sobota, 15 stycznia 2011

176.

Ania odłożyła komórkę z niepewną miną i spojrzała na Rafała. Telefon od Aśki bardzo ją zaniepokoił. Po pierwsze, co ona znowu robiła w szpitalu? Czyżby jednak zdecydowała się na operację? A jeśli nawet, to dlaczego była tam sama?
- Muszę pojechać do Aśki - powiedziała w końcu na głos. - Jakby była jakaś sprawa...
- To się tym zajmę - przerwał jej Rafał. - Jedź.
Dała mu buziaka w policzek i wyszła z biura szybkim krokiem. Chciała być już na miejscu i dowiedzieć się, co się dzieje.
Do kliniki dojechała niecałe piętnaście minut później, a to za sprawą zupełnie pustych ulic. Aśka czekała na nią na jednej z ławek w ogrodzie. Na jej widok uśmiechnęła się i wstała. Anka przytuliła ją mocno. Nagle poczuła wyrzuty sumienia. Dawno nie widziała przyjaciółki i chociaż wcześniej powtarzała sobie, że powinna dać jej trochę spokoju, teraz czuła się z tym fatalnie.
- Asieńko, co się dzieje? Mów wszystko, jak na spowiedzi - zaczęła, przyglądając jej się uważnie.
- Po prostu chciałam z kimś porozmawiać, tak na spokojnie, obiektywnie.
- Ale dlaczego jesteś w szpitalu? Zdecydowałaś się...?
- Na razie to tylko biopsja - odparła Aśka z namysłem.
- A Sebastian? Pokłóciliście się? - wypytywała Ania zdenerwowana.
- Nie, coś ty. Wysłałam go do domu, potrzebowałam chwili spokoju. Za każdym razem jak go widzę, mam wyrzuty sumienia.
Anka popatrzyła na nią ze zrozumieniem, na co Aśka tylko się uśmiechnęła. Za to właśnie lubiła przyjaciółkę - zawsze wiedziała, co czuje.
- Chodźmy do środka, bo przemarzniesz - powiedziała Ania, obejmując przyjaciółkę ręką.
Usiadły w sali i na dobry początek Aśka się rozpłakała. Nagle spłynęło z niej całe napięcie ostatnich dni. Ania postanowiła to przeczekać, przytulając tylko dziewczynę i faktycznie kilka minut później zaczęła się uspokajać.
- Przepraszam cię - wychrypiała w końcu.
- Nic nie szkodzi.
- Aniu, ja jestem pewna, że ta biopsja nic dobrego nie wykaże...
- Oj, ty pesymistko - westchnęła Anka. - Oczywiście trzeba brać pod uwagę każdą ewentualność, ale to nie znaczy, że od razu musisz nastawiać się na najgorsze.
- Łatwo ci mówić...
- Asiulka, ja oczywiście rozumiem, że się boisz, masz do tego pełne prawo, ale to co się z tobą dzieje... Musisz nad tym zapanować.
- Tylko jak? Aniu, co ty byś zrobiła na moim miejscu?
Na moment zapadła cisza. Co prawda Anka miała odpowiedź na końcu języka, ale teraz jakoś nie uważała jej za odpowiednią. Wiedziała jednak, że przyjaciółka patrzy na nią z wyczekiwaniem, więc zaczęła myśleć nad jakąś w miarę przystępną radą.
- Wiesz, ja nie mogę nic ci narzucać - odparła w końcu. - Rozumiem, że to dla ciebie bardzo trudna decyzja. Musisz po prostu przemyśleć, co jest dla ciebie ważniejsze - powiedziała, sprytnie sprowadzając rozmowę na odpowiednie tory.
- Nie chcę, żeby moje dziecko zostało półsierotą - mruknęła Aśka, - to chyba oczywiste. Ale Kubuś będzie miał... to znaczy miałby - poprawiła się szybko - najlepszą opiekę z możliwych. Tylko jakoś nie mogę sobie wyobrazić Sebastiana samego z trójką dzieci...
Ania słuchała uważnie, próbując wyłapać jakieś fakty z jej nieskładnej wypowiedzi. Z zadowoleniem i ulgą stwierdziła, że Aśka wciąż ma takie same priorytety, co bardzo ułatwiało prowadzenie rozmowy w kontrolowany sposób.
- Czyli co jest dla ciebie najważniejsze? - drążyła.
- Rodzina - odparła Aśka bez wahania. - To znaczy... Nie chcę, żebyś miała mnie za wyrodną matkę, ale... - westchnęła i spojrzała nieśmiało na przyjaciółkę - Sebastian jest dla mnie wszystkim.
- Rozumiem - powiedziała Ania spokojnie. Nie naciskała, chciała, żeby Aśka sama do wszystkiego doszła.
- Tak długo o nim marzyłam, tak bardzo chciałam, żeby nam się udało... - szeptała przez łzy. - Jak sobie pomyślę, ile przeszliśmy... Nie chcę teraz stracić tego wszystkiego
Urwała. Wyrwał jej się cichy szloch, choć widać było, że bardzo stara się nad sobą panować.
- Gdybym miała spróbować... to tylko dla niego - wyznała w końcu.
- Gdybym? - podchwyciła natychmiast Ania.
- Bo nie wiem już, co robić. Cały czas o tym myślę.
- Asieńko, to normalne, że boisz się operacji, że się nie uda, że będzie bolało, że będziesz leżała w szpitalu...
- Że nie będę mu się podobać - dopowiedziała Aśka, ukrywając twarz w dłoniach.
- Nie opowiadaj bzdur - odparła Ania, głaszcząc przyjaciółkę po włosach.
- Przecież ta operacja mnie strasznie oszpeci...
- Asiu, wszyscy dobrze wiemy, że będziesz inaczej wyglądać - przyznała, - ale dla ludzi, którym na tobie zależy, nie będzie to miało żadnego znaczenia - stwierdziła stanowczo. - Pomyśl, co byś zrobiła, gdyby sytuacja była odwrotna?
- To raczej niemożliwe - mruknęła dziewczyna z nutką sarkazmu w głosie.
- Przecież wiesz, o co mi chodzi - upierała się Anka. - Gdyby Sebastian zmienił się fizycznie, przestałabyś go kochać?
- Ale ja wiem, że on zawsze będzie mnie kochał. Tylko chciałabym nadal być dla niego atrakcyjna. A to niestety niemożliwe...
- Uważasz, że piersi są twoim jedynym atutem?
- Niby nie - westchnęła.
- Zdajesz sobie sprawę, jak bardzo Sebastian cierpiałby po twojej śmierci? - wypaliła Ania kierowana silnymi emocjami. Obiecała sobie spokojną rozmowę, bez przymusów, przekonywania, ale wszystko jak zwykle wzięło w łeb.
- Tylko dlatego biorę to w ogóle pod uwagę.
- Musisz spróbować, Aśka, musisz. Nie będę cię przekonywać, że wszystko się pięknie ułoży, ale to jedyne wyjście. Jeśli nie zaczniesz walczyć, umrzesz. Rozumiesz to?
- Aniu, ja wiem, że dla was ta cała sytuacja też jest ciężka - odparła zdawkowym tonem, - ale to naprawdę bardzo trudna decyzja. Nie będę mogła już tego cofnąć. A jeśli miałabym zniszczyć nasz związek, wolę już umrzeć.
- Sebastian zrobiłby dla ciebie wszystko - wypaliła w końcu Anka. - Ty też zawsze się z tym deklarowałaś. A teraz? Nie poświęcisz swojego wyglądu, w dodatku w tak niewielkim stopniu?
- Niewielkim?!
- Tak, niewielkim - powiedziała dobitnie. - Nikt poza mną i Sebastianem nie musi o tym wiedzieć. Tego nie będzie widać, rozumiesz? Są specjalne poduszeczki, wszystko wygląda naturalnie, nikt nic nie zauważy.
- Wolałabym, żeby wiedzieli o tym wszyscy, a Sebastian nie.
- A pamiętasz, jak martwiłaś się swoimi bliznami? Aśka, cholera, ty wiecznie masz jakieś kompleksy. Lustrem nie umiesz się posłużyć? Jesteś młoda, ładna, zgrabna i nie masz na co narzekać.
- Teraz to wiem - mruknęła.
Ania pokręciła głową. Nagle zdała sobie sprawę, że cała ta rozmowa pozbawiona jest sensu.
- Powinnaś się wyspać - powiedziała nieco szorstkim tonem. - Będę już wracać, zostawiłam Rafała samego na komendzie. Trzymaj się.
Pocałowała przyjaciółkę w policzek i wyszła. Aśka została sam na sam ze swoimi myślami. Nie spała przez resztę nocy, zerkając co chwila na zegarek i wspominając słowa Ani. Kiedy wreszcie wzeszło słońce, poczuła się nagle zmęczona. Ledwie jednak przyłożyła głowę do poduszki, pojawił się Sebastian.
- Hej, rybko, nie śpisz już? - przywitał się, całując ukochaną w policzek.
- Właśnie się obudziłam - skłamała na poczekaniu.
- I jak się czujesz?
- W porządku - odparła Aśka mechanicznie i usiadła na łóżku.
- Tomek właśnie przyszedł na dyżur. Rozmawiał z Mariuszem i mówił, że jeśli nie powtórzą się wymioty, dzisiaj cię wypuści.
- A nie mówił kiedy będą wyniki?
- Mniej więcej za tydzień - powiedział Sebastian, odruchowo otulając ją kołdrą.
- Wiesz, podjęłam już decyzję - oznajmiła Aśka, patrząc narzeczonemu w oczy. - Bez względu na to, co wykaże ta biopsja, poddam się operacji. Ale chcę, żebyś wiedział, że robię to tylko i wyłącznie dlatego, że bardzo cię kocham.
Przez moment Sebastian milczał, a potem uśmiechnął się, ale w oczach miał łzy. Pochylił się w stronę Asi i pocałował ją czule. Ten jeden gest wystarczył, żeby nabrała pewności, że podjęła słuszną decyzję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz