niedziela, 9 stycznia 2011

173.

Najbardziej zdziwiło go, że nie zapytała, czy wie coś więcej. Ale nie mógł jednoznacznie stwierdzić, że jest z tego powodu zmartwiony. Nie bardzo wiedziałby, co jej powiedzieć. Skoro Tomek nie wyjawił mu od razu wyników, czyż nie oznaczało to, że wyszły złe? Bo przecież gdyby było inaczej, natychmiast poinformowałby go o radosnej nowinie.
- Zielone - usłyszał cichy, kobiecy głos.
Otrząsnął się i spojrzał na narzeczoną. Wskazała głową na przednią szybę, za którą przed chwilą zmieniły się światła. Ruszył natychmiast, starając się nie dać po sobie poznać, jakie targają nim emocje.
Musiał zużyć cały zapas samokontroli, żeby w miarę spokojnie dojść do gabinetu Tomka. Aśka zdawała się zupełnie opanowana, ale nie miał siły się nad tym zastanawiać. Zapukał i otworzył, nie czekając na zaproszenie. Wpuścił dziewczynę pierwszą i wszedł za nią. W środku oprócz Tomka stojącego pod oknem był także inny mężczyzna. Blondyn w średnim wieku, krótkoostrzyżony, z bródką, siedział przy biurku i przeglądał coś, czego nie mogli dostrzec od drzwi.
- Wchodźcie - zachęcił ich Tomek. Podał przyjacielowi rękę i poklepał Asię po ramieniu. - To jest Janusz Nawrocki - dodał, wskazując na drugiego lekarza, który wstał i przywitał się z komisarzami. - Jest onkologiem i postanowiłem się z nim skonsultować - powiedział ostrożnie.
- Są wyniki? - zapytał Seba, patrząc wyczekująco na Tomka.
- Tak. Siadajcie, zaraz wszystko omówimy.
Policjanci opadli na krzesła i czekali z niecierpliwością. Tomek usiadł naprzeciw nich, a Janusz stał za nim, opierając się o parapet.
- Tutaj są twoje wyniki, Asiu - powiedział lekarz, kładąc przed sobą kartkę zapisaną literami i cyframi, które niewiele komisarzom mówiły. - Znaleźliśmy komórki nowotworowe - rzekł ostrożnie.
Sebastian poczuł, jak Aśka ściska mocno jego dłoń. Minęła pełna minuta, nim dotarło do niego, co usłyszał.
- Komórki nowotworowe... czy to znaczy...? - zawachał się i przełknął ślinę, zerkając na ukochaną. - Co to znaczy? - poprawił się.
- Tak jak już wcześniej mówiłem, guzek jest niewielki. Jest kilka metod walki z rakiem, wszystko zależy od wyników biopsji. W twoim przypadku... Janusz, może ty? - zaproponował Tomek, zerkając na współpracownika.
- Mamy do wyboru radioterapię, chemioterapię i zabieg chirurgiczny - odezwał się lekarz, sięgając po wyniki. - Oczywiście ostateczna decyzja zawsze należy do pacjentki, jednak musicie pamiętać, że raka nigdy nie leczy się tylko jedną metodą. Guzek mamy niewielki, więc najskuteczniejsza będzie operacja, a potem dołączenie chemioterapii.
Aśka wbiła paznokcie w dłoń Sebastiana, na której wciąż zaciskała palce. Operacja była ostatnią rzeczą, na którą mogłaby się zgodzić, nawet w tak skrajnym przypadku. Gdyby nie zdawała sobie sprawy, że Seba całą sytuację przeżywa tak samo, jeśli nie bardziej niż ona, od razu odmówiłaby lekarzom i wyszła z gabinetu.
- Biopsja cienkoigłowa niestety nie daje szczegółowych wyników, a w tym przypadku są one dokładna analiza zmienionych komórek jest niezwykle ważna. Zadecyduje o rodzaju zabiegu.
- Czasami jest tak - wtrącił Tomek, - że duży guz jest mało aktywny i nie ma dużych zdolności do tworzenia przerzutów. Wtedy wystarcza zabieg oszczędzający, nawet przy sporych rozmiarach zmiany. Ale bywa też na odwrót.
- Czy innymi słowy ten guzek, chociaż niewielki, może szybko dawać przerzuty, tak? - zapytała Aśka, puszczając wreszcie dłoń Sebastiana.
- Tak - przyznał Tomek. - Dlatego tak ważne są dokładne badania. Musimy zrobić biopsję gruboigłową. W ten sposób pobierzemy więcej materiału do badań i będziemy wiedzieć wszystko na temat rodzaju zmiany. Wtedy zadecydujemy, czy można zastosować zabieg oszczędzający, czy mastektomię i ewentualnie jaką.
- Kiedy możesz zrobić tą biopsję? - zapytał Sebastian, nie czekając na reakcję narzeczonej.
- Taki zabieg wykonuje się ze znieczuleniem miejscowym i wolałbym, żebyś po nim została jeden dzień w szpitalu - Tomek zwrócił się do Joasi. - Ale możemy zrobić już dziś.
- To świetnie... - zaczął Seba, ale tym razem nie dane mu było skończyć.
- Zaraz, moment - przerwała mu Aśka. - A może mnie zapytasz o zdanie?!
Mimowolnie podniosła głos. Oczywiście teoretycznie rzecz biorąc wiedziała, że Sebastian chciał jak najlepiej, a w dodatku miał rację, ale ta świadomość była ukryta bardzo głęboko pod emocjami, które właśnie brały nad nią górę.
- Nie będzie żadnej operacji! - krzyknęła, wstając. - Żadnej, rozumiesz?!
Wyszła z gabinetu szybkim krokiem, trzaskając głośno drzwiami. Sebastian patrzył za nią zdezorientowany. Dopiero po chwili odwrócił się do lekarzy, którzy nie wyglądali wcale na zaskoczonych.
- Przepraszam - zaczął ostrożnie, - ona...
- To normalne - stwierdził Tomek. - Większość kobiet tak reaguje. Daj jej czas.
- Dziękuję - mruknął, wstając.
Tomek uścisnął mu rękę i poklepał po plecach. Nie pierwszy raz widział taką scenę, ale trudno było nie współczuć przyjacielowi.
Sebastian opuścił gabinet w wyjątkowo podłym nastroju, uprzedzając lekarzy, że niedługo pojawi się ponownie z narzeczoną. Był pewny, że czeka na niego przy samochodzie, więc bardzo się zdziwił, kiedy jej tam nie zastał. Zadzwonił na jej komórkę, ale była wyłączona. Czekał na nią długo, szukał w szpitalu, ale bezskutecznie. W końcu pojechał do domu z nadzieją, że tam ją znajdzie.
- Nie było Aśki? - zwrócił się do Darii, ledwie przekroczył próg mieszkania.
- Nie... Myślałem, że jest z tobą - zdziwiła się.
- Była, ale... Nieważne, muszę ją znaleźć - powiedział i już chciał zamknąć za sobą drzwi, ale Daria go powstrzyła.
- Czekaj, ale co się stało?
- Wyniki wyszły złe - powiedział krótko. - Aśka wybiegła z gabinetu i od tej pory jej nie widziałem.
- Ale przecież już ciemno... Gdzie mogła pójść?
- Nie mam pojęcia. Miałem nadzieję, że będzie w domu.
- Pomogę ci jej szukać - zadecydowała dziewczyna, wstępując w adidasy i drugą ręką sięgając po kurtkę. - Idź po panią Stasię, niech posiedzi trochę z chłopakami.
- Nie trzeba, sam ją znajdę.
- Sebastian, ona może zrobić coś głupiego. Na pewno jest załamana i trzeba ją jak najszybciej znaleźć. Rozdzielimy się, to we dwójkę przeszukamy więcej miejsc - planowała. - No już, leć na górę, a ja powiem Krzyśkowi.
- Nie będziesz się włóczyć sama po ulicach... - zaczął Seba.
- Naprawdę chcesz marnować czas na głupie dyskusje? - zapytała sprytnie.
- Racja.
Dziesięć minut później byli już na dole. Sebastian rozejrzał się, jakby miał nadzieję, że zobaczy jakąś wskazówkę.
- Słuchaj, ty wsiadaj w samochód i przeszukaj jej ulubione miejsca. Ja w międzyczasie rozejrzę się po osiedlu - zarządziła Daria.
- Tylko uważaj na siebie i nie wyłączaj telefonu. I dzwoń w razie czego - zastrzegł, otwierając drzwiczki od samochodu.
- Spokojna głowa.
Daria odwróciła się na pięcie i zniknęła między blokami. Seba odprowadził ją wzrokiem, a potem wsiadł do auta, wyciągając telefon. Zadzwonił do Ani z nadzieją, że Aśka szukała pocieszenia w ramionach przyjaciółki. Niestety tam także jej nie było, ale dzieki temu Rafał przyłączył się do poszukiwań.
- Anka, zastanów się! - krzyknął w słuchawkę dwie godziny później. - Gdzie ona może być? Na pewno znasz jakieś miejsce!
- Seba, ja o niczym innym nie myślę - tłumaczyła. - Naprawdę już nic nie przychodzi mi do głowy.
- Cały czas ma wyłączony telefon...
- Spokojnie. Na pewno gdzieś się zaszyła i płacze. Uspokoi się trochę i oddzwoni do ciebie.
- Mówisz tak, jakbyś jej nie znała - zdenerwował się Seba. - Wiesz przecież do czego jest zdolna, jak ją emocje poniosą!
- Tylko bez nerwów - próbowała dalej Ania. - Zaraz na pewno wszystko się wyjaśni.
Niestety nim się obejrzeli, minęła dwudziesta trzecia. Anka wzięła Patrycję i pojechała do mieszkania Sebastiana, żeby zwolnić sąsiadkę i zająć się dziećmi. Poszukiwania trwały nadal. Daria przetrząsnęła całe osiedle i okolice, po czym zabrała się za pobliski park. Sebastian dzwonił do niej kilka razy i kazał jej natychmiast wracać do domu, ale dziewczyna nie miała zamiaru słuchać. Każde z nich bardzo martwiło się o Asię, która nadal nie dawała znaku życia.
- Ania?! - zawołała Daria od progu. - Jesteś?
- Ciii, dzieciaki śpią. - odparła półgłosem, wchodząc do przedpokoju. - Znaleźliście ją?
- Nie. Seba i Rafał szukają jej po knajpach i klubach... Ubzdurali sobie, że postanowiła się upić.
- Aśka? Mało prawdopodobne... Raz w życiu widziałam ją pijaną.
- No właśnie - westchnęła dziewczyna, wchodząc w butach do kuchni. - Ja wpadłam tylko się napić - dodała, sięgając po butelkę. - Szukałam na osiedlu i w parku, ale nigdzie jej nie ma... Nie masz żadnego pomysłu?
- Nie wiem już sama, naprawdę.
- A może pojechała do rodziców? - zasugerowała Daria. - Oni nie mieszkają w Krakowie, nie?
- Jej rodzice... Zaraz, oczywiście! - zawołała nagle Anka. - Daria, jesteś genialna! - Złapała za telefon i wybrała numer Sebastiana. - Cmentarz! - zawołała, ledwie odebrał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz