środa, 17 lutego 2016

2. Oswój mnie

Sebastian miał wielką nadzieję, że Ania i Rafał nie mają na wieczór żadnych planów. Urodziny bez solenizanta raczej trudno było sobie wyobrazić, a gdyby Aśka zorientowała się, że wymyślił to wszystko, z całą pewnością osiągnąłby odwrotny efekt.
Na szczęście Ania i Rafał zgodzili się na wieczorne wyjście. Byli co prawda sceptycznie nastawieni do jego pomysłu i zgodnie twierdzili, że Aśka jest po prostu odludkiem, którego nie powinno się na siłę uspołeczniać, ale oboje mieli ochotę na wspólne wyjście do knajpy, bo ostatnio nie było ku temu wielu okazji.
Atmosfera była nieco sztuczna. Anka i Rafał od początku doskonale się bawili, pijąc drinki i prawie nie schodząc z parkietu. Aśka jednak czuła się nieswojo, zwłaszcza wobec bardzo otwartego zachowania kolegów. Sebastian mimo najszczerszych chęci nie potrafił sprawić, by poczuła się w tym towarzystwie swobodnie.
- Będę już wracać, zrobiło się późno – powiedziała w końcu, wstając.
- Odprowadzę cię – zaofiarował się natychmiast Sebastian.
Nie zważając na słabe protesty, podał jej kurtkę i poszedł powiadomić przyjaciół.
Aśka nie miała ochoty wzywać taksówki. Chciała się przejść, a Seba natychmiast oznajmił, że jemu też świeże powietrze dobrze zrobi. Aśka w głębi duszy nie miała nic przeciwko towarzystwu partnera. Wciąż trzymała go na dystans, ale w jakiś magiczny sposób sprawiał, że była spokojniejsza. Zupełnie jakby wszystko było na swoim miejscu.
Nie było jeszcze wcale tak późno. Po ulicach centrum kręciło się wciąż sporo osób. Komisarze szli w milczeniu, ale nie była to już ta pełna napięcia cisza panująca w knajpie. Sebastian zerkał co jakiś czas na partnerkę. Wydawała się coraz bardziej rozluźniona, zadowolona.
- Przepraszam za to, jak cię potraktowałam – powiedziała nagle, przerywając ciszę. – Z chęcią zaprosiłabym cię do środka, ale mój mąż… - zawahała się przez chwilę. – Nie chciałam stwarzać dziwnej sytuacji.
- Dziwnej? – powtórzył Seba rozbawiony. – Myślisz, że byłby zazdrosny?
Aśka zerknęła przelotnie na komisarza. Kątem oka dostrzegła, że się uśmiecha.
- Możliwe – odparła w końcu.
- Nie wiedziałem nawet, że masz męża – zagadnął Seba, bojąc się, że znowu zapadnie cisza.
 - Nie pytałeś – skwitowała kobieta, wzruszając ramionami.
Włożyła ręce do kieszeni i Sebastian miał wrażenie, że znowu obrosła kolcami. Przez chwilę przyglądał się jej ukradkiem z wyraźną ciekawością. Anka miała trochę racji, kobieta faktycznie była bardzo atrakcyjna, ale to nie piękne włosy ani zgrabne ciało przyciągały jego uwagę.
- Dalej pójdę sama – powiedziała, zatrzymując się nagle. – Dzięki za towarzystwo.
Sebastian przez chwilę protestował. Nie chciał puścić kobiety samej przez miasto o tak późnej porze, ale Aśka szybko sprowadziła go na ziemię. Chłodnym tonem wyłożyła mu, że nie potrzebuje ochroniarza i pożegnała się szybko.

Wiosna dobiegła końca i nadeszło lato. Krakowscy przestępcy najwyraźniej zrobili sobie wolne, bo od miesiąca jedynym zajęciem komisarzy było patrolowanie miasta i wypełnianie raportów. Anka i Rafał rozpoczęli turniej gry w rzutki, a Sebastian chętnie się do nich przyłączył. Popołudnia coraz częściej spędzali na zaciętych rozgrywkach, dopingowani przez asystentów.
Tylko Aśka nie przyłączała się do zabawy. Siadała na parapecie i pogrążała się w myślach albo po prostu wychodziła. Sebastian zauważył, że niechętnie przebywa w towarzystwie Ani i Rafała, choć kiedy wymagała tego grzeczność, rozmawiała z nimi normalnie. Nie próbował jej o to pytać, zdając sobie sprawę, że jak na ich relacje to zdecydowanie zbyt osobisty temat.
Sierpień przyniósł pierwszą od kilku miesięcy poważną sprawę. Nie była może stricte kryminalna, bo chodziło o zaginięcie sześcioletniego chłopca bez udziału osób trzecich, ale wszyscy wolni policjanci chętnie włączyli się do poszukiwań.
Mały Maciek zgubił się w lesie podczas pierwszego tegorocznego grzybobrania. Oddalił się niezauważony od starszej siostry, a potem przestraszona dziewczyna nie była w stanie go znaleźć. Wspólnie z rodzicami wezwali policję. Sprawę utrudniały obfite opady deszczu, udaremniając pracę psów tropiących.
Aśka pierwsza dostrzegła chłopca. Zaczynało się już ściemniać. Maciek zmęczony kilkugodzinnym błąkaniem się po lesie, skulił się pod drzewem i płakał cicho. Sebastian okrył go swoją kurtką i kilka minut później oddał w ręce ratowników medycznych.
- Rodzicom na długo odechce się grzybów – zauważyła Aśka, kiedy wracali przez las do miejsca, gdzie zostawili samochód.
Była całkiem przemoczona. Sebastian z błyskiem w oczach patrzył jak woda kapie jej z rzęs. Kobieta spojrzała na niego, nie doczekawszy się odpowiedzi, ale na widok jego spojrzenia zatrzymała się. Ciepłe, wesołe ogniki migoczące w jego oczach zdawały się hipnotyzować. Nie mogła oderwać od nich wzroku, choć rozsądek podpowiadał, że natychmiast powinna się odwrócić.
Było już za późno. Mężczyzna zaczął całować ją z taką gwałtownością, jakiej nigdy by się po sobie nie spodziewał. Smakowała rozkosznie słodko i rześko, a kiedy wsunął dłonie pod jej kurtkę, poczuł, że jest dużo drobniejsza niż wyglądała. Z zadziwiającą jak na siebie pewnością i otwartością błądziła dłońmi po jego ciele. Bez najmniejszych skrupułów rozpięła jego koszulę i zaczęła obsypywać pocałunkami tors.
Po raz pierwszy w życiu przejęła inicjatywę. Po raz pierwszy w życiu zrobiła to, na co miała ochotę. I czuła się z tym fantastycznie.

Sebastian był pewien, że relacje między nimi nie tyle skomplikują się, co drastycznie pogorszą. Znając charakter Aśki spodziewał się, że obrośnie kolcami i nie odezwie się nawet słowem. Miał trochę racji, bo następnego dnia prawie się nie odzywała, ale kiedy tylko nadarzyła się okazja, powtórzyli incydent z dnia poprzedniego, tym razem wykorzystując tylną kanapę samochodu.
- Więc chcesz się kochać, ale nie chcesz rozmawiać? – powiedział Sebastian, obserwując jak kobieta pospiesznie zapina guziki bluzki.
- Jestem dla ciebie jak ten lis – oznajmiła tajemniczo, wspominając „Małego Księcia”. – Spróbuj mnie oswoić.
- Oswoić znaczy stworzyć więzy – odparł Sebastian z uśmiechem, w lot pojmując aluzję do słów Exupery’ego.
- Teraz jesteś tylko małym chłopcem – powiedziała Aśka, patrząc partnerowi w oczy, - podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyna na świecie…
Następnego ranka Aśka znalazła na biurku egzemplarz „Małego Księcia”.


***


Dobrze było wrócić do domu i mieć co wspominać. Myśleć o jego szorstkich, ale delikatnych dłoniach, miękkich ustach i gorącym oddechu nad uchem. Samotność nie była już samotnością.
Jeszcze nigdy czas nie płynął tak szybko. Nim się obejrzała, jej romans z Sebastianem liczył sobie już trzy miesiące. Był najbardziej intensywnym i jednocześnie najmniej zobowiązującym związkiem w jej życiu. Wykorzystywali każdą okazję na seks, z drugiej strony wciąż niemal nie rozmawiając. Sebastian nie zadawał zbędnych pytań, nie oczekiwał deklaracji i sam nie wychylał się z obietnicami. Dla Aśki był to wyjątkowo wygodny układ, aż któregoś dnia zauważyła, że mężczyzna, niby tak nieznaczący, stał się głównym bohaterem jej myśli i snów.
Listopad przyniósł znaczne ochłodzenie i prawdziwą epidemię grypy na komendzie. Policjanci padali jak muchy, jeden po drugim. Co wytrzymalsi snuli się po korytarzach komendy, kaszląc i kichając.
Sebastian złapał grypę jako pierwszy. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało, przechorował ją ciężko, ale szybko. Już po kilku dniach wrócił do pracy jak nowo narodzony.
Z kolei Aśka mimo pogarszającego się z dnia na dzień samopoczucia, uparcie chodziła do pracy. Sebastian namawiał ją, żeby poszła na zwolnienie, ale nie chciała go słuchać. Dopiero po tygodniu choroba zmogła ją tak bardzo, że trawiona gorączką zasłabła na schodach. Na ten widok komisarz postanowił działać.
Pod pretekstem poszukiwania niezbędnych akt zwabił ją do siebie. Aśka po raz pierwszy była w jego mieszkaniu. Sebastian trochę wstydził się swojej skromnej kawalerki, zwłaszcza zdając sobie sprawę, do jakich warunków Joasia przywykła. Nic jednak nie wskazywało na to, by jej to przeszkadzało. Chętnie przystała na propozycję wypicia herbaty i nim się obejrzała, siedziała już na łóżku obok Sebastiana, otulona kocem i z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach.
Mężczyzna gadał jak najęty. Nie był pewien, czy Aśkę w ogóle to interesuje, ale opowiadał jej o swoich trzech siostrach, o nieżyjących rodzicach i dzieciństwie na blokowisku. Kobieta słuchała go w całkowitym milczeniu, o nic nie dopytywała, nie komentowała, ale chciwie łowiła każde słowo.
- Pewnie dlatego lepiej dogaduję się z kobietami – zakończył z uśmiechem.
Aśka także się uśmiechnęła. Upiła łyk herbaty i przez chwilę w milczeniu rozglądała się po mieszkaniu, jakby zastanawiała się nad czymś głęboko.
- Mieszkasz tak skromnie i zupełnie ci to nie przeszkadza – powiedziała nagle zamyślona.
Z pewnym opóźnieniem zdała sobie sprawę z nietaktu. Zerknęła na Sebastiana i natychmiast zauważyła, że nie poczuł się najlepiej z jej słowami.
- Przepraszam, nie to miałam na myśli – dodała szybko. – Chodzi mi o to, że… - zawahała się przez moment, wodząc wzrokiem po meblach – mieszkam w willi, mam wszystko i wydawałoby się, że nie można więcej żądać od życia, ale to tylko ściany. Ty masz prawdziwy dom, w którym można napić się herbaty i jakoś lżej robi się na sercu. Nie chciałam cię urazić – powtórzyła, patrząc na Sebastiana. – Po prostu trochę ci zazdroszczę.

Przez chwilę Sebastian zastanawiał się głęboko nad jej słowami.

5 komentarzy:

  1. Super scenka czekam za kolejna :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie napisany

    OdpowiedzUsuń
  3. Asia niczym nieoswojony lis z brzmi niczym bajka brzmi pięknie, a zarazem smutno. Pewnie wiele osób marzyłoby o życiu w pięknej willi , ale coś mi się wydaję, że to jedynie pozory szczęścia, prawda? Trudności w nawiązywaniu relacji z kolegami z pracy wskazują na to, że mamy do czynienia z typową samotniczką, chodzącą własnymi drogami. Ciekawe, jaką rolę odegra tutaj Sebastian. Czyżby miała to być jedynie niezobowiązujący układ, pozwalający zapomnieć o problemach? Od samego początku wysoko zawiesiłaś porzeczkę, nie ma co.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nieźle, mamy romans, jak na razie bez uczuć, ale one chyba zaczynają się pojawiać. Aśka wygląda mi na osobę wycofaną, która zawsze robiła to czego oczekiwali od niej inni, zapominając tym samym o własnej osobowości. Do tego jeszcze ten tajemniczy mąż... na razie nic o nim nie wiemy, ale czuję że niebawem na dobre włączy się do opowiadania i odegra w nim mniej lub bardziej znaczącą rolę.

    OdpowiedzUsuń