czwartek, 11 października 2012

58. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

- Nie obchodzi mnie, jak to załatwisz - warknął do Tomka, kiedy kilka minut po piątej rozdzielali między sobą zadania. - Nie obchodzi mnie brak ludzi i środków. Wszystkie meliny Michalika i ludzi, którzy kiedykolwiek z nim współpracowali, mają być natychmiast sprawdzone. Metr po metrze, rozumiesz?
Asystent kiwnął głową i wycofał się do telefonu, zastanawiając się jednocześnie, skąd wziąć dziesiątki funkcjonariuszy potrzebnych do tego zadania.
- Kaśka, ty bierzesz się za lotniska - kontynuował komisarz. - Michalik uciekł czwartego stycznia i interesuje nas jego aktywność od tamtego czasu. Kamil, ty bierzesz się za pociągi i autobusy, Bartek - wszystkie przejścia graniczne. Przede wszystkim musimy mieć pewność, że od poniedziałku nie opuścił kraju.
Sebastian wiedział, że jeśli Michalikowi uda się zamordować policjantkę, natychmiast zdecyduje się na ucieczkę z kraju. Podejrzewał, że jedynym powodem, dla którego został w Polsce, była właśnie zemsta. Miał więc wielką nadzieję, że żadne z asystentów nie dowie się o próbie przekroczenia przez niego granicy.
- Ania, Rafał, pojedźcie do więzienia. Spróbujcie pogadać z kimś z jego celi. Wiem, że będzie ciężko czegoś się dowiedzieć, ale zróbcie wszystko. Nie wiem, zaproponujcie im współpracę, jakieś graty do celi czy nawet zwolnienie warunkowe - co chcecie.
- A ty? - zapytała Ania trochę zaniepokojona.
- Wezmę zdjęcie Michalika i pojadę na osiedle Aśki - odparł, wkładając broń do kabury i zarzucając na siebie bluzę. - Może jacyś sąsiedzi widzieli tam Michalika. Był środek dnia, musiał znieść ją na dół, zapakować do samochodu. Musi być ktoś, kto coś widział, cokolwiek.
Podział zadań wcale nie był przypadkowy. Ponowne rozpytanie sąsiadów Sebastian celowo zostawił dla siebie. Wiedział, że gdyby udało się poznać choćby model samochodu, którym porusza się Michalik, szansa na odnalezienie Joasi znacznie by się zwiększyła.
Tego dnia wszyscy pracowali pod presją czasu, a zadania przed nimi postawione jak na złość były bardzo czasochłonne. Nie wystarczyło bowiem przepytanie personelu lotniska czy dworca, trzeba było także dokładnie przejrzeć monitoring. W więzieniu nikt nie chciał rozmawiać z Rafałem i Anią. Kumple Michalika po prostu ich wyśmiali - za bardzo bali się jego zemsty, żeby ryzykować dla kilku dodatkowych przywilejów.
Sebastian miał najwięcej szczęścia. Po kilku długich godzinach przesłuchiwania mieszkańców okolicznych bloków, udało mu się znaleźć dwóch nastolatków, którzy widzieli coś, co mogłoby mieć związek ze sprawą.
- Nie rozpoznali Michalika na żadnym ze zdjęć - powiedział, kiedy razem z przyjaciółmi znalazł się z powrotem na komendzie. - Nie widzieli też niczego podejrzanego, ale ponoć znają Aśkę z widzenia. I powiedzieli mi coś dziwnego. Twierdzą, że w poniedziałek około szesnastej widzieli, jak wsiada do samochodu z jakimś facetem. Podobno robiła to dobrowolnie, no i z całą pewnością nie był to Michalik.
Ania zmarszczyła brwi. Brzmiało to bardzo dziwnie.
- To musiałby być ktoś, kogo znała... - zaczęła powoli.
- A skąd broń w jej mieszkaniu? I te rozsypane zakupy? - zapytał Seba. - Według mnie to ściema. Myślę, że oni widzieli Michalika, który wynosił Aśkę. I wcale się nie dziwię, że go kryją. Na osiedlu każdy wie, że Aśka jest policjantką. Mogła im zaleźć za skórę albo po prostu wkurza ich to, że mieszka obok.
- Nawet jeśli faktycznie coś wiedzą, nie powiedzą nam tego... - zauważył Rafał.
- Zobaczymy - odparł Sebastian, krzyżując ręce na piersiach. - Obaj siedzą w pokojach przesłuchań, do godziny będą ich rodzice.
Komisarz nie raz już przesłuchiwał podobnych wyrostków, więc doskonale wiedział, co ma robić. Mieli dopiero po piętnaście lat, w związku z czym rozmowa musiała odbyć się w towarzystwie rodziców. To do nich Sebastian zamierzał dotrzeć, przekonując ich, że synom grozi odpowiedzialność karna. Miał nadzieję, że pod wpływem rodziców chłopcy szybciej powiedzą prawdę.

Joasia zamyślona wpatrywała się w okno, choć przez zasłonki niewiele mogła dostrzec. Wiedziała, że jest już późne popołudnie, a to oznaczało, że minęły dwie doby od porwania. Bardzo starała się skupić na czymś innym, ale trudno było jej nie myśleć o sytuaci, w jakiej się znalazła.
Michalik nie zajrzał do niej więcej, ale teraz nie miało to już wielkiego znaczenia. Wiedziała, kto ją porwał i jaką przygotował dla niej śmierć. Towarzystwo oprawcy nie mogłoby przynieść jej ulgi, wręcz przeciwnie.
Knebel w ustach bardzo jej przeszkadzał. Nie mogła normalnie oddychać. Próbowała odchrząknąć czy przełknąć ślinę, ale nie była w stanie. Usta miała wysuszone i popękane. W głowie wciąż jej szumiało, a przed oczami co jakiś czas pojawiały się mroczki. Zaczynały też boleć mięśnie. Nie mogła zrozumieć, dlaczego brak wody i pożywienia tak bardzo ją osłabił w tak krótkim czasie.

Plan Sebastiana przyniósł efekty, choć spodziewał się ich dużo szybciej. Było już dobrze po północy, kiedy jeden z zatrzymanych chłopaków w końcu zaczął mówić.
- Widzieliśmy tylko, jak wkłada ją do bagażnika - burknął pod nosem, wpatrując się w stolik. - Zresztą, gówno mnie to obchodzi.
- Grzeczniej - warknął Sebastian, a ojciec chłopaka złapał syna za kaptur i szarpnął gwałtownie.
- Mów wreszcie, co wiesz! - zawołał.
Sebastianowi wydawało się, że chłopak tylko przed ojcem czuje jakikolwiek respekt, więc nie uspokajał mężczyzny. Czekał cierpliwie na efekty.
- No... - mruknął w końcu nastolatek. - Ona chyba była nieprzytomna, ale ja nic nie wiem.
- Jaki to był samochód? - zapytał ostro policjant. - Kolor, model, numer rejestracyjny?
- Ciemnozielony passat, numerów nie pamiętam...
- Skup się - warknął Sebastian, pochylając się w stronę chłopaka.
- Nie wiem, naprawdę...
Nie było sensu dłużej tracić czasu i komisarz dobrze o tym wiedział. Wyszedł, zostawiając z zatrzymanym mundurowego i skierował się prosto do asystentów.
- Zróbcie mi listę wszystkich właścicieli zielonych passatów z naszego województwa - zarządził. - Sprawdźcie, czy nie było żadnego zgłoszenia kradzieży takiego samochodu. I podajcie do patroli, że Michalik prawdopodobnie porusza się zielonym passatem.
Wszyscy zdawali sobie sprawę, że podobnych samochód w mieście może być naprawdę dużo. Sprawdzenie wszystkich było fizycznie niemożliwe, więc mieli nadzieję, że same nazwiska bądź fakt kradzieży naprowadzą ich na trop.
Tej nocy komisarze się nie wyspali. Szybko okazało się, że w niedzielę w nocy został skradziony zielony passat i wszyscy podejrzewali, że to robota Michalika. Jego numery natychmiast zostały przekazane wszystkim patrolom i taksówkarzom. Sebastian wsiadł w samochód i całą noc krążył po mieście, szukając skradzionego passata. Przemierzał ulicę po ulicy, a za każdym razem kiedy zobaczył auto podobne do poszukiwanego, serce biło mu mocniej. Niestety za każdym razem na darmo.

Rankiem do fatalnego samopoczucia, bólów głowy i mięśni, doszły także silne bóle brzucha. Siedziała skulona na ziemi, próbując zapanować nad sobą. Chciała płakać, ale ani jedna łza nie spłynęła po jej policzku.
Michalik znowu pojawił się w pokoju. Postał przez chwilę w drzwiach, popatrzył na nią i pokiwał głową z wyraźnym zadowoleniem. Nie spodziewał się, że kobieta tak szybko straci siły. Wiedział, że nie potrwa to już długo.

Z każdą godziną Sebastian był coraz bardziej zdenerwowany. Miotał się po korytarzach, co chwilę pytając asystentów, czy nie wiadomo nic nowego. Mijał już trzeci dzień i wszyscy wiedzieli, że szanse na odnalezienie Joasi maleją z każdą chwilą.
Było pół do dwunastej, kiedy Tomek odebrał telefon od jednego z taksówkarzy. Mężczyzna zauważył poszukiwany samochód pod blokiem na ulicy Wita Stwosza. Mimo chwilowej radości Sebastian szybko zdał sobie sprawę, że to nie rozwiązuje problemu. Oczywiście zrobili duży krok naprzód, ale nie mieli nawet pewności, czy Michalik przebywa w tym bloku, czy może w którymś z okolicznych, nie wspominając już o numerze mieszkania. Nie mogli pojechać tam całą ekipą i szukać, bo gdyby przestępca zauważył policjantów, móglby zrobić Joasi krzywdę
Ostatecznie Sebastian zadecydował, że postawią tam nieoznakowany radiowóz na wypadek, gdyby Michalik pojawił się na ulicy. W międzyczasie z pomocą asystentów mieli przejrzeć dane wszystkich mieszkańców najbliższych bloków i wytypować podejrzane mieszkania. Wiele go kosztowała ta decyzja, bo zawsze wolał działać. Najchętniej pojechałby tam i przetrzepał każde mieszkanie. Wiedział jednak, że musi zachować najwyższą ostrożność, żeby nie narażać życia partnerki.
Godzinę później zostały wytypowane trzy mieszkania, które według ich informacji stały puste, a najprawdopodobniej były po prostu nielegalnie wynajmowane. Jedno z nich znajdowało się na drugim piętrze bloku, pod którym stał zaparkowany zielony passat. To właśnie do niego zamierzał iść Sebastian, a pozostałe dwa mieli sprawdzić Rafał i Tomek, oczywiście wspierani przez antyterrorystów. Dla bezpieczeństwa Ania miała zostać na komendzie.
Im bliżej było spotkanie z Michalikiem, tym bardziej Sebastian się denerwował. Nie dlatego, że bał się kryminalisty, wręcz przeciwnie - marzył o chwili, w której wyrównuje rachunki. Nie mógł jednak pozbyć się lęku o Joasię. Minęły prawie trzy doby od porwania i Sebastian wiedział, że w tym przypadku to bardzo dużo. Bał się tego, co może zastać w mieszkaniu.
ATecy wywarzyli drzwi i z hukiem wpadki do środka. Michalik siedział w salonie przed telewizorem i oglądał mecz. Natychmiast zerwał się, sięgając po broń, ale nie zdążył wycalować, bo padły strzały. ATecy trafili go w ramię i brzuch, ale nikt się nie przejął jego stanem. Sebastian szarpnął go gwałtownie.
- Gdzie Aśka?! - krzyczał, potrząsając nim. - Mów, skurwysynu!
- Sebastian, tutaj! - zawołał jeden z ATeków i komisarz natychmiast puścił porywacza.
Pobiegł do pokoju na końcu korytarza, skąd dobiegało wołanie. Zobaczył Joasię skuloną na podłodze, związaną i zakneblowaną. Jeden z ATeków pochylał się nad nią, sprawdzając puls.

3 komentarze:

  1. Zgaduję, że przybyli w ostatniej chwili i uratowali jej życie. No to teraz trochę czasu będzie potrzebowała na odzyskanie sił. Część świetna, czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobało mi się ta część,nawet bardzo. Uff to już po sprawie Aśka uratowana. Ciekawe, co będzie dalej? Czy moje odnośnie ciąży są słuszne? Hmm, czas pokaże, czy mam słuszność. Teraz już sporo zależy od Sebastiana. Musi się facet postarać i odpokutować swoje winy, a ma ich niemało... Przede wszystkim ten nieszczęsny związek z Sam. Gdyby, nie to wszystko mogłoby potoczyć się inaczej... Czekam na dalszy ciąg. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś przerwać w takim momencie :) Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń