środa, 10 października 2012

57. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny sprawiał, że Joasia miała coraz gorsze przeczucia. Mimowolnie dała się wciągnąć w grę, którą z nią prowadził. Słuchała uważnie, chcąc się dowiedzieć, jaką śmierć dla niej przygotował.
- Tyle jest sposobów, tyle możliwości... Zdawałoby się, że jest w czym wybierać. Ale jak co do czego przyjdzie, trudno jest zdecydować się na tę właściwą.
Westchnął i zamilkł na chwilę. Mówił o tym w taki sposób, jakby zastanawiał się nad wyborem właściwych butów. Jego ton był swobodny, nawet wesoły, ale nie czuć w tym było pasji szaleńca. Joasi zaczęło się to udzielać. Miała wrażenie, że od dawna zmierzała do tego punktu, że wszystko, co robiła, po prostu powoli zbliżało ją do spotkania z oprawcą. Poczuła się pogodzona z losem, tak jakby było jej to pisane, jakby nie miała żadnego wpływu.
- W końcu doszedłem do wniosku, że ani kulka, ani nóż nie zdadzą egzaminu. Musisz mieć czas przed śmiercią; dużo czasu, żeby przemyśleć sobie wszystko. I wiesz, co wymyśliłem? Po prostu nie zrobię nic - oznajmił wyraźnie zadowolony z siebie.
Aśka mimowolnie zmarszczyła brwi. Jakoś nie mogła zauważyć w tym przebłysku geniuszu.
- Zastanawiałaś się kiedyś, ile ludzki organizm wytrzyma bez wody? - zapytał mężczyzna przesadnie beztroskim tonem. - Trzy dni? Cztery? Chętnie to sprawdzę.
Przez chwilę Joasia miała ochotę się roześmiać. Ten plan wcale nie wydawał jej się taki złowieszczy. Nigdy nie doświadczyła przedłużającego się głodu czy pragnienia, bo nie można za takie uznać sytuacji, kiedy Kalina zapomniała zrobić zakupy i lodówka świeciła pustkami. Oczywiście Aśka zdawała sobie sprawę, że śmierć z pragnienia jest straszna, ale wiedziała też, że spokojnie wytrzyma kilka dni - na pewno wystarczająco długo, by przyjaciele zdążyli ją odnaleźć.

Sebastian siedział nad aktami, ale jego myśli wciąż uciekały w niepożądanym kierunku. Zamiast skupić się na tym, co czyta, co chwilę wracał do ostatnich chwil spędzonych z Joasią. Wydawało się, że minęły tygodnie, odkąd rozstał się z nią na komendzie. Zaczął się zastanawiać, czy będzie miał jeszcze okazję przeprosić ją za swoje zachowanie w mieszkaniu przyjaciół.
Był na siebie wściekły. Wciąż sobie powtarzał, że mógł z nią pojechać, że przecież mogli spędzić ten wieczór razem. Gdyby tam był, na pewno nie pozwoliłby nikomu tknąć przyjaciółki.
Nagle okazało się, że ma do siebie wiele zarzutów. Największym z nich była oczywiście sprawa z Sam i komisarz długo o tym rozmyślał, próbując jednocześnie skupić się na aktach. Potem przypomniał sobie o romansie przyjaciela, którym Joasia tak bardzo się przejmowała i pomyślał, że powinien bardziej ją wspierać, spróbować jakoś rozwiązać ten problem, a nie tylko potakiwać i powtarzać puste frazesy.
I nagle poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go w twarz.
- Boże... - mruknął sam do siebie. - To nie może być tak proste...
Wystrzelił z biura jak z procy. Chciał natychmiast odnaleźć przyjaciół i podzielić się z nimi swoim odkryciem, ale kiedy zobaczył ich w kuchni, poczuł się nieswojo. Niezdecydowany zatrzymał się w drzwiach i patrzył na nich, bijąc się z myślami. Odnalezienie Joasi było dla niego absolutnym priorytetem, ale wiedział, że nie może dążyć do celu po trupach.
- Rafał, chodź na chwilę - mruknął w końcu. - Muszę z tobą pogadać.
Ania uniosła brwi. Nie wyglądała na zadowoloną, bo Sebastian aż nazbyt wyraźnie dał do zrozumienia, że nie chce rozmawiać przy niej. Nie było jednak czasu na subtelności.
- Co jest? - zapytał Rafał, kiedy zeszli na dół, chcąc przy okazji zapalić.
- Słuchaj, powiem wprost - odparł Seba, rezygnując z owijania w bawełnę. - Podejrzewam Kaśkę.
Rafał roześmiał się, jakby myślał, że przyjaciel żartuje. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że Sebastian nie wygląda na rozbawionego.
- Stary, nie żartuj - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie. - Przecież to Kaśka... Niby dlaczego miałaby robić coś takiego?
- Aśka wie o was - odparł komisarz z naciskiem. - Próbowała wymusić na Kaśce, żeby to zakończyła. I wiem, że się pokłóciły.
- Seba, wiem, że się o nią martwisz, ale chyba trochę przesadzasz...
- Wiesz, czego mnie nauczyła ta praca? - zapytał niespodziewanie Seba. - Że nigdy nie można być niczego pewnym - dodał, nie czekając na odpowiedź.
Rafał nie wyglądał na przekonanego. Ściągnął sceptycznie brwi, ale nic nie powiedział. Sebastian natychmiast pojął jego taktykę - zamierzał po prostu przemilczeć sprawę w nadziei, że przyjaciel odpuści.
- Słuchaj, ja też nie chciałem uwierzyć, że Sam mogła maczać w tym palce - powiedział Seba zniecierpliwiony. - Pamiętasz, jak mnie przekonywaliście, że trzeba sprawdzić każdy trop?
- Niby jak zamierzasz to sprawdzić? - westchnął Rafał, zdając sobie w końcu sprawę, że Sebastian nie zamierza zrezygnować. - Chyba nie chcesz jej przesłuchiwać?
- Chcę znaleźć Aśkę - oświadczył Sebastian zdecydowanym tonem. - Cała reszta niewiele mnie obchodzi, twój romans także. Nie powiedziałem tego na głos tylko ze względu na Ankę. Daję ci szansę, masz godzinę, żeby to załatwić. Jeśli niczego się nie dowiesz, sam się tym zajmę i nie będę dbał o dyskrecję, zapewniam.
Rzucił papierosa na ziemię, przydepnął energicznie i skierował się z powrotem na komendę.
Rafał potraktował poważnie słowa przyjaciela. Nie wierzył w winę kochanki, ale zdawał sobie sprawę, że jeśli jakoś tego nie załatwi, niedługo Ania dowie się o jego romansie. Nie pozostawało mu więc nic innego, jak porozmawiać z Kaśką.
Dwadzieścia minut później Kaśka wpadła jak burza do biura, w którym Sebastian nadal studiował akta.
- Jak możesz? - wycedziła przez zęby, pochylając się w stronę policjanta. - Przecież Aśka to moja przyjaciółka!
Sebastian spojrzał na nią bez cienia zażenowania.
- Anka też jest twoją przyjaciółką i nie przeszkadza ci to w romansowaniu z Rafałem - zauważył ze złością. - Więc wybacz, ale jakoś nie wierze w twoją lojalność.
- Tobie już całkiem odbiło - powiedziała stanowczo, krzyżując ręce na piersiach. - Jest kompletnym idiotą.
- Co jest grane? - zapytała Ania, która razem z Rafałem pojawiła się niespodziewanie w biurze.
Sebastian jeszcze przez chwilę mierzył asystentkę pełnym złości spojrzeniem, a potem przeniósł wzrok na Ankę. Pomyślał o jej nienarodzonym dziecku.
- Nic - warknął. - Jadę do domu.

W nocy Aśka zaczęła podejrzewać, że jej oprawca jednak wie, co robi. Zawroty głowy i tępy ból wciąż się utrzymywały, do tego doszły nudności. Dobrze wiedziała, że takie są pierwsze objawy odwodnienia. Powoli zaczynała zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie miała zegarka, ale wiedziała, że minęło dopiero około trzydziestu paru godzin od porwania. Fatalne samopoczucie bardzo ją zaskoczyło, była pewna, że dużo lepiej zniesie brak jedzenia i wody. Dotarło do niej, że jej godziny są już policzone.

Sebastian w środku nocy obudził się z koszmarnego snu. Wrócił w nim do domku w Zakopanym, gdzie razem z Joasią spędzał romantyczny wieczór. Potem kobieta nagle wyszła, nie reagując na jego wołanie. Wystraszył się, że chce go zostawić. Zaczął ją gonić, ale chociaż zdawał się poruszać o wiele szybciej od niej, ona wciąż się oddalała. Aż w końcu zaczęła rozpływać się we mgle.
Zapalił światło. Zlany potem dyszał ciężko i rozglądał się po sypialni. Chwilę trwało, nim się uspokoił. Nie mógł jednak pozbyć się niepokoju, który pozostawił po sobie senny koszmar.
Wiedział, że już nie zaśnie, więc wstał i ubrał się. Było pół do czwartej nad ranem, ale postanowił pojechać na komendę. Czuł, że jest bardzo blisko rozwiązania. Oczami wyobraźni już widział sprawcę, jednak zbyt niewyraźnie, by go rozpoznać.
Stojąc na światłach w centrum miasta i wpatrując się niewidzącym wzrokiem w grupkę wyrostków najwyraźniej wracających z imprezy, wciąż rozmyślał o swoim śnie. Nigdy nie przywiązywał wielkiej wagi do intuicji czy przeczuć. To Joasia była od takich spraw, to ona czasem opowiadała mu swoje sny, próbując wyciągać z nich jakieś wnioski. Zwykle trochę go to śmieszyło, chociaż nauczył się także szanować jej intuicję.
Tym razem był sam. Wiedział, co by usłyszał, gdyby podzielił się z przyjacielem swoimi rozterkami. Sam także powtarzał sobie, że sen był zapewne spowodowany rozmyślaniem o włamaniu do domku w Zakopanym. Z drugiej jednak strony przeszło mu przez myśl, że może to być właśnie przebłysk intuicji. Powoli nabierał pewności, że wydarzenie z Zakopanego ma ścisły związek z porwaniem. Czuł, że to ta sama osoba. Pozostawało już tylko dowiedzieć się, kim jest.
Ku swojemu zaskoczeniu na komendzie spotkał Kaśkę. Siedziała przygnębiona za biurkiem i chodź oczy same jej się zamykały, wciąż przeglądała akta starych spraw. Sebastian poczuł się głupio.
- Co tu jeszcze robisz? - zapytał szorstko, chcąc pokryć zażenowanie.
- Nie twój biznes - odwarknęła kobieta.
- No jasne! - zawołał nagle Sebastian, któremu w oczy rzuciła się teczka leżąca na samej górze sporego stosu. - Michalik!
Ze złością uderzył pięścią w ścianę. Kaśka złapała teczkę i przyjrzała się zdjęciu. W tym momencie zapomnieli o swoich nieporozumieniach. Oboje myśleli o tym samym: jakim cudem nikt wcześniej nie natknął się na tę teczkę?
- To są jakieś żarty - powiedziała Kaśka, przerzucając kolejne strony. - Przecież wszyscy to przeglądaliśmy, każdy stosik, każdą teczkę, każdą kartkę...
Sebastian wiedział, że kobieta ma rację. Sam przynajmniej rzucił okiem na każdy z tych dokumentów. Nie był to jednak najlepszy moment, by się nad tym zastanawiać.
- To on, nie ma wątpliwości - powiedział Sebastian. - Dzwoń do Ank i Rafała.
Sam zamierzał skontaktować się z szefem. Nie obchodziła go wczesna godzina i fakt, że Stary z całą pewnością jeszcze śpi. Tylko Stary mógł uzyskać bliższe informacje dotyczące ucieczki Michalika.
Godzinę później Sebastianowi udało się postawić na nogi całą policję w mieście. Odkąd zrozumiał, że to Michalik porwał Joasię, dotarło do niego, jak fatalnie to wygląda. Zdawał sobie sprawę, że każda minuta działa na ich niekorzyść. Wiedział, że Michalik jako zatwardziały kryminalista z całą pewnością nie będzie miał oporów, by zabić policjantkę.


***


Dzisiaj słabsza część, bo jakoś wyjątkowo mi nie szło pisanie. Sprawę porwania powinnam zakończyć w następnej części, która prawdopodobnie pojawi się jutro.

3 komentarze:

  1. Wcale nie słabsza, mi jak zwykle się podobało :) Czekam na kolejną część, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś nie zauważyłem oznak, aby było słabiej. Cały czas trzymasz dobry poziom. Też jakoś nie skojarzyłem ucieczki Michalika z tą sprawą, podobnie jak komisarze. Wierzę, że znajdą ją całą i zdrową, w samą porę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba przesadzasz... Część, jak zawsze bardzo bardzo ciekawa. No, akcja się rozkręca. Mam nadzieję, że Asia się znajdzie cała i zdrowa. Myślę też, że Anka powinna poznać prawdę, o romansie partnera. W kocu będą mieli dziecko, nie? Lepiej, żeby dowiedziała się teraz nie potem. czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń