałtownie, że komisarze aż podskoczyli. Nie zwracając na nich najmniejszej uwagi, ruszyła w kierunku, z którego przyszli. Złość zdawała się dodać jej sił.
Joasia pokręciła głową i odwróciła się do Sebastiana.
- Musimy ją zatrzymać – rzuciła, jakby się spodziewała, że to Sebastiana prędzej posłucha piosenkarka.
- Idź za nią – odparł Seba, wzruszając ramionami. – Moje słowa i tak na nic się tu nie zdadzą.
Kobieta rzuciła mu pełne irytacji spojrzenie i pobiegła za koleżanką. Niestety zdawała sobie sprawę, że ponowne przekonanie jej do swoich racji może być naprawdę trudne.
Wróciły, kiedy zaczynał już zapadać zmrok. Nie odzywały się do siebie, milcząc uparcie, ale Sebastian i tak uznał to za sukces. Odczekał aż Celine zaśnie i wyszedł z Joasią przed jaskinię, że piosenkarka nie miała szansy dosłyszeć ich rozmowy.
- Musimy dojść do tej wioski – powiedział cicho. – To nie będzie łatwe, ale jeśli nam się uda, będziemy mogli skontaktować się z Rafałem. Poza tym… w górach nikt nie powinien nas szukać. To najbezpieczniejsza droga.
- Najbezpieczniejsza? – powtórzyła Joasia ironicznie. – Trudny teren i dzikie zwierzęta, faktycznie nic nam nie grozi.
- Wolę spotkać dzikie zwierzęta i arazić się na trudy podróży, niż wpaść w ręce ludzi, którzy nas szukają – odparł Seba stanowczo.
- Trzy tygodnie? Skąd weźmiemy jedzenie?
- Na trochę nam starczy – mruknął wymijająco komisarz. – A potem coś wymyślimy. W końcu jesteśmy w lesie, a nie na pustyni.
- To nie brzmi rozsądnie – zauważyła Aśka.
- Nie mamy wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz