Kolejną wycieczkę do łazienki potraktowała dużo poważniej, ale też starała się podejść do tematu spokojnie. Rozebrała się i zdjęła opatrunek. Na widok szwów znowu zaczęła wymiotować, ale tym razem udało jej się nad sobą zapanować. Siląc się na odwagę i weszła pod prysznic, jednak kiedy po raz kolejny spojrzała na swoją klatkę piersiową, straciła nad sobą panowanie. Osunęła się po ścianie, usiadła w brodziku pod bieżącą wodą i rozpłakała się. Nie miała pojęcia, ile czasu spędziła w takiej pozycji. Wątpiła, czy kiedykolwiek by się podniosła, gdyby nie głos Sebastiana, który dobiegł ją zza drzwi.
- Asia, wszystko w porządku? - zawołał.
Przygryzła wargi, żeby nie usłyszał, że płacze. Chwilę trwało, nim się opanowała i odpowiedziała mu dopiero za trzecim razem.
- Nic mi nie jest, już wychodzę - odkrzyknęła.
Z trudem wstała, uważając, by nie oprzeć się na bolącej ręce. Zakręciła wodę, wytarła się pobieżnie, odwracając wzrok do rany, zarzuciła koszulę na ramiona i wyszła. Sebastian uśmiechnął się na jej widok z wyraźną ulgą. Objął ją bardzo delikatnie i pogłaskał po twarzy.
- Strasznie się za tobą stęskniłem - szepnął. Chciał ją pocałować, ale odwróciła głowę. Zrobiło mu się przykro, ale uśmiechnął się tylko. - Boli cię jeszcze? - zapytał.
- Już mniej, ale ćwiczenia były katorgą - westchnęła.
Oparła głowę na jego ramieniu. Przed chwilą wściekała się, że musi wyjść do niego i udawać, że wszystko jest w porządku, ale teraz poczuła ulgę. Objęła go za szyję zdrową ręką i zachłysnęła się jego zapachem.
- Będziesz mnie taką kochał? - szepnęła. - Naprawdę będziesz?
- Jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe - zapewnił Seba. - No już nie smuć się, mam dla ciebie niespodziankę.
- Tak? - zainteresowała się natychmiast.
- Yhy. Ale najpierw opowiem ci, co słychać u dzieciaków. - Podprowadził ją do łóżka i pomógł usiąść. - Otóż wyobraź sobie, że dwie ostatnie doby Kuba miał kolkę. Ania mówi, że nie zmrużyli oka. Krzyś ma zadane swoje pierwsze w życiu wypracowanie, ale oświadczył, że nie napisze go, dopóki nie wrócisz, bo ty zawsze odrabiałaś z nim polski.
Aśka uśmiechnęła się mimowolnie. Kiedy pomyślała o dzieciach, cała rozpacz odsunęła się na dalszy plan. Dopiero zrozumiała, jak bardzo za nimi tęskni, ale tak naprawdę najważniejsze było to, że one tęsknią za nią.
- A jak Daria? - zapytała.
- Cała zakochana w tym Damianie czy jak mu tam... A na mnie śmiertelnie obrażona, bo nie pozwoliłem jej zająć się dzieciakami, tylko poprosiłem Ankę.
- Chciałabym już do was wrócić... - wyznała z westchnieniem.
- Jeszcze tylko kilka dni...
Urwał w połowie zdania, utkwiwszy wzrok w jej klatce piersiowej. Wystraszona i zakłopotana podążyła za jego spojrzeniem i stwierdziła, że w miejscu rany koszula jest poplamiona krwią.
- Zawołam Tomka - powiedział, zrywając się natychmiast. - Nie ruszaj się stąd.
Wcale nie musiał jej tego mówić. Siedziała zszokowana i otrząsnęła się dopiero w momencie, kiedy Tomek zaczął rozpinać jej koszulę. Przytrzymała ją zdrową ręką i spojrzała znacząco na Sebastiana.
- Ja... zaczekam na korytarzu - mruknął.
Na widok zakrwawionego opatrunku Aśce znowu zrobiło się niedobrze.
- Cholera - zaklął lekarz pod nosem. - Aśka, czy ja ci nie mówiłem, że masz uważać na te szwy? Potraktowałaś je wodą i porozłaziły się. - Zauważył, że płacze, więc postanowił darować sobie ciąg dalszy kazania. - Zaczekaj, podam ci znieczulenie miejscowe i spróbuję zszyć tu kawałek.
Pół godziny później Tomek wpuścił Sebastiana do sali i zostawił ich samych. Aśka odczuła ulgę, bo po znieczuleniu nie musiała przynajmniej zmagać się z bólem.
- Przepraszam - powiedziała, uśmiechając się nieśmiało do Sebastiana. - Byłam trochę nieostrożna pod prysznicem...
- Wystraszyłaś mnie - przyznał. - Ale najważniejsze, że nic ci nie jest.
- Mówiłeś, że masz dla mnie jakąś niespodziankę - zagaiła dziewczyna z chytrym uśmiechem.
- No mam. Dzisiaj ekipa skończyła budowę naszego domu.
- Naprawdę?
Widać było, że sprawił jej tym wielką radość. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, oczy jej się zaświeciły.
- Wszystko jest tak jak chciałaś - powiedział Sebastian, głaszcząc ją delikatnie po policzku. - Niestety ogród to na razie trawa i błoto, no i meble trzeba wybrać...
- Jesteś kochany - przerwała mu. - Bardzo ci dziękuję.
- E tam - odparł. - W nowym domu wszystko się zmieni. Będziemy szczęśliwi, zobaczysz.
- Przecież jesteśmy! A problemy... każdy jakieś ma.
Nie odpowiedział. Wciąż go zaskakiwała. Nie spodziewał się, że będzie taka dzielna, nawet w tej sytuacji. Był pewien, że w końcu trafiła na coś, co ją przerośnie. Tymczasem zdawało się, że on zniósł to dużo gorzej niż ona. Z jednej strony był to oczywiście powód do radości, ale z drugiej... jak długo można być tak dzielną?
- Trochę się boję powrotu do domu - wyznała nagle Aśka.
Seba spojrzał na nią trochę zaskoczony. Spodziewałby się raczej stwierdzenia, że nie może się tego doczekać.
- Dlaczego? - zapytał w końcu. - Przecież nie znosisz szpitali.
- Niby tak, ale... - westchnęła. - Tutaj nie muszę nic udawać. Wszyscy wiedzą, że... jestem po mastektomii. A w domu? W domu będę musiała nauczyć się wszystkiego na nowo.
- Kochanie... - zaczął Seba, ale nie bardzo wiedział, co rzec dalej.
- Oprócz ciebie i Ani ktoś jeszcz wie?
- Nie, chociaż Daria pewnie się domyśla. Nie martw się, szybko dojdziesz do siebie, zobaczysz.
Uśmiechnął się nieśmiało. Po chwili namysłu musiał przyznać, że sam bał się tego powrotu do rzeczywistości. Nagle perspektywa spędzenia kolejnych dni w szpitalu wydała mu się bardzo kusząca.
- To wszystko jeszcze chyba do mnie nie dotarło - powiedziała Aśka. - Czuję się, jakby to był tylko koszmarny sen. Szkoda, że nie mogę się obudzić i stwierdzić, że wszystko jest jak dawniej...
- Bo wszystko jest jak dawniej - podchwycił natychmiast Sebastian.
Odpowiedzi się nie doczekał, ale też wcale się jej nie spodziewał. Zdawał sobie sprawę, że w tym momencie dyskusje są bezsensowne, a wszystko i tak wyjdzie "w praniu".
Dni mijały powoli, a były tak łudząco podobne do siebie, że czas zdawał się stanąć w miejscu. Aśka coraz chłodniej traktowała Sebastiana, chociaż starała się udawać, że nic się nie zmieniło. Sama sobie nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego ostatnio obecność ukochanego tak bardzo ją denerwowała. Czuła się, jakby istniała w jakiejś innej rzeczywistości, do której nie mogła dopuścić nikogo. Sebastian nie potrafił zrozumieć jej niechęci. Nie naciskał, nie próbował zmuszać do rozmów, więc głównie milczeli. A nie była to cisza taka jak kiedyś - porozumienie najlepszych przyjaciół, raczej męcząca, niemal bolesna.
- Jutro wypuszczę cię do domu - powiedział Tomek we wtorek wieczorem. - Szwy zdjęte, wszystko ładnie się goi, więc nie ma powodu, żeby cię tu dłużej trzymać. Musisz tylko pamiętać o ćwiczeniach, diecie i ogólnej ostrożności.
- Jasne, dzięki.
Poprawiła koszulę, wstała i podeszła do okna. Nawet nie zauważyła, kiedy z sali wyszedł lekarz, mijając w drzwiach Anię.
- Cześć Asieńko - powiedziała, kładąc przyjaciółce rękę na ramieniu.
Dziewczyna odwróciła się i uśmiechnęła z wysiłkiem. Mimo wszystko jednak w damskim towarzystwie czuła się teraz o niebo lepiej.
- Jutro wychodzę - oznajmiła, opierając się o parapet.
- Już? Dzwoniłaś do Sebastiana?
- Nie, dopiero się dowiedziałam.
- Stary zatrzymał go na komendzie, mamy popieprzoną sprawę... No ale nieważne. Wychodzisz, czyli dobrze się już czujesz? - zapytała Ania.
- Dobrze jak dobrze... - westchnęła. - Ale Tomek ma rację, nie ma sensu, żebym dłużej tu leżała. To mi nie pomoże dojść do siebie.
- Nie tęsknisz za domem? - zdziwiła się policjantka, wyczuwając niechęć w głosie przyjaciółki.
- Tęsknię... na swój sposób. Marzy mi się łóżko w naszej sypialni, obok kołyska Kubusia, cisza, spokój... No i Sebastian. Ale z drugiej strony wiem, że nic nie będzie jak dawniej i nawet nie ma sensu marzyć.
- Marzyć zawsze jest sens - odparła Ania z uśmiechem.
Tymczasem Sebastian siedział na komendzie i wypełniał raporty, choć właściwie były to tylko pozory. Tak naprawdę czekał na Rafała. Kiedy w końcu przyszedł, dokumenty wylądowały z hukiem po drugiej stronie biurka.
- Coś ty taki zły? - zapytał Rafał, opadając na krzesło.
- Stary chce mnie wysłać na jakąś wymianę czy coś - mruknął. - Na pół roku, rozumiesz?
- Teraz? Przecież wie, jaka jest sytuacja...
- Widać empatia nie jest jego mocną stroną - odparł Sebastian, wzdychając. - Nawet nie mam siły się wkurzać, wiesz?
- Wyobrażam sobie. No ale chyba się nie zgodziłeś?
- Chciałem od razu mu powiedzieć, żeby szukał sobie innego kozła ofiarnego, ale stwierdził, że nie oczekuje ode mnie żadnej odpowiedzi, bo decyzja już zapadła i do tematu wrócimy za jakiś czas.
- Czyli że co?
- Czyli że innymi słowy mam się pakować - skwitował Sebastian, patrząc na przyjaciela znacząco.
- Naprawdę zamierzasz jechać? - zapytał Rafał z niedowierzaniem.
- Oszalałeś? Oczywiście, że nie. Najwyżej mnie wywali.
- Aśka nie będzie zachwycona...
- Ja też nie jestem, ale muszę wybrać mniejsze zło. Nie mogę zostawić Aśki na pół roku, nie ma nawet mowy. W żadnych okolicznościach nie chciałbym tego robić, a co dopiero teraz. Zresztą, nie ma o czym mówić.
- Zapomniałem ci powiedzieć... Anka napisała mi smsa, że Aśka jutro dostanie wypis.
- Naprawdę? Nic mi nie powiedziała - mruknął Seba.
- Nie wyglądasz na zadowolonego - zauważył Rafał, unosząc brwi.
- To trochę skomplikowane... I chyba nie mam ochoty teraz tego roztrząsać. Obym za tydzień mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że nie było się czego bać. - Sięgnął po raporty, które przed chwilą przeleciały pół biurka i westchnął. - Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciał, żeby mnie teraz pogoniła do roboty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz