sobota, 4 sierpnia 2012

22. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

W mieszkaniu nie znalazła Kaliny. Nie było też od niej żadnej wiadomości. Joasia sprawdziła każde pomieszczenie dwa razy, ignorując szczeniaka pałętającego się między jej nogami, ale w końcu była zmuszona przyznać, że młodszej siostry tam nie ma.
Po sprawdzeniu szkoły, ulubionych miejsc i wszystkich znanych Joasi koleżanek i kolegów Kaliny, komisarze wrócili do mieszkania. Tam przeszukali dokładnie cały pokój nastolatki, aż w końcu usiedli w salonie ze wszystkimi znaleziskami godnymi uwagi i zaczęli ponownie je przeglądać. Było wśród nich sporo zdjęć Błażeja, z czego większość z pewnością zrobiono z ukrycia, scenariusz do "Romea i Julii" ozdobiony serduszkami oraz kilka listów miłosnych.
- Wszystko wskazuje na to, że nigdy nie dotarły do adresata - zauważył Sebastian, przyglądając się im uważnie. - Napisała je, złożyła i schowała. Może dopiero zbierała się na odwagę, żeby mu je pokazać.
- Nie sądzę - mruknęła Joasia, przeglądając bezmyślnie zdjęcia. - Wątpię, żeby się odważyła. Pewnie pisała je tylko dla siebie, chciała gdzieś przelać uczucia...
- To brzmi tak, jakby ona naprawdę była w nim zakochana.
Joasia już prawie słyszała, jak Sebastian dziwi się nad powodzeniem Błażeja, ale na swoje szczęście mężczyzna nic więcej nie powiedział.
- Jak to możliwe, że was widziała? - zapytał po chwili z wyraźnym wysiłkiem, a Aśka miała wrażenie, że od początku powstrzymywał się od zadania tego pytania.
- Przecież powiedziała: śledziła nas - odparła kobieta, wzruszając ramionami.
Nie miała zamiaru wdawać się w szczegóły, ale podejrzewała, że Sebastian nie odpuści tak łatwo. I miała rację.
- Z jej wypowiedzi wynikało, że widziała coś więcej poza spacerem - zauważył Seba, nie potrafiąc dobrze ukryć złośliwości.
Joasia poczuła, że wszystko się w niej gotuje. Z trudem powstrzymała się od podniesienia głosu, ale widać było, że cała drży ze złości.
- O co chcesz mnie właściwie zapytać? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- O to, jakim cudem widziała was w łóżku - odparl Seba dobitnie.
Przez chwilę piorunowali się spojrzeniami. Niewypowiedziane myśli wisiały między nimi jak gęsta mgła.
- Nie zgasiliśmy światła - warknęła Joasia, oblewając się szkarłatnym rumieńcem i jednocześnie próbując nie wyglądać na zażenowaną. - Zadowolony?
Nic nie wskazywało na to, by Sebastian faktycznie był zadowolony z jej odpowiedzi. Mimo poważnych okoliczności, trudno było mu przełknąć wiadomość, że Joasia i Błażej spali ze sobą. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że to nastąpi prędzej czy później, ale miał cichą nadzieję, że przynajmniej się o tym nie dowie.
- Muszę ją znaleźć - powiedziała nagle Joasia, odrzucając od siebie zdjęcia i zrywając się na równe nogi. - Jestem za nią odpowiedzialna, a jeśli coś jej się stanie... to będzie moja wina - oświadczyła grobowym głosem.
Jeszcze przez kilka godzin krążyli po mieście, choć w głębi duszy wiedzieli, że jeśli nastolatka nie chce być znaleziona, to oni nie mają najmniejszych szans tego dokonać. W końcu zmęczeni i zrezygnowani wrócili nad ranem do domów.
Czterdzieści osiem godzin od zniknięcia Kaliny minęło jak z bicza strzelił. W poniedziałek rano Joasia krążyła niespokojnie po swoim biurze, po raz kolejny próbując dodzwonić się do siostry, choć zdawala sobie sprawę, że nic to nie da. Stanęła przed trudnym wyborem i chociaż odwlekała ten moment, wiedziała, że w końcu musi coś postanowić.
- Idę do Tomka - powiedziała w końcu, a Sebastian i Ania aż podskoczyli na dźwięk jej głosu. - Złożę oficjalne zgłoszenie zaginięcia, wtedy będziemy mogli działać.
- Zdajesz sobie sprawę, że to pogrzebie twoje szanse na uzyskanie prawa do opieki nad Kaliną? - zapytał Seba nie do końca przekonany o słuszności jej decyzji. - Sąd natychmiast dowie się o jej ucieczce i...
- To bez znaczenia - oświadczyła Joasia, kręcąc głową. - Zależy mi tylko na tym, żeby Kalina wróciła do domu cała i zdrowa. Nic innego się nie liczy.
Wyszła z biura ze zdecydowaniem wypisanym na twarzy, chociaż w głębi duszy wcale nie była tak pewna tego, co robi. Kiedy Ania i Sebastian zostali sami, natychmiast spojrzeli po sobie z mieszaniną niezdecydowania i zażenowania.
- Kto by pomyślał, że to wszystko tak się skomplikuje - mruknęła Ania, chcąc przerwać nieprzyjemne milczenie.
- Wiedziała o tym? Wiedziała, że Kalina jest zakochana w tym... Błażeju?
- Od kilku dni - mruknęła policjantka, bawiąc się bezmyślnie mazakiem.
- Nie wiem naprawdę, co one w nim widzą - bruknął Seba, nie mogąc się powstrzymać. Mimo powagi sytuacji jakoś nie mógł przestać myśleć o tym, co go dręczyło najbardziej.
- Jest szarmancki, zabawny... A poza tym przystojny.
Sebastian wywrócił oczami.
- Na twoim miejscu nie wypytywałabym jej o to - dodała Ania po chwili namysłu. - Dopóki nie znajdzie się Kalina, raczej nie będzie w wystarczająco dobrym nastroju, żeby ci odpowiedzieć.
- Najgorsze jest to, że za tydzień wyjeżdżam - westchnął mężczyzna. - W tej sytuacji chyba powinienem jakoś to opóźnić, ale nie wiem, czy Stary się zgodzi...
- Mam nadzieję, że na powrót Kaliny nie będziemy musieli czekać aż tyle - odparła Anka. - Aśka chyba oszaleje, jeśli szybko się nie znajdzie...
W głębi duszy oboje mieli nadzieję, że nastolatka sama wróci, jak tylko ochłonie. W końcu domeną okresu dojrzewania było błyskawiczne podejmowanie zwykle nieprzemyślanych decyzji.
- Jedno mnie zastanawia... - powiedziała Ania, kiedy Joasia wróciła od Tomka. - Dlaczego zadzwoniła do Ciebie dopiero w sobotę, skoro widziała wszystko w piątek... Powinna raczej zareagować natychmiast.
- Kiedy wróciłam w piątek wieczorem, już spała... Albo udawała. W każdym razie... to chyba nie wróży za dobrze, nie?
Anka wzruszyła ramionami. Gdyby Kalina uciekła natychmiast, można by to faktycznie uznać za impuls, ale w takiej sytuacji...
- Słuchajcie, ja tu czegoś nie rozumiem - wtrącił się Sebastian, nim Ania zdążyła zdecydować się na jakąś odpowiedź. - Sprawdziliśmy wszystkie jej koleżanki, znajomych, przepytaliśmy nauczycieli... Ale nadal nie sprawdziliśmy, czy powód jej ucieczki nie jest przypadkiem lepiej poinformowany od nas.
Aśka podniosła głowę, mrużąc niebezpiecznie oczy. Ania wyprostowała się w fotelu, czekając na wybuch.
- Gdyby skontaktowała się z Bartkiem, na pewno by mi o tym powiedział - oświadczyła zdecydowanie Joasia.
- A powiedziałaś mu w ogóle, że uciekła?
Joasia tylko się skrzywiła, co sprawiło, że Ania nagle stanęła po stronie Sebastiana.
- Nie powiedziałaś mu? - zdziwiła się. - Aśka, przecież ona mogła mu coś powiedzieć!
- No dobrze już, dobrze... Zadzwonię do niego.
Złapała telefon, obrzuciła przyjaciół pełnym niezadowolenia spojrzeniem i opuściła biuro. Nie chciała, by ktokolwiek był świadkiem jej rozmowy z Błażejem, a już pełne ironii spojrzenia Sebastiana na pewno by jej nie pomogły.
Błażej wydawał się bardzo zaniepokojony ucieczką Kaliny, ale Joasia jakoś nie mogła pozbyć się wrażenia, że było w tym coś wymuszonego. Nie był też zbyt zadowolony, kiedy odrobinę poirytowana odmówiła spotkania.
- Nie rozumie, że odnalezienie Kaliny jest teraz dla ciebie priorytetem? - zdziwiła się Ania, kiedy wreszcie znalazły chwilę dla siebie i Joasia streściła jej rozmowę z polonistą.
- Nie wiem, ale...
Jednak Ania nie dowiedziała się, jakie było na ten temat zdanie Joasi, bo do biura wpadł Sebastian. Pionowa zmarszczka na jego czole wyraźnie świadczyła o tym, że przed chwilą ktoś wyprowadził go z równowagi.
- Odebrali nam sprawę! - zawołał wzburzony. - Rozumiesz?! Uznali, że nie jesteśmy w stanie znaleźć mordercy!
- Tego grabarza? - upewniła się Joasia, marszcząc brwi. - Ale dlaczego? Może faktycznie nie zrobiliśmy jakichś wielkich postępów, ale żeby od razu...
- Komendant Główny uznał, że znajdzie kogoś, kto podoła tej sprawie - warknął Seba, opadając na swoje krzesło.
- Może to i lepiej - stwierdziła Ania, wtrącając się niespodziewanie do rozmowy. - Macie teraz na głowie odnalezienie Kaliny, a potem ty, Seba, wyjeżdżasz i Aśka zostałaby sama z tym bagnem...
Oboje zmierzyli Anię pełnym niechęci spojrzeniem, więc kobieta tylko wzruszyła ramionami.
Dzięki temu, że Kalina była już oficjalnie poszukiwana, wszystkie patrole mogły dostać jej zdjęcia i szanse na jej odnalezienie znacznie się zwiększyły. Joasia jednak wciąż miała nieodparte wrażenie, że podąża w zupełnie przeciwnym kierunku niż powinna. Kalina uciekła popychana do działania nieszczęśliwą miłością i rozczarowaniem, którego dostarczyła się starsza siostra i Aśka była przekonana, że powinna szukać nastolatki tym samym tropem.
W końcu pozbyła się przyjaciół, którzy mimo najlepszych chęci nie pozwalali jej swobodnie myśleć, i pojechała na cmentarz, żeby odwiedzić grób ojca. W tym miejscu zawsze szybciej się uspokajała i zbierała myśli, zupełnie jakby pomagała jej obecność ukochanego taty. I tym razem nie było inaczej. Piętnaście minut później prawie wybiegła z cmentarza, bo nagle zrozumiała, że przeoczyła coś oczywistego.
- Gdzie ona jest? - zpytała, ledwie matka otworzyła jej drzwi i nie czekając na zaproszenie, wtargnęła do środka.
- Kto? - odparła kobieta, wzruszając ramionami.
Joasia nie dała się zwieść. Nie miała też zamiaru toczyć z matką zbędnych dyskusji, więc bez słowa wbiegła po schodach na górę. Nie zwróciła uwagi na mężczyznę na wózku, oglądającego w salonie telewizję, który przyglądał się jej z wyraźnym zainteresowaniem. Nie reagowała także na głośnie protesty matki. Odepchnęła ją stanowczym ruchem i zaczęła po kolei zaglądać do wszystkich pomieszczeń na górze. I nie pomyliła się. Za drzwiami na końcu korytarza znalazła Kalinę leżącą na łóżku.
- Dzięki Bogu - westchnęła z ulgą, nie zwracając uwagi na nienawistne spojrzenie siostry. - Kalina, nie masz pojęcia, jak się martwiłam...
Podeszła do łóżka i chciała usiąść obok nastolatki, ale ta zerwała się tak szybko, że Joasia aż odskoczyła.
- Akurat ci uwierzę! - krzyknęła dziewczyna. - Daj mi święty spokój i wracaj do niego!
- Kalina, posłuchaj - zaczęła Joasia łagodnie, starając się ignorować matkę, która podeszła do nastolatki i objęła ją, patrząc ostentacyjnie na starszą córkę. - Nie miałam pojęcia, że czujesz coś do Błażeja... Gdybym wiedziała...
- To co?! Nie pieprzyłabyś się z nim gdzie popadnie?!
Joasia musiała bardzo panować nad sobą, żeby nie podnieść głosu i nie odciąć się natychmiast siostrze. Bardzo bolała ją niesprawiedliwość tych słów, ale w duchu powtarzała sobie, że nie ma to w tej chwili najmniejszego znaczenia.
- Kalina, jesteś dla mnie najważniejsza - zapewniła spokojnym głosem - i żaden facet tego nie zmieni.
- Czyżby? To rozstań się z Błażejem - zarządała bezlitośnie nastolatka.
Aśka poczuła się osaczona i zaszantażowana. Na twarzy matki zobaczyła tryumf.
- Zrobię to - powiedziała cicho. - Tylko proszę, wróć do domu...
Kalina złapała swoją torbę, zgarnęła do niej kilka drobiazgów leżących na stoliku i wyszła z pokoju, nie zaszczycając spojrzeniem ani matki, ani siostry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz