Sebastian miał wielką nadzieję,
że Ania i Rafał nie mają na wieczór żadnych planów. Urodziny bez solenizanta
raczej trudno było sobie wyobrazić, a gdyby Aśka zorientowała się, że wymyślił
to wszystko, z całą pewnością osiągnąłby odwrotny efekt.
Na szczęście Ania i Rafał
zgodzili się na wieczorne wyjście. Byli co prawda sceptycznie nastawieni do
jego pomysłu i zgodnie twierdzili, że Aśka jest po prostu odludkiem, którego
nie powinno się na siłę uspołeczniać, ale oboje mieli ochotę na wspólne wyjście
do knajpy, bo ostatnio nie było ku temu wielu okazji.
Atmosfera była nieco sztuczna.
Anka i Rafał od początku doskonale się bawili, pijąc drinki i prawie nie
schodząc z parkietu. Aśka jednak czuła się nieswojo, zwłaszcza wobec bardzo otwartego
zachowania kolegów. Sebastian mimo najszczerszych chęci nie potrafił sprawić,
by poczuła się w tym towarzystwie swobodnie.
- Będę już wracać, zrobiło się
późno – powiedziała w końcu, wstając.
- Odprowadzę cię – zaofiarował
się natychmiast Sebastian.
Nie zważając na słabe protesty,
podał jej kurtkę i poszedł powiadomić przyjaciół.
Aśka nie miała ochoty wzywać
taksówki. Chciała się przejść, a Seba natychmiast oznajmił, że jemu też świeże
powietrze dobrze zrobi. Aśka w głębi duszy nie miała nic przeciwko towarzystwu
partnera. Wciąż trzymała go na dystans, ale w jakiś magiczny sposób sprawiał,
że była spokojniejsza. Zupełnie jakby wszystko było na swoim miejscu.
Nie było jeszcze wcale tak
późno. Po ulicach centrum kręciło się wciąż sporo osób. Komisarze szli w
milczeniu, ale nie była to już ta pełna napięcia cisza panująca w knajpie.
Sebastian zerkał co jakiś czas na partnerkę. Wydawała się coraz bardziej
rozluźniona, zadowolona.
- Przepraszam za to, jak cię
potraktowałam – powiedziała nagle, przerywając ciszę. – Z chęcią zaprosiłabym
cię do środka, ale mój mąż… - zawahała się przez chwilę. – Nie chciałam
stwarzać dziwnej sytuacji.
- Dziwnej? – powtórzył Seba
rozbawiony. – Myślisz, że byłby zazdrosny?
Aśka zerknęła przelotnie na
komisarza. Kątem oka dostrzegła, że się uśmiecha.
- Możliwe – odparła w końcu.
- Nie wiedziałem nawet, że masz
męża – zagadnął Seba, bojąc się, że znowu zapadnie cisza.
- Nie pytałeś – skwitowała kobieta, wzruszając
ramionami.
Włożyła ręce do kieszeni i
Sebastian miał wrażenie, że znowu obrosła kolcami. Przez chwilę przyglądał się
jej ukradkiem z wyraźną ciekawością. Anka miała trochę racji, kobieta
faktycznie była bardzo atrakcyjna, ale to nie piękne włosy ani zgrabne ciało przyciągały
jego uwagę.
- Dalej pójdę sama –
powiedziała, zatrzymując się nagle. – Dzięki za towarzystwo.
Sebastian przez chwilę
protestował. Nie chciał puścić kobiety samej przez miasto o tak późnej porze,
ale Aśka szybko sprowadziła go na ziemię. Chłodnym tonem wyłożyła mu, że nie
potrzebuje ochroniarza i pożegnała się szybko.
Wiosna dobiegła końca i
nadeszło lato. Krakowscy przestępcy najwyraźniej zrobili sobie wolne, bo od
miesiąca jedynym zajęciem komisarzy było patrolowanie miasta i wypełnianie raportów.
Anka i Rafał rozpoczęli turniej gry w rzutki, a Sebastian chętnie się do nich
przyłączył. Popołudnia coraz częściej spędzali na zaciętych rozgrywkach,
dopingowani przez asystentów.
Tylko Aśka nie przyłączała się
do zabawy. Siadała na parapecie i pogrążała się w myślach albo po prostu
wychodziła. Sebastian zauważył, że niechętnie przebywa w towarzystwie Ani i
Rafała, choć kiedy wymagała tego grzeczność, rozmawiała z nimi normalnie. Nie
próbował jej o to pytać, zdając sobie sprawę, że jak na ich relacje to
zdecydowanie zbyt osobisty temat.
Sierpień przyniósł pierwszą od
kilku miesięcy poważną sprawę. Nie była może stricte kryminalna, bo chodziło o
zaginięcie sześcioletniego chłopca bez udziału osób trzecich, ale wszyscy wolni
policjanci chętnie włączyli się do poszukiwań.
Mały Maciek zgubił się w lesie
podczas pierwszego tegorocznego grzybobrania. Oddalił się niezauważony od
starszej siostry, a potem przestraszona dziewczyna nie była w stanie go
znaleźć. Wspólnie z rodzicami wezwali policję. Sprawę utrudniały obfite opady
deszczu, udaremniając pracę psów tropiących.
Aśka pierwsza dostrzegła
chłopca. Zaczynało się już ściemniać. Maciek zmęczony kilkugodzinnym błąkaniem
się po lesie, skulił się pod drzewem i płakał cicho. Sebastian okrył go swoją
kurtką i kilka minut później oddał w ręce ratowników medycznych.
- Rodzicom na długo odechce się
grzybów – zauważyła Aśka, kiedy wracali przez las do miejsca, gdzie zostawili
samochód.
Była całkiem przemoczona.
Sebastian z błyskiem w oczach patrzył jak woda kapie jej z rzęs. Kobieta
spojrzała na niego, nie doczekawszy się odpowiedzi, ale na widok jego
spojrzenia zatrzymała się. Ciepłe, wesołe ogniki migoczące w jego oczach
zdawały się hipnotyzować. Nie mogła oderwać od nich wzroku, choć rozsądek
podpowiadał, że natychmiast powinna się odwrócić.
Było już za późno. Mężczyzna
zaczął całować ją z taką gwałtownością, jakiej nigdy by się po sobie nie
spodziewał. Smakowała rozkosznie słodko i rześko, a kiedy wsunął dłonie pod jej
kurtkę, poczuł, że jest dużo drobniejsza niż wyglądała. Z zadziwiającą jak na
siebie pewnością i otwartością błądziła dłońmi po jego ciele. Bez najmniejszych
skrupułów rozpięła jego koszulę i zaczęła obsypywać pocałunkami tors.
Po raz pierwszy w życiu
przejęła inicjatywę. Po raz pierwszy w życiu zrobiła to, na co miała ochotę. I
czuła się z tym fantastycznie.
Sebastian był pewien, że
relacje między nimi nie tyle skomplikują się, co drastycznie pogorszą. Znając
charakter Aśki spodziewał się, że obrośnie kolcami i nie odezwie się nawet
słowem. Miał trochę racji, bo następnego dnia prawie się nie odzywała, ale
kiedy tylko nadarzyła się okazja, powtórzyli incydent z dnia poprzedniego, tym
razem wykorzystując tylną kanapę samochodu.
- Więc chcesz się kochać, ale
nie chcesz rozmawiać? – powiedział Sebastian, obserwując jak kobieta pospiesznie
zapina guziki bluzki.
- Jestem dla ciebie jak ten lis
– oznajmiła tajemniczo, wspominając „Małego Księcia”. – Spróbuj mnie oswoić.
- Oswoić znaczy stworzyć więzy
– odparł Sebastian z uśmiechem, w lot pojmując aluzję do słów Exupery’ego.
- Teraz jesteś tylko małym
chłopcem – powiedziała Aśka, patrząc partnerowi w oczy, - podobnym do stu
tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz.
Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz
jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie
jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyna na świecie…
Następnego ranka Aśka znalazła
na biurku egzemplarz „Małego Księcia”.
***
Dobrze było wrócić do domu i
mieć co wspominać. Myśleć o jego szorstkich, ale delikatnych dłoniach, miękkich
ustach i gorącym oddechu nad uchem. Samotność nie była już samotnością.
Jeszcze nigdy czas nie płynął
tak szybko. Nim się obejrzała, jej romans z Sebastianem liczył sobie już trzy
miesiące. Był najbardziej intensywnym i jednocześnie najmniej zobowiązującym
związkiem w jej życiu. Wykorzystywali każdą okazję na seks, z drugiej strony
wciąż niemal nie rozmawiając. Sebastian nie zadawał zbędnych pytań, nie
oczekiwał deklaracji i sam nie wychylał się z obietnicami. Dla Aśki był to
wyjątkowo wygodny układ, aż któregoś dnia zauważyła, że mężczyzna, niby tak
nieznaczący, stał się głównym bohaterem jej myśli i snów.
Listopad przyniósł znaczne
ochłodzenie i prawdziwą epidemię grypy na komendzie. Policjanci padali jak
muchy, jeden po drugim. Co wytrzymalsi snuli się po korytarzach komendy,
kaszląc i kichając.
Sebastian złapał grypę jako
pierwszy. Jak na prawdziwego mężczyznę przystało, przechorował ją ciężko, ale
szybko. Już po kilku dniach wrócił do pracy jak nowo narodzony.
Z kolei Aśka mimo
pogarszającego się z dnia na dzień samopoczucia, uparcie chodziła do pracy.
Sebastian namawiał ją, żeby poszła na zwolnienie, ale nie chciała go słuchać.
Dopiero po tygodniu choroba zmogła ją tak bardzo, że trawiona gorączką zasłabła
na schodach. Na ten widok komisarz postanowił działać.
Pod pretekstem poszukiwania
niezbędnych akt zwabił ją do siebie. Aśka po raz pierwszy była w jego
mieszkaniu. Sebastian trochę wstydził się swojej skromnej kawalerki, zwłaszcza
zdając sobie sprawę, do jakich warunków Joasia przywykła. Nic jednak nie
wskazywało na to, by jej to przeszkadzało. Chętnie przystała na propozycję
wypicia herbaty i nim się obejrzała, siedziała już na łóżku obok Sebastiana,
otulona kocem i z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach.
Mężczyzna gadał jak najęty. Nie
był pewien, czy Aśkę w ogóle to interesuje, ale opowiadał jej o swoich trzech
siostrach, o nieżyjących rodzicach i dzieciństwie na blokowisku. Kobieta
słuchała go w całkowitym milczeniu, o nic nie dopytywała, nie komentowała, ale
chciwie łowiła każde słowo.
- Pewnie dlatego lepiej
dogaduję się z kobietami – zakończył z uśmiechem.
Aśka także się uśmiechnęła.
Upiła łyk herbaty i przez chwilę w milczeniu rozglądała się po mieszkaniu,
jakby zastanawiała się nad czymś głęboko.
- Mieszkasz tak skromnie i
zupełnie ci to nie przeszkadza – powiedziała nagle zamyślona.
Z pewnym opóźnieniem zdała
sobie sprawę z nietaktu. Zerknęła na Sebastiana i natychmiast zauważyła, że nie
poczuł się najlepiej z jej słowami.
- Przepraszam, nie to miałam na
myśli – dodała szybko. – Chodzi mi o to, że… - zawahała się przez moment, wodząc
wzrokiem po meblach – mieszkam w willi, mam wszystko i wydawałoby się, że nie
można więcej żądać od życia, ale to tylko ściany. Ty masz prawdziwy dom, w
którym można napić się herbaty i jakoś lżej robi się na sercu. Nie chciałam cię
urazić – powtórzyła, patrząc na Sebastiana. – Po prostu trochę ci zazdroszczę.
Przez chwilę Sebastian
zastanawiał się głęboko nad jej słowami.
Super scenka czekam za kolejna :)
OdpowiedzUsuńFajnie napisany
OdpowiedzUsuńAsia niczym nieoswojony lis z brzmi niczym bajka brzmi pięknie, a zarazem smutno. Pewnie wiele osób marzyłoby o życiu w pięknej willi , ale coś mi się wydaję, że to jedynie pozory szczęścia, prawda? Trudności w nawiązywaniu relacji z kolegami z pracy wskazują na to, że mamy do czynienia z typową samotniczką, chodzącą własnymi drogami. Ciekawe, jaką rolę odegra tutaj Sebastian. Czyżby miała to być jedynie niezobowiązujący układ, pozwalający zapomnieć o problemach? Od samego początku wysoko zawiesiłaś porzeczkę, nie ma co.
OdpowiedzUsuńSuper ...
OdpowiedzUsuńNo nieźle, mamy romans, jak na razie bez uczuć, ale one chyba zaczynają się pojawiać. Aśka wygląda mi na osobę wycofaną, która zawsze robiła to czego oczekiwali od niej inni, zapominając tym samym o własnej osobowości. Do tego jeszcze ten tajemniczy mąż... na razie nic o nim nie wiemy, ale czuję że niebawem na dobre włączy się do opowiadania i odegra w nim mniej lub bardziej znaczącą rolę.
OdpowiedzUsuń