wtorek, 22 marca 2011

208.

Na tym zakończyły zakupy, bo obie były już zmęczone. Ania zabrała suknię do siebie, żeby nie psuć Sebastianowi niespodzianki. Joasia po powrocie do domu zastała narzeczonego w salonie. Obserwował raczkującego po dywanie Kubusia.
- Cześć chłopcy – przywitała się z uśmiechem.
Pocałowała Sebastiana w policzek i wzięła na ręce synka.
- Kupiłyście? – zapytał mężczyzna.
- Yhy. A wy co robiliście beze mnie?
- A my się świetnie bawiliśmy, prawda? – Seba zwrócił się do roześmianego malca. – A wiesz, że mieliśmy dziś na komendzie gościa?
- Gościa? – zainteresowała się natychmiast Asia.
- Pamiętasz Sylwię?
- Oczywiście.
- Uciekła z domu dziecka i przyszła dziś na komendę. Chciała rozmawiać z tobą.
- Ona mieszka w domu dziecka? Nie wiedziałam…
- Ja też nie. W każdym razie chłopcy ją odwieźli – westchnął Seba. – Poprawił synkowi sweterek i uśmiechnął się do niego.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś? Nie wiesz, co ode mnie chciała?
Sebastian uśmiechnął się pobłażliwie, co bardzo nie spodobało się Joasi.
- Kochanie, pomyśl przez chwilę. Co mogła od ciebie chcieć dziewczynka z domu dziecka? Prawdopodobnie byłaś pierwszą osobą, która okazała jej trochę uczucia.
Aśka przygryzła wargę. Kiedy Sebastian powiedział to na głos, natychmiast zrozumiała, jak naiwne było jej pytanie. W pierwszej chwili chciała oznajmić, że pojedzie do niej, zapyta, porozmawia, ale teraz nie była już tego taka pewna.
- To poważna sprawa – powiedział cicho Sebastian. – Lepiej więcej się z nią nie spotykaj.
Wiedziała, że mężczyzna ma rację. Znał ją aż za dobrze i nie trudno było się domyślić, jak taka znajomość może się skończyć.
- Kotku, już to przerabialiśmy – mruknął łagodnie Seba, widząc, że Joasia rozmyśla intensywnie.
- Nawet o tym nie pomyślałam – skłamała. – Dobra, czas go wykąpać – dodała, patrząc na Kubusia przysypiającego na jej kolanach.
Podczas kąpieli chłopca komisarze wciąż rozmyślali o trzynastoletniej Sylwii. Aśka cały czas miała przed oczami, jak dziewczynka przytula się do niej chwilę po prowokacji.
- Uważaj – upomniał ją Sebastian, ale było już za późno.
Olejek do kąpieli spadł ze zlewu trącony łokciem policjantki. Pochyliła się natychmiast, żeby go podnieść i wylała na siebie wodę z wanienki.
- Weź Kubusia – mruknęła do narzeczonego, - ja tu posprzątam.
Seba bez namysłu wykonał jej polecenie. Uśpił synka i włożył go do kołyski. Kiedy wrócił do sypialni, Joasia właśnie przebierała się w piżamę. Przez moment zastanawiał się, czy powinien podejmować temat Sylwii, bo nie miał wątpliwości, że to właśnie to jest powodem jej roztrzepania, jednak Aśka rozwiązała jego dylemat i odezwała się pierwsza.
- Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie? – zagadnęła z nieco tajemniczą miną.
- No, dawaj.
- Dlaczego posądziłeś mnie o zdradę? – zapytała dziewczyna, mrużąc oczy.
- Przepraszam, Asia, ja naprawdę… - zaczął z wyraźną skruchą.
- Ale ja nie mam pretensji – wpadła mu w słowo. – Chciałabym tylko wiedzieć, skąd ten pomysł.
- Anka mi powiedziała, że się z kimś spotykasz – wyznał w końcu niechętnie. – Ponoć widziała jak się z kimś całujesz, a potem wsiadasz do samochodu. Niby wiele razy spotykałaś się z nim, jak mnie nie było.
- Sebastian… - Aśka zawahała się przez moment. Mówiła o tym z wyraźnym trudem. – Przecież ja byłam chora, ledwie funkcjonowałam… Poza tym, wiesz przecież jak wyglądam.
- Przepraszam – powtórzył policjant bezradnie.
Dziewczyna westchnęła.
- Anka może mówić ci o mnie różne rzeczy – powiedziała po chwili namysłu, ale nie patrzyła Sebastianowi w oczy. – Miałyśmy małe spięcie, to dlatego.
- Spięcie? Nie zauważyłem, żeby coś było między wami nie tak.
- Bo zależało nam obu, żeby nastroje na komendzie się nie zmieniły. Ale najwyraźniej uznała, że cicha zemsta będzie w porządku.
Aśka powiesiła do szafy bluzkę i z niemałym trudem zgoniła z łóżka psy. Przez chwilę ignorowała Sisi, która uparcie szarpała zębami nogawkę jej spodni, ale w końcu nie wytrzymała i dała psu lekkiego klapsa. Sebastian natychmiast zrozumiał, że wbrew pozorom poruszony temat musiał ją zdenerwować.
- Powiesz mi, o co wam poszło? – zapytał ostrożnie.
- Wolałabym zmienić temat – odparła wymijająco i weszła pod kołdrę.
Seba krzątał się jeszcze przez chwilę po sypialni, obserwując jak psy ponownie zajmują miejsca na łóżku. Tylko Sisi siedziała pod ścianą zaskoczona i obrażona. Mężczyzna rzucił jej kostkę, którą jednak zignorowała. W końcu położył się do łóżka. Chciał przytulić Joasię, ale między nimi leżały psy, więc po chwili po prostu odwrócił się i zamknął oczy.
Następnego dnia Aśka pierwsza pojechała do pracy. Sebastian został w domu, bo miał zabrać Kubusia na szczepienie i dołączyć do partnerki dopiero po jedenastej. Kiedy policjantka weszła na komendę, od razu skierowała się do gabinetu Anki i Maćka. Dziesięć minut później podniesione głosy zwabiły tam Kamila i Bartka. Przez chwilę zaskoczeni obserwowali szarpiące się kobiety, które w emocjach zapomniały o pozorach. W końcu asystenci otrząsnęli się z szoku i rozdzielili koleżanki.
- Ej, ej, spokojnie – mruknął Bartek, który z trudem trzymał szarpiącą się Aśkę. – Uspokójcie się, bo jeszcze stary was usłyszy.
Dziewczyna wyrwała się ze złością i wyszła z biura, klnąc głośno. Bartek i Kamil spojrzeli na Ankę, ale ta tylko odwróciła się i z zaczęła z godnością pić kawę.
- Wszystko w porządku? – zagadnęła Kaśka, wchodząc kilka minut później do biura Joasi i Sebastiana. Nie otrzymała odpowiedzi, więc podeszła nieśmiało do koleżanki. – Asiu? Nic ci nie jest? – spróbowała ponownie.
- Zwykła szmata – warknęła policjantka ze złością. – Próbuje zniszczyć mój związek z Sebastianem.
- Nie przejmuj się…
Aśka zaklęła tylko pod nosem, ale nic nie powiedziała. Wciąż dygotała ze złości.
- O co wam poszło? – zapytała Kaśka ostrożnie.
- Nieważne.
- No dobrze, nie przeszkadzam ci.
Zostawiła przyjaciółkę sam na sam z myślami. Trochę trwało, nim dziewczyna zdołała się uspokoić, a wtedy wreszcie zabrała się za sprawę. Kiedy pół do dwunastej Sebastian wszedł do biura, stała pod oknem i rozmyślała.
- Jak Kubuś? – odezwała się na widok narzeczonego.
- Wszystko w porządku, dzielny chłopak – odparł Seba z uśmiechem.
- Po tatusiu – zakpiła Joasia.
- Dobrze, że nie wdał się w mamusię… Takie konfliktowe dziecko to nic fajnego.
Sebastian powiedział to żartobliwym tonem, ale Aśka natychmiast zrozumiała, że już ktoś zdążył mu donieść o jej kłótni z Anią. Przez chwilę milczała, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Cała komenda mówi tylko o tym – powiedział już poważniej. – Anka oznajmiła, że rzuciłaś się na nią bez powodu…
- Jeszcze niech się Staremu poskarży – warknęła policjantka.
- Niewykluczone, że to zrobi. Ciekawi mnie tylko, co jest aż takie ważne, że wdajesz się z nią w awantury.
- Próbuje nas skłócić – odparła Aśka przez zaciśnięte zęby. – Ma to po mnie spłynąć?
- A wiesz, dlaczego to robi?
- Wiem.
Mężczyzna spojrzał na narzeczoną z uwagą, ale nie wyglądała na chętną do zwierzeń, więc odpuścił.
- No a co z naszą sprawą?
- Byłam u Fidelczyka, siedzi właśnie w pokoju przesłuchań. Chłopcy pobrali od niego odciski i czekamy na wyniki.
- A dlaczego go zgarnęłaś?
- Wczoraj kazałam Kamilowi go obserwować, coś mnie tknęło. Dziś rano spotkał się z wnuczką ofiary, kłócili się o coś.
- Czyli wychodzi na to, że wymyślili to razem – skwitował policjant.
- Tak, tylko trochę brakuje nam dowodów – zauważyła Aśka. – No ale i tak nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na wyniki.
Rzuciła na biurko akta i chciała zmienić temat, ale do pomieszczenia wpadła Kaśka. Wyglądała na mocno poruszoną.
- Co jest? – zapytała Aśka, spodziewając się jak najgorszych wieści.
- Nie uwierzycie, co się stało – stwierdziła na wydechu. – Chłopcy zatrzymali syna Anki!
- Jak to? – zdziwił się Sebastian.
Aśka tylko wywróciła oczami, nie wykazując tym najmniejszego zainteresowania.
- Dilował pod szkołą. Znaleźli przy nim trzysta gram kokainy!
- Żartujesz! Ale może ktoś go wrabia…
- Nie ma mowy o pomyłce – powiedziała Kaśka, kręcąc głową. – Złapali go w momencie, kiedy sprzedawał działkę jakiemuś gówniarzowi.
- Mówiłam jej – wtrąciła się Asia, wzruszając ramionami. – Nie chciała mi wierzyć.
- To o to się pokłóciłyście? – zgadł Seba.
- Jakiś czas temu… - westchnęła. – Odbierałam Darię ze szkoły i wtedy go zobaczyłam. Miałam nawet to zgłosić, ale wiecie… nie chciałam robić Ance takiego świństwa. Wszystko jej powiedziałam, ostrzegłam, żeby coś z tym zrobiła, ale nie uwierzyła mi. Była wściekła, mówiła, że to sobie wymyśliłam, żeby ją oczernić i tak dalej.
- No to teraz ma czarno na białym – skwitowała Kaśka.
- Za sprzedanie narkotyków nieletniemu może dostać nawet piętnaście lat – zauważył Sebastian, patrząc na narzeczoną. – Mam nadzieję, że nie będziesz miała kłopotów z tego powodu.
- Nie sądzę, żeby komukolwiek powiedziała – mruknęła Joasia. – W ten sposób musiałaby się przyznać, że Piotrek dilował.
- Co racja to racja.
- Wiecie co… muszę coś załatwić – powiedziała nagle Aśka. – Wrócę za dwie godzinki, dobrze?
- Ale gdzie jedziesz? – zapytał Seba zaniepokojony.
- Potem ci wyjaśnię. Pa!
Wybiegła z biura, nim przyjaciele zdążyli się odezwać. Wymienili się tylko zdziwionymi spojrzeniami, ale nie komentowali.
Chwile bez narzeczonej Sebastian postanowił jak najlepiej wykorzystać. Znalazł Anię i oderwał ją od pracy, prosząc o rozmowę.
- No co tam? Kłopoty z Aśką? – zapytała, parząc kawę.
- Nie, wręcz przeciwnie.
- I chciałeś mi się pochwalić, że między wami jest ok – zakpiła policjantka.
- Wyobraź sobie, że poniekąd tak – odparł Sebastian niezrażony. Oparł się o szafkę obok koleżanki i skrzyżował ręce na piersiach. – Postanowiliśmy, że będziemy starać się o drugie dziecko – oznajmił z wyczuwalną w głosie dumą.
- No, no, gratuluje zawczasu – powiedziała Ania, uśmiechając się szeroko.
- Dzięki. Właściwie to ja mam do ciebie takie… techniczne pytanie.
- Techniczne mówisz… Już się boję.
- Myślisz, że to rozsądne? – zapytał, ignorując rozbawienie policjantki. – To znaczy wiesz… trochę się martwię, czy Aśka jest wystarczająco silna, żeby wytrzymać ciążę.
- Ciąża w normalnym przebiegu nie zagraża życiu kobiety, więc myślę, że nie ma co przesadzać… - mruknęła Ania, nie odwracając się nawet do rozmówcy. Wyglądała na nieco znudzoną, ale w rzeczywistości po prostu była przyzwyczajona do tego, że Sebastian lubił wyolbrzymiać pewne rzeczy. – Poza tym, skoro się zdecydowaliście…
- Pamiętasz, jak Aśka znosiła ciążę? – przerwał jej mężczyzna. – A od tamtej pory wiele się zmieniło, na gorsze.
- Niby tak, ale pamiętaj, że wtedy miała anemię. Poza tym doprowadziła się do kiepskiego stanu przez to wasze rozstanie.
- Może masz i rację.
- Ja zawsze mam rację – odparła, uśmiechając się. – Tylko wiesz, uzbrój się w cierpliwość. Po chemioterapii Aśka może mieć problemy z zajściem w ciążę.
- Tak, wiem, uprzedzała mnie. Zresztą, nawet jeśli się nie uda, to przecież nie jest koniec świata.
Ania postawiła przed przyjacielem kawę i uśmiechnęła się. Wyglądało na to, że związek jej przyjaciół bardzo dojrzał w ostatnim czasie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz