Pozornie niegrzeszący inteligencją
informator Sebastiana znowu okazał się przydatny. Dokonał tego, czego oni nie
byli w stanie zrobić od kilku tygodni: znalazł siostrę Oksany. Wera od dwóch
miesięcy leżała w śpiączce w szpitalu. Przedawkowała dopalacze.
- Piękna dziewczyna – mruknęła Joasia,
kiedy godzinę później przyglądali się nieprzytomnej nastolatce przez szybę.
- Zupełnie jak Oksana – odparł Seba ze
smutkiem. – I obie tak skończyły…
- Przyjechały do Polski po lepsze życie –
westchnęła Aśka.
Odwróciła się od szyby i jej wzrok padł
prosto na młodego, wysokiego chłopaka. Czarne włosy i ciemne oczy pozwalały
wysnuć przypuszczenie, że to właśnie brat Oksany.
- Oleg? – zapytała Joasia, robiąc krok w
jego stronę.
Chłopak nie odpowiedział. Wpatrywał się w
nią z zacięciem.
- Jesteśmy z policji – powiedział
Sebastian, orientując się w sytuacji. – Chcemy porozmawiać o Oksanie.
- Oksana jest w więzieniu – warknął
chłopak. – Sami ją tam zamknęliście.
Komisarze wymienili się spojrzeniami.
Tego nie przewidzieli.
- Musimy porozmawiać – powtórzył
stanowczo Sebastian, kładąc chłopakowi rękę na ramieniu. – Ale może nie tutaj.
We trójkę wyszli na podwórko. Pogoda nie
zachęcała do spacerów, więc nie musieli obawiać się, że ktoś ich usłyszy. W
zasięgu wzroku były tylko dwie starszawe panie, palące pospiesznie papierosy.
- To nie jest najlepszy moment – zaczął
Sebastian, zerkając na partnerkę, - ale musisz się w końcu dowiedzieć. Twoja
siostra, Oksana, nie żyje. Według oficjalnej wersji powiesiła się w swojej
celi.
Twarz chłopaka wykrzywił grymas. Machnął
pięścią w powietrzu, czując rozdzierającą rozpacz i bezradność.
- Na pewno nie! – zawołał ze złością. –
Nie zrobiłaby tego! Była niewinna, nie zabiła Adama. Nie powiesiłaby się, miała
nas, potrzebujemy jej!
- Spokojnie – odparła Joasia, - my też w
to nie wierzymy. Chcemy dotrzeć do prawdy, ale musisz nam pomóc.
- Pewnie, że pomogę – oznajmił Oleg
stanowczo. – Nie boję się. Chodźcie, coś wam pokażę.
Komisarze czuli się nieco dziwnie, idąc z
chłopakiem opustoszałymi, osiedlowymi uliczkami. Pogmatwane śledztwo sprawiło,
że nikomu już nie ufali i teraz, kiedy ktoś zaoferował im pomoc w sprawie,
mieli jak najgorsze przeczucia. Dodatkowo przeczuleni po wydarzeniach
poprzedniego dnia w każdej chwili spodziewali się ataku.
Zamiast tego całkiem spokojnie dotarli do
kamienicy, w której mieszkali Oleg i Wera. Chłopak zaprowadził ich na strych,
gdzie wynajmowali malutki pokoik. Przez chwilę szukał czegoś w potwornym
bałaganie, aż w końcu wyjął dużą, szarą kopertę.
- Tu jest wszystko – powiedział. – Oksana
zostawiła mi to, zanim ją aresztowali. Powiedziała, że może nam się to kiedyś
przydać.
Komisarze poparzyli po sobie. Czy to
możliwe, żeby w tej zwykłej, niepozornej kopercie znajdowała się odpowiedź na
nurtujące ich pytania? Czy to możliwe, by ten chudy, szpakowaty chłopak
dostarczył im jak na tacy rozwiązanie zagadki?
Przez resztę dnia komisarze zamknięci w
sypialni Sebastiana przeglądali zawartość teczki. Prócz pornografii był tam
dyktafon i choć nagrania okazały się wyjątkowo interesujące, policjanci nie
znali niestety tożsamości rozmówców.
- To jak przyznanie się do winy –
powiedziała Joasia, kręcąc głową. – Te nagrania wystarczą, żeby ich skazać na
dożywocie.
- Tylko kogo? – mruknął pesymistycznie
Sebastian. – Musimy mieć nazwiska.
- Zdobędziemy je – odparła stanowczo
kobieta. Nowe dowody tchnęły w nią optymizm. – A wtedy wystarczy porównać głosy
i już się nie wywinął.
Sebastian włożył dyktafon z powrotem do
koperty i spojrzał na partnerkę.
- Gdzie to schowamy? – zapytał. – Jeśli
nas śledzą, mogą już wiedzieć, że nagrania wpadły w nasze ręce.
- Nie sądzę – odparła Aśka spokojnie. –
Gdyby tak było, nie dojechalibyśmy z nimi do domu.
- Tak czy siak, lepiej dobrze to ukryć –
skwitował Sebastian.
Świadomość posiadania tak cennych dowodów
wprowadziła lekką nerwowość. Tego wieczoru komisarze jeszcze kilka razy
sprawdzali, czy drzwi frontowe na pewno są zamknięte. Chwilowo schowali kopertę
w pokoju bliźniaczek, ale już z samego rana mieli zamiar zamknąć ją w sejfie w
swoim biurze.
Nieobecność nastolatek sprawiła, że nawet
mimo niezbyt sprzyjających okoliczności komisarze zdołali się zrelaksować.
Sebastian zaproponował wspólną kąpiel, a Aśka chętnie na to przystała. Kiedy
bliźniaczki były daleko, czuła się w tym domu o wiele lepiej. Łatwiej było
ignorować nawet obecność ducha Basi w każdym zakamarku.
- Porozmawiam z nimi, kiedy to się
skończy – obiecał Sebastian, gładząc partnerkę po brzuchu. – Wiem, że źle to
wszystko rozegrałem, ale znam je, to moje córki i zawsze prędzej czy później
dochodzimy do porozumienia. Teraz też tak będzie.
Joasia podniosła wzrok i przez chwilę
patrzyła mu w oczy. Gorąca woda przyjemnie ją odprężała.
- Mówisz przez sen, wiesz? – zagadnęła w
końcu. – Powtarzasz imię Basi.
Sebastian westchnął ciężko. Wcale go to
nie zdziwiło, choć z pewnością wolałby, żeby Aśka tego nie usłyszała.
- Ostatnio często mi się śni – przyznał.
Na moment zapadła cisza. Aśka głaskała
ukochanego delikatnie po torsie, wsłuchując się w bicie jego serca i
zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Tęsknisz za nią – powiedziała i wcale
nie zabrzmiało to jak pytanie.
- Była moją żoną przez tyle lat – odparł
Seba, wzruszając ramionami. – Moją przyjaciółką. Tak, tęsknię za nią. Zwłaszcza
teraz, kiedy mam problemy z dziewczynami i nie wiem jak postąpić. Ona by wiedziała.
Aśka zamknęła oczy. Sebastian bardzo się
starał, żeby jej nie urazić, czuła to.
- To źle, że jestem zazdrosna? – zapytała
cicho. – Basia nie żyje… Jak mogę być zazdrosna o kogoś, kto nie żyje?
- Bardziej bym się martwił, gdybyś nie
była – odparł Sebastian z lekkim uśmiechem.
Aśka także się uśmiechnęła. Przytuliła
się do przyjaciela i ponownie zamknęła oczy. Wbrew wszystkiemu tu i teraz czuła
się bezpieczna. I chyba właśnie dlatego tak bardzo się bała, że to straci.
Dźwięk nadchodzącego smsa wyrwał ją z
zamyślenia. Sebastian sięgnął po telefon i odczytał wiadomość.
- To Agnieszka – oznajmił. – Czeka na nas
w biurze, ma coś pilnego.
Chcąc nie chcąc komisarze wygramolili się
z wanny i zaczęli się ubierać. Wyjście z domu było ostatnią rzeczą, na jaką mieli
ochotę, ale wiadomość od Agnieszki nie pozostawiała wątpliwości: prawniczka
najwyraźniej dowiedziała się czegoś, co mogło pomóc im w śledztwie.
Pół godziny później wchodzili na drugie
piętro biurowca w centrum miasta. Było już bardzo późno, więc nie byli
zaskoczeni opustoszałymi korytarzami. Tylko w jednym biurze paliło się światło.
Skierowali się tam bez wahania, ale kiedy otworzyli drzwi, zamarli przerażeni.
Ściany, regały z książkami, biurko i
fotele – wszystko obryzgane było krwią. A na podłodze, w szkarłatnej kałuży
leżała z otwartymi oczami Agnieszka, blada jak papier. Nie było potrzeby
sprawdzać pulsu, ilość krwi nie pozostawiała wątpliwości: kobieta nie żyła.
Kiedy po północy w biurze pani adwokat
zaroiło się od policji, Sebastian wycofał się dyskretnie. Wyszedł na taras,
zapalił papierosa i oparł się o barierkę, spoglądając w dół. Po raz pierwszy od
początku sprawy zadał sobie pytanie, czy było warto. Teraz miał co do tego
spore wątpliwości. Nawet jeśli miało im się udać, nawet jeśli mieli znaleźć
morderców, nic już przecież nie wróci życia ofiarom. Najpierw Oksana, nieco
zagubiona, ale dobra i uczciwa dziewczyna, szukająca w Polsce lepszego życia
dla siebie i swojej rodziny. Potem Malina, młoda, mająca przed sobą cale życie.
Teraz Agnieszka. Wszystkie mogły żyć, gdyby jemu, Sebastianowi, nie zachciało
się walczyć o sprawiedliwość. Czy naprawdę była cenniejsza niż te trzy
istnienia? A co z tym wędkarzem, który znalazł się po prostu w złym miejscu i
złym czasie?
Sebastian zaciągnął się papierosem. Nie
widział deszczu ani świateł ulicznych latarni. Przed oczami wciąż miał martwą
Agnieszkę. To takie dziwne, niemal irracjonalne. Ta silna, wygadana, pewna
siebie kobieta leżąca bez życia we własnym biurze. Sebastian znał ją krótko, a
miał wrażenie jakby pół życia. Bardzo mu pomogła. Jakoś nie mógł sobie
wyobrazić własnego życia, gdyby nie spotkał się z nią wtedy w tej kawiarni w
centrum.
- Wszystko w porządku? – zapytała
nieśmiało Joasia, stając obok partnera.
Sebastian objął ją ramieniem i przytulił
do siebie. I kiedy tak czuł jej ciało obok swojego, nie mógł nie pomyśleć, że
są teraz razem dzięki Agnieszce.
Poniedziałkowy poranek nie należał do
najłatwiejszych. Kiedy nastał świt, komisarze musieli zmierzyć się z
wydarzeniami poprzedniego wieczoru. Wszystko co stało się pod osłoną nocy, rano
nabrało nowego, jeszcze bardziej tragicznego wymiaru.
Z samego rana lekarz sądowy uraczył ich
raportem z sekcji zwłok. Trudno było czytać o kilkudziesięciu ranach kłutych
zadanych w amoku. Żadne z nich nie chciało wyobrażać sobie, jak umierająca
kobieta ostatkiem sił czołgała się do drzwi, szukając pomocy.
- Może gdybyśmy się pospieszyli… -
zaczęła Joasia, z trudem dobierając słowa.
Sebastian potrząsnął gwałtownie głową.
- Nawet gdybyśmy znaleźli ją żywą, i tak
nie miałaby szans – powiedział stanowczo. Za wszelką cenę chciał podejść do tej
sprawy jak do każdej innej; spokojnie i rozsądnie. – I tak by się wykrwawiła.
Joasia bez słowa położyła przed sobą
zdjęcia z miejsca zbrodni. Nie było takiej potrzeby, bo obrazy te, przerażająco
wyraźne i szczegółowe, miały nawiedzać ją jeszcze przez długi czas. Wpatrywała
się w fotografie bezmyślnie, jakby się spodziewała, że do niej przemówią.
- Próbowała coś napisać – powiedziała
nagle, pokazując palcem rozmazaną krew na podłodze obok Agnieszki. Przerzuciła
szybko zdjęcia w poszukiwaniu zbliżenia. – Jakby „k”?
Sebastian zajrzał jej przez ramię.
- „Ko”? – podpowiedział niepewnie.
Kobieta pokiwała głową. Cokolwiek miało
znaczyć owe „ko” w tej chwili byli równie bliscy odkrycia tej tajemnicy, co
rozwiązania całej sprawy.
A nie mówiłam? Naprawdę z każda części ma coraz więcej wspólnego z Balladyną. Agnieszka nie żyje w dodatku zginęła w bardzo okrutny sposób. Czyżby ten niedokończony napis, to było imię asystentki? Może, jednak najwyższa pora zakończyć śledztwo? Bez pani adwokat prawdopodobnie i tak niewiele osiągną. Natomiast zagrożenie wzrosło. Poza tym nadal pozostają pewne wątpliwości, co do związku Asi i Sebastiana. Życie ich nie rozpieszczało. Czy mają szansę być razem? A może pojawią się także osobiste kompilacje osobiste, na przykład ciąża?
OdpowiedzUsuńMyślę że śmierć Agnieszki to dla nich silny cios. Pytanie czy na tyle, by zdecydowali się wycofać i zakończyć śledztwo na tym etapie, na jakim obecnie są? Ale chyba i tak wiedzą już za dużo i nawet ewentualne zostawienie sprawy nie zapewni im bezpieczeństwa. Jeszcze pewnie wiele odkryją i wiele złego się stanie nim poznają całą prawdę.
OdpowiedzUsuń