wtorek, 18 stycznia 2011

177.

Cały kolejny tydzień minął zaskakująco szybko. Odkąd Aśka postawiła sprawę jasno, obojgu im było łatwiej. Sebastian cieszył się, widząc, że dziewczynie wraca trzeźwość myślenia. Zachowywała się tak jak przed chorobą, ale nie udawała też na siłę, że wszystko jest w porządku. Chwilami powracał obezwładniający strach, ale wtedy kojąco działała bliskość ukochanego. Nie było już między nimi niewypowiedzianych pretensji, niedokończonych spraw, przez co czuli się dobrze w swoim towarzystwie.
- To twoja zasługa - stwierdził Sebastian w rozmowie z Anią. - Dzięki tobie Aśka zaczęła walczyć.
- Gdyby nie chciała, żadna siła by jej do tego nie zmusiła - odparła, wzdrygając się na wspomnienie ostatniej rozmowy z przyjaciółką. - A ja... cóż, może i przyniosło to jakieś efekty, ale jest mi wstyd na samą myśl o tym, co jej powiedziałam.
- Dlaczego? - zdziwił się Sebastian.
- Niepotrzebnie ją zaatakowałam. Aśka jest mądrą kobietą, ma prawo sama zdecydować o swoim losie.
Zauważyła pełen dezaprobaty wzrok Sebastiana, więc tylko wzruszyła ramionami. Nie mogło to jednak zmienić faktu, że jej myśli wciąż uciekały w tym samym kierunku.
Wieczór komisarze spędzali razem z dziećmi. Sebastian uczył Krzysia grać w szachy, a Aśka i Daria zabawiały Kubusia.
- To niesamowite - stwierdziła nastolatka, patrząc, jak Dolly delikatnie trąca nosem niemowlaka. - Nigdy bym nie przypuszczała, że będą się z nim obchodzić tak ostrożnie. Nie boisz się, że zrobią mu krzywdę?
- Sama widzisz - odparła Aśka, drapiąc psa za uchem. - Tylko Sisi jest niestety mało delikatna.
- Agnieszka jest w ciąży - wypaliła nagle Daria.
- Agnieszka? - zdziwiła się policjantka. Zaczęła przeszukiwać zasoby pamięci, ale nie mogła przypomnieć sobie nikogo o tym imieniu. - Co to za Agnieszka?
- Taka jedna... z mojej klasy.
Aśka zmierzyła nastolatkę uważnym spojrzeniem, zastanawiając się, do czego dąży. Zerknęła na Sebastiana, ale był całkowicie skupiony na szachownicy.
- Czy to ma coś wspólnego z Damianem? - zapytała w końcu, uśmiechając się mimowolnie.
Daria zaczerwieniła się i choć nie odpowiedziała od razu, Aśka już wiedziała, że trafiła w sedno. Zamyśliła się, przypominając sobie odległe szkolne czasy. Czy to dzisiejsza młodzież tak bardzo różni się od tej sprzed dwudziestu lat, czy może ona sama nigdy nie była "normalną" nastolatką? Ona nie zakochiwała się i nie odkochiwała kilka razy na tydzień. Całowała się po raz pierwszy już po dwudziestce, a seks? O tym to w ogóle nie myślała. Tymczasem miała wrażenie, że doświadczenia Darii w tej dziedzinie bardzo różnią się od jej własnych.
- Chciałam tylko powiedzieć - odparła w końcu nastolatka, - że bez sensu jest ta cała nagonka. To znaczy - dodała, widząc, że Aśka nie bardzo rozumie - wiesz, wszyscy gapią się na nią jak na dziwoląga, a przecież jest już dorosła. Więc co jest złego w tym, że zaszła w ciążę?
- A ty uważasz, że to odpowiedni wiek, żeby zostać matką?
- Czemu nie? Ja bym chciała mieć dziecko.
Aśka zakrztusiła się herbatą.
- Daria... - zaczęła drżącym głosem, ale dziewczyna jej przerwała.
- Spokojnie, nie mam zamiaru. Tak tylko mówię.
Kubuś zapłakał głośno, chcąc zwrócić na siebie uwagę matki. Aśka podała mu grzechotkę i przez chwilę uśmiechnęła się do niego, nie zapominając jednak o przerwanej rozmowie.
- No więc co z Damianem? - zapytała po chwili zdawkowym tonem. - Spotykasz się z nim?
- Można tak powiedzieć.
Po tej krótkiej odpowiedzi Aśka poznała, że nie dowie się nic więcej. Postanowiła więc odpuścić i na powrót skupiła się na synku.
Dochodziła już północ, kiedy komisarze wreszcie znaleźli się w łóżku. Dopiero wtedy rozdzwonił się telefon Sebastiana.
- Sms - mruknął. Przeczytał wiadomość i spojrzał z uwagą na Joasię. - To od Tomka - powiedział. - Mamy być w klinice jutro o ósmej, są już wyniki.
Na moment zapadła cisza. Musiała minąć pełna minuta, nim do Aśki dotarł sens tych słów. Intuicyjnie broniła się przed złymi wieściami, zamykając przed nimi umysł. W końcu pokiwała głową i położyła się. Sebastian zrobił to samo, gasząc świałto. Leżał bez ruchu, czekając, aż dziewczyna przytuli się do niego.
- Stary da ci wolne? - zapytała nagle.
- Nie ma innej opcji.
Podniosła się nieco na łokciu i spojrzała na mężczyznę, choć w ciemności widziała tylko zarys jego sylwetki.
- Jak byłam w szpitalu, Tomek nie mówił, kiedy miałaby odbyć się ta operacja - odezwała się cicho.
- Mówił tylko, że im szybciej tym lepiej.
Zbliżyła się do Sebastiana i pocałowała go namiętnie. W każdym jej ruchu czuł, że jest zdenerwowana, ale jeśli nawet miał to być jedynie sposób rozładowania stresu, nie miał zamiaru jej odmawiać. Miała na sobie już tylko bieliznę, kiedy chwilę uniesienia przerwał brzdęk tłuczonego szkła dobiegający z kuchni. Zerwali się gwałtownie. Aśka zarzuciła na siebie szlafrok, a Sebastian sięgnął po broń leżącą na szafce.
- Zostań tu - rzucił do narzeczonej.
Nie miał najmniejszej nadziei, że go posłucha, więc wcale się nie zdziwił, kiedy podążyła tuż za nim. W przedpokoju pojawił się zaspany Krzyś i nieco zaniepokojona Daria.
- Wracajcie do łóżek - mruknął poirytowany Sebastian.
Wszedł do kuchni, trzymając broń w pogotowiu i zapalił światło. Jego oczom ukazał się nniewielki, szary kamień i resztki szyby pokrywające podłogę. Aśka pierwsza podeszła do okna, przez które wpadało chłodne powietrze, ale choć wpatrzyła się intensywnie w ciemną ulicę, nie zauważyła nic nadzwyczajnego. Pochyliła się więc, żeby pozbierać kawałki szkła, ale Sebastian złapał ją za rękę.
- Zostaw, pokaleczysz się - powiedział, sięgając po miotłę.
Szybko sprzątnął szkło, a kamień włożył do woreczka foliowego, obiecując sobie solennie, że jak najszybciej odda go do analizy. Miał wielką ochotę zadzwonić do Kamila i zapytać go, gdzie się podziała ochrona, którą mieli rzekomo dostać, jednak czuł na sobie uważne spojrzenie Aśki, co pozwoliło mu trzymać nerwy na wodzy.
- Co się stało? - zapytała Daria, pojawiając się w drzwiach kuchni.
- Nic wielkiego, pewnie gówniarze urządzili sobie rozrywkę - odparł. Jutro zajmę się tą szybą, a teraz chodźmy już spać.
Niestety w praktyce okazało się to niełatwe. Oboje zbyt długo pracowali w policji, zbyt dużo widzieli, by ze spokojem twierdzić, że to rzeczywiście dziecięcy wybryk. Bez trudu połączyli to z głuchymi telefonami i nocną wizytą sprzed kilku tygodni. Udało im się zasnąć dopiero nad ranem, kiedy właściwie trzeba było już wstawać.
W szpitalu pojawili się punktualnie i od razu zostali zaproszeni do gabinetu Tomka. Był tam także znany im już Robert.
- Niestety nie mamy dla was dobrych wieści - rozpoczął lekarz bez zbędnych wstępów. - Guz wykazuje się dużą złośliwością, co znaczy, że wzrasta prawdopodobieństwo przerzutów. Najrozsądniejszym wyjściem w tej sytuacji będzie radykalna mastektomia.
- Radykalna? - podchwyciła natychmiast Aśka.
- Czyli usunięcie całego gruczołu piersiowego i węzłów chłonnych pachowych - wyjaśnił Robert. - Zabieg wykonywany oczywiście pod pełną narkozą, potem rehabilitacja. Mniej więcej dziesięć dni pobytu w klinice, do dwóch tygodni.
- Kiedy? - zapytał Sebastian, obejmując delikatnie ukochaną.
- Jak najszybciej. Dobrze by było poprzedzić operację dwudniowym pobytem w klinice. Musimy zrobić szczegółowe badania krwi i poobserwować cię trochę - Tomek zwrócił się do Joasi. - Jeśli chodzi o mnie, może być nawet dzisiaj - dodał.
- Nie, nie - zaprotestowała natychmiast Aśka.
- Kotku, na co chcesz czekać? - zapytał Sebastian, patrząc na nią z troską.
Nie odpowiedziała, bo i nie bardzo wiedziała co. Po prostu się bała i chciała to choć trochę od siebie odsunąć. W końcu, czując na sobie pełen napięcia i wyczekiwania wzrok Sebastiana, skinęła głową.
- Kto będzie mnie operować? - odezwała się po chwili namysłu. - Ty, Tomek?
- Nie, ja nie jestem onkologiem, Asiu - odparł lekarz łagodnie. - Poza tym jestem zaangażowany emocjonalnie. Rozmawiałem z kolegą z Mediolanu, jest jednym z najlepszych specjalistów na świecie. Obiecał przyjechać pojutrze. A ja, jeśli chcesz, mogę najwyżej asystować przy operacji.
Kiwnęła machinalnie głową, ale zaczynała się już wyłączać z rozmowy. Jak przez mgłę widziała salę, do której zaprowadził ich lekarz kilka minut później. Usiadła na łóżku pod oknem i zamyśliła się. Mężczyźni stali obok niej przez chwilę, aż w końcu odezwał się Sebastian.
- Kochanie, pojadę do domu i przywiozę ci rzeczy. Będę za dwie godziny, dobrze?
- W porządku - odparła.
Poczuła, jak całuje ją delikatnie w skroń, a potem położyła się w ubraniu na łóżku, zamknęła oczy i chwilę później już spała.
- Jakim cudem załatwiłeś tego specjalistę z Mediolanu? - zapytał Sebastian, schodząc razem z przyjacielem po schodach.
- Nie było cudu - odparł Tomek, wzruszając ramionami. - Mieliśmy razem praktyki w Londynie, można powiedzieć, że przez pewien czas się przyjaźniliśmy. Zgodził się przyjechać, bo był mi coś winien.
- Mam u ciebie olbrzymi dług...
- Daj spokój - mruknął lekarz. - Przed nami wiele pracy. W tym przypadku kwestie medyczne to nie wszystko. Myślałeś o jakimś psychologu dla niej?
- Wątpię, czy się zgodzi - westchnął Sebastian.
- Więc będziesz musiał sam sobie z tym poradzić.
- Aśka jest silna, wiele może wytrzymać - powiedział Seba z nieśmiałą dumą w głosie. - Teraz też da radę.
- Obyś miał rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz