poniedziałek, 8 października 2012

56. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

- Nie jest głupia - odparł natychmiast Rafał, chcąc uspokoić przyjaciela, który już trochę zbladł. - Z niejednym świrem miała do czynienia. Na pewno zrobi wszystko, żeby nie wytrącić go z równowagi. Przecież nie powie, żeby się walił...
- Jeśli spróbuje ją zgwałcić, na pewno nie będzie spokojnie tego znosić - mruknęła kobieta.
- Anka...
Rafał pokręcił głową, bo jego partnerka zwykle wykazywała się dużo większym taktem niż on, ale tym razem powiedziała stanowczo za dużo. Sebastian blady jak ściana wpatrywał się w okno. Cała trójka dobrze wiedziała, że ten najczarniejszy scenariusz jest niezwykle prawdopodobny. Jedynym, czego Błażej tak naprawdę mógł chcieć od Joasi, był seks. Trudno było sobie wyobrazić, by kobieta komukolwiek pozwoliła ot tak na zbliżenie, a polonista był chyba ostatnim facetem, z którym zdecydowałaby się ponownie przespać. Choć nie mówiła o tym głośno, wszyscy przyjaciele wiedzieli, że poczuła się bardzo przez niego skrzywdzona. Gdyby spróbował ją tknąć, na pewno broniłaby się za wszelką cenę. A wtedy zdesperowany mężczyzna mógłby zrobić jej krzywdę, celowo bądź nawet niechcący.
- Nie, macie rację, Aśka na pewno zrobi wszystko, żeby nie prowokować sprawcy - powiedziała po chwili Ania, zdając sobie sprawę, że popełniła zasadniczy błąd, dzieląc się z Sebastianem swoimi spostrzeżeniami. - Poza tym przecież Błażej to mięczak, nie będzie w stanie nic jej zrobić - dodała.
Sebastian zdawał się w ogóle jej nie słyszeć. Myślał intensywnie, skupiając całą swoją uwagę na możliwościach zlokalizowania Błażeja. Po dłuższej chwili, kiedy Ania i Rafał zaczęli się sprzeczać, postanowił się odezwać.
- Idę do prokuratora - oznajmił. - Załatwię nakaz, musimy przeszuć jego dom.
Dwie godziny później z ciepłym jeszcze nakazem prokuratorskim ekipa policjantów zadzwoniła do drzwi domu rodziców Błażeja. Mężczyzna wciąż był u nich zameldowany, a z opowiadań Joasi wynikało, że także tam mieszkał, więc Sebastian nie miał wątpliwości, że to właśnie ten dom powinni dokładnie sprawdzić. Podejrzewał, że rodzice polonisty zwyczajnie kłamią, twierdząc, że od kilku tygodni nie mieli z synem kontaktu.
Tak jak podejrzewali komisarze, to przeszukanie nie miało należeć do łatwych. Rodzice Błażeja byli oburzeni wizytą policji i najpierw dokładnie obejrzeli nakaz, a potem próbowali uzyskać numer prokuratora, który go wystawił. Sebastian szybko stracił cierpliwość i poszedł na górę, nie czekając na zaproszenie. Ojciec polonisty próbował powstrzymać go siłą, ale komisarz zupełnie się tym nie przejął. Pierwszy dotarł do pokoju niedawnego rywala i z rozmachem otworzył drzwi.
Cała trójka komisarzy zamarła w progu. Można by śmiało powiedzieć, że spodziewali się wszystkiego, ale na pewno nie tego. Na łóżku leżał Błażej i najspokojniej w świecie czytał gazetę.
Na szczęście to Rafał pierwszy otrząsnął się z zaskoczenia i intuicyjnie złapał przyjaciela za ramię. Jak się okazało, było to bardzo słuszne posunięcie, bo Sebastian, purpurowy ze złości, własnie zamierzał rzucić się na Błażeja.
Nauczyciel wyglądał na wystraszonego, kiedy Anka skuła go i sprowadziła na dół. Seba musiał zapomnieć o chęci złamania mu nosa, bo jego pomoc okazała się niezbędna. Rodzice Błażeja byli wściekli, a ojciec próbował siłą zmusić Anię do puszczenia jego syna. Kiedy nie pomagały prośby ani groźby, Seba skuł go i postanowił zabrać na komendę razem z synem. W domu zostawili zszokowaną i zrozpaczoną matkę.
- Ja nic nie wiem - oświadczył nerwowo Błażej, kiedy czterdzieści minut później Ania weszła do pokoju przesłuchań. - Nic nie zrobiłem.
Anka nie powstrzymała się od wywrócenia oczami. Kiedy go zobaczyła, zdała sobie sprawę, że podejrzewanie go o porwanie i przetrzymywanie policjantki było sporą przesadą. Z drugiej jednak strony niczego nie mogła zlekceważyć i musiała podejść do przesłuchania jak najbardziej poważnie.
- Co robiłeś wczoraj około godziny szesnastej? - zapytała spokojnie, siadając naprzeciw mężczyzny.
- Ja... ja... byłem w domu.
Anka uniosła brwi.
- I oczywiście potwierdzą to rodzice - zakpiła.
Nie doczekała się odpowiedzi. Rzuciła okiem na dokumenty i wzięła głębszy oddech.
- Joanna Czechowska, mówi ci coś to nazwisko?
- No... spotykaliśmy się - wyjąkał mężczyzna.
- Śledziłeś ją, obserwowałeś i zastraszałeś - wyliczała Anka, utkwiwszy czujne spojrzenie w przesłuchiwanym. - Włamałeś się nawet do domu w Zakopanym, gdzie spędzała weekend.
- Co? Nie, to nieprawda! - zawołał Błażej, zrywając się z krzesła.
- Siadaj - mruknęła Anka lekceważącym tonem.
Nawet nagła i odważna reakcja mężczyzny nie mogła sprawić, by choć w niewielkim stopniu zmieniła zdanie na jego temat. W myślach określała go jednym, ale jakże adekwatnym przymiotnikiem - żałosny.
- Każde z tych przestępstw zagrożone jest karą pozbawienia wolności - mówiła dalej znudzonym tonem. - Zdajesz sobie z tego sprawę?
- Ale Asia... nie... nie... nie wniosła...
- Oskarżenia - zakończyła za niego kobieta. - Owszem. Tym razem jednak sytuacja jest poważniejsza. Wczoraj ktoś włamał się do mieszkania Joasi i porwał ją. Jak myślisz, kogo podejrzewamy?
- A... a... ale...
Zdawało się, że Błażej był w stanie powiedzieć tylko tyle, bo umilkł i wpatrywał się w policjantkę z przerażeniem i błaganiem w oczach. Ania zerknęła na szybę, za którą stali przyjaciele i choć nie mogła ich zobaczyć, wiedziała, że wymieniają się spojrzeniami pełnymi politowania.
- Dobrze, dość owijania w bawełnę - oświadczyła, czując, że traci czas, który mogłaby poświęcić na szukanie przyjaciółki. - Gdzie jest Aśka? Gdzie ją przetrzymujesz?
- Ja jej nic nie zrobiłem... Nic nie wiem... To nie ja...
- Jasne - odparła ironicznie policjantka.
- Ja bym nawet nie umiał się włamać...
Ania w duchu całkowicie się z tym zgadzała, ale zdawała sobie sprawę, że poszlaki wskazują na niego, więc nadal udawała, że całkowicie wierzy w jego winę.
- Tak? A w Zakopanym włamały się za ciebie krasnoludki?
- Ja się nigdzie nie włamywałem, przysięgam. Nigdy nawet nie byłem w Zakopanym...
- Nie śledziłeś jej także, nie wystawałeś pod oknami...
- No śledziłem, to prawda... Ale nie włamałem się, naprawdę!
Kobieta z trudem powstrzymała odruch wywrócenia oczami.
- Więc dlaczego się ukrywałeś? - zapytała, chcąc jak najszybciej zakończyć to przesłuchanie. - Dlaczego twoi rodzice kłamali, że nie wiedzą, gdzie jesteś?
- J-ja... Usłyszałem w telewizji... No że Aśka... I pomyślałem, że będziecie... podejrzewać...
Anka wstała gwałtownie z krzesła. Jej cierpliwość nagle się skończyła i wolała nie ryzykować dłuższego przebywania w towarzystwie Błażeja.
- Jak chcecie, przesłuchujcie go dalej - powiedziała, zamykając za sobą drzwi i podchodząc do mężczyzn. - Ja tam więcej nie wchodzę. Jeszcze chwila i zrzygałabym się na niego. W życiu nie widziałam bardziej żałosnej kreatury...
- Dobra, dobra - przerwał jej Rafał, chociaż widać było, że podziela jej zdanie. - Wśród całego tego bełkotu była jedna ważna informacja: on nie włamał się do domu w Zakopanym.
- Tak twierdzi - sprostowała Anka.
Oboje spojrzeli na Sebastiana, jakby jego opinia była w tej sprawie decydująca. Komisarza westchnął.
- Może mówić prawdę - przyznał z ledwie wyczuwalną niechęcią w głosie. - To była w ogóle dziwna sytuacja... Aśka twierdziła, że ktoś się włamał, słyszała jego kroki na górze. A potem zniknął, po prostu. Szczerze mówiąc, według mnie to kompletnie do niego nie pasuje.
Anka westchnęła i zerknęła na Błażeja, który kulił się na krześle po drugiej stronie szyby i rzucał wylęknione spojrzenia na pilnującego go mundurowego.
- Więc co robimy? - zapytała zmęczonym głosem. - Obserwacja Sam nie przynosi rezultatów, a Błażej jest niewinny.
- Pozostaje banda skinów - stwierdził Rafał, który od początku obstawał za tą możliwością. - Mamy już piętnastu zatrzymanych.
Seba i Ania wymienili się znaczącymi spojrzeniami. Żadne z nich nie wierzyło w winę osiedlowych chuliganów.
- Idę do akt - oświadczył Sebastian. - Czuję, że coś przeoczyliśmy.

Dzień mijał, a Joasia cały czas siedziała w półmroku. W końcu była zmuszona załatwić się pod siebie, przez co poczuła się jeszcze gorzej. Pragnienie coraz bardziej dawało jej się we znaki, a do tego doszedł ból głowy i poczucie ogólnego osłabienia.
Minęła już doba od porwania, kiedy w końcu drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł mężczyzna. Aśka od razu po rozpoznała i pomyślała, że gorzej być chyba nie mogło. Natychmiast zdała sobie sprawę, że jej przyjaciele długo będą błądzić, zanim natrafią na ten trop. A kiedy wreszcie tak się stanie, dla niej prawdopodobnie będzie już za późno.
- Co za spotkanie po latach - powiedział mężczyzna, wchodząc głębiej i uśmiechając się. - Już nie mogłem się doczekać.
Usiadł na kanapie, założył nogę na nogę, oparł się wygodnie i przez dluższą chwilę przyglądał się kobiecie w milczeniu. Sprawiało mu to wyraźną przyjemność.
- Nawet nie masz pojęcia, ile miałem pomysłów... - kontynuował nieco rozmarzonym tonem. - Pamiętasz weekend w Zakopanym? Pomyślałem sobie, że zgwałcę cię i zarżnę jak psa. Twoja siostrzyczka i pan komisarz znaleźliby twoje zmasakrowane zwłoki. Bardzo symbolicznie, prawda?
Joasia patrzyła na niego bez oznak strachu. Teraz, kiedy już wiedziała, kto jest porywaczem, uszedł z niej cały lęk i niepewność. Zawsze wolała stawać przez znanym sobie niebezpieczeństwem, nawet jeśli mogło się ono okazać śmiertelne.
- Ale tak pięknie się wtedy bałaś... - mówił nadal mężczyzna, całkowicie pochłonięty własną opowieścią. - Uznałem, że muszę się najpierw trochę pobawić. Tylko że komisarz Wątroba wszystko zepsuł. Plącze się ciągle tam, gdzie nie trzeba, a teraz jeszcze postanowił zostać w kraju. No niestety, musiałem przejść do działania. W końcu ileż można?

3 komentarze:

  1. Przeszłość o sobie przypomniała. Ciekawe tylko skąd Joasia zna porywacza i za co chce on się na niej zemścić. Mam nadzieję, że zdoła wyjść z opresji bez poważniejszych urazów (szczególnie tych psychicznych, bo z fizycznymi na pewno da sobie radę). No i oby komisarze wpadli na trop. Zapewne nie będzie łatwo, ale wierzę że im się uda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Część zaskakująca! Nie powiem, że nie! Zatem to nie Błażej. Sam napisała ten anons, ale to też nie ona. Teraz pojawił się tajemniczy Pan X, z czego wnioskuję, żeś sprytnie rozegrała akcję. Pierwotnie podejrzewałam, że sprawcą nękania Asi był "Grabarz", ale facet siedzi w mamrze, więc kim u diabła jest pan X? Sądząc po treści rozmowy wnioskuję, że jest to jakiś przestępca, którego w odległej przeszłości zapuszkowali, a teraz zwiał. On jet tym X-em, tylko pytanie, cóż to za psychopata? Co z Asią, jeżeli faktyczne jej ciąża będzie prawdą, jak podejrzewam, to zagrożone są dwie osoby, a może będzie jeszcze inaczej... Czekam na kolejną część, oby sprawa nie ciągneła się za długo i odnaleźli Asię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Alutka : Teraz jestem więcej niż pewna że to Michalczyk ^^

    OdpowiedzUsuń