sobota, 6 lutego 2016

27. What is love

Pozornie niegrzeszący inteligencją informator Sebastiana znowu okazał się przydatny. Dokonał tego, czego oni nie byli w stanie zrobić od kilku tygodni: znalazł siostrę Oksany. Wera od dwóch miesięcy leżała w śpiączce w szpitalu. Przedawkowała dopalacze.
- Piękna dziewczyna – mruknęła Joasia, kiedy godzinę później przyglądali się nieprzytomnej nastolatce przez szybę.
- Zupełnie jak Oksana – odparł Seba ze smutkiem. – I obie tak skończyły…
- Przyjechały do Polski po lepsze życie – westchnęła Aśka.
Odwróciła się od szyby i jej wzrok padł prosto na młodego, wysokiego chłopaka. Czarne włosy i ciemne oczy pozwalały wysnuć przypuszczenie, że to właśnie brat Oksany.
- Oleg? – zapytała Joasia, robiąc krok w jego stronę.
Chłopak nie odpowiedział. Wpatrywał się w nią z zacięciem.
- Jesteśmy z policji – powiedział Sebastian, orientując się w sytuacji. – Chcemy porozmawiać o Oksanie.
- Oksana jest w więzieniu – warknął chłopak. – Sami ją tam zamknęliście.
Komisarze wymienili się spojrzeniami. Tego nie przewidzieli.
- Musimy porozmawiać – powtórzył stanowczo Sebastian, kładąc chłopakowi rękę na ramieniu. – Ale może nie tutaj.
We trójkę wyszli na podwórko. Pogoda nie zachęcała do spacerów, więc nie musieli obawiać się, że ktoś ich usłyszy. W zasięgu wzroku były tylko dwie starszawe panie, palące pospiesznie papierosy.
- To nie jest najlepszy moment – zaczął Sebastian, zerkając na partnerkę, - ale musisz się w końcu dowiedzieć. Twoja siostra, Oksana, nie żyje. Według oficjalnej wersji powiesiła się w swojej celi.
Twarz chłopaka wykrzywił grymas. Machnął pięścią w powietrzu, czując rozdzierającą rozpacz i bezradność.
- Na pewno nie! – zawołał ze złością. – Nie zrobiłaby tego! Była niewinna, nie zabiła Adama. Nie powiesiłaby się, miała nas, potrzebujemy jej!
- Spokojnie – odparła Joasia, - my też w to nie wierzymy. Chcemy dotrzeć do prawdy, ale musisz nam pomóc.
- Pewnie, że pomogę – oznajmił Oleg stanowczo. – Nie boję się. Chodźcie, coś wam pokażę.
Komisarze czuli się nieco dziwnie, idąc z chłopakiem opustoszałymi, osiedlowymi uliczkami. Pogmatwane śledztwo sprawiło, że nikomu już nie ufali i teraz, kiedy ktoś zaoferował im pomoc w sprawie, mieli jak najgorsze przeczucia. Dodatkowo przeczuleni po wydarzeniach poprzedniego dnia w każdej chwili spodziewali się ataku.
Zamiast tego całkiem spokojnie dotarli do kamienicy, w której mieszkali Oleg i Wera. Chłopak zaprowadził ich na strych, gdzie wynajmowali malutki pokoik. Przez chwilę szukał czegoś w potwornym bałaganie, aż w końcu wyjął dużą, szarą kopertę.
- Tu jest wszystko – powiedział. – Oksana zostawiła mi to, zanim ją aresztowali. Powiedziała, że może nam się to kiedyś przydać.
Komisarze poparzyli po sobie. Czy to możliwe, żeby w tej zwykłej, niepozornej kopercie znajdowała się odpowiedź na nurtujące ich pytania? Czy to możliwe, by ten chudy, szpakowaty chłopak dostarczył im jak na tacy rozwiązanie zagadki?
Przez resztę dnia komisarze zamknięci w sypialni Sebastiana przeglądali zawartość teczki. Prócz pornografii był tam dyktafon i choć nagrania okazały się wyjątkowo interesujące, policjanci nie znali niestety tożsamości rozmówców.
- To jak przyznanie się do winy – powiedziała Joasia, kręcąc głową. – Te nagrania wystarczą, żeby ich skazać na dożywocie.
- Tylko kogo? – mruknął pesymistycznie Sebastian. – Musimy mieć nazwiska.
- Zdobędziemy je – odparła stanowczo kobieta. Nowe dowody tchnęły w nią optymizm. – A wtedy wystarczy porównać głosy i już się nie wywinął.
Sebastian włożył dyktafon z powrotem do koperty i spojrzał na partnerkę.
- Gdzie to schowamy? – zapytał. – Jeśli nas śledzą, mogą już wiedzieć, że nagrania wpadły w nasze ręce.
- Nie sądzę – odparła Aśka spokojnie. – Gdyby tak było, nie dojechalibyśmy z nimi do domu.
- Tak czy siak, lepiej dobrze to ukryć – skwitował Sebastian.
Świadomość posiadania tak cennych dowodów wprowadziła lekką nerwowość. Tego wieczoru komisarze jeszcze kilka razy sprawdzali, czy drzwi frontowe na pewno są zamknięte. Chwilowo schowali kopertę w pokoju bliźniaczek, ale już z samego rana mieli zamiar zamknąć ją w sejfie w swoim biurze.
Nieobecność nastolatek sprawiła, że nawet mimo niezbyt sprzyjających okoliczności komisarze zdołali się zrelaksować. Sebastian zaproponował wspólną kąpiel, a Aśka chętnie na to przystała. Kiedy bliźniaczki były daleko, czuła się w tym domu o wiele lepiej. Łatwiej było ignorować nawet obecność ducha Basi w każdym zakamarku.
- Porozmawiam z nimi, kiedy to się skończy – obiecał Sebastian, gładząc partnerkę po brzuchu. – Wiem, że źle to wszystko rozegrałem, ale znam je, to moje córki i zawsze prędzej czy później dochodzimy do porozumienia. Teraz też tak będzie.
Joasia podniosła wzrok i przez chwilę patrzyła mu w oczy. Gorąca woda przyjemnie ją odprężała.
- Mówisz przez sen, wiesz? – zagadnęła w końcu. – Powtarzasz imię Basi.
Sebastian westchnął ciężko. Wcale go to nie zdziwiło, choć z pewnością wolałby, żeby Aśka tego nie usłyszała.
- Ostatnio często mi się śni – przyznał.
Na moment zapadła cisza. Aśka głaskała ukochanego delikatnie po torsie, wsłuchując się w bicie jego serca i zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Tęsknisz za nią – powiedziała i wcale nie zabrzmiało to jak pytanie.
- Była moją żoną przez tyle lat – odparł Seba, wzruszając ramionami. – Moją przyjaciółką. Tak, tęsknię za nią. Zwłaszcza teraz, kiedy mam problemy z dziewczynami i nie wiem jak postąpić. Ona by wiedziała.
Aśka zamknęła oczy. Sebastian bardzo się starał, żeby jej nie urazić, czuła to.
- To źle, że jestem zazdrosna? – zapytała cicho. – Basia nie żyje… Jak mogę być zazdrosna o kogoś, kto nie żyje?
- Bardziej bym się martwił, gdybyś nie była – odparł Sebastian z lekkim uśmiechem.
Aśka także się uśmiechnęła. Przytuliła się do przyjaciela i ponownie zamknęła oczy. Wbrew wszystkiemu tu i teraz czuła się bezpieczna. I chyba właśnie dlatego tak bardzo się bała, że to straci.
Dźwięk nadchodzącego smsa wyrwał ją z zamyślenia. Sebastian sięgnął po telefon i odczytał wiadomość.
- To Agnieszka – oznajmił. – Czeka na nas w biurze, ma coś pilnego.
Chcąc nie chcąc komisarze wygramolili się z wanny i zaczęli się ubierać. Wyjście z domu było ostatnią rzeczą, na jaką mieli ochotę, ale wiadomość od Agnieszki nie pozostawiała wątpliwości: prawniczka najwyraźniej dowiedziała się czegoś, co mogło pomóc im w śledztwie.
Pół godziny później wchodzili na drugie piętro biurowca w centrum miasta. Było już bardzo późno, więc nie byli zaskoczeni opustoszałymi korytarzami. Tylko w jednym biurze paliło się światło. Skierowali się tam bez wahania, ale kiedy otworzyli drzwi, zamarli przerażeni.
Ściany, regały z książkami, biurko i fotele – wszystko obryzgane było krwią. A na podłodze, w szkarłatnej kałuży leżała z otwartymi oczami Agnieszka, blada jak papier. Nie było potrzeby sprawdzać pulsu, ilość krwi nie pozostawiała wątpliwości: kobieta nie żyła.
Kiedy po północy w biurze pani adwokat zaroiło się od policji, Sebastian wycofał się dyskretnie. Wyszedł na taras, zapalił papierosa i oparł się o barierkę, spoglądając w dół. Po raz pierwszy od początku sprawy zadał sobie pytanie, czy było warto. Teraz miał co do tego spore wątpliwości. Nawet jeśli miało im się udać, nawet jeśli mieli znaleźć morderców, nic już przecież nie wróci życia ofiarom. Najpierw Oksana, nieco zagubiona, ale dobra i uczciwa dziewczyna, szukająca w Polsce lepszego życia dla siebie i swojej rodziny. Potem Malina, młoda, mająca przed sobą cale życie. Teraz Agnieszka. Wszystkie mogły żyć, gdyby jemu, Sebastianowi, nie zachciało się walczyć o sprawiedliwość. Czy naprawdę była cenniejsza niż te trzy istnienia? A co z tym wędkarzem, który znalazł się po prostu w złym miejscu i złym czasie?
Sebastian zaciągnął się papierosem. Nie widział deszczu ani świateł ulicznych latarni. Przed oczami wciąż miał martwą Agnieszkę. To takie dziwne, niemal irracjonalne. Ta silna, wygadana, pewna siebie kobieta leżąca bez życia we własnym biurze. Sebastian znał ją krótko, a miał wrażenie jakby pół życia. Bardzo mu pomogła. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić własnego życia, gdyby nie spotkał się z nią wtedy w tej kawiarni w centrum.
- Wszystko w porządku? – zapytała nieśmiało Joasia, stając obok partnera.
Sebastian objął ją ramieniem i przytulił do siebie. I kiedy tak czuł jej ciało obok swojego, nie mógł nie pomyśleć, że są teraz razem dzięki Agnieszce.
Poniedziałkowy poranek nie należał do najłatwiejszych. Kiedy nastał świt, komisarze musieli zmierzyć się z wydarzeniami poprzedniego wieczoru. Wszystko co stało się pod osłoną nocy, rano nabrało nowego, jeszcze bardziej tragicznego wymiaru.
Z samego rana lekarz sądowy uraczył ich raportem z sekcji zwłok. Trudno było czytać o kilkudziesięciu ranach kłutych zadanych w amoku. Żadne z nich nie chciało wyobrażać sobie, jak umierająca kobieta ostatkiem sił czołgała się do drzwi, szukając pomocy.
- Może gdybyśmy się pospieszyli… - zaczęła Joasia, z trudem dobierając słowa.
Sebastian potrząsnął gwałtownie głową.
- Nawet gdybyśmy znaleźli ją żywą, i tak nie miałaby szans – powiedział stanowczo. Za wszelką cenę chciał podejść do tej sprawy jak do każdej innej; spokojnie i rozsądnie. – I tak by się wykrwawiła.
Joasia bez słowa położyła przed sobą zdjęcia z miejsca zbrodni. Nie było takiej potrzeby, bo obrazy te, przerażająco wyraźne i szczegółowe, miały nawiedzać ją jeszcze przez długi czas. Wpatrywała się w fotografie bezmyślnie, jakby się spodziewała, że do niej przemówią.
- Próbowała coś napisać – powiedziała nagle, pokazując palcem rozmazaną krew na podłodze obok Agnieszki. Przerzuciła szybko zdjęcia w poszukiwaniu zbliżenia. – Jakby „k”?
Sebastian zajrzał jej przez ramię.
- „Ko”? – podpowiedział niepewnie.

Kobieta pokiwała głową. Cokolwiek miało znaczyć owe „ko” w tej chwili byli równie bliscy odkrycia tej tajemnicy, co rozwiązania całej sprawy.

2 komentarze:

  1. A nie mówiłam? Naprawdę z każda części ma coraz więcej wspólnego z Balladyną. Agnieszka nie żyje w dodatku zginęła w bardzo okrutny sposób. Czyżby ten niedokończony napis, to było imię asystentki? Może, jednak najwyższa pora zakończyć śledztwo? Bez pani adwokat prawdopodobnie i tak niewiele osiągną. Natomiast zagrożenie wzrosło. Poza tym nadal pozostają pewne wątpliwości, co do związku Asi i Sebastiana. Życie ich nie rozpieszczało. Czy mają szansę być razem? A może pojawią się także osobiste kompilacje osobiste, na przykład ciąża?

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że śmierć Agnieszki to dla nich silny cios. Pytanie czy na tyle, by zdecydowali się wycofać i zakończyć śledztwo na tym etapie, na jakim obecnie są? Ale chyba i tak wiedzą już za dużo i nawet ewentualne zostawienie sprawy nie zapewni im bezpieczeństwa. Jeszcze pewnie wiele odkryją i wiele złego się stanie nim poznają całą prawdę.

    OdpowiedzUsuń