sobota, 21 kwietnia 2012

2. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

Aśka była wściekła. Pierwszy raz odkąd się znali, Sebastian aż tak ją wkurzył. Do tej pory była pewna, że jest uosobieniem uczciwości i szlachetności, a tymczasem właśnie przyznał się do tak jawnego łamania prawa do prywatności.
Ze złości nie mogła usiedzieć w miejscu. Chodziła po pokoju w tę i z powrotem, podrygując nerwowo. Miała ochotę dogonić partnera i porządnie mu nagadać. Tylko czy istnieją słowa, którymi mogłaby sobie ulżyć?
Nadal skrajnie poirytowana zgarnęła do torebki klucze i telefon, po czym skierowała się do wyjścia. Po drodze zajrzała jeszcze do pokoju siostry, ale kiedy zobaczyła, jak obściskuje się z chłopakiem, natychmiast zapomniała, co chciała jej powiedzieć. Kompletnie wytrącona z równowagi zbiegła po schodach i skierowała się w stronę przystanku autobusowego.
Pół godziny później Joasia zapukała do drzwi mieszkania przyjaciółki. Otworzył jej Rafał, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wyminęła go i energicznym krokiem poszła do salonu.
- Dobrze, że jesteś – powiedziała na widok Ani. – Nie uwierzysz, co ten… ten…
Urwała, szukając wystarczająco obraźliwego epitetu. Zupełnie nie zwróciła uwagi na nastrojową muzykę i świece na stole, ani nawet fakt, że Ania w pośpiechu zapinała bluzkę.
- Zdaje się, że Seba jednak cię posłuchał – mruknął Rafał do narzeczonej. Aśka spojrzała na niego groźnie. – To ja może zmyję naczynia – dodał i natychmiast się wycofał.
- Co się stało? – zapytała Ania łagodnie, nie uświadamiając przyjaciółce, że przerwała im dość zajmującą czynność.
- To raczej ja powinnam zapytać – odwarknęła kobieta. – Co nagadałaś Sebastianowi?
Ania nieco zdezorientowana zapaliła światło, zgasiła świeczki i wyłączyła muzykę.
- Sebastian pytał Rafała o radę w sprawie jakiejś kobiety, a ten idiota wciskał mu, że powinien zataić przed nią prawdę. Więc powiedziałam mu, że szczerość to podstawa – odparła powoli. – Ale nie miałam pojęcia, że to ty jesteś tą kobietą.
- Coś takiego – zbulwersowała się Joasia. – W dodatku chciał mnie okłamać? A to świnia!
- Nie chciał – westchnęła Ania, na wszelki wypadek broniąc przyjaciela. – Rafał go namawiał, ale jednak powiedział ci prawdę. A w zasadzie… Co on takiego zrobił?
- Podglądał mnie!
Anka wytrzeszczyła oczy szczerze zdumiona. Sebastian i podglądanie? Nie, z całą pewnością był ostatnią osobą, którą mogłaby o to podejrzewać.
Joasia opowiedziała przyjaciółce z zaskakującą dokładnością przebieg rozmowy z Sebastianem. Chodziła przy tym po pokoju, gestykulując żywo. Zdawało się, że zamiast się uspokajać, jest coraz bardziej wściekła. Ania z kolei siedziała w miejscu, nie odzywając się ani słowem. Analizowała całą sytuację, starając się uwzględnić oba punkty widzenia.
- Masz rację, zachował się okropnie – powiedziała w końcu, chcąc na dobry początek udobruchać przyjaciółkę.
Jej taktyka miała uzasadnienie: Joasia była tak wściekła, że na każdą próbę wytłumaczenia Sebastiana, zareagowałaby agresywnie. Ania dobrze wiedziała, że z pozycji doradcy łatwo może stać się takim samym wrogiem jak komisarz. Okazało się jednak, że nie była dość przekonująca.
- Okropne?! – zawołała kobieta rozzłoszczona. – Zachował się jak ostatni śmieć! Jak palant! Jak…
- Typowy samiec – wpadła jej w słowo Ania.
- Właśnie – zgodziła się natychmiast Joasia, choć dla niej z pewnością było to bardziej obraźliwe określenie niż dla Ani. – Typowy samiec – powtórzyła. – Dla takiego jak nie dasz dupy, nie istniejesz.
Skrzyżowała ręce na piersiach i ruszyła żwawo do okna, by zaraz z powrotem podążać w kierunku kanapy, na której siedziała Ania, milcząc cierpliwie.
- Spodziewałabym się tego po każdym – kontynuowała policjantka, - dosłownie po każdym, ale nie po nim! Jeszcze nikt nigdy nie zawiódł mnie w taki sposób.
I ponownie skierowała się do okna, nie przerywając monologu.
Do pokoju zajrzał nieśmiało Rafał, chcąc sprawdzić, na jakim są etapie. Uchwycił znaczące spojrzenie narzeczonej i wycofał się tak szybko, jak mógł. Wyglądało na to, że Joasia dopiero się rozkręca.
Nim uspokoiła się na tyle, by dać komukolwiek dojść do głosu, było już za późno na szczegółową rozmowę. Ania poprosiła Rafała, by odwiózł kobietę do domu, a sama zabrała się za sprzątanie po niezbyt udanej randce.
Tej nocy Joasia niewiele spała. Ilekroć zaczynał morzyć ją sen, zaraz przypominała sobie Sebastiana i zapominała o zmęczeniu. Kilka minut po drugiej zrezygnowała z bezczynnego leżenia i poszła do kuchni. Po ciemku wstawiła czajnik i oparła się o blat, krzyżując ręce na piersiach. Z zamyślenia wyrwała ją siostra.
- Nie śpisz? – zdziwiła się Kalina.
Zwykle to ona o tej porze grasowała w kuchni. Joasia lubiła wcześnie się kłaść i wcześnie wstawać, a Kalina dokładnie odwrotnie – kiedy tylko mogła siedziała do późnej nocy i nie ruszała się z łóżka przed południem.
- Jakoś nie mogę – mruknęła Joasia bez entuzjazmu.
- Facet?
Aśka spojrzała na młodszą siostrę. Zabrzmiało to raczej jak stwierdzenie, więc nie czuła się w obowiązku udzielania odpowiedzi.
- No jasne – kontynuowała dziewczyna niezrażona. – W końcu z jakiego innego powodu parzyłabyś sobie herbatę o drugiej w nocy.
Kalina miała dopiero siedemnaście lat i niestety w tym przypadku trzynastoletnia różnica wieku miała wielkie znaczenie. Siostry dogadywały się raczej kiepsko, ale Joasia zawsze tłumaczyła to rozbieżnością charakterów. Miały co prawda jedną matkę, ale za to różnych ojców i to najprawdopodobniej było decydującym czynnikiem w ich osobowościach.
Kiedy Joasia miała dwanaście lat, jej rodzice rozstali się. Ona została z ojcem, a matka szybko znalazła sobie nowego przyjaciela. Rok później na świat przyszła Kalina – dziewczynka o kasztanowych włosach, piwnych oczach, rumianej cerze i, jak się później okazało, krągłych kształtach - absolutne przeciwieństwo drobnej, bladej, jasnowłosej Joasi. Tak jak pani komisarz przez całe życie wychowywana była przez ojca, tak jej młodsza siostra zaznała mnóstwo matczynej miłości. Joasia dorastała w podkoszulkach i dżinsach, rozbijając sobie kolana na przyblokowych chodnikach podczas zabaw z chłopakami, Kalina natomiast w gustownych sukienkach i warkoczykach urządzała lalkom przyjęcia. W całej rodzinie uchodziła za dziecko o idealnej urodzie.
Wszystko jednak ma kiedyś swój koniec i w tym przypadku nie było inaczej. Kiedy skończyła czternaście lat, matka znudziła się spokojnym życiem pani domu i wyjechała bez ostrzeżenia. Ojciec Kaliny nie bardzo był zainteresowany jej losem i tym sposobem trafiła do Joasia, znienawidzonej starszej siostry. Różowe spódniczki zamieniła na bojówki, a modne sweterki – na ciemne bluzy z kapturami. Zaczęła słuchać muzyki, na dźwięk której sąsiedzi dostawali szału i spotykać się z ludźmi, którzy nierzadko widywali jej siostrę na komisariacie.
Z czasem przykre wspomnienia nieco wyblakły. Siostry dotarły się na tyle, by w miarę bezboleśnie dzielić jedno, niezbyt duże mieszkanie, ale spięcia i awantury były na porządku dziennym. Zwykle odzywały się do siebie z kpiną czy sarkazmem, o ile oczywiście akurat się nie kłóciły.
Tym razem jednak Joasia poczuła coś dziwnego. Po raz pierwszy zobaczyła w tej dziewczynie bliską osobę, której mogłaby się zwierzyć. Szybko jednak odpędziła natrętne myśli i odezwała się niezbyt zachęcającym tonem.
- Idź lepiej spać – odparła, zalewając herbatę wrzątkiem.
- Oj, daj spokój, powiedz, co ci takiego zrobił – nalegała nastolatka. – Może ci coś doradzę.
- Ile ty masz lat, żeby mi doradzać? – zdenerwowała się w końcu Joasia. – Co najwyżej mogłoby być odwrotnie.
- Tak? – syknęła jadowicie dziewczyna. – Trzydzieści lat, zero faceta, zero wspomnień? I kto tu komu może doradzać?
- Nie mam trzydziestu lat! – krzyknęła policjantka ze złością, odstawiając czajnik na kuchenkę stanowczo zbyt gwałtownie.
- Jasne, tylko dwadzieścia dziewięć – szydziła dalej Kalina. – Naciesz się tym.
Aśka rzuciła siostrze pełne wściekłości spojrzenie, które jednak na nastolatce nie zrobiło żadnego wrażenia. Złapała kubek z herbatą i chwilę później trzasnęła drzwiami od sypialni.
Następnego ranka atmosfera na komendzie drastycznie się zmieniła. Aśka i Sebastian nie odzywali się do siebie, chyba że wymagała tego praca. Rafał na wszelki wypadek unikał przyjaciółki, bo nie był do końca pewny, czy nie jest na niego wściekła tak jak na partnera. Ania z kolei jako jedyna zachowująca się całkiem normalnie stała się celem ataków asystentów, którzy byli bardzo ciekawi, co takiego zaszło między zgodnymi zwykle komisarzami.
- Nic wam nie powiem – odpowiadała za każdym razem. – Jeśli chcecie znać szczegóły, idźcie do Aśki, ale na waszym miejscu bym tego nie robiła.
Sebastian niemal cały dzień siedział przygnębiony za swoim biurkiem, potulnie wypełniając raporty. W duchu był na Aśkę trochę zły, bo spodziewał się, że mimo wszystko doceni jego szczerość. Nie powiedział jednak tego na głos. Z doświadczenia wiedział, że kapitulacja jest najlepszym sposobem udobruchania partnerki. Nie zdawał sobie niestety sprawy, jak poważnie Aśka podeszła do całej sytuacji. Nie mógł wiedzieć, że postanowiła sobie solennie nigdy mu nie przebaczyć.
Wieczorem Ania wpadła do przyjaciółki pod pretekstem omówienia kilku ostatnich szczegółów dotyczących ślubu. Tak naprawdę chciała porozmawiać z nią o Sebastianie, bo do tej pory nie miała szansy wyrazić swojego zdania.
- W rozpuszczonych włosach będziesz wyglądać przepięknie – zapewniła ją po raz kolejny Joasia, nie dając po sobie poznać zniecierpliwienia. – Ale jeśli naprawdę tego chcesz, znajdę fryzjera, który ładnie upnie ci je upnie.
- Wiesz co… w zasadzie chyba masz rację, pójdę w rozpuszczonych – odparła Ania, dla której fryzura była tylko pretekstem. – Gdybym miała jeszcze pójść do fryzjera… Nie wiem, na kiedy bym się wyrobiła.
Aśka uśmiechnęła się do przyjaciółki z wysiłkiem. Nie przyznałabym się do tego nawet na torturach, ale od czasu kłótni z Sebastianem jej zainteresowanie weselem znacznie spadło. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby teraz stanąć z nim ramię w ramię i wspierać przyjaciół w ich najważniejszym dniu. Nie mogła jednak zrezygnować, dla Ani i Rafała to było zbyt ważne.
- Chcesz o tym porozmawiać? – zapytała policjantka niespodziewanie.
Joasia podniosła głowę i powiodła po pokoju nieco nieprzytomnym spojrzeniem.
- O fryzjerze? – upewniła się. – Na pewno wybierzemy jakieś fajne uczesanie…
- Nie, Asiu, nie o fryzjerze. O Sebastianie – odparła Anka dobitnie.
Patrzyła na przyjaciółkę z troską, czekając na jakąś sensowną reakcję. Joasia westchnęła wyrwana z zamyślenia.
- Wkurza mnie to, że po tym wszystkim muszę z nim pracować – mruknęła w końcu.
- Oj, Asiu, daj spokój – powiedziała Ania, starając się, by jej głos nie zabrzmiał lekceważąco. – Milion razy już kłóciliście się i nie odzywaliście całymi dniami. Godziliście się wtedy i pogodzicie się teraz.
- To co innego – oświadczyła Joasia stanowczo. – Po tym co zrobił, nie mogę już traktować go jak przedtem. Udowodnił, że nie jest moim przyjacielem.
- A ja myślę, że wręcz przeciwnie – odparła Ania. – Postanowiła wreszcie powiedzieć szczerze, co o tym sądzi. – Wyznając ci prawdę, udowodnił, jak bardzo cię szanuje.
- Szanuje? – prychnęła policjantka. – Gdyby mnie szanował, wycofałby się dyskretnie, jak tylko by zobaczył, że jestem naga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz