niedziela, 23 stycznia 2011

180.

Jeśli ta noc nie była najcięższą w ich życiu, to z pewnością należała do pierwszej piątki. Sebastian nie ruszał się na krok ze szpitala, przeżywając wszystko razem z ukochaną, choć i tak nie mógł jej pomóc. Leżała bez słowa na łóżku trawiona bólem, nie mogąc zmrużyć oka. Tomek kilka razy zwiększał jej dawkę środków przeciwbólowych, ale niewiele to pomagało.
- Spróbuj zrobić jej zimny okład - mruknął w końcu do Sebastiana.
Dochodziła już trzecia, a poprawy wciąż nie było widać. Oboje byli półprzytomni ze zmęczenia, ale żadne z nich nie chciało zostawić Asi samej.
- Wracaj do domu - powiedziała cicho dziewczyna, patrząc jak Seba przykłada jej chłodny okład do ramienia. - Nie ma sensu, żebyś tu ze mną siedział.
Puścił to mimo uszu, odgarnął tylko delikatnie jej włosy z twarzy i znowu usiadł przy łóżku.
- Podać ci wody? - zapytał.
- Nie, ale mógłbyś otworzyć okno - odparła zachrypniętym głosem. - Strasznie tu gorąco.
Sebastian uchylił lufcik i przez moment wpatrywał się w czarne niebo. Kiedy się odwrócił, stwierdził, że oczy Joasi dziwnie się błyszczą. Przyłożył dłoń do jej czoła i westchnął cicho.
- Wygląda na to, że masz gorączkę.
Chwilę później potwierdził to Tomek. Aśka musiała przyznać, że z każdą chwilą czuje się bardziej otępiona i nie była już pewna, czy jest to związane z bólem, czy faktycznie z gorączką.
- Co się dzieje? - zapytał Seba, patrząc wyczekująco na przyjaciela.
- Organizm się broni - odparł wymijająco. - Zamknij okno i przykryj ją, nie może teraz zmarznąć.
Obudziła się rano, zmęczona i mokra od potu. Nie pamiętała, co działo się przez ostatnich kilka godzin, a jakoś nie chciało jej się wierzyć, że zasnęła. Sebastian drzemał na fotelu przy łóżku. Wyglądał na wyczerpanego, więc go nie budziła. Poruszyła się niespokojnie w pościeli, odkrywając przy okazji, że została odłączona od kroplówki i cewnika. Ból nie był już tak obezwładniający jak poprzedniego dnia, dzięki czemu udało jej się skupić na innych sprawach. Miała wielką ochotę pójść pod prysznic, ale to oznaczałoby zmierzenie się z rzeczywistością, a na to odwagi nie miała.
Usłyszała ciche pukanie i w drzwiach pojawiła się Ania. Na widok przyjaciółki uśmiechnęła się szeroko.
- Cześć Asieńko - szepnęła, podchodząc do łóżka i bardzo delikatnie przytulając dziewczynę. - Jak dobrze cię widzieć.
- Strasznie się cieszę, że przyszłaś - powiedziała Aśka szczerze.
- Widzę, że Seba czuwał przy tobie...
- Jak zawsze. Mogłabyś go obudzić? Niech pojedzie do domu, prześpi się.
- Nigdzie nie jadę - mruknął Sebastian, który akurat się obudził. - Jak się czujesz?
- Lepiej.
- Seba, Aśka ma rację - wtrąciła się Ania. - Zmywaj się stąd, ja z nią posiedzę.
Zepchnęła go stanowczym ruchem z krzesła i sama zajęła jego miejsce. Sebastian stawiał się jeszcze przez chwilę, ale w końcu pocałował narzeczoną, obiecał, że niedługo wróci i wyszedł.
- Wyglądasz na zmęczoną - zauważyła Ania, przyglądając się przyjaciółce z troską.
- Ciężka noc - wyjaśniła krótko. - Dziękuję, że przyszłaś...
- Daj spokój.
Zamilkły obie. Aśka nie miała siły zmuszać się do rozmowy, a Ania z kolei nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Kiedy cisza zaczęła robić się kłopotliwa, do sali wszedł Tomek.
- No, widzę, że już nie śpisz - powiedział z uśmiechem. - A gdzie Sebastian? Wysłałyście go do domu?
- Niech się chłopina prześpi - odparła Ania szczęśliwa, że może się odezwać.
- Słusznie. Jak się dziś czujemy? - zwrócił się do Aśki.
- Lepiej - powtórzyła. - Mogę już wstawać?
- Nawet powinnaś. Dobrze by było, gdybyś wzięła prysznic.
- Z tym? - mruknęła dziewczyna, patrząc z dezaprobatą na dren.
- Pojemniczek bierzemy na szyję, odklejamy opatrunek i do roboty - powiedział dziarsko lekarz. - Pamiętaj, że woda musi być letnia, nie kieruj strumienia bezpośrednio na szew, no i w tym miejscu nie używaj mydła.
Aśka nie była tym zachwycona, ale nic nie powiedziała. Kiedy wyszedł z sali, podniosła się do pozycji siedzącej, krzywiąc się z bólu, bo niechcący oparła się na bolącej ręce.
- Może pójdę z tobą i ci pomogę? - zaofiarowała się Ania, która miała wielką ochotę coś zrobić.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, żebyś widziała mnie w takim stanie - mruknęła.
Oczywiście Ania natychmiast zrozumiała, o co chodzi dziewczynie, ale nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić.
- Nie marudź. Sama nie pójdziesz, bo jeszcze zasłabniesz i co będzie?
Aśka uśmiechnęła się z wysiłkiem i podreptała za Anią do łazienki. Stanęła obok zlewu i z zaklopotaniem spojrzała na przyjaciółkę.
- No, ściągamy koszulę - zarządziła Ania.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Aśka drżącą ręką dotknęła opatrunku, ale chwilę trwało, nim zebrała się na odwagę. Odkleiła go ostrożnie i ze strachem spojrzała na szew. Natychmiast odwróciła głowę, próbując opanować gwałtowne mdłości, ale nie miała już szans. Oparła się o zlew i zwymiotowała. A potem zapadła się w ciemność.
Następną rzeczą, jaką zobaczyła po otworzeniu oczu była zaniepokojona twarz Tomka. Odchrząknęła cicho, próbując odzyskać głos.
- Co się stało? - zapytała cicho.
- Zemdlałaś - odparł lekarz, przykrywając ją dokładniej kołdrą.
- Przepraszam - wychrypiała.
Zaczęła przypominać sobie ostatnie minuty przed utratą świadomości i znowu poczuła mdłości. Odetchnęła głębiej, szukając wzrokiem czegoś, na czym mogłaby skupić myśli. Ujrzała Anię, która przechadzała się nerwowo po sali i co chwilę zerkała na nią ze łzami w oczach.
- Nie przejmuj się - powiedział Tomek. - Przez jakąś godzinę nie wstawaj, musisz dojść do siebie. Potem możesz jeszcze raz spróbować, ale nie idź sama, ok?
Skinęła głową i zamknęła oczy. Słyszała kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Przed oczami cały czas miała obraz swojego ciała. Pokręciła gwałtownie głową i spojrzała na Anię, która przycupnęła na stołku.
- Jak się czujesz? - zapytała nieśmiało.
- Pierwszy raz rzygałam na widok własnego ciała - powiedziała cicho, jakby nie dosłyszała pytania przyjaciółki.
- Daj sobie czas...
Dziewczyna pokręciła głową, a łzy pociekły po jej policzkach. Dopiero tak naprawdę zdała sobie sprawę z konsekwencji decyzji, którą podjęła.
- Jak mogę wymagać od Sebastiana, żeby zaakceptował mnie taką, skoro sama nie potrafię tego zrobić?
- Zawsze byłaś zbyt krytycznie do siebie nastawiona - odparła Ania, starając się nadać swojemu głosowi stanowcze brzmienie. - A Seba zawsze kochał cię bezwarunkowo.
- Mogłabyś zostawić mnie samą? - poprosiła.
Ania westchnęła tylko, ale bez protestów pożegnała się z Joasią i wyszła. Na korytarzu wyciągnęła komórkę, chcąc natychmiast powiadomić Sebastiana, jednak po chwili zrezygnowała z tego pomysłu. Doszła do wniosku, że zasłużył na porządny odpoczynek, a zresztą Asia wprost powiedziała, że chce być sama, więc jego obecność nie mogła w niczym pomóc.
Tymczasem dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do okna. Fizycznie nie czuła się wcale najgorszej, pomijając oczywiście ból ręki. Gorzej przedstawiała się sprawa psychiki. Wcześniej mogła udawać, że nie ma to aż takiego znaczenia. Dopóki nie zobaczyła na własne oczy jak to wygląda, łatwej było jej wierzyć w zapewnienia Sebastiana. Niestety teraz już wiedziała, że nigdy nic nie będzie takie samo.
- Nie przeszkadzam? - usłyszała męski głos od drzwi.
Odwróciła się i zobaczyła Tomka. Spróbowała sie uśmiechnąć, ale kiepsko jej to wyszło, więc tylko otarła łzy.
- Nie, skąd.
- Jak ręka?
- Boli - odparła, wzruszając ramionami.
- Trzeba zacząć ćwiczenia, bo inaczej nigdy nie odzyska sprawności.
- Teraz?
- Czas najwyższy.
- No dobrze, więc jak to ma wglądać? - zapytała, siląc się na rzeczowy ton.
- Usiądź. Najpierw zrobimy masaż.
Do tej pory słowo "masaż" zawsze kojarzyło jej się z przyjemnością, ale już wiedziała, że odtąd to się zmieni. Musiała zużyć cały zapas samokontroli, żeby nie krzyczeć z bólu, choć wyrwało jej się ciche jęknięcie.
- Staram się robić to jak najdelikatniej - powiedział lekarz przepraszającym tonem.
- Wiem, nie przejmuj się.
Myślała, że już nic gorszego nie spotka jej tego dnia, ale dalsze ćwiczenia utwierdziły ją w przekonaniu, jak bardzo się myliła. Miała olbrzymi problem z poruszaniem ręką, a Tomek pilnował jej niemal jak kat.
- Mam dość na dziś - mruknęła w końcu. - Już nie dam rady.
- Jeszcze trochę.
- Jutro, proszę...
- No dobrze, ale jutro poćwiczymy dłużej. Jak przyjdzie Seba, możesz iść pod prysznic.
- Pójdę sama - powiedziała stanowczo. - I to nie podlega dyskusji - dodała, widząc, że lekarz już otwiera usta. - Nie pokażę tego Sebastianowi. Nigdy w życiu.
- Tylko uważaj - westchnął Tomek, natychmiast zdając sobie sprawę, że rozmowa na ten temat nie ma sensu. - Jak źle się poczujesz, od razu wołaj pielęgniarkę, jasne? I uważaj na szwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz