sobota, 13 października 2012

59. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

- Żyje - oznajmił.
Sebastian odetchnął z ulgą. Kiedy ukląkł obok niej, otworzyła oczy. Szybko wyjął z jej ust knebel i zaczął rozwiązywać sznur, którym związane były ciasno ręce kobiety.
- Już wszystko w porządku - powiedział uspokajającym tonem, starając się nie zwracać uwagi na jej płytki oddech. - Coś cię boli?
Joasia nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. Oparła się bezwładnie o Sebastiana, marząc, by dał jej wody.
- Seba, ona jest chyba spragniona - mruknął dowódca ATeków, patrząc na popękane usta kobiety.
Chwilę później ktoś podał Sebastianowi wodę i komisarz pomógł partnerce się napić. W oczekiwaniu na karetkę nie mógł zrobić nic poza delikatnym podtrzymywaniem jej i dodawaniem otuchy.
W szpitalu lekarze szybko zajęli się Joasią. Była bardzo odwodniona, ale prócz otarć od sznurów nie miała żadnych innych obrażeń. Sebastian nie miał okazji z nią porozmawiać, bo zasnęła jeszcze w trakcie badań.
- Nic tu po nas - mruknęła Ania, która razem z przyjacielem przyjechała do szpitala. - Ja muszę jechać na komendę, Stary czeka na szczegółowe wyjaśnienia. A ty chyba powinieneś pogadać z Kaliną. Ona jeszcze nic nie wie.
Seba kiwnął głową. Najchętniej zostałby z Joasią, ale zdawał sobie sprawę, że na nic się nie przyda. Kobieta była bardzo słaba i potrzebowała snu, a lekarze przepowiadali, że nie obudzi się w ciągu najbliższych kilku godzin.
Tak więc komisarz udał się do mieszkania sąsiadki Joasi, gdzie od jej porwania przebywała Kalina. Kobieta z chęcią zgodziła się zaopiekować nastolatką, która była zbyt wystraszona i zrozpaczona, by zostawić ją samą.
- Jest odwodniona i bardzo słaba, ale żyje, to najważniejsze - wyjaśniał Sebastian pół godziny później.
Kalina wpatrywała się w niego jak w obrazek, czekając na każde kolejne słowo.
- Ale nie umrze, prawda? Wyzdrowieje? - dopytywała.
- Tak - zapewnił Sebastian, choć lekarze nic mu nie obiecywali. - Pojedziemy do niej jutro rano, ok? Teraz śpi, musi odpocząć - dodał, widząc, że nastolatka zamierza protestować.
Jeszcze przez kilka minut uspokajał Kalinę, powtarzając, że Joasia dojdzie do siebie, a potem w końcu mógł pojechać do domu. Dopiero teraz, kiedy już wiedział, że jego przyjaciółce nic nie grozi, poczuł się zmęczony. Z samego rana chciał pojechać do szpitala, więc od razu po przyjściu do domu położył się spać.
Następnego dnia kilka minut po siódmej Sebastian pojawił się w szpitalu. Umówił się z Anią, że sam pojedzie do Joasi, a ona przywiezie Kalinę około ósmej.
Joasia już nie spała. Chwilę wcześniej wyszedł od niej lekarz. Na widok przyjaciela jej oczy zapłonęły.
- Gdzie Kalina? - zapytała natychmiast. - Jest cała? Zrobił jej coś?
- Kalina? - zdziwił się Seba. - Wszystko z nią w porządku, będzie tu niedługo.
- Na pewno? Nie jest ranna?
- Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
- W mieszkaniu widziałam krew - odparła Joasia, podnosząc się na łokciu.
Widać było, że wciąż jest słaba. Ręka, na której się opierała drżała z wysiłku.
- Aśka, Kalina jest cała, zapewniam cię - powiedział Seba, chcąc jak najszybciej uspokoić przyjaciółkę. - Połóż się.
Kobieta opadła z powrotem na poduszkę, ale wciąż łypała na partnera podejrzliwie, jakby się spodziewała, że celowo zataja przed nią prawdę. Miała trochę racji, bo Sebastian nie powiedział jej, skąd wzięła się krew w mieszkaniu. Uznał, że nie jest to najlepszy moment, by informować ją o śmierci Karo. Tę wątpliwą przyjemność postanowić zostawić sobie na później.
- Jak się czujesz? - zapytał, chcąc odwrócić jej uwagę.
- W porządku - mruknęła.
Nie miała ochoty rozmawiać na ten temat. Czuła się źle, a lekarze nie zwracali na to większej uwagi. Podawali jej kolejne kroplówki, ale nie chcieli z nią rozmawiać. To był jeden z powodów, dla których tak nie lubiła szpitali. Nie znosiła myśli, że jest od kogoś zależna.
- Rano mieli ci zrobić badania... - kontynuował Seba.
- Jestem zmęczona - odparła kobieta stanowczo, a w jej głosie zabrzmiał chłód. - Więc...
Zawiesiła znacząco głos, a Sebastian zrozumiał. Uśmiechnął się, choć widać było, że trochę go to dotknęło.
- Wpadnę później - obiecał.
Chciał pocałować ją w policzek, ale jej spojrzenie nie zachęcało do czułości, więc po prostu wstał i wyszedł.
Nie czekał na Anię i Kalinę. Napisał tylko krótkiego smsa, informując przyjaciółkę, że jedzie na komendę i tak też zrobił. Wolał już zmierzyć się ze Starym i górami raportów, niż siedzieć na szpitalnym korytarzu i zastanawiać się, dlaczego Aśka znowu traktuje go tak chłodno.
Na komendzie wszyscy byli w wyśmienitych nastrojach. Odkąd policjantów obiegła informacja, że to Michalik porwał Joasię, mało kto wierzył w szczęśliwe zakończenie. Tak więc Sebastian był jedyną osobą, której nie dopisywał dobry humor. Nie miał ochoty odpowiadać na kłopotliwe pytania kolegów, więc szybko zaszył się w biurze.
Tymczasem do Joasi przyjechały Ania i Kalina. Policjantka uspokoiła się, dopiero kiedy sama upewniła się, że jej siostra jest cała i zdrowa. Złość, która ogarnęła ją podczas wizyty Sebastiana, gdzieś się rozpłynęła.
- Ostatnio tak łatwo tracę nad sobą panowanie - wyznała, kiedy Kalina poszła do łazienki. - Sama nie wiem, dlaczego Seba tak mnie wkurzył...
- Jesteś zestresowana - skwitowała Ania. - Musisz odpocząć.
- Strasznie jestem na siebie zła. Sebastian uratował mi życie, a ja nawet mu nie podziękowałam...
- Zrozumie, nie przejmuj się - zapewniła Anka, uśmiechając się do przyjaciółki. - Zresztą, pewnie przyjedzie tu po pracy i wszystko sobie wyjaśnicie.
- Mam nadzieję. Naprawdę mi na nim zależy, chociaż może nie okazuję tego tak jak powinnam...
Ania z pełnym zrozumienia uśmiechem pogłaskała przyjaciółkę po ramieniu.
- Powiem mu, żeby wpadł po pracy - obiecała.
Kalina chciała koniecznie zostać z siostrą, ale Ania musiała wracać do pracy. Stary nie na ogół nie był zbyt wyrozumiały, więc wolała nie wystawiać jego cierpliwości na próbę. Od razu skierowała się do Sebastiana, żeby spełnić obietnicę daną przyjaciółce.
- Coś ty taki przygnębiony? - zagadnęła wesoło, choć dobrze wiedziała, o co chodzi. - Chyba powinieneś się cieszyć, prawda?
- Pewnie, że się cieszę - odparł Seba, uśmiechając się nieco. - Byłaś u Aśki? Jak ona się czuje?
- Ujdzie - skwitowała krótko Anka, siadając w fotelu przyjaciółki. - Prosiła, żebyś zajrzał do niej po pracy.
- Poważnie?
Sebastian natychmiast ożywił się i stracił zainteresowanie raportami.
- Poważnie - odparła policjantka. - Ponoć rano niezbyt miło cię potraktowała i ma wyrzuty sumienia.
To jeszcze bardziej poprawiło Sebastianowi humor. Natychmiast rzucił raporty i postanowił od razu pojechać do przyjaciółki. Ania odprowadziła go wzrokiem, uśmiechając się do siebie. Wszystko wskazywało na to, że komisarze szybko dojdą do porozumienia.
Joasia wyszła ze szpitala trzy dni później. Wciąż była jeszcze osłabiona, ale wypisała się na własne żądanie. Nie mogła już znieść przedmiotowego traktowania, a lekarz na każdym kroku okazywał jej, że niezbyt go obchodzi jej stan.
Sebastian nawet tego nie skomentował. W duchu przyznawał jej rację, bo równie dobrze mogła dochodzić do siebie w domu. Miał w tym zresztą własny ineteres - w szpitalu jego odwiedziny były mocno ograniczone.
Michalik trafił do więzienia, gdzie oczekiwał na kolejny proces. Bez względu na wyrok i tak miał spędzić resztę życia za kratami. Już sama ta myśl poprawiała Joasi humor. Miała wielką nadzieję, że już nie spotka swojego oprawcy. Zaplanowana przez niego śmierć może nie miała być bardzo efektowna, ale za to na pewno okrutna i teraz już policjantka doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Od poniedziałku wrócę do pracy - powiedziała Sebastianowi w czwartek. - Już dzwoniłam do Starego.
- Cieszę się - odparł Seba, przytulając ją mocniej. - Nudno bez ciebie.
- Jasne... I tak ciągle gracie z Rafałem w karty... Anka mi mówiła - dodała Joasia ze złośliwym uśmiechem.
- No właśnie, taka nuda, że gram w karty - wyjaśnił szybko mężczyzna, uśmiechając się szeroko.
- Seba... - zaczęła Aśka, a jej głos nagle stał się wyjątkowo przymilny. - Wiem, że chcecie jak najlepiej i w ogóle... Ale naprawdę już dobrze się czuję i mogę opiekować się Karo. Pojedźmy po niego, ok?
Policjant zamarł na moment. Kiedy Joasia leżała w szpitalu jakoś nikt nie potrafił jej powiedzieć, że Karo nie żyje. Tłumaczyli się wzajemnie jej stanem zdrowia, osłabieniem. Powtarzali, że na stres i silne emocje na pewno nie pomogą jej dojść do siebie. Trzymali się tego nadal, kiedy kobieta wróciła do domu. Wspólnie wymyślili bajeczkę, zgodnie z którą Karo miał chwilowo zamieszkać u Ani - a wszystko rzekomo po to, by odciążyć Joasię. Z dnia na dzień ciągnęli to przedstawienie, a im dłużej kłamali, tym trudniej było w końcu wyznać prawdę.
Sebastian westchnął ciężko. Wiedział, że nie można ciągnąć tego w nieskończoność. Uznał, że czas powiedzieć prawdę.
- Posłuchaj - zaczął łagodnie, biorąc dłoń w swoje, - okłamaliśmy cię. Masz pełne prawo być na nas wściekła, ale po prostu nie potrafiliśmy ci powiedzieć.
- O co chodzi? - zapytała Aśka, która nagle stała się czujna.
- Karo nie żyje - wyznał w końcu Sebastian. - To jego krew widziałaś w mieszkaniu. Michalik go zastrzelił.
Przez chwilę wydawało się, że Joasia nie zrozumiała słów przyjaciela. W końcu jednak wyszarpnęła gwałtownie rękę z uścisku Sebastiana i wstała. Mężczyzna spodziewał się ataku złości i fali wyrzutów pod swoim adresem. Wcale by go to nie zdziwiło, wręcz przeciwnie - uważał, że w pełni sobie na to zasłużył.

6 komentarzy:

  1. Super opowiadanie. zapraszam do mnie opowiadania-aniolka-w11.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć czytało się i z ciekawością. Kolejne kłamstwa. Można, by rzec gąszcz kłamstw i przekrętów. Myślę, że Asia, skoro sama jest oszukiwana powinna wyznać prawdę Ani. Romans Rafała z Kaśką i tak się wyda, a wtedy strzeż go panie Boże! Może lepiej będzie wyjawić prawdę, a nie zamilknąć na wieki? Jak to głosi pewna formułka... W tym wszystkim żal mi tylko Karo, biedy psiaczek. Ciekawią mnie dalsze losy Kaliny i wątek jej koleżanki Zuzi. No, a przede wszystkim matka obu sióstr, czy jeszcze ją ujrzymy, może się odmieni? Czekam na ciąg dalszy i coś mi zdaje, że będzie ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Scen ciekawy, czekam na dalszy ciąg

    OdpowiedzUsuń
  4. super, czekam na następną część :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkie podziękowania dla tego wspaniałego człowieka o imieniu Dr. Agbazara, wielki rzucający, który przywraca radość z pomocy w przywróceniu mojego kochanka, który oderwał się ode mnie cztery miesiące temu, ale teraz, z pomocą dr. Agbazara, wielka miłość, rzuca zaklęcia. Dzięki mu. Możesz również poprosić go o pomoc, gdy będziesz go potrzebować w trudnych czasach: ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp ( +2348104102662 )

    OdpowiedzUsuń
  6. Nazywam się Wiktoria Adam, jestem tutaj, aby podzielić się świadectwem o tym, jak pomógł mi dr ibinoba. Po 2 latach związku z moim chłopakiem nagle się zmienił i przestał regularnie się ze mną kontaktować, wymyślał wymówki, żeby nie widywać się ze mną cały czas. Przestał odbierać moje telefony i sms-y i przestał się widywać regularnie. Potem kilka razy zacząłem spotykać się z nim z różnymi dziewczynami, ale za każdym razem mówił, że mnie kocha i że potrzebuje trochę czasu, aby pomyśleć o naszym związku. Nie mogłem przestać o nim myśleć, więc zdecydowałem się przejść do trybu online i zobaczyłem, że wiele dobrych rozmów na temat tego rzucającego zaklęcia dr Ibinoba i skontaktowałem się z nim i wyjaśniłem mu moje problemy. Rzucił na mnie zaklęcie miłosne, którego używam i po 48 godzinach mój chłopak wrócił do mnie i zaczął się ze mną regularnie kontaktować i po kilku miesiącach zamieszkaliśmy razem. Jest bardziej otwarty na mnie niż wcześniej i zaczął spędzać ze mną więcej czasu niż jego przyjaciele. W końcu się pobraliśmy i teraz jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i mamy syna. Odkąd dr Ibinoba mi pomógł, moja partnerka jest bardzo stabilna, wierna i bliższa mi niż wcześniej. Możesz także skontaktować się z tym rzucającym zaklęcia i rozwiązać swój związek... WhatsApp: +2348085240869, Email: dromionoba12@gmail.com

    OdpowiedzUsuń