- Ludzie z twojej planety – powiedział Mały Książę – hodują pięć
tysięcy róż w jednym ogrodzie i nie znajdują w nich tego, czego szukają.
- Nie znajdują – odpowiedziałem.
- A tymczasem to, czego szukają, może być ukryte w jednej róży lub w
odrobinie wody…
- Oczywiście – odpowiedziałem.
Mały Książę dorzucił:
- Lecz oczy są ślepe. Szukać należy sercem.
Joasia leżała w łóżku,
wsłuchując się w regularny oddech męża. Kiedyś, w tych odległych czasach, które
wydawały się istnieć w jakiejś innej rzeczywistości, Marek wydawał się
dokładnie tym, czego szukała. Tylko czy szukała wówczas sercem?
Bardzo ostrożnie wysunęła się
spod kołdry i wstała. Na palcach zeszła do kuchni. Trzy lata zajęło jej
pozbieranie się po tragedii, która zrujnowała ją niemal doszczętnie. Nie czuła
się gotowa, by komukolwiek o tym mówić.
W ciemności krążyła po kuchni.
Bose stopy przyjemnie chłodziła kamienna posadzka. Cisza nocy napierała na nią
zewsząd. Poczucie winy piekło boleśnie w żołądku i nic nie było w stanie go
zagłuszyć.
Bez względu na to, jak to sobie
tłumaczyła, nie powinna była pozwolić sobie na taką zażyłość z kimkolwiek. Seks
to jedno, ale to co teraz czuła… Nie za seksem tak tęskniła. Nie seks sprawił,
że nie mogła spać.
Oparła się o ścianę i osunęła
powoli na podłogę. Wciąż powtarzała w duchu, że musi podjąć decyzję, jednak w
głębi duszy wiedziała, że to nieprawda. Już dawno straciła kontrolę nad własnym
życiem. Nie podejmowała żadnych decyzji, los robił to za nią.
***
Sebastian tęsknił za Aśką
bardziej niż kiedykolwiek. Tęskniła każda komórka jego ciała. Za jej uśmiechem,
delikatnym dotykiem jej dłoni. Za ciepłem jej ciała, kiedy leżała tuż obok. Za
tajemnicą skrytą w jej oczach.
Ale Aśka nie pozostawiła mu
wątpliwości. Dni mijały, a ona trwała w milczeniu. Było dokładnie jak mówiła:
ich relacje wróciły do tego, co dawniej. A on mógł tylko tęsknić.
***
- Miała na imię Małgosia –
powiedziała zamiast powitania.
Stała w jego drzwiach,
przemoczona i przemarznięta. W jej oczach widział tylko smutek, ale była
spokojna.
- Moja mała Małgosia –
powtórzyła, a jej głos zaczął się łamać. – Moja dziewczynka, sens mojego życia.
Sebastian stał jak
zahipnotyzowany. Patrzył na Joasię przez próg. Oboje jakby zapomnieli, gdzie
się znajdują.
Kobieta potrząsnęła głową,
próbując zapanować nad emocjami.
- Miała cztery lata, kiedy ją
zabił – powiedziała, patrząc Sebastianowi w oczy. – Odebrał ją z przedszkola.
Miał dwa i pół promila.
Zapadła cisza, podczas której
Joasia próbowała opanować drżenie rąk, a Sebastian analizował jej słowa. W
końcu przesunął się drzwiach, wpuszczając kobietę do środka.
- Jakim cudem… - zaczął
Sebastian, nie mogąc powstrzymać ciekawości. – W mediach nie było o tym słowa –
powiedział. – Mówili, że wjechał w nich jakiś student.
Aśka nie odpowiedziała. Nie
chciała rozmawiać o Marku. Nie chciała nic tłumaczyć.
- Nigdy z nikim nie rozmawiam
na takie tematy – powiedziała w końcu, odwracając się do przyjaciela. – Nie
zmienię tego dla ciebie.
- Wiem – odparł Sebastian
krótko.
***
Znowu zachorowała. Znowu miała
grypę. Tym razem z trudem wstawała z łóżka.
Po raz pierwszy od śmierci Małgosi,
otwarcie sprzeciwiła się mężowi. Po raz pierwszy, patrząc mu prostu w oczy
powiedziała, że nie zmieni dla niego całego swojego życia. Ledwie te słowa
zawisły w powietrzu, natychmiast zrozumiała, że jest dokładnie odwrotnie.
***
Sebastian drażnił delikatnie
jej szyję. Pod wpływem jego dotyku uspokajała się, jakby wszystkie problemy
znikały w magiczny sposób. Czuła tylko jego dłonie na swoich plecach i ciepły
oddech na karku.
Leżała naga w jego łóżku.
Deszcz siąpił za oknem, stukając głucho o parapet. W sypialni Sebastiana było
ciepło i spokojnie. Było zbyt dobrze, żeby teraz to zepsuć. A jednak…
Odwróciła się do przyjaciela i
spojrzała mu w oczy. Pogłaskał ją po twarzy. Patrzył na nią z czułością, jakiej
nigdy nie widziała.
- Marek dostał pracę za granicą
– powiedziała cicho.
Przez chwilę Sebastian nie mógł
zrozumieć, dlaczego w tak intymnej chwili Joasia wspomina o swoim mężu.
- Chyba nie chcesz powiedzieć…
- zaczął.
- Wyjeżdżamy jutro – odparła
Joasia.
Jej słowa zawisły w powietrzu.
Sebastian usiadł na łóżku i zapalił lampkę. Spojrzał na przyjaciółkę z
niedowierzaniem.
- Tak po prostu? – zapytał,
unosząc brwi. – Dokąd? Na jak długo?
Joasia także usiadła,
zakrywając się kołdrą. Popatrzyła na Sebastiana ze smutkiem.
- Na stałe, przeprowadzamy się
– powiedziała.
- Dokąd? – powtórzył Sebastian
nieco głośniej.
Aśka pokręciła głową.
- Nie możemy utrzymywać
kontaktów – oznajmiła spokojnie. – Nie chcę, żebyś wiedział, gdzie jestem,
żebyś próbował do mnie dzwonić. Wiem, że bez problemu możesz mnie znaleźć – dodała,
spuszczając wzrok, - ale wierzę, że jeśli cię o to poproszę, nie będziesz mnie
szukał.
- Nic nie rozumiem – powiedział
Sebastian zgodnie z prawdą. Wstał i odwrócił się w stronę przyjaciółki. –
Myślałem, że…
- Że co? – przerwała mu Joasia.
– Że odejdę od Marka?
Sebastian zawahał się. Nie mógł
zebrać myśli. Ukrył twarz w dłoniach. Joasia wstała, złapała delikatnie jego
nadgarstki, a kiedy w końcu na nią spojrzał, pogłaskała go po policzku i
uśmiechnęła się smutno.
- Dałeś mi więcej niż mogłam
marzyć – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
Stała przed nim całkiem naga,
bezbronna i ufna. Powoli spłynęło na niego zrozumienie. Połączyło ich coś
pięknego. Coś, co właśnie dobiegało końca. A piękne wspomnienia musiały im
starczyć na resztę życia.
- Oswoiłeś mnie – mruknęła
cicho Joasia.
- Ale nic nie zyskałaś na
oswojeniu – odparł Sebastian, przytulając rozpaczliwie jej drobne ciało.
- Zyskałam – szepnęła Joasia,
całując delikatnie kącik jego ust.
Cóż, los nie oszczędzał Joasi. Śmierć córeczki całkowicie usprawiedliwia jej zachowanie. Przecież to największy koszmar dla każdej matki. Tym do końca życia będzie musiała patrzeć na sprawcę tego nieszczęścia. Nic dziwnego, że wolała się do nikogo nie przywiązywać. W końcu każda więź polega na zaangażowaniu się, trzeba całkowicie zaufać drugiej osobie. Zakończenie mimo wszystko nie jest jednoznaczne. Możliwe, iż za granicą policjantka zacznie wszystko od nowa, choćby decydując się na rozwód. Warto było czekać na „Oswój mnie” przez tyle miesięcy, Jowito. Teraz czekam na kolejne opowiadanie. Jak Cię znam, to na pewno czymś zaskoczysz swoich Czytelników.
OdpowiedzUsuńWygląda na to że to koniec opowiadania. Joasia postawiła jednak na egzystowanie, po prostu niech się dzieje co ma się dziać, a ona będzie to znosić. Prawdopodobnie nie miała już siły by to zmieniać, bądź nie była w stanie nic zrobić i pogodziła się z tym co jest. Dobre, zaskakujące i trochę jednak bolesne dla bohaterów zakończenie (w sumie mieszane).
OdpowiedzUsuń