niedziela, 29 kwietnia 2012

9. Potrzebuję Cię, ponieważ Cię kocham

- Wiem, że mnie nienawidzisz i wcale ci się nie dziwię – oświadczył, patrząc na partnerkę. – Zniszczyłem coś pięknego… Coś, co już nigdy mi się nie przytrafi.
Ania nic nie odpowiedziała. W duchu powtarzała sobie, że to tylko bezsensowne gadanie, próba zmiękczenia. Bała się uwierzyć w słowa mężczyzny, żeby potem boleśnie nie odczuć kolejnego rozczarowania.
- Nie potrafię ci wyjaśnić, dlaczego tak się zachowałem – kontynuował coraz ciszej. – Im bliżej było do ślubu, tym ja bardziej się bałem…
- Czego? – przerwała mu gwałtownie, choć obiecywała sobie, że nie odezwie się ani słowem. – Wspólnego życia?
- Nie wiem – przyznał mężczyzna zawstydzony. – Wiem tylko, że nigdy nie chciałem cię skrzywdzić…
- Trochę późno – zauważyła Ania złośliwie.
Rozgoryczenie zaczynało przejmować nad nią kontrolę.
- Chciałem ci tylko powiedzieć – ciągnął niezrażony Rafał, a jego głos nabrał nagle niespodziewanej mocy, - że byłaś, jesteś i będziesz jedyną miłością mojego życia.
Ania spojrzała na niego, a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała cicho. – Dlaczego powiedziałeś mi w ostatniej chwili?
- Widziałem, jak się cieszysz, jak czekasz na ten dzień i… po prostu nie mogłem ci tego odebrać…
- Czuję się jak idiotka – powiedziała Ania, kręcąc głową. – Nie ufasz mi? Przecież mogłeś mi powiedzieć, że to dla ciebie za szybko, zrozumiałabym.
- Bałem się, że mnie zostawisz – westchnął cicho Rafał.
Spuścił głowę, wpatrując się w swoje kolana. Było mu zwyczajnie wstyd. Teraz, kiedy Ania o tym mówiła, to rozwiązanie wydawało się tak oczywiste…
- Nie jestem na ciebie zła – powiedziała kobieta, chwytając go delikatnie za rękę. – Jest mi po prostu żal, że… tak się wszystko zmieniło między nami.
- Nie musi tak być – odparł natychmiast Rafał, chwytając się tej myśli jak tonący brzytwy. – Jeśli tylko dasz mi szansę… Wszystko ci zrewanżuję. Zorganizuję najpiękniejszy ślub na świecie i…
- Nie chcę żadnego ślubu – oznajmiła Ania stanowczo. – Przecież to kompletnie nie o to chodzi. Chcę żyć z tobą szczęśliwie, tak jak wcześniej. Ślub nie jest mi do tego potrzebny.
Rafał spojrzał na ukochaną z niedowierzaniem. Jak mogła być aż tak wyrozumiała?
- Naprawdę mi wybaczysz? – zapytał, wciąż bojąc się cieszyć.
W odpowiedzi Ania tylko uśmiechnęła się i pocałowała go namiętnie.

Całe popołudnie Joasia spędziła na gruntownym sprzątaniu łazienki. Musiała zająć czymś myśli, a jednocześnie nie chciała dać po sobie poznać, że tak bardzo poruszyła ją rozmowa z matką. Zapomniała już o spotkaniu Ani i Rafała, którym zamartwiała się cały tydzień. W tym momencie liczyły się tylko jej własne zmartwienia.
- Aż tak się tym przejmujesz? – zapytała niespodziewanie Kalina.
Aśka właśnie z wyjątkowym zapamiętaniem szorowała terakotę, klęcząc obok wanny. Odwróciła się zaskoczona i zobaczyła siostrę opartą swobodnie o framugę drzwi, z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Natychmiast zdała sobie sprawę, że jej entuzjazm w stosunku do porządków był nieco przesadzon .
- Niby czym? – mruknęła, wracając do kafelków.
- No matką, a czym innym? – odparła Kalina, nie dając się zbić z tropu.
- Wcale się tym nie przejmuję – oświadczyła Joasia tonem, który wskazywał na coś zupełnie przeciwnego.
- To dlaczego wyszorowałaś dziurę w wannie?
Oczywiście było to nieco przesadzone stwierdzenie, ale niewątpliwie wanna nosiła wyraźne ślady rozładowywania napięcia.
- Kalina, zajęłabyś się czymś pożytecznym – mruknęła Joasia, starając się po prostu pozbyć siostry zza pleców.
- Tak jak ty? Mam wyszorować wszystkie garnki, żeby nie myśleć o tym, że matka mnie nie kocha? – zapytała dziewczyna tonem, który świadczył zarówno o jej poirytowaniu, jak i lekceważeniu problemu.
Aśka z cichym westchnieniem usiadła na piętach i spojrzała na nią.
- Matka cię kocha – odparła. – Zawsze cię kochała. Nie pamiętasz, jak cię rozpieszczała, kiedy byłaś mała?
- Tak, żeby się pochwalić, jaką to ma wystrojoną córeczkę – szydziła nastolatka, mrużąc oczy.
- Z ciebie była dumna – powiedziała Joasia cicho. – Poświęcała ci czas i uwagę, chwaliła się tobą. Skoro dla ciebie nic to nie znaczy, to co ja mam powiedzieć? Słyszałaś, co o mnie myśli.
- Więc jednak o tym myślisz – stwierdziła tryumfalnie Kalina, zmieniając pozycję na wygodniejszą.
- Nie ma sensu dyskutować na ten temat.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i opuściła łazienkę, zostawiając siostrę sam na sam z kafelkami i niezbyt optymistycznymi myślami.
Dopiero późnym wieczorem Aśka przypomniała sobie o przyjaciółce. Spróbowała do niej zadzwonić, jednak odpowiedziała jej tylko poczta głosowa. Przeszło jej przez myśl, że może powinna pojechać i sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale ostatecznie zrezygnowała z tego zamiaru. Była zbyt zmęczona na wieczorne wycieczki i postanowiła porozmawiać z przyjaciółką następnego dnia w pracy.

Sebastian leżał na kanapie przed telewizorem i machinalnie przerzucał kanały. Prawie nie zauważał zmieniających się kanałów. Jego myśli wciąż wracały do Joasi i pamiętnego przedpołudnia na Mazurach.
Nie mógł zrozumieć, dlaczego tak gwałtownie zareagowała na jego słowa. Oczywiście spodziewał się, że będzie wściekła, kiedy przyzna się do podglądania. Ale skoro zdołała mu to wybaczyć, dlaczego tak bardzo poirytowało ją wyznanie uczuć? Tego już mężczyzna nie potrafił pojąć.
Niestety wszystko wskazywało na to, że ich przyjaźń zawisła na włosku. Czas mijał, a nic nie wskazywało na to, żeby złość Joasi przechodziła. Milczała uparcie i patrzyła na niego pogardliwie, a jeśli już się odzywała, było to gorsze od ciszy.
Policjant wyłączył ze złością telewizor i przekręcił się na drugi bok. Nie chciało mu się nawet przenieść do sypialni. Miał nadzieję, że zaśnie jak najszybciej i uwolni się od rozmyślań.

Ledwie rano Joasia przekroczyła próg komendy, dopadła ją Ania. Z szerokim uśmiechem na ustach i młodzieńczym błyskiem w oczach zaczęła opowiadać przyjaciółce o minionej nocy. Jedyne, co Joasia zdołała zrozumieć z chaotycznego potoku słów to, że kobieta nie spała sama – towarzyszył jej Rafał.
- Jestem taka szczęśliwa, Asiu – wyznała. – Nawet nie masz pojęcia…
Aśka uśmiechnęła się szczerze.
- Bardzo się cieszę, że mu wybaczyłaś – powiedziała, obejmując przyjaciółkę i prowadząc ją do kuchni.
Nie zamierzała przyznawać się, że maczała w tym palce. Bała się ponownie zaszkodzić ich relacjom. Uznała, że lepiej będzie, jeśli wszystkie zasługi Ania przypisze Rafałowi. W końcu miał się za co rehabilitować.
- No dobra, ale dość o mnie – oświadczyła w końcu policjantka, nalewając wodę do czajnika. – Słyszałam, że znowu pokłóciłaś się z Sebastianem. Myślałam, że już wszystko sobie wyjaśniliście – dodała z wyrzutem.
- To skomplikowane – westchnęła Joasia.
Wiedziała, że Ania zażąda wyjaśnień i wcześniej bardzo ją to irytowało. Teraz jednak poczuła, że bardzo jej się przyda szczera rozmowa z przyjaciółką.
- Wiesz co – odparła Ania po chwili namysłu, - może zrobimy sobie dzisiaj babki wieczór? Kupię wino, zrobię sałatkę i pogadamy sobie na spokojnie.
Aśka westchnęła i skinęła głową. Dyskutowanie w kuchni, gdzie każdy może je usłyszeć nie byłoby zbyt rozsądne. W końcu to bardzo prywatne sprawy.
Piętnaście minut później weszła do biura i ku swojemu niezadowoleniu zastała tam Sebastiana.
- Nagle punktualny się zrobił – mruknęła pod nosem.
Seba dosłyszał te słowa i już zamierzał odpowiedzieć, kiedy do biura wszedł Tomek, zapobiegając awanturze.
- W pokoju przesłuchań czeka na was ten poszukiwany chłopak – oświadczył asystent. – Twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego.
- Gdzie go znaleźliście.
- Sam się zgłosił – odparł Tomek z ironicznym uśmiechem. – Resztę na pewno chętnie wam opowie.
Komisarze zmierzyli się spojrzeniami, jakby oboje się spodziewali, że drugie zrezygnuje z uczestniczenia w przesłuchaniu. Żadne jednak się nie odezwało, więc chcąc nie chcąc razem ruszyli na spotkanie z poszukiwanym.
- Jesteś podejrzany o zabójstwo – zaczęła Joasia bez zbędnych wstępów, ledwie weszła do pokoju przesłuchań. – Zdajesz sobie sprawę, co to oznacza?
- Ja nic nie zrobiłem – odparł chłopak nerwowo, zerkając to na Joasię, to na Sebastiana. – Zobaczyłem ten portret w telewizji i wystraszyłem się… Ale przecież sam się zgłosiłem!
- Tylko dlaczego tak późno? – zapytał Seba z westchnieniem, siadając naprzeciw przesłuchiwanego.
- Ukrywałem się… - mruknął chłopak. – Dopiero dzisiaj rano wróciłem do domu i zobaczyłem w wiadomościach…
- Dlaczego się ukrywałeś? – kontynuował Seba nieco znudzonym tonem.
Podejrzany spuścił głowę, ale milczał.
- Nazywasz się Maciek Ślusarczyk i masz dwadzieścia lat – powiedziała Joasia, oglądając dowód zatrzymanego. – Dokładnie piętnastego sierpnia wybiegłeś z bramy na Magnoliowej. Nawet nie zaprzeczaj, to mnie wtedy potrąciłeś. Problem polega na tym, że chwilę później znalazłam tam zamordowanego Tomasza Łapickiego. Masz coś do powiedzenia?
- Nie znam go…
- I znalazłeś się tam zupełnie przypadkowo – dokończyła policjantka. – Myślisz, że w to uwierzymy?
- Naprawdę go nie znam… Ja tylko zobaczyłem ich w tej bramie i… i…
- Kogo tam zobaczyłeś? – zapytała Joasia, nie dając po sobie poznać zainteresowania tematem.
- No dwóch gości… Jeden miał nóż, no i dźgnął tego drugiego…
- Opisz ich – zażądała pani komisarz, świdrując podejrzanego ostrym spojrzeniem.
- No nie wiem, było ciemno…
- Dobra, a co ty tam robiłeś, co? – zapytał Seba rzeczowym tonem.
- No…
- No? – ponagliła go Aśka.
- No bo tam jest obok dyskoteka… No i… tego… - zająknął się chłopak.
- No i sobie dilowałeś – zakończył za niego Seba. – I dlatego tam ochoczo spieprzałeś.
Chłopak westchnął ciężko i oparł się na krześle. Wyglądało na to, że zdaje sobie sprawę ze swojej nieciekawej sytuacji.
- Będziesz miał trochę czasu, żeby się nad tym zastanowić – oświadczyła Aśka. – Pamiętaj, że nadal jesteś naszym głównym podejrzanym.
Komisarze opuścili pokój przesłuchań, zostawiając chłopaka pod opieką mundurowego. Jego zeznania, o ile oczywiście były prawdziwe, rzucały na sprawę nieco inne światło. Niestety panująca między partnerami atmosfera nie pozwoliła im tego omówić. Rzucili sobie tylko pełne niechęci spojrzenia i rozeszli się, żeby nie spędzać w swoim towarzystwie więcej czasu, niż było to absolutnie konieczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz