niedziela, 26 lutego 2012

59. Nie wierzcie bliźniaczkom

Niełatwa sytuacja nie pozwoliła Joasi wyspać się tej nocy. Siedziała na parapecie w jednym z pokojów w mieszkaniu przyjaciółki i patrzyła na księżyc. Ania umówiła się z Rafałem i nie wróciła na noc, więc nikt nie zakłócał Joasi spokoju. Nie pomogło to jednak ani przemyśleć sytuację, ani rozwiać wątpliwości. Bała się podjąć jakąkolwiek decyzję, gdyż zdawała sobie sprawę, że pociągnie to za sobą poważne konsekwencje.
Mimo strachu z samego rana zaczęła działać według ścisłego planu. Najpierw pojechała na komendę, żeby porozmawiać z Kasią. Była to jedyna znana jej osoba, która nie odnosiła się do Gabrysi z niechęcią i mogłaby zaopiekować się przez kilka dni jej synkiem.
- Nie prosiłabym cię o to, gdybym miała inne wyjście – zapewniła Joasia, kiedy już opowiedziała wszystko przyjaciółce. – Naprawdę muszę pojechać do Włoch, a obiecałam już Gabrysi…
- W porządku – westchnęła Kaśka, choć nie wyglądała na zadowoloną. – Porozmawiam z nią, jak tylko przyjdzie.
- Bardzo ci dziękuję.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz – mruknęła asystentka.
- Ja też mam taką nadzieję – przyznała Joasia, uśmiechając się do przyjaciółki ze smutkiem.
Bez dodatkowych dyskusji pobiegła na górę, żeby rozmówić się ze Starym. Podejrzewała, że niełatwo będzie jej otrzymać kilka dni wolnych, ale musiała spróbować. Tak jak się spodziewała, szef nie był zadowolony. Wysłuchał kobiety w milczeniu, obserwując ją znad okularów.
- Najpierw próbuje mnie pani namówić, żebym zmienił pani partnera, teraz żąda wolnego – powiedział powoli. – Ciekawe, co będzie dalej.
Joasia postanowiła puścić ten komentarz mimo uszu. Wiedziała, że wdawanie się w zbędne dyskusje zmniejszy jej szanse do zera.
- Ile dni pani nie będzie? – zapytał komendant po chwili namysłu.
- Tydzień – odparła kobieta.
Było to oczywiste naginanie prawdy, jednak gdyby od razu uprzedziła o dłużej nieobecności, nie dostałaby ani dnia wolnego. Miała zamiar poinformować szefa o przedłużeniu urlopu, kiedy już będzie we Włoszech.
- Dobrze – zadecydował w końcu. – Ale za tydzień chcę panią widzieć w pracy.
Jeszcze tego samego dnia Joasia spakowała się i pojechała na lotnisko. Nie miała co prawda biletu, ale miała nadzieję, że uda jej się znaleźć jakieś miejsce w ostatniej chwili.
Dwa dni później Ania i Kasia siedziały w biurze, zastępując Sebastiana na nocnej zmianie. Nie miały jednak najmniejszego zamiaru wypełniać za niego zaległych raportów i po prostu plotkowały, przeglądając kolorowe czasopisma.
- Aśka się nie odzywała? – zagadnęła niespodziewanie Kasia, zamykając jedną z gazet.
- Nie. Nawiasem mówiąc, nieźle cię urządziła – mruknęła Ania, nie podnosząc wzroku znad czytanego artykułu.
- To znaczy?
- No z dzieckiem Gabrysi. Postawiła cię przed faktem, a teraz nawet nie daje znaku życia.
Kaśka westchnęła i wzruszyła ramionami. Sama właściwie nie była zła na przyjaciółkę, choć istotnie jej zachowanie z ostatnich dni nieco odbiegało od normy.
- Zrobiła to, co uważała za słuszne – zauważyła po chwili.
- Według ciebie to było rozsądne? – zdziwiła się Anka, odkładając czasopisma.
- Nic takiego nie powiedziałam – odparła Kaśka ugodowym tonem. – Ja uważam, że to był błąd, ale przecież to nie ja podejmowałam decyzję. Nikt za nią życia nie przeżyje.
- Wiem, wiem – westchnęła Ania z rezygnacją. – Po prostu się martwię. Janusz to dobry facet, to znaczy… był dla niej dobrym mężem. Ale minęło tyle lat… Narobi sobie nadziei, a potem znowu wszystko się posypie.
- Trudno, nic na to nie poradzimy.
Rozmowę przerwał dźwięk kroków na korytarzu. Dochodziła już druga, więc kobiety wymieniły się zaniepokojonymi spojrzeniami. Kiedy w drzwiach pojawiła się Joasia, na twarzach policjantek malowało się szczere zaskoczenie.
- Co ty tu robisz? – zapytała Ania, wstając z fotela i podchodząc do przyjaciółki. – Miałaś być we Włoszech.
- Coś się stało? – wtrąciła się Kaśka, która także zdążyła wstać.
Joasia uśmiechnęła się z wysiłkiem i bez większego entuzjazmu przywitała się z przyjaciółkami. Następnie odwiesiła płaszcz i opadła ciężko na jeden z foteli.
- Poleciałam na darmo – westchnęła, ale jej głos brzmiał całkowicie spokojnie.
- Co to znaczy? – zapytała Ania, mrużąc oczy.
Zerknęła na Kaśkę i natychmiast domyśliła się, że przyszło im do głowy to samo: Janusz zmarł przed przyjazdem byłej żony.
- Oszukał mnie – odparła Joasia. – Wcale nie jest chory, wręcz przeciwnie, ma się świetnie.
- Jak to? – zdziwiły się jednocześnie policjantki.
Aśka rozłożyła bezradnie ręce, dając im do zrozumienia, że sama także niewiele z tego pojmuje.
- Chyba chciał nakłonić mnie do przyjazdu – mruknęła.
- Czyli że co? Chciał do ciebie wrócić? – upewniła się Kaśka.
- Na to wygląda.
- I co ci powiedział?
- Niewiele – zaśmiała się niespodziewanie Joasia. – Nie dałam mu dojść do słowa.
- I bardzo słusznie – skwitowała Ania mściwym tonem. – Jak mógł tak cię wykorzystać!
- Faceci… – podsumowała Kaśka, kręcąc głową.
- Żałuję, że cię nie posłuchałam – przyznała Joasia, patrząc na przyjaciółkę. – Miałaś rację, ale…
- Sama musiałaś się o tym przekonać – wpadła jej w słowo Ania. Nie wyglądała jednak na złą, wręcz przeciwnie, uśmiechała się nieco. – Zrobiłaś to, co uważałaś za słuszne – dodała, powtarzając słowa Kasi.
Z reszty urlopu pani komisarz postanowiła zrezygnować. Nie wracała do domu, nie było sensu, bo kiedy skończyła zdawać przyjaciółkom szczegółową relację, dochodziła już czwarta. Postanowiła zaczekać na Starego i od razu poinformować go o powrocie do pracy. Zaraz potem Tomek dostał zgłoszenie do zabójstwa i Aśka bez namysłu pojechała na miejsce zbrodni, nie czekając na pojawienie się partnera.
Kiedy wróciła, Sebastian stał w biurze przy oknie i pił kawę. Na jej widok uśmiechnął się.
- Anka mówiła, że już wróciłaś – powiedział.
Podszedł do niej swobodnie, jakby nie było żadnych kłótni, nieporozumień.
- Tak wyszło – odparła Joasia wymijająco. Wolała nie spowiadać się Sebastianowi z powodu tak wczesnego powrotu. – Czyżbyś cieszył się na mój widok? – dodała, odwzajemniając uśmiech.
- A jak myślisz?
Zrobił jeszcze jeden krok do przodu, ale nie ośmielił się dotknąć ukochanej. Obawiał się, że mimo swobodnego powitania, mogą w niej tkwić negatywne emocje, co zresztą nie byłoby nadzwyczajne.
- Dostaliśmy sprawę – powiedziała kobieta, chcąc na wszelki wypadek zmienić temat. – Zaraz ci wszystko opowiem…
Stwierdzenie, że wszystko wróciło do normy byłoby sporym nadużyciem, jednak w przeciągu następnych tygodni między komisarzami nie dochodziło do spięć. Rozmawiali ze sobą spokojnie, bez wzajemnych pretensji, ale też nie posiłkując się fałszywą uprzejmością. Joasia zaczęła zaglądać do partnera wieczorami. Robiła to głównie po to, by odwiedzić Natalkę, ale w końcu zauważyła, że widok Sebastiana także sprawia jej przyjemność.
- Myślisz, że można to jeszcze naprawić? – zapytał któregoś dnia policjant.
- Wiele złego zaszło między nami – zauważyła ostrożnie Joasia, głaszcząc Natalkę po policzku.
- Masz rację…
- Chciałabym jakoś to wszystko naprawić, wymazać z pamięci – westchnęła. – Zastanawiam się tylko, czy naprawdę będziemy umieli żyć razem…
- Wiesz, ja… - Sebastian zawahał się przez moment. – Miałaś rację we wszystkim, co mi powiedziałaś.
Aśka spojrzała na partnera z mieszaniną zaciekawienia i zaniepokojenia. Choć wyznanie zapowiadało się szczerze, nie brzmiało optymistycznie.
- Zdradziłem cię – powiedział cicho Seba. – To znaczy… miałem romans.
Oczy Joasi zabłyszczały niebezpiecznie. Przez moment Sebastian myślał, że go spoliczkuje, jednak nic takiego się nie stało. Kobieta odłożyła Natalkę do łóżeczka i powoli wyszła z pokoju. Dopiero kiedy zamknęła drzwi za Sebastianem, podniosła wzrok i odezwała się, całkowicie spokojnie.
- Wiedziałam – oznajmiła, a w jej głosie pobrzmiała nutka żalu. – Miałam jednak nadzieję, że się mylę i dlatego ci uwierzyłam.
- Nie wiem, co powiedzieć… - przyznał Sebastian zrezygnowany.
Stał ze spuszczoną głową, chowając za sobą drżące ręce. Wyglądał na kompletnie rozbitego, co natychmiast wzbudziło w Joasi współczucie.
- Okłamywałeś mnie – powiedziała kobieta, patrząc na niego z mocą. – Zarzekałeś się, przysięgałeś. Gdybyś miał chociaż tyle przyzwoitości, żeby się przyznać…
Westchnęła ciężko i sięgnęła po kurtkę. Sebastian zerknął na nią ukradkiem. Spodziewał się ataku złości albo przynajmniej łez, a tymczasem Aśka zachowywała się tak, jakby od dawna na to czekała.
- Brakowało mi ciebie – wyszeptał, chcąc jakoś ratować sytuację. – Byłaś taka zajęta Natalką, nie widziałaś niczego poza nią…
- Myślisz, że to wystarczające usprawiedliwienie? – zapytała Joasia, unosząc brwi.
- Nie, po prostu… Po prostu boję się, że wszystko przekreśliłem i… - znowu zawahał się przez moment i umilkł, wzdychając ciężko.
- Nadal się z nią spotykasz?
- Nie, skąd…
Joasia rozejrzała się po przedpokoju, jakby wśród kurtek i butów szukała odpowiedzi na dręczące ją pytania.
- Dajmy sobie trochę czasu, dobrze? – zaproponowała po chwili namysłu. – Nie chcę w tej chwili podejmować żadnych decyzji.
Kiedy tego samego wieczoru, Joasia zwierzyła się przyjaciółce, Ania sama nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Mimo całej niechęci, której nabrała do Sebastiana po wydarzeniach ostatnich miesięcy, nie chciała się określić.
- Obawiam się, że to co powiem, może wpłynąć na twoją decyzję – wyznała. – A tego bym nie chciała.
- To chyba nie jest kwestia decyzji – powiedziała Joasia zamyślona. – Decyzję podjęłam już dawno, teraz chcę się z nią tylko oswoić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz