poniedziałek, 6 lutego 2012

55. Nie wierzcie bliźniaczkom

Tymczasem damska część zespołu postanowiła urządzić sobie babski wieczór. Joasia przyszła do Ani z butelką wina i łzawym romansidłem na DVD. Nie miała siły spędzać kolejnej samotnej nocy w hotelowym pokoju, więc zaproszenie przyjaciółki bardzo ją ucieszyło.
- Upiekłam świetne ciasto truskawkowe – pochwaliła się Ania, wpuszczając Joasię do mieszkania. – Chciałam też zrobić kurczaka, ale pomyślałam, że może lepiej zamówimy pizzę.
- Jasne.
- No właź, co tak stoisz w drzwiach.
Anka niemal wciągnęła przyjaciółkę do środka i zaprowadziła do salonu. Chwilę później dołączyła do niej z kieliszkami i ciastem.
- Domyślam się, że masz ochotę pogadać – powiedziała, nalewając wino, - więc zamieniam się w słuch.
- Wyprowadziłam się – oznajmiła Joasia najbardziej spokojnym tonem, na jaki było ją stać. – Nie wytrzymałam tego.
- Czego?
- Zdradzał mnie. Wiedziałam o tym, ale wciąż się oszukiwałam. Wczoraj znalazłam ślad szminki na jego koszuli…
Joasia wstała i podeszła do okna. Wpatrzyła się w widok za szybą niewidzącym wzrokiem i na dłuższą chwilę zapanowało milczenie.
- Jesteś tego pewna? Ślad szminki to nie jest jakiś super wiarygodny dowód…
- Miesiąc temu schlał się jak świnia i wrócił do domu w środku nocy – powiedziała Aśka, starając się wyglądać na opanowaną. – Rano nie wziął do pracy telefonu. Sprawdziłam jego smsy i znalazłam wiadomość od niejakiej Moniki. Pisała, że bardzo jej się podobał wieczór i takie tam.
- Aśka, nie poznaję cię… Grzebałaś Sebie w komórce? – zdziwiła się Ania, patrząc na przyjaciółkę z niedowierzaniem.
- Naprawdę myślisz, że to w tej sytuacji największy problem? – zdenerwowała się Joasia.
- No tak, masz rację… Ale słuchaj, na to na pewno jest jakieś sensowne wytłumaczenie. Jesteś policjantką, wiesz, że takie dowody łatwo podważyć.
- Tu nie chodzi o dowody – powiedziała kobieta cicho. – Ja po prostu to wiem. Tamtej nocy miałam zły sen. Szłam leśną drogą, ktoś mnie obserwował. Szukałam Sebastiana, wołałam, ale czułam, że go tam nie ma. Kiedy się obudziłam, wiedziałam, że stało się coś złego i od tamtej pory ani przez chwilę nie miałam wątpliwości…
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć – westchnęła Ania, podając przyjaciółce kieliszek wina. – Stworzyliście naprawdę ładną parę i wydawaliście się szczęśliwi.
- Bo byliśmy. To znaczy ja byłam… Sebastian najwyraźniej nie.
Ania objęła przyjaciółkę i przytuliła się do jej pleców, opierając brodę na ramieniu. Chciała jakoś ją pocieszyć, wesprzeć, ale nic mądrego nie przychodziło jej do głowy. Sytuacja wydawała się beznadziejna.
- Wiesz, to po części moja wina – powiedziała Joasia po chwili namysłu. – Odkąd Natalka przyszła na świat, wszystko inne przestało się liczyć. Ostatnio wcale nie poświęcałam mu czasu.
- To nie jest powód, żeby szukać pocieszenia u jakiejś tam Moniki – odparła Ania stanowczo. Mimo całej sympatii do Sebastiana, uważała, że za to co zrobił, należy mu się samotność do końca życia. – Nawet nie próbuj mieć wyrzutów sumienia.
Aśka zaśmiała się, poklepała przyjaciółkę po dłoni i wyplątała z jej objęć. Jak zwykle, kiedy ktoś okazywał jej współczucie, miała ochotę się wycofać. Nie lubiła być w roli ofiary.
- Chyba nie zamierzasz mu wybaczyć? – zapytała Anka podejrzliwie.
- To nie jest kwestia wybaczania – westchnęła Joasia, siadając na kanapie i biorąc kawałek ciasta. – Po prostu nie możemy być razem i tak naprawdę powodów jest wiele. A ta sytuacja… to tylko efekt innych problemów.
- Czyli to koniec? – drążyła Ania, chcąc usłyszeć od przyjaciółki jasną i konkretną odpowiedź.
- Faktycznie świetne to ciasto – odparła Joasia tak swobodnym tonem, że zabrzmiało to bardzo nienaturalnie.
- Aśka…
- Nie wiem, co mam ci powiedzieć – przyznała ostrożnie policjantka. – Naprawdę bardzo Sebastiana kocham i brakuje mi go, ale… ale tak, to koniec.
Niespodziewanie w oczach Joasi pojawiły się łzy. Kobieta szybko wstała z kanapy i skierowała do drzwi.
- Przepraszam na chwilę – rzuciła.
Ania patrzyła z żalem za przyjaciółką znikającą w łazience. Zdawała sobie sprawę, ile ta sytuacja musi ją kosztować. Bardzo długo wahała się, czy powinna związywać się z kimkolwiek, a kiedy wreszcie zaufała Sebastianowi, zresztą za jej namową, zaczęły się problemy. Mimo że darzyli się szacunek, wciąż się schodzili i rozstawali, raniąc się nawzajem. Dwa razy Ania przyłożyła do tego rękę i teraz bardzo żałowała. Tym razem postanowiła całkowicie wspierać odważną decyzję przyjaciółki.
- To co, włączamy tak film? – zagadnęła Joasia już całkowicie spokojnie, kiedy chwilę później wróciła do salonu.
Nie czekając na odpowiedź Ani, umieściła płytę z filmem w odtwarzaczu, usiadła na kanapie i zaczęła bawić się ustawieniami, chcąc włączyć polskiego lektora. Zdawała się być całkowicie skupiona na tej czynności.
- Gdzie teraz mieszkasz? – zapytała Ania łagodnie, ignorując fakt, że Joasia zgłośniła muzykę będącą tłem menu filmu.
- W hotelu – odparła policjantka, nie odwróciwszy się jednak do przyjaciółki.
- A co dalej? Masz jakiś plan?
Joasia wzruszyła ramionami. Udało jej się wreszcie włączyć film i zadowolona z siebie odłożyła pilot na kanapie, siadając wygodniej. Ania w milczeniu obserwowała, jak jej przyjaciółka krzyżuje nogi na kanapie i wypija ostatni łyk wina z kieliszka. Po chwili namysłu wzięła do ręki pilot i wcisnęła pauzę. Aśka spojrzała na nią pytająco, choć dobrze wiedziała, że nastąpi teraz prawdziwa lawina pytań.
- Rozmawiałaś z Sebą o mieszkaniu?
- Jeszcze nie – przyznała kobieta spokojnie.
- Przecież kupiliście je razem, sprzedałaś swoje mieszkanie, żeby mieć pieniądze – przypomniała jej Ania nieco ostrzejszym tonem, niż było to konieczne. – Chyba nie chcesz teraz zostać z niczym?
- Anka, daj spokój. Rozstaliśmy się dopiero wczoraj i uwierz, naprawdę nie miałam do tego głowy. Nie wiem, jak to załatwimy, pewnie trzeba będzie zamienić to mieszkanie na dwa mniejsze. Zobaczymy.
- Ale to może trochę potrwać – zauważyła Ania. – Chcesz przez cały ten czas mieszkać w hotelu?
- Nie bardzo mam wyjście… Ale właściwie to nie takie złe rozwiązanie. Przynajmniej mogę zejść do restauracji albo na basen, kiedy nie chcę być sama – powiedziała Joasia z lekkim uśmiechem.
- A może wprowadzisz się do mnie?
- Dzięki za propozycję…
- Ale? – przerwała jej Ania, unosząc brwi.
- Nie wiem, ile to wszystko potrwa – odparła Aśka ostrożnie. – A poza tym…
- Tylko nie próbuj wstawiać gadek typu „nie chcę ci przeszkadzać” – zaznaczyła Anka, przedrzeźniając uprzejmy ton przyjaciółki.
- Oj, przecież wiem, że spotykasz się z Rafałem. Gdybym tu pomieszkiwała, nawet nie mielibyście spokojnego miejsca, żeby się spotkać i… no wiesz.
- Zawsze możemy umówić się u niego. Przemyśl to, dobrze?
Aśka pokiwała głową i uśmiechnęła się.
- Dzięki.
Tą noc Joasia spędziła u przyjaciółki. Po obejrzanym filmie i wypitej butelce wina doszły do wniosku, że to nie czas na zakończenie babskiego wieczoru. Zrobiły sobie spacer do najbliższego sklepu, dokupiły alkoholu i wybrały z wideoteki Ani kolejny romans. Niedługo potem Joasi urwał się film.
Kiedy w poniedziałek rano pojawiła się w pracy, jej nastój daleki był od pozytywów. Bolała ją głowa, każdy dźwięk brzmiał w jej uszach dziesięć razy głośniej, a żołądek skręcał się na samą myśl o jedzeniu. Na domiar złego pierwszą osobą, którą spotkała na komendzie, był Sebastian.
- Możemy pogadać? – zapytał, ledwie ją zobaczył.
Mimo że była to ostatnia rzecz, na jaką miałaby w tej chwili ochotę, skinęła głową i poszła do biura. Wolała mieć to już za sobą niż rozmyślać o tej nieprzyjemnej konieczności w najbliższej perspektywie.
- Słucham? – zachęciła go niezbyt przyjemnym tonem, siadając za swoim biurkiem i odruchowo krzyżując ręce na piersiach.
Sebastian podszedł do niej ze zbolałym wyrazem twarzy. Kobieta poczuła się, jakby jej żołądek próbował wywrócić się na lewą stronę. Zachowała jednak kamienną twarz, nie chcąc, żeby zdobył nad nią przewagę.
- Przepraszam cię – rzekł Seba ze skruchą w głosie. – Nie wiem za co, ale przepraszam… Bardzo cię kocham i nie mogę stracić…
Aśka prychnęła i pokręciła głową z niedowierzaniem. W głębi duszy zrobiło jej się żal Sebastiana, ale złość była silniejsza.
- To wszystko? – zapytała jadowicie. – Muszę skończyć raporty dla Starego.
- Asiu, proszę – próbował dalej Sebastian. – Powiedz mi chociaż, dlaczego ode mnie odeszłaś…
- Bo mnie zdradziłeś – odparła kobieta, patrząc mu prosto w oczy. – Nie chcę wiedzieć, dlaczego to zrobiłeś. Nie chcę też słuchać, jak bardzo tego żałujesz i że to się nigdy nie powtórzy. Nie obchodzi mnie to wszystko.
- Co? Ale przecież to nieprawda! Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił!
- Jak możesz tak kłamać? – zapytała Joasia z niedowierzaniem. – Boże, co się z nami stało... Rozumiem, przestałeś mnie kochać. Byłam dla ciebie tylko lekarstwem na samotność i okazałam się nieskuteczna. Ale myślałam, że nadal jesteśmy przyjaciółmi, że mnie szanujesz jako osobę.
- Skarbie, ja naprawdę cię kocham – zaczął Seba, biorąc jej dłonie w swoje – i nigdy bym nie…
- Dość – powiedziała kobieta stanowczo, zabierając gwałtownie swoje ręce i wstając. – Ufałam ci, rozumiesz? Nigdy nikomu nie ufałam tak jak tobie. A jeśli ty nie miałeś skrupułów, żeby mnie zdradzić, a teraz kłamiesz mi prosto w oczy… Myślałam, że będziesz miał chociaż tyle przyzwoitości, żeby się przyznać.
- Jak mam ci udowodnić, że nic nie zrobiłem? – zapytał Sebastian wciąż nie rezygnując z błagalnego tonu.
- Możesz przestać udawać. Widziałam smsa od niej.
- Od kogo? – zdziwił się teatralnie policjant.
- Od Moniki – odparła Joasia jadowitym tonem. Wcześniej obiecywała sobie, że nie da się wciągnąć w podobną dyskusję, ale żal i rozgoryczenie wzięły nad nią górę. – Co? Zatkało? Nic mi nie powiesz?
- Monika to moja informatorka – skłamał Seba, starając się na poczekaniu wymyślić jakieś sensowne wytłumaczenie i zastanawiając się, co też takiego mogła Joasia wyczytać.
- Kłamiesz – warknęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz