środa, 5 stycznia 2011

170.

Rano już o piątej oboje nie spali i nie potrzebny był nawet budzik. Oczywiście zdawali sobie sprawę, że do szpitala o tak wczesnej godzinie nie pojadą, ale bezczynne leżenie w łóżku było ponad ich siły.
Wydawało się, że badania nie zajmą więcej niż dwie, góra trzy godziny. Niestety okazało się, że to co dla Sebastiana było oczywiste, dla personelu szpitala niekoniecznie. Spędził całe przedpołudnie na awanturowaniu się z lekarzami i pielęgniarkami, aż w końcu musiał przyznać, że bez wcześniejszego umówienia wizyty nikt ich nie przyjmie. Aśka zupełnie nie wdawała się w dyskusje, siedziała tylko cierpliwie w poczekalni.
- Chodźmy stąd - powiedział Seba, siląc się na opanowany ton.
Dziewczyna wstała bez słowa i pozwoliła wyprowadzić się ze szpitala. Z ulgą odetchnęła świeżym powietrzem. Uśmiechnęła się nawet do Sebastiana i pocałowała go w policzek. On dla odmiany był w dużo gorszym nastroju. Awantury z personelem zszarpały mu nerwy. Zaraz jednak go olśniło. Otworzył narzeczonej drzwi od samochodu, ale sam nie miał zamiaru wsiadać. Wyciągnął telefon i wybrał numer przyjaciela. Po chwili usatysfakcjonowany zakończył rozmowę.
- Jedziemy do kliniki Tomka - oznajmił Aśce. - Powiedział, że zbadają Cię od razu.
Policjantka tylko kiwnęła głową. Humor natychmiast się jej pogorszył. Co prawda z tej kliniki miała bardzo dobre wspomnienia, ale i tak na samą myśl o szpitalach i lekarzach robiło jej się niedobrze. Sebastian spojrzał na zegarek i zaskoczony stwierdził, że właśnie wybiła czternasta. Postanowił najpierw zajechać do restauracji na obiad.
Pół godziny później Aśka grzebała widelcem w miseczce z surówką z pora. Obiad był co prawda bardzo dobry, ale każdy kolejny kęs stawał jej w gardle.
- Nie smakuje ci? - zapytał w końcu Sebastian.
- Smakuje - odparła, biorąc do ust kawałek mięsa.
- Asiu, wiesz przecież, że musimy zrobić te badania...
- Wiem. Ale nie wymagaj ode mnie entuzjazmu.
- Jeśli chcesz, możemy pojechać jutro - powiedział po chwili wiedziony współczuciem.
- Sebastian, w porządku - uśmiechnęła się blado. - Chcę mieć to już za sobą.
Atmosfera w klinice Tomka odbiegadała daleko od tej ze szpitala miejskiego, ale i tak trudno ją było uznać za napawającą optymizmem. Aśka zwiesiła tylko głowę i podążała bez słowa za narzeczonymi. W tej części budynku jeszcze nie była, ale coś jej mówiło, że może ją niedługo lepiej poznać.
- No, jesteście - przywitał ich Tomek. Uścisnął Sebastianowi dłoń i uśmiechnął się do Aśki. - Chodźcie do mojego gabinetu, porozmawiamy na spokojnie.
Ledwie opadli na krzesła, Sebastian przeszedł do sedna.
- Tomek, ty jesteś ginekologiem - powiedział. - Możesz zbadać Aśkę?
Dziewczyna rzuciła mu ostre spojrzenie, ale nim zdążyła coś odburknąć, odezwał się lekarz.
- Jestem, oczywiście - przyznał - i jak najbardziej mogę cię, Asiu, zbadać, tylko nie wiem, czy tego chcesz. Ostatecznie znamy się prywatnie, a to jest badanie ingerujące w intymność. Ty masz tutaj decydujący głos. Za godzinę przychodzi Robert, on także jest ginekologiem i na pewno cię przyjmie.
Aśka przez moment się zawahała. Kolejna godzina biernego czekania z pewnością nie należała do przyjemności, ale z drugiej strony chyba wstydziłaby się rozebrać przy Tomku... Zerknęła na Sebastiana i zdała sobie sprawę, że czeka w napięciu na jej odpowiedź.
- Wolałabym, żebyś ty mnie zbadał - odparła w końcu, decydując się na to głównie ze względu na Sebę.
Tomek natychmiast przeszedł do rzeczy. Kazał dziewczynie rozebrać się od pasa w górę i zabrał się za badanie palpacyjne. Sebastian kręcił się po gabinecie, nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Aśka leżała spokojnie, znosząc nieprzyjemności bez słowa. Wydawało jej się, że badanie trwa potwornie długo.
- No dobrze - powiedział w końcu Tomek, - faktycznie mamy niewielki guzek w prawej piersi. - Usłyszał, jak Sebastian głośno zaczerpnął powietrza. - Poza tym nie wyczuwam żadnych zmian ani w drugiej piersi, ani w węzłach chłonnych.
- To rak? - zapytała dziewczyna bez zastanowienia.
- Tego na razie nie potrafię ci powiedzieć - odparł. - Musimy zrobić USG i mammografię.
Kolejnym badaniom Aśka poddała się bez protestów. Nadzwyczaj spokojnie znosiła wszelkie zabiegi wokół siebie, za to Sebastian nie potrafił nad sobą zapanować. Miotał się po gabinecie, rzucając im co chwilę nerwowe spojrzenia. W końcu Tomek zauważył, że to bardzo niekorzystnie wpływa na Aśkę i wyprosił go z gabinetu.
- Spokojnie - powiedział do dziewczyny, - wiem, że to trochę boli, ale jeśli się zrelaksujesz, będzie lepiej.
- Łatwo ci mówić - mruknęła.
- Wiesz, Asiu - westchnął, pozwalając jej w końcu wstać, - trzeba będzie zrobić biopsję.
- Biopsję? - zapytała nerwowo, zapinając bluzkę.
- Nie bój się, to nie boli.
- Czyli to jednak rak, tak?
- Nie, Asiu, jeszcze nic nie wiem. Dlatego właśnie robimy biopsję. Wtedy będę mógł wszystko dokładnie ci powiedzieć.
- Długo się czeka na wyniki?
- Do dwóch tygodni, ale postaram się jak najszybciej, ok?
Kiwnęła głową, ale Tomek widział, że potraktowała biopsję jak wyrok. Przygotowywał igłę do zabiegu, obserwując ją kątem oka. Dopiero przy badaniu skrzywiła się nieco, ale nic nie komentowała.
- Mogę już pójść po Sebastiana? - zapytała cicho, kiedy skończył.
- Jasne.
Prawie podbiegła do drzwi i od razu wtuliła się w narzeczonego. Dał jej buziaka i spojrzał pytająco, ale wzięła go tylko za rękę i weszli do środka.
- Siadajcie - mruknął Tomek, szukając czegoś w książce. Komisarze opadli na krzesła. - Zrobiliśmy biopsję - zwrócił się do przyjaciela, - wyniki normalnie są do dwóch tygodni, ale zaraz pogadam z chłopakami z laboratorium i zobaczymy na kiedy się da.
- No ale co z tym guzkiem? - zapytał Seba, czując, że Aśka ściska jego dłoń.
- Guzek jest, niewielki co prawda, ale jest. Jedenaście milimetrów. Wygląda niestety na nowotwór, ale spokojnie - dodał szybko. - Nie musi to być złośliwa odmiana. Tego dowiemy się dopiero po wynikach biopsji.
- I co wtedy? - odezwała się Aśka.
- Wszystko zależy od wyników. Zadzwonię do was, jak już będą, dobrze?
Dziewczyna kiwnęła głową i wstała, demonstrując ukochanemu, że chce już wyjść. Sebastian natychmiast pojął aluzję. Pożegnał się z przyjacielem i razem z ukochaną opuścił jego gabinet.
- Nie ma się co martwić, przynajmniej do czasu wyników - powiedział Seba, kiedy jechali do domu.
- Nie pocieszaj mnie, naprawdę. Kiepsko ci idzie - mruknęła.
Mężczyzna musiał w duchu przyznać jej rację. Sam czuł, jak niezdarnie mu to wychodzi.
Wieczór nie należał do najprzyjemniejszych. Mimo starań Ani Krzyś czuł się bardzo dotknięty faktem, że ani ojciec, ani Aśka nie poszli z nim na rozpoczęcie roku. Nie wiedział nic o zaistniałej sytuacji, bo Sebastian postanowił nie martwić chłopca na zapas. Drugim problemem okazał się Kubuś. Aśka zupełnie go zignorowała, chociaż bardzo cieszył się na jej widok. Nie chciała go nawet nakarmić i na tym tle doszło do awantury między komisarzami. Sebastian nie potrafił tego zrozumieć, a dziewczyna czuła się przez to jeszcze bardziej skrzywdzona. Skończyło się na tym, że mężczyzna poszedł do sklepu kupić mleko modyfikowane i spędził cały wieczór na próbach nakarmienia synka. Niestety kiepsko mu szło, bo Kuba przyzwyczajony do maminej piersi, nie chciał nawet patrzeć na butelkę, a kiedy odkrył jej zawartość, było tylko gorzej. Apogeum nastąpiło, kiedy o dwudziestej zadzwonił telefon Sebastiana. Wkurzony nacisnął zieloną słuchawkę, nie patrząc na wyświetlacz.
- Co? - warknął.
- Seba, gdzie jesteś? - usłyszał głos Darii. - Miałeś po mnie być pół godziny temu.
Zamarł. Oczywiście, przecież był poniedziałek.
- Stoję w korku - skłamał, odkładając Kubę do nosidełka. - Postaram się być jak najszybciej, czekaj na mnie.
Jak na zawołanie, niemowlak zaczął płakać. Sebastian zaklął w duchu, zdając sobie sprawę, że jego wymówka jest już nie do odratowania.
- Ta, właśnie słyszę... - mruknęła Daria. - Czekam, rusz się.
Z trudem udało mu się uspokoić Kubusia. Nie czuł się najlepiej ze świadomością, że zostawia go z Aśką, która nie ma najmniejszej ochoty na jakiekolwiek kontakty z synem. Wsiadając do samochodu, zastanawiał się, czy w ogóle wstanie, jeśli mały zacznie płakać.
Niecałe dwadzieścia minut później zaparkował przy dworcu. Od razu dostrzegł zmokniętą Darię stojącą na deszczu z walizkami i parasolką. Przywitał się z nią, przepraszając za spóźnienie i wziął jej rzeczy.
- Zapomniałeś, że mam przyjechać? - zagaiła, kiedy już zapakowali się do samochodu.
- Można tak powiedzieć.
- Jest wam nie na rękę, że się wprowadzam? Wiesz, mogę jeszcze dołączyć do rodziców...
- Daj spokój, nie o to chodzi - odparł natychmiast. - Oboje bardzo się cieszymy, że będziesz z nami mieszkać.
- Aśka też? - zapytała dziewczyna, zerkając na wujka podejrzliwie.
- To był jej pomysł.
Wyglądało na to, że Daria dała się przekonać. Nie poprawiło to jednak fatalnego nastroju Sebastiana. Dobrze wiedział, że kiedy nastolatka wejdzie do mieszkania i zauważy w jakim stanie jest Aśka, sprawa będzie musiała ujrzeć światło dzienne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz