czwartek, 24 listopada 2016

5. Zanim będzie za późno

Całą noc zajęło mu dojście do siebie. Prawie nie spał, dręczony złymi snami i jeszcze gorszymi przeczuciami. Nie chciał dzwonić do Aśki, budzić jej, denerwować dodatkowo. Pisał więc smsy do Marcina i Jacka, chcąc upewnić się, że wciąż tam są i nic złego się nie dzieje.
Kiedy następnego ranka podjeżdżał pod blok partnerki, zdołał już odpędzić najczarniejsze myśli. Całonocne rozmyślania zaowocowały przyznaniem racji policyjnej psycholog. Jeśli chciał, by Aśka uwierzyła w pozytywne zakończenie całej sprawy, musiał zachowywać się tak, jakby nie brał pod uwagę innego scenariusza. Przywitał się z przyjaciółką dziarsko i natychmiast zauważył, że kobieta wygląda nie najlepiej. Postanowił jednak pozostawić ten fakt bez komentarza.
- Chcę jeszcze raz przeszukać miejsce zbrodni – oznajmił, skręcając w stronę centrum. – Mam przeczucie, że coś przeoczyliśmy. Jedziesz ze mną?
Aśka pokręciła głową. Takiej właśnie odpowiedzi spodziewał się Sebastian i w pełni to rozumiał, chociaż prawdę mówiąc brakowało mu udziału partnerki w śledztwie. Czuł, że z jej pomocą szybciej popchnąłby sprawę do przodu.
- Przydałaby mi się twoja pomoc – powiedział z ledwie wyczuwalną uszczypliwością w głosie. Zauważył, że kobieta wydęła niebezpiecznie usta, jakby powstrzymywała się od cierpkiej odpowiedzi. – Aśka, jest tylko jeden sposób na rozwiązanie tej sprawy – dodał zdecydowanie bardziej natarczywym tonem. – Nie możemy przed nim uciekać, musimy odwrócić role. To my szukamy jego, nie on nas.
„Mnie” – sprostowała w myślach Aśka.
- Jedź sam – odparła stanowczo. – Ja pojadę do więzienia, może uda mi się czegoś dowiedzieć.
Sebastian nie był całkiem zadowolony z takiego obrotu spraw, ale uznał tę propozycję za chęć współpracy. Jeszcze trochę wysiłku i uda mu się wciągnąć Aśkę w sprawę, a wtedy zamiast myśleć o strachu, skupi się na śledztwie. To powinno rozwiązać problem.
Kolejna wizyta w lesie pod Kopcami nie przybliżyła Sebastiana do złapania Rybarczyka ani o krok. Na komendę wracał rozdrażniony i coraz bardziej zaniepokojony. Od poprzedniego ranka nie mieli żadnych wieści o poczynaniach mordercy. Komisarz nie był wcale pewny, czy w tym przypadku brak złych wiadomości jest dobrą wiadomością.
Na korytarzu tuż przed swoim biurem Sebastian niemal zderzył się z Anką. Jej mina nie wróżyła nic dobrego, chociaż mężczyzna nie przypuszczał, że złość skierowana jest pod jego adresem.
- Ty pieprzony idioto! – warknęła Ania w jego kierunku.
Sebastian zatrzymał się zaskoczony. Od wydarzeń sprzed trzech lat jego relacje z Anką bardzo się pogorszyły. Wciąż spierali się, które z nich lepiej wie, jak pomóc Joasi. Ania wciąż miała do Sebastiana pretensje o to, że do tej tragedii w ogóle doszło. Uważała, że powinien był jej zapobiec. Sprawę komplikował też dodatkowo fakt, że Aśka najlepiej czuła się w towarzystwie Sebastiana. Mężczyzna był bardzo taktowny. Nie próbował wyciągać z niej zwierzeń, nie zmuszał do rozmów na niewygodne tematy. Choć robił to bardziej ze strachu niż doświadczenia, taktyka działała. Aśka czuła się swobodniej i w towarzystwie Sebastiana łatwiej jej było nie myśleć o traumatycznych wydarzeniach.
 Ania wielokrotnie próbowała nakłonić ją do zwierzeń, ale im ostrzej się do tego zabierała, tym bardziej Aśka obrastała kolcami. Na swój sposób Ania próbowała jej pomóc, jednak nie mogła zrozumieć, że Aśka po prostu nie jest w stanie rozmawiać na ten temat.
Mimo coraz większej niechęci jaką darzyli się Ania i Sebastian, nie prowadzili otwartej wojny. Woleli się unikać, co najwyżej od czasu do czasu rzucić sobie niezbyt przychylne spojrzenia. Tym razem było jednak inaczej.
- Chciałeś ją tam zabrać?! – zawołała Ania, ewidentnie rozwścieczona do granic możliwości. – Chciałeś, żeby przeżyła ten koszmar jeszcze raz?!
- Uciekanie od tego, w niczym jej nie pomoże – odparł Sebastian, w przeciwieństwie do policjantki siląc się na spokojny ton.
- A w czym ma pomóc rozdrapywanie wszystkiego?! – Ania jeszcze bardziej podniosła głos. – Ona w ogóle nie powinna mieć z tą sprawą nic wspólnego!
- Owszem, nie powinna, ale ma – powiedział Seba stanowczo. – Im szybciej się z tym zmierzy, tym szybciej zacznie żyć normalnie.
- Zacznie żyć normalnie, jak w końcu dasz jej o tym zapomnieć! – odparowała kobieta. – Masz obowiązek jej pilnować!
- To ciekawe – zdenerwował się w końcu Sebastian. – Awansowałem na ochroniarza?
- Jesteś jej to winien!
- Nic nie jestem nikomu winien! – zawołał Seba ze złością. – A już na pewno nie muszę z niczego tłumaczyć się przed tobą! Nic ci do tego!
- Jestem jej przyjaciółką! – zaperzyła się Anka.
- Tak? – zadrwił Sebastian. – To sama jej pilnuj w takim razie!
- Seba… - wtrąciła cicho Kasia, która zwabiona odgłosami awantury pojawiła się na korytarzu.
- Na pewno zrobię to lepiej niż ty! – krzyknęła Ania, nie zważając na koleżankę. – Wymagasz od niej rzeczy niemożliwych!
- Niemożliwych? – poirytował się komisarz. – Lepiej, żeby siedziała i użalała się nad sobą?!
- Sebastian – powtórzyła Kaśka głośniej.
Policjant spojrzał na nią. Asystentka przeniosła wzrok na coś, czego Sebastian nie mógł dostrzec. Odwrócił się odruchowo i jego spojrzenie padło na Joasię. Stała kilka metrów od nich. Najwyraźniej zakończyła już wizytę w więzieniu i także wróciła na komendę. Wzrok miała nieprzenikniony.
Sebastian poczuł, jakby bryła lodu opadła mu na dno żołądka. Jak długo Aśka tam stała? Ile zdążyła usłyszeć? Z jej twarzy trudno było cokolwiek wyczytać. Patrzyła mu prosto w oczy, co tylko utwierdziło go w przekonaniu, że słyszała stanowczo zbyt dużo.
Ruszyła w ich stronę powoli. Cała trójka zamarła w oczekiwaniu na atak, jednak Joasia nic nie powiedziała. Minęła ich bez jednego słowa i weszła do biura.
- Brawo – warknęła Ania w kierunku Sebastiana, - popisałeś się.
Odwróciła się na pięcie i także opuściła korytarz. Komisarz nawet nie był już w stanie się zdenerwować. Spojrzał bezradnie na Kaśkę. Wyglądała na nieco wystraszoną. Patrzyła na Sebastiana ze współczuciem, co tylko pogorszyło jego nastrój. Kobieta spuściła głowę i czmychnęła do siebie.
Seba westchnął ciężko. Bał się wracać do biura. Zdawał sobie sprawę, że bardzo trudno będzie mu przeprosić przyjaciółkę. Nawet nie wiedział, od czego zacząć. Wiedział tylko, że musi tę sprawę załatwić jak najszybciej.
Kiedy wszedł do biura, Aśka siedziała już na swoim miejscu. Wydawała się całkowicie skupiona na przeszukiwaniu akt. Nawet nie podniosła głowy, słysząc jego kroki.
- Aśka, posłuchaj… - zaczął Sebastian, zastanawiając się gorączkowo, co powiedzieć dalej.
- Był napad na bank na Sikorskiego – powiedziała Joasia sucho, wciąż przeglądając akta. – Z rysopisu wynika, że to Rybarczyk.
- Aśka… - spróbował ponownie mężczyzna.
- Wygląda na to, że potrzebuje kasy – kontynuowała policjantka, nie zważając na poczynania partnera.
- Słuchaj, musimy pogadać… - powiedział Seba błagalnie.
- Nie, nie będziemy gadać – odparła Aśka stanowczo. Spojrzała mu w oczy i Sebastian natychmiast zrozumiał, że jego przyjaźń z Joasią zawisła na włosku. – Skupmy się na pracy.
Wstała, minęła partnera bez słowa, wzięła kurtkę z wieszaka i pierwsza opuściła biuro. Sebastian ruszył za nią ze spuszczoną głową.
Na Sikorskiego zastali bardzo przykry widok. Od pierwszego spojrzenia nie mieli wątpliwości, że sprawcą był Rybarczyk. Urządził w banku prawdziwą masakrę. Zastrzelił ochroniarza, dwóch policjantów i kilkuletnią dziewczynkę. Wszyscy zginęli na miejscu, nie dał im najmniejszych szans.
- Chwilę przed napadem doszło tu do próby kradzieży – relacjonował Bartek, który już zdążył rozeznać się w sytuacji. - Dwóch nastolatków próbowało sterroryzować kasjerkę straszakiem. Ochroniarz ich unieszkodliwił i wezwał policję. Zaraz za patrolem pojawił się Rybarczyk. Najpierw zastrzelił ochroniarza, potem mundurowych, na końcu strzelił do dziewczynki.
- Świadkowie? – zapytała Aśka, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Kasjerka, matka dziewczynki i tych dwóch nastolatków – odparł Bartek natychmiast. – Kasjerka w szoku, matka zemdlała, obie zabrało pogotowie. A ci dwaj są w radiowozie.
- Mamy nagranie z monitoringu? – wtrącił Sebastian.
Bartek pokiwał twierdząco głową. Rzucił szybkie spojrzenie na Aśkę, potem na Sebastiana i w końcu odezwał się ponownie.
- Znaleźliśmy też to – powiedział, unosząc do góry woreczek strunowy.
Komisarze spojrzeli na zawartość i zamarli. Aśka gwałtownie sięgnęła do kieszeni, a kiedy nic w niej nie znalazła, po jej plecach przebiegł zimny dreszcz.
- Musiałam ją zgubić – powiedziała cicho, patrząc na swoją odznakę.
Była to oczywista nieprawda, cała trójka dobrze o tym wiedziała. Aśka była zdecydowanie zbyt rozsądna na zgubienie odznaki. Nie rozstawała się ani z nią, ani z bronią.
- Daj to do analizy – powiedział Sebastian, przerywając wymowne milczenie. – Mamy coś jeszcze?
- Nic – odparł Bartek, chowając woreczek do kieszeni kurtki. – Nie wiemy niestety, jakim porusza się samochodem.
- Na zewnątrz nie ma monitoringu? – zdziwił się Seba.
- Niby jest, ale nie działa – powiedział asystent, wzruszając ramionami. – Gdzie Aśka? – dodał po chwili.

Sebastian rozejrzał się, ale w zasięgu wzroku nie znalazł partnerki. Natychmiast ruszył na poszukiwania i chwilę później z ulgą stwierdził, że stoi na dworze oparta o samochód. Poczuł gwałtowny przypływ złości. Z trudem się opanował i wrócił do budynku. Jeśli chciał prowadzić śledztwo, musiał ją zignorować.

3 komentarze:

  1. Nie obrazisz się za szczerą opinię? Twoje ostatnie opowiadania są zbyt jednolite. Wrzucasz cały czas te same charaktery do kolejnych opowiadań. Tak jak byś napisała jedną historię, potem wymazała wszystko, cofnęła czas i zaczęła od nowa kolejną. Stworzyłaś jedno uniwersum i wykorzystujesz je w każdym kolejnym opowiadaniu. To niekoniecznie coś złego, ale przez brak zmian nie ma świeżości w opowiadaniu, można odnieść wrażenie że już to się kiedyś czytało. Aśka jest zawsze zamknięta w sobie i nie przyznaje się do strachu. I chyba nigdy nie miała szczęśliwego związku, chyba że z Sebastianem. Ale zawsze kiedy jest z kimś innym to albo przemoc domowa, albo zdrada, albo taka bezuczuciowa relacja, żeby tylko nie być samej. Sebastian ciągle wyrzuca sobie że mógł coś przewidzieć, zareagować, na siłę szuka winy u siebie. Anka wiecznie się wymądrza, wszystko wie najlepiej i tylko pouczałaby innych. Tak jakby traktuje innych z wyższością. To już się robi nudne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc zdaje się, że masz rację. Nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób, ale faktycznie, powiewa przez to nudą. Mam w głowie konkretny charakter przypisany do postaci i tak naprawdę wcale nie wiem, czy chcę to zmieniać. Może spróbuję, kto wie ;)

      Usuń
  2. Muszę przyznać że mi zaimponowałaś. Potrafiłaś podejść z dystansem do swojej twórczości. Spróbuj kiedyś pozmieniać charaktery, jestem ciekaw co z tego wyniknie.

    OdpowiedzUsuń