- Wydajesz się smutna –
powiedział w końcu. – Mówisz, jakbyś miała osiemdziesiąt lat i całe życie za
sobą.
- Trochę tak się czuję –
odparła kobieta ostrożnie.
Umilkła, czując na sobie uważne
spojrzenie Sebastiana. W końcu odwróciła się do niego z uśmiechem.
- Zaplanowałeś to? – zapytała.
- No pewnie – odparł Sebastian
z powagą. – Cały dzień myślałem, jak zaciągnąć cię do łóżka.
***
Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.
- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej
wartości – powiedział różom. – Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo.
Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu
tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie
jedyny na świecie.
Joasia siedziała na parapecie
okiennym w sypialni, z nogami podciągniętymi pod brodę i książką na kolanach. Rozpalony
policzek oparła o chłodną szybę. Deszcz za oknem wciąż padał, czyniąc świat
ponurym i melancholijnym. A gdyby tak zadzwonić do Sebastiana?
Nie widziała go od trzech dni.
Kolejne zwolnienie lekarskie spędzała wśród czterech ścian. Każda myśl o
Sebastianie sprawiała niemal fizyczny ból. Gwałtownie ssanie w żołądku
dotkliwie przypominało, jak bardzo przyzwyczaiła się do towarzystwa partnera i
jakie to nieodpowiedzialne z jej strony. Po raz pierwszy w życiu doświadczyła
tęsknoty.
Sebastian był bardzo ostrożny,
zupełnie jakby się bał, że jeden nieopatrzny ruch może ją spłoszyć. Nie dzwonił,
nie pisał, ale Joasia wiedziała, że bardzo ucieszyłby się z jej telefonu.
Wiedziała, że czeka na taki ruch, na jej inicjatywę, przyzwolenie, jednak ona
wciąż nie była gotowa. Chciała i bała się jednocześnie.
W strugach deszczu dostrzegła
jak brama otwiera się i na posesję wjeżdża czarny mercedes. Przymknęła powieki.
Oczami wyobraźni widziała przystojnego blondyna zajmującego miejsce kierowcy.
Mężczyzna wjechał do garażu, zaparkował samochód i wyjął kluczyki ze stacyjki. Zerknął
przelotnie w lusterko, w którym błysnęły jego stalowe oczy. Wysiadł ostrożnie,
żeby nie ubrudzić eleganckiego garnituru, wartego kilka przeciętnych pensji.
Otworzyła oczy i zgrabnie
zeskoczyła z parapetu. Przez chwilę wahała się, patrząc na okładkę książki, a
potem otworzyła ją, kartkując szybko strony
- Jesteście piękne, lecz próżne – powiedział im jeszcze. – Nie można
dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu
przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż
wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem
kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej
bezpieczeństwa zabijałem gąsienice. Ponieważ słuchałem jej skarg, jej
wychwalania się, a czasem jej milczenia. Ponieważ… jest moją różą.
Schowała książkę do szuflady z
nieśmiałym uśmiechem. Pragnęła być jak ta róża, tylko jego.
***
Poruszenie na komendzie jakby
zupełnie ich nie dotyczyło. Zaśmiewali się do łez, oglądając fragment kabaretu.
Nawet nie zauważyli, kiedy Anka zaciekawiona zajrzała do ich biura.
- Zdaje się, że jednak
osiągnąłeś swój cel – zagadnęła Sebastiana, kiedy godzinę później parzył w
kuchni kawę.
Mężczyzna spojrzał na nią
zaskoczony, nie rozumiejąc, o czym kobieta mówi.
- Z Aśką – dodała Ania,
przysiadając na krześle i wciąż mierząc przyjaciela nieco podejrzliwym spojrzeniem.
- Chyba tak – odparł Seba z
tajemniczym uśmiechem.
Zalał kawę wrzątkiem i chciał
opuścić kuchnię, ale zatrzymał go głos przyjaciółki.
- Tak po prostu się dogadaliście?
– zapytała, nie tracąc czujności.
- Anka, my się przecież od
początku dogadywaliśmy – powiedział Sebastian spokojnie, - a teraz po prostu
lepiej się znamy.
- Lepiej – powtórzyła Ania
ironicznie.
- O co ci chodzi? – zapytał Sebastian
zupełnie zbity z tropu.
- O nic – odparła kobieta
niewinnym tonem. – Idziesz dziś z nami do knajpy?
- Dziś nie mogę, sorry –
powiedział Seba, robiąc kolejny krok w stronę drzwi. – Innym razem.
Wyszedł, zostawiając Anię z
bardzo niezadowoloną miną. Prawdę mówiąc nie miał nic przeciwko wyjściu do
knajpy z przyjaciółmi, ale umówił się z Aśką, a wiedział, że dla niej takie
spotkanie nie byłoby przyjemnością.
Wieczór komisarze spędzili
razem, grając w chińczyka i pijąc wino. Niby dziecinna gra planszowa wzbudziła
sporo emocji i śmiechu.
Aśka coraz lepiej czuła się w
mieszkaniu Sebastiana. Wiedziała gdzie co leży, miała też kilka swoich
drobiazgów, choć nigdy nie zostawała na noc. Uwielbiała przesiadywać w małej
kuchence i jeść przygotowane przez Sebastiana grzanki. Kiedy za oknem robiło
się zimno, niewielkie mieszkanko w tajemniczy sposób stawało się jeszcze
bardziej przytulne i rozkosznie ciepłe.
Kobieta rozluźniona alkoholem i
towarzystwem przyjaciela wyciągnęła się wygodnie na dywanie, strącając przy
okazji z planszy wszystkie pionki. Przymknęła oczy, rozkoszując się zapachem
tostów i odległym szumem deszczu za oknem. Kiedy otworzyła je ponownie, zdała
sobie sprawę, że Sebastian robi jej zdjęcie. Zesztywniała.
- Co robisz? – zapytała nieprzyjemnym
tonem.
- Zdjęcie na pamiątkę – odparł Seba
rozbawiony, pokazując Joasi fotografię na wyświetlaczu telefonu.
Kobieta nawet na nią nie
spojrzała.
- Skasuj to – zażądała
Sebastian był wyraźnie
zaskoczony jej tonem.
- Przecież to tylko zdjęcie –
powiedział ostrożnie.
- Skasuj – powtórzyła kobieta
twardo.
Mężczyzna zupełnie nie rozumiał
zaistniałej sytuacji, ale bez słowa sprzeciwu spełnił jej prośbę.
- W porządku, nie ma zdjęcia –
powiedział ugodowym tonem.
Sięgnął po butelkę wina, a kiedy
ponownie się odwrócił, Aśka podnosiła się z podłogi.
- Gdzie idziesz? – zapytał zaniepokojony,
przeczuwając już, jaką odpowiedź otrzyma.
- Do domu – odparła kobieta
chłodno. – Już późno.
Sebastian wiedział, że
naciskając na nią, osiągnąłby odwrotny efekt. Postanowił więc udawać, że nie
zauważa żadnej zmiany w jej zachowaniu i jak zwykle odprowadził ją do drzwi.
Tym razem jednak nie pożegnała się z nim tak jak zawsze.
Spanikowała. Zdjęcie było
namacalnym dowodem jej obecności w życiu Sebastiana. I jego obecności w jej
życiu. Było przypieczętowaniem, zobowiązaniem, obietnicą, której nie mogła
dotrzymać. Nie była na Sebastiana zła, ale niedający się okiełznać strach ogarnął
jej uczucia i myśli. Gdyby tak móc zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło…
***
Ania nie zamierzała dać za
wygraną. Była osobą niezwykle otwartą, uwielbiającą ludzi i ruch. Samotnicza
natura Aśki była dla niej czymś niemożliwym do zrozumienia i zaakceptowania.
Mogła mijać ją na korytarzach bez zbędnych emocji, wymienić kilka
grzecznościowych zdań, kiedy wymagała tego sytuacja. Ale nie mogła pozwolić,
żeby ta nieprzystępna, wyobcowana kobieta odebrała jej przyjaciela.
Joasia wpadła na nią w łazience.
Ania myła akurat ręce, ale na widok Aśki zakręciła wodę i zrobiła dwa kroki w
jej stronę. Kobieta zatrzymała się bardziej odruchowo niż z uprzejmości,
czekając aż Ania zacznie rozmowę, bo wyraźnie zamierzała to zrobić.
- Sypiasz z Sebastianem? –
zapytała w końcu Anka, nie przebierając w słowach.
Aśka nie dała po sobie poznać
emocji, których właśnie doświadczyła. Ani na moment nie odwróciła wzroku, choć
ciało jej zesztywniało, a żołądek podszedł do gardła.
Anka uśmiechnęła się
ironicznie. Brak odpowiedzi był najlepszą odpowiedzią.
- Więc jednak mu się udało –
powiedziała z wyrazem ponurej satysfakcji na twarzy. – Smutne.
I bez słowa wyjaśnienia
opuściła łazienkę.
***
Fajny scenek hmmm moze troche brakuje scenki erotycznej ;)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńW weekend :)
UsuńSzkoda ze tyle trzeba czekać hehehe ;)
UsuńJest dobrze, tak trzymaj ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę „Oswój mnie.” Przyznam, że pomimo upływu sześciu lat poziom nadal pozostaje wysoki, a zaskoczeń nie brakuje. Okoliczności, w których poznajemy bohaterów są bardzo zbliżone do „Jest taka cierpienia granica...” Niepokój budzą w szczególności nieobecności Joasi w pracy, oraz nerwowa reakcja dotycząca zdjęcia. Relacje pomiędzy bohaterami są pogmatwane. Chyba nikt, nikomu do końca nie ufa. Nie potrafią znaleźć porozumienia. Bardzo intrygująca koncepcja. Zresztą kto powiedział, że mamy do czynienia, z tylko jednym nieoswojonym lisem? Dziwne, dziwne, powiadają...
OdpowiedzUsuń