środa, 9 marca 2011

202.

- Nie wiem, czy ten powrót na komendę to był taki dobry pomysł… - mruknęła Aśka.
- Chyba trzeba było jeszcze raz przesłuchać tę wnuczkę…
- O, jesteście - zawołała Kaśka, przebijając się przez tłum. Wepchnęła ich do kuchni i zamknęła drzwi. - Niezły sajgon, nie?
- Co tu się dzieje? - zapytał Seba, zdejmując kurtkę.
- Dziś rano ukazał się w gazecie wielki artykuł o tym seryjnym Romeo. No i oczywiście ci wszyscy ludzie twierdzą, że go widzieli… Anka i Rafał od rana ich przesłuchują, rzecz jasna bez rezultatu.
- Ile już było ofiar?
- Wczoraj znaleźli trzecią. Zasztyletowana jak tamte, znaleziona naga przy śmietniku.
- Nic nie mają?
- Niewiele - przyznała Kaśka. - Mieli podejrzanego, prokurator już nawet miał stawiać mu zarzuty, no ale znaleźli kolejną ofiarę, kiedy on siedział u nas.
- Rozumiem. To co, może pomożemy im z tymi ludźmi? - zaproponowała Aśka.
Sebastian zrobił minę zbitego psa, ale było już po fakcie. Dziewczyny wyszły z kuchni i nie pozostawało mu nic innego, jak podążyć za nimi.
Było już po dziewiętnastej, kiedy komisarzom wreszcie udało się przesłuchać ostatnią osobę. Zmęczeni i sfrustrowani siedzieli w milczeniu. Sebastian ziewał jak opętany, Rafał bawił się bezmyślnie długopisem, a dziewczyny co chwilę mierzyły się wzrokiem.
- Dzięki za pomoc - odezwała się wreszcie Anka. - Gdyby nie wy, nie skończylibyśmy tego dzisiaj.
- Nie ma sprawy.
Aśka uśmiechnęła się nieśmiało do przyjaciółki, która natychmiast odpowiedziała jej tym samym.
- Stary ma do was sprawę - zawołał Tomek, wchodząc do biura.
- Do nas? - zapytali jednocześnie Rafał i Seba, a dziewczyny zachichotały.
- Do Aśki i Sebastiana tak konkretnie - sprostował asystent. - Jest wściekły.
- To co, kto idzie? - zagaiła policjantka.
- Kamień, papier, nożyce? - zaproponował Seba z chytrym uśmieszkiem.
- I tak wyjdzie na twoje - westchnęła Aśka i wstała z rezygnacją wypisaną na twarzy. - Ale następnym razem ty idziesz, dlaczego to na mnie ma się wszystko skupiać?
- Też cię kocham - odparł mężczyzna, uśmiechając się szeroko.
Policjantka wyszła z biura, mamrocząc coś pod nosem. Rafał wyciągnął się w fotelu z miną świadczącą o tym, że ma zamiar zasnąć, a Seba oparł głowę na biurku i zamknął oczy.
- Miłych snów - mruknęła Anka z sarkazmem.
- Kochanie, należy nam się trochę odpoczynku…
- Dobra, dobra.
Chwilę później obaj drzemali nieświadomi awantury, której ofiarą stała się Aśka w gabinecie Starego. Wysłuchała ostrych słów bez komentarzy i z podniesioną głową wyszła z pokoju. Na kilka przekleństw pozwoliła sobie dopiero na korytarzu.
- Co chciał? - zagadnęła Kaśka, spotykając przyjaciółkę na schodach.
- Szczerze mówiąc to nie wiem… Chyba dawno na nikim się nie wyładował - mruknęła z ironicznym uśmiechem.
- O tego waszego pianistę mu chodziło? - zdziwiła się asystentka.
- Nie. Dowiedział się o naszym ślubie i stwierdził, że to na pewno będzie miało zły wpływ na naszą pracę.
- Jak to?
- No wiesz… Że będziemy się obściskiwać i tak dalej, zamiast prowadzić sprawy. W ogóle jakieś głupoty gadał.
- A ten ślub to tak wiele zmienia jego zdaniem? W końcu jesteście parą już tyle czasu…
- Widzisz - zaczęła Aśka z uśmiechem, - on twierdzi, że nic nie wiedział o naszym związku.
- Jak to? Przecież byłaś w ciąży i w ogóle… Sebastian brał urlop, żeby być z wami w szpitalu! No i nie chciał jechać do Irlandii, żeby cię nie zostawiać…
- Coś mu odbiło - skwitowała policjantka. - Zresztą, mniejsza o to.
Wróciła do biura w zaskakująco dobrym nastroju. Po rozmowie z Kaśką uświadomiła sobie, że zarzuty Starego nie mają dla niej żadnego znaczenia. Bez jednego przekleństwa opowiedziała przyjaciołom przebieg wizyty, a nawet śmiała się ze zdziwionej miny Sebastiana.
- Stary od zawsze miał jakieś dziwne napady - stwierdziła Anka. - A może się obraził, że nie dostał zaproszenia? - zażartowała.
- Tak, a pamiętasz, co wam powiedział, jak go zaprosiliście na swój ślub?
- Oj, tego nie da się zapomnieć.
Wszyscy się roześmiali. Aśka podeszła do Sebastiana i usiadła mu na kolanach.
- Nie boisz się, że nas Stary zobaczy? - zakpił policjant.
- Niech patrzy, ja tam się nie mam czego wstydzić.
Seba pocałował ją delikatnie, ale Aśka szybko się odsunęła, bo do biura weszli Ania i Maciek, a za nimi dreptała czwórka asystentów.
- Co jest grane? - zapytał Rafał, obserwując ich grobowe miny. - Tylko nie mówcie, że Romeo znowu zaatakował!
- Nie, spokojnie - odparł szybko Kamil.
- Więc? - ponagliła ich Aśka.
Policjanci rozsiedli się na krzesłach i biurkach i przez chwilę wszyscy milczeli. Aśka nieco zaniepokojona zeszła z kolan narzeczonego i usiadła na parapecie. Przeczuwała, że wizyta Anki i Maćka, którzy zwykle trzymali się z boku, nie wróży nic dobrego.
- Zamurowało was? - zapytał w końcu Seba.
- Od czterech miesięcy prowadzimy sprawę - zaczął w końcu Maciek rzeczowym tonem. - Znikają dziewczynki w wieku od dziewięciu do trzynastu lat, wszystkie ze środowisk patologicznych. W ciągu pół roku zaginęło dwanaście.
- Mów dalej - westchnęła Aśka, kiedy Maciek zrobił krótką pauzę.
- Mamy podejrzanego. Biznesmen, czterdzieści pięć lat, kawaler. Prawdopodobnie jest w to zamieszanych jeszcze kilka osób na wysokich stanowiskach. Problem w tym, że nie jesteśmy w stanie nic im udowodnić, a dzisiaj zaginęło kolejne dziecko. - Policjant położył na biurku zdjęcie szczupłej dziewczynki o kręconych, jasno rudych włosach. - Sylwia, trzynaście lat - wyjaśnił.
- No ale co? Handel? Burdele? - dopytywał Rafał.
- Najprawdopodobniej to pedofile, porywają dziewczynki na własny użytek - odparła Anka. - Ale nie znaleźliśmy żadnego ciała, więc jest szansa, że wszystkie dzieciaki żyją.
- Nie wiemy o nich za wiele - dodał Maciek, - ale wstępnie łączymy tę sprawę ze śmiercią trzech prostytutek. Zginęły także w ciągu ostatnich sześciu miesięcy.
- Ale jaki to ma związek? - zainteresowała się Aśka.
- Panowie gustują co prawda w dziewczynkach, ale z usług prostytutek także korzystają. Dwie z tych trzech zamordowanych były widziane przed śmiercią z facetami w garniakach. Wiecie, beemki, cygara i tak dalej.
- No dobra, a teraz do rzeczy - skwitowała Ania.
- Mamy plan - powiedział Maciek. - Chcemy zrobić prowokację. Wiecie, podstawić kogoś z naszych jako prostytutkę. Wtedy wiedzielibyśmy, co się dzieje w środku, mielibyśmy dowody, no i moglibyśmy uwolnić dziewczynki, o ile jeszcze żyją.
- Tylko dlaczego przychodzicie z tym do nas? - zapytał Seba rezolutnie.
Wszyscy, nawet Anka i Rafał, spojrzeli na Aśkę. Dziewczyna wywróciła teatralnie oczami.
- Słuchajcie, czy ja waszym zdaniem wyglądam na prostytutkę? - zagadnęła pół żartem pół serio. - Zawsze jak trzeba się przebrać za prostytutkę, ja muszę to robić. Nie bardzo wiem, jak mam to rozumieć…
- Chodzi o to, że oni gustują w blondynkach… - zaczął Kamil.
- A blond peruk nie produkują - zakpił Seba. - Aśka, dzisiaj farbniesz się na czarno i spokój będzie.
- Nikt nie będzie na ciebie naciskał - odezwała się po raz pierwszy Kaśka. - To bardzo niebezpieczne, musisz to sobie przemyśleć.
- No dobrze, a co konkretnie miałabym zrobić?
- Podstawą jest charakteryzacja - powiedziała Anka. - Oni lubią ostre dziewczyny, takie… doświadczone. Muszą zwrócić na ciebie uwagę.
- Jak już uda ci się tam wejść, miałabyś rozejrzeć się w środku, przede wszystkim poszukać dzieciaków. No ale istnieje ryzyko, że będą chcieli skorzystać… z twoich usług.
Sebastian skrzywił się, ale nie skomentował wypowiedzi Maćka.
- I pamiętaj, że prawdopodobnie zabili już trzy dziewczyny - dodał Bartek. - Wszystkie znaleziono brutalnie zgwałcone.
- Kiedy miałaby być ta prowokacja? - zapytała Aśka.
- Dajcie jej czas do namysłu - wtrącił się Seba.
- No wiecie, im szybciej tym lepiej - powiedziała Ania, zerkając na partnera.
Aśka czuła na sobie spojrzenia pozostałych. Wiedziała, że czekają na jej decyzję, choć wszyscy podkreślali, że nie będą jej do niczego namawiać. Sięgnęła po zdjęcie trzynastoletniej Sylwii. Przyglądała mu się przez moment, a potem podniosła wzrok i odezwała się spokojnie.
- Zgadzam się - oznajmiła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz