czwartek, 13 stycznia 2011

175.

Podczas posiłku rzucał jej ukradkowe spojrzenia. Niby siedziała obok niego, ale obecna była tylko ciałem. Patrzyła zamyślona w drzewa za oknem. Tak naprawdę dobrze wiedziała, co się wokół niej dzieje, tylko pozornie odbiegała od rzeczywistości. Rozważała, czy podjęła słuszną decyzję i jak ją zakomunikować Sebastianowi. Kiedy usłyszała, jak odkłada widelec na talerz, odwróciła się do niego i odrobinę uśmiechnęła.
- Zmęczony? - zagadnęła nieutralnym tonem.
- Nie, a co? Chcesz gdzieś wyjść?
Trochę się zdziwił, ale propozycja padła niemal bez udziału świadomości. Tak naprawdę wcale się nie spodziewał, że będzie miała na cokolwiek ochotę.
- Właściwie to chciałam z tobą porozmawiać. Tak na spokojnie.
- O co chodzi? - zapytał natychmiast.
- Chodźmy do pokoju.
Wstała i pierwsza poszła do salonu, dobrze wiedząc, że mężczyzna podąży za nią. I oczywiście nie pomyliła się. Usiadł na kanapie, wziął ją na kolana i na dobry początek czule pocałował. Uśmiechnęła się, wtulając twarz w jego szyję. Ostatnio tak rzadko pozwalali sobie na chwile bliskości...
- Słoneczko... - zaczął w końcu nieśmiało i dopiero wtedy Aśka zdała sobie sprawę, że dla niego ta chwila nie jest tak przyjemna jak dla niej. - Powiesz mi, o czym chciałaś ze mną rozmawiać?
- Tak - odparła, prostując się i odsuwając tak, by móc swobodnie spojrzeć narzeczonemu w oczy. - Myślałam o naszej ostatniej rozmowie. Chyba... oboje nas trochę poniosło.
- Asiu, ja bym zrobił dla ciebie wszystko... - powiedział z pasją.
- Daj mi skończyć, proszę - przerwała mu łagodnie. - Chciałam ci powiedzieć, że... - westchnęła - zachowałam się bardzo egoistycznie, wiem o tym. Ale musisz mnie zrozumieć. To wszystko bardzo mnie zaskoczyło, byłam przerażona i... jakoś nie umiałam sobie z tym poradzić.
- To normalna reakcja w takiej sytuacji.
- Kto ci to powiedział? - zapytała z uśmiechem. - Ania?
- Tomek - przyznał. - Asiu, ja pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji - dodał usprawiedliwiającym tonem. - Nie miałem pojęcia, jak cię traktować, jak z tobą rozmawiać. Bałem się pogorszyć sprawę.
- W porządku, rozumiem - zapewniła Aśka spokojnie. - Widzisz... bardzo mi na tobie zależy. Wiem, że rzadko ci to mówię, ale... trudno mi o tym mówić. Chciałabym wiedzieć, że ci się podobam, że jestem dla ciebie atrakcyjna. A po tym zabiegu... Mam wrażenie, że ty nie do końca rozumiesz. Wiesz, jak ja będę wyglądać po operacji? Nasze życie bardzo się zmieni. Ja... nie wyobrażam sobie, żebym mogła po czymś takim spojrzeć w lustro, a co dopiero ci się pokazać...
- Asieńko, przecież wiesz, jak bardzo cię kocham. I zawsze będziesz mi się podobać, żadna operacja tego nie zmieni. Chcę tylko, żebyś była tu przy mnie...
- Wiesz, że nie będę już taka sama, prawda? - zapytała, rumieniąc się i spuszczając wzrok.
- Asiu, przecież to tylko...
- Tylko pierś, tak? - przerwała mu gwałtownie. - Ale w łóżku... - zaczęła, ale urwała.
- Chciałem tylko powiedzieć, że jeśli chodzi o ratowanie twojego życia, chyba warto...
- Tego właśnie nie wiem - odparła cicho. - Postanowiłam, że powinnam zrobić tą biopsję. Przynajmniej będę wiedziała...
- A potem? - zapytał Seba z napięciem, obejmując ją mocniej. - Zgodzisz się na operację?
- Jeśli to będzie zabieg oszczędzający.
- A jeśli nie?
Wbiła wzrok w swoje dłonie splecione na kolanach. Wiedziała, że Sebastian bardzo przeżywa całą sytuację i czeka na jej odpowiedź w napięciu. Wiedziała też, że powinna natychmiast się zgodzić. Jesli nie ze względu na siebie czy ukochanego, to ze względu na synka.
- No dobrze, najpierw zrobimy biopsję - powiedział Sebastian spokojnie, - a potem będziemy się zastanawiać co dalej.
Pokiwała głową i przytuliła się. Niby wzięła się już w garść, ale jednak teraz znowu czuła się rozbita.
- Sebastian, a co ze sprawą Szakala? - zapytała nagle.
- Nic. Wczoraj Anka z Rafałem zatrzymali dwóch gówniarzy, ale na razie przesłuchania nie wnoszą nic nowego.
- Wiesz... dzisiaj znowu miałam głuchy telefon - wyznała.
- Cały czas macie ochronę - zapewnił Seba, bawiąc się delikatnie jej włosami. - Jesteście bezpieczni.
Nagle do pokoju wpadła Daria i na ich widok zatrzymała się gwałtownie w progu.
- Sorry, już wam nie przeszkadzam - burknęła i chciała się wycofać, ale komisarze uśmiechnęli się do niej.
- Nie przeszkadzasz, chodź - odparła Aśka i zsunęła się z kolan Sebastiana na kanapę. - W szkole wszystko ok?
- No jasne. Do końca września muszę oddać listę przedmiotów na maturę i temat prezentacji.
- Wiesz już, co chcesz zdawać?
- Biologię, chemię i angielski - powiedziała nastolatka bez wachania. - A polski... byle zaliczyć.
- Daria, posłuchaj - wtrącił się Sebastian, zerkając niepewnie na ukochaną, - jutro jedziemy z Aśką do szpitala na dodatkowe badania - powiedział zdawkowym tonem. - Będziesz mogła zabrać po południu Kubusia od pani Stasi?
- Zaraz - odezwała się Aśka, nim Daria zdołała otworzyć buzię, - ja sama pojadę do szpitala, a ty zajmiesz się dzieciakami. Przecież nie możemy zostawić całego domu na jej głowie.
- Spokojnie - powiedziała dziewczyna, - dam sobie radę. - A... długo was nie będzie?
- To tylko jedna noc - odparła Aśka. - A nie będzie mnie, Sebastian wróci.
- Dobra, obgadamy to jeszcze - skwitował mężczyzna.
Oczywiście następnego dnia wieczorem temat powrócił. Aśka po biopsji nie najlepiej się czuła, choć teoretycznie rzecz biorąc znieczulenie nie powinno nieść za sobą żadnych skutków ubocznych.
- Nadal wymiotuje? - zapytał Tomek, kiedy w sali zastał tylko Sebastiana.
- Niestety.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie wypuszczę jej jutro. Chociaż to pewnie na tle nerwowym, więc sen powinien pomóc.
- A wyniki?
- Seba, od badań minęło dopiero osiem godzin. Przykro mi, ale musicie uzbroić się w cierpliwość - odparł.
Aśka wyszła z łazienki blada jak ściana, ale uśmiechnęła się do mężczyzn.
- Jak się czujesz? - zapytał Seba, natychmiast do niej podchodząc.
- Wszystko w porządku, po prostu trochę mi niedobrze. Możesz spokojnie wracać do domu - odparła.
Opadła na łóżko, sięgając po szklankę wody. Mówiąc szczerze, po prostu miała ochotę zostać sama.
- Asiula, Daria obiecała, że wszystkim się zajmie, więc ja mogę tu z tobą zostać...
- Daria ma jutro szkołę i musi się wyspać - powiedziała dużo ostrzej, niż było to konieczne. - Nie przyjechała do nas, żeby zajmować się Kubusiem.
- Słuchajcie, ja idę, zajrzę jeszcze do jednej pacjentki - wtrącił się Tomek, chcąc jak najszybciej usunąć się z sali. - W razie czego wzywaj pielęgniarkę. Ja będę dopiero rano, dzisiaj w nocy jest Mariusz, ale obiecał, że zajrzy do ciebie koło dwudziestej drugiej, sprawdzi czy wszystko w porządku.
- Dzięki.
- Trzymajcie się. Zobaczymy się jutro rano.
Komisarze pożegnali się z Tomkiem, a kiedy wyszedł wymienili się posępnymi spojrzeniami.
- Jedź do domu, proszę - powiedziała w końcu Aśka. - Potrzebuję chwili wytchnienia. Wiem, że chcecie jak najlepiej, ale czuję się strasznie osaczona.
- Rozumiem. No dobrze, ale jakbyś zatęskniła, to dzwoń, zaraz przyjadę.
- W porządku.
Pocałowała go delikatnie w policzek i wślizgnęła pod kołdrę, demonstrując narzeczonemu, że cza, by opuścił salę. Sebastian pogłaskał ją opiekuńczym gestem i wyszedł z mieszanymi uczuciami. Byłby dużo spokojniejszy, gdyby przy niej został, ale wiedział, że nie może na nią naciskać.
Tymczasem Joasia odczekała kilkanaście minut i wstała z łóżka. Najpierw próbowała czytać książkę, potem słuchała muzyki, aż w końcu zaczęła krążył niespokojnie po sali. Zaczekała do wizyty Mariusza, zapewniła go, że wszystko z nią w porządku, zarzuciła kurtkę na piżamę i wymknęła się z kliniki. Było już całkiem ciemno i dość chłodno, ale świeże powietrze trochę ją otrzeźwiło. Długo spacerowała po ogrodzie, aż w końcu wyciągnęła z kieszeni telefon i wybrała numer Ani. Zdawała sobie oczywiście sprawę, że godzina jest co najmniej nieprzyzwoita, ale wiedziała, że przyjaciółka jej nie odmówi. Odebrała już po dwóch sygnałach.
- Aśka, stało się coś? - zapytała zaniepokojona.
- Przepraszam, że o tej porze... - zaczęła nieśmiało dziewczyna. - Obudziłam cię?
- Nie, mamy nockę z Rafałem. Powiedz mi, co się dzieje?
- A bardzo jesteście zajęci? Tak sobie pomyślałam, że może byś znalazła dla mnie chwilę?
- Teraz? - zdziwiła się nieco Ania.
- Jeśli możesz...
- Nie no, jasne, pewnie. Ale przecież dzieci, Sebastian... nawet nie będziemy miały jak porozmawiać.
- Ale ja jestem sama, w klinice Tomka - sprostowała szybko. - No wiesz, na badaniach...
- Dobrze, to ja będę... za pół godziny, ok?
- Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz