środa, 19 października 2011

3. Nie wierzcie bliźniaczkom

Przez cały dzień mieli dużo pracy, więc i nie było czasu na dyskusje. Dopiero wieczorem po udanej akcji odbicia wnuczki Starego, mieli wolną chwilę. Wracali do domu, próbując przebić się przez korki spowodowane dużym wypadkiem na jednej z głównych ulic miasta.
- Nie będę piła, nie musisz się martwić – powiedziała nagle Aśka, nie patrząc jednak na partnera.
- Wiem – odparł Sebastian, uśmiechając się do niej.
- Spotkałam wczoraj Janusza, to wszystko dlatego.
- Wiem – powtórzył policjant po chwili namysłu. – Był u mnie wieczorem.
- U ciebie? – zdziwiła się Aśka. – Ale po co?
- Chciał wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku.
- I co mu powiedziałeś?
- Prawdę.
Odwróciła się w stronę okna, zastanawiając się, co też Sebastian opowiedział jej byłemu mężowi. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że Janusz już wyjechał.
- Mam nadzieję, że więcej go nie zobaczę – powiedziała cicho.
Reszta drogi minęła im w milczeniu. Dopiero kiedy Sebastian zatrzymał samochód pod blokiem partnerki, kobieta odwróciła się do niego i odezwała cicho.
- Te wakacje… to aktualne? – zapytała.
- No jasne. A co, zmieniłaś zdanie? – uśmiechnął się mężczyzna.
- Pomyślałam, że w sumie fajnie byłoby trochę odpocząć.
- Może pójdziemy jutro do Starego, poprosimy o urlop? Akurat skończyliśmy sprawę, a pogoda jest super, także to chyba idealny moment.
- A gdzie w ogóle jedziemy?
- Nad jezioro. To co prawda kawałek drogi, ale warto. Jest domek, kawałek ładnej plaży, odludzie. Można odpocząć.
- Na tydzień?
- Albo dwa – dodał Sebastian, uśmiechając się. – Stary nie powinien robić problemów, dawno nie mieliśmy wolnego.
- No dobra… to pogadamy jutro. Na razie.
- Cześć.
Stary faktycznie nie miał nic przeciwko urlopowi komisarzy. Dał im dwa tygodnie wolnego, zaczynając od poniedziałku. Tym sposobem w niedzielę rano Sebastian zapakował do samochodu bagaże córek i swoje, powstrzymując się od złośliwych komentarzy na temat ich wielkości, przypiął do siedzenia Alayę i Ajaxa, a potem wszyscy razem ruszyli pod blok Joasi.
Wyszła z klatki w bluzce z długim rękawem i dżinsach, niosąc w rękach sporą torbę. Nastolatki obserwowały, jak Sebastian podchodzi do niej, bierze bagaż i mówi cos, śmiejąc się.
- Coś czuję, że to będzie ciężki temat – westchnęła Karolina.
- No nie ułatwia nam sprawy – przyznała Eliza, patrząc z niezadowoleniem na spodnie Aśki. – Mam nadzieję, że spakowała do tej torby coś więcej poza dżinsami i golfami.
- Oby chociaż pogoda była po naszej stronie.
- Mamy dwa tygodnie – powiedziała cicho Eliza. – Musi się udać.
- Jeśli ma się udać, musimy to naprawdę dobrze rozegrać – zauważyła Karolina, która podchodziła do całej sprawy dużo bardziej sceptycznie niż jej siostra. – Weź pod uwagę, że te nasze dzisiejsze plany są naprawdę grubymi nićmi szyte.
- E tam, ty zawsze wszystko widzisz w czarnych barwach.
- Cześć dziewczyny – przywitała się Aśka, wsiadając do samochodu.
Natychmiast odwróciła się, żeby pogłaskać psy. Sebastian wywrócił tylko oczami, ale nic nie powiedział.
Droga była długa i męcząca, a z każdą minutą zdawało się robić bardziej gorąco i duszno.
- Może cię zmienię? - zaproponowała Aśka po kilku godzinach.
- Przede wszystkim zróbmy postój. Dziewczyny co prawda śpią, ale ja z chęcią rozprostowałbym nogi i napił się kawy.
- Dobry pomysł.
Zatrzymali się na leśnym parkingu i obudzili dziewczyny. Nastolatki zmyły się jednak bardzo szybko, biorąc psy na spacer i mówiąc tylko komisarzom, że wrócą za piętnaście minut.
- Tylko się nie oddalajcie! – zawołał za nimi policjant.
Aśka usiadła na ławce, zakładając nogę na nogę. Wzięła od przyjaciela kubek z kawą i przez moment siedziała w milczeniu.
- Ale gorąco – westchnęła w końcu. – Zaczęła podwijać rękawy bluzki, ale nie mogło to wiele pomóc. – Wiesz co, zaczekaj tu, przebiorę się za samochodem, ok?
- Jasne.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Sebastian odwrócił się tyłem dla spokoju własnego sumienia, choć Aśka sama zadbała o to, by nie było nic widać. Po chwili wyszła zza auta w jasnej sukience przed kolano.
- No, no – zagwizdał Seba, uśmiechając się. – Kto by pomyślał… pani komisarz.
- Oj, dałbyś spokój – mruknęła, ale nie było w tym cienia złości. – Słuchaj, ja zaraz wrócę.
Zniknęła między drzewami, a chwilę później z lasu wyszły Karolina i Eliza z kompletnie ubłoconymi psami. Sebastian na ich widok uniósł brwi.
- No co? Był strumyk po drodze – wyjaśniła Eliza, szczerząc zęby.
- Tak, jasne.
- A gdzie Aśka?
- Poszła w krzaki. Pakujcie się do samochodu, zaraz jedziemy.
Po chwili Aśka wróciła z lasu. Na widok jej odkrytych pleców i nóg, nastolatki wymieniły się zadowolonymi spojrzeniami. Faktem pozostawało, że Sebastian zdawał się zupełnie nie zwracać uwagi na walory przyjaciółki, ale od czegoś trzeba było zacząć.
Na miejsce dojechali po południu. Ich oczom ukazał się śliczny jednopiętrowy domek z bali drewnianych. Stał na niewielkiej polance w środku lasu. Na sporym tarasie stał duży stół i ławki, a na podwórku prócz miejsca na ognisko była pokaźna, dwuosobowa huśtawka.
- Idziemy nad wodę? – zapytała Elizka, ledwie zdążyli wysiąść z samochodu.
- A nie chcecie się najpierw rozpakować? – zdziwił się Seba.
- Oj, zdążymy!
Komisarze byli co prawda zmęczeni i większą ochotę z pewnością mieli na prysznic niż spacer, ale ustąpili nastolatkom. Nad jezioro szło się przez las, najwyżej trzy minuty. Plaża okazała się duża, z łagodnym wejściem do jeziora. Dziewczyny pobiegły przodem i w krótkich spodenkach wskoczyły do wody. W ich ślady natychmiast poszły rozradowane psy.
- Wygląda na to, że wyjazd był strzałem w dziesiątkę – powiedziała Aśka z uśmiechem, zdejmując sandałki, bo weszli właśnie na piasek.
- Mam nadzieję, że nie tylko one będą zadowolone – odparł Seba.
- No wiesz, ja już w sumie nie pamiętam, co to znaczy mieć wakacje.
- Pracoholiczka – zakpił mężczyzna, pokazując partnerce język.
Kobieta zamyśliła się i nie odpowiedziała. Obserwowała dziewczyny szalejące z psami w jeziorze. Dawno nie czuła takiej beztroski. Prawdę mówiąc sama miała ochotę pobiec do wody i nie umiała określi, co właściwie trzyma ją w miejscu.
- Gówno mnie to obchodzi! – usłyszeli podniesiony głos Elizy.
Spojrzeli po sobie zaskoczeni. Dziewczyny najwyraźniej o coś się kłóciły.
- Wypchaj się! – odparowała Karolina i przebiegła obok komisarzy, kierując się w stronę domku.
- Ej, co jest? – zapytał Seba, podchodząc do Elizy.
- Nie twój interes – warknęła nastolatka i także pobiegła w kierunku lasu.
Aśka i Sebastian zostali na plaży sami. Nieco zaskoczeni wpatrywali się w miejsce, gdzie przed chwilą zniknęły dziewczyny. Jeszcze przed chwilą bawiły się wesoło, a teraz tak ostro się pokłóciły.
- Co ja się z nimi mam – westchnął Sebastian.
- Nie przejmuj się, pewnie zaraz im przejdzie.
- To co, idziemy się rozpakować?
Policjantka pokiwała głową i razem ruszyli do domku. Tam czekała na nich niespodzianka. Dziewczyny zabrały z samochodu swoje rzeczy i zamknęły się w oddzielnych pokojach. Aśka nie widziała w tym nic niepokojącego, bagatelizowała całą sprawę. Zupełnie nie rozumiała, czym Sebastian tak się poirytował. Dotarło to do niej dopiero po zwiedzeniu reszty domku.
Na górze były tylko dwie sypialnie zajęte przez nastolatki i łazienka, a na dole prócz saloniku, pokój z dwuosobowym łóżkiem. Odruchowo spojrzała na Sebastiana, który z kolei patrzył na nią przepraszająco.
- Nie przewidziałem, że dziewczyny zrobią taką scenę – zaczął. – To one miały tu spać, no a my na górze…
- Nie tłumacz się – mruknęła. – Nic mi się nie stanie, jak prześpię się na kanapie.
- No coś ty, nie ma mowy – zaprotestował natychmiast Sebastian. – Ja będę spał w salonie, a ty tutaj.
- Dobra, nie ma o czym mówić. Tak czy siak, rzeczy możemy tu rozpakować – podsumowała policjantka.
Tymczasem nastolatki podsłuchujące wszystko z saloniku spojrzały po sobie z dezaprobatą.
- Cholera, są strasznie oporni – westchnęła Eliza, wchodząc za siostrą na górę. – Nawet ojciec, myślałam, że chociaż z nim łatwo nam pójdzie.
- Może trochę przegięłyśmy? – zasugerowała Karolina. – No wiesz, w końcu ostatnio byliśmy tu z mamą…
- Myślisz, że tata nie chce spać z Aśką w tym łóżku ze względu na mamę?
- A bo ja wiem? Tak tylko głośno myślę.
- Może i masz rację. W końcu jak facet jest aż tak oporny na laski, musi być jakiś istotny powód – stwierdziła Lizka.
- A może Aśka po prostu mu się nie podoba?
- No coś ty, niemożliwe. Przecież sam powiedział, że jest atrakcyjna, nie? A poza tym, obiektywnie patrząc, nic jej nie brakuje.
- Słuchaj… a jeśli ojciec jest już w kimś zakochany?
Bliźniaczki przez moment patrzyły na siebie zaniepokojone. Taka wizja była dla nich co najmniej przerażająca.
- Nie ma takiej opcji – powiedziała Eliza stanowczo. – Nie pozwolę, żeby jakaś laska zastępowała nam mamę. Tym bardziej musimy się postarać. Nie zniosę obok ojca nikogo prócz Aśki.
Karolina tylko westchnęła i poszła do swojego pokoju. Musiały ten teatr pociągnąć przynajmniej do wieczora, jeśli chciały, żeby coś z tego wyszło.
Dzień zbliżał się powoli ku końcowi. W domku panowała niezbyt przyjemna atmosfera. Dziewczyny nie wychodziły ze swoich sypialni, wciąż udając, że są pokłócone. Komisarze z kolei po rozpakowaniu rzeczy wyszli z herbatą na taras. Sebastian przysiadł na ławce, a Aśka oparła się o barierkę i podziwiała zachód słońca.
- To śliczne miejsce – zagadnęła po chwili. – Na twoim miejscu przyjeżdżałabym tu częściej.
- Nie byliśmy tu odkąd Basia zachorowała – odparł Seba zamyślony. – Uwielbiała to miejsce. A po jej śmierci… - westchnął. – Zostało tu zbyt wiele wspomnień.
Joasia pokiwała głową. Dobrze go rozumiała i nawet podziwiała, że zechciał tu przyjechać. Upiła łyk herbaty, wciąż nie odrywając wzroku od purpurowego nieba. Sebastian tymczasem w milczeniu wspominał ostatnie wakacje, które spędził z żoną i córkami. Zaczął się zastanawiać, dlaczego właściwie wybrał to miejsce na wyjazd z partnerką, kiedy zerwał się mocniejszy wiatr, podwiewając jej sukienkę. Aśka natychmiast ją przytrzymała, ale Sebastian mimowolnie zerknął na jej nogi. Poczuł się fatalnie, zdając sobie sprawę, że po raz pierwszy od śmierci żony zaczyna dostrzegać inne kobiety. A właściwie kobietę.
- Pójdę spać – powiedziała Joasia, wyrywając go z zamyślenia. – A ta kanapa w salonie… - uśmiechnęła się nieco – jest chyba trochę za mała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz