poniedziałek, 24 października 2011

8. Nie wierzcie bliźniaczkom

Przesunęła rękawicą po parapecie, a do Joasi dobiegł charakterystyczny, nieprzyjemny dźwięk, a zaraz potem odgłos łamanych gałęzi.
- Sebastian – szepnęła lekko drżącym głosem. – Seba…
Nastolatki wymieniły się spojrzeniami i nasłuchiwały dalej, jednak ich ojciec wykazał się swoim słynnym już kamiennym snem.
- No… - jęknęła błagalnie Eliza. – Budź się człowieku!
Aśka wzięła głębszy oddech, a Karolina złamała jeszcze kilka gałęzi i rzuciła szyszkę, żeby podtrzymać napiętą atmosferę.
- Sebastian, śpisz? – zapytała policjantka nieco głośniej, chcąc wreszcie zwrócić na siebie uwagę partnera.
- Mmm… - mruknął mężczyzna.
- Seba no…
- Mmm? – powtórzył z trochę większym zainteresowaniem.
- Ktoś naprawdę tu jest – szepnęła.
- Aśka, co ty bredzisz? – zapytał Seba zaspany.
- No ktoś chodzi za oknem…
- Mhm – mruknął w poduszkę.
- Seba, ja nie żartuję – powiedziała policjantka, a w jej głosie dało się wyczuć nutkę strachu.
- Chodź – odparł nadal nie do końca obudzony.
Objął przyjaciółkę ramieniem i przysunął do siebie. W pierwszym odruchu chciała go odepchnąć, ale szybko zmieniła zdanie. Doszła do wniosku, że Sebastian i tak nie do końca wie co robi, bo właściwie cały czas śpi, w związku z czym nie ma sensu unosić się honorem. Jeszcze przez moment leżała spięta, ale w końcu rozluźniła się i ostrożnie przysunęła jeszcze bliżej partnera. Seba przytulił ją przez sen i zachrapał, a ona już uspokojona nawet nie zauważyła, że niezidentyfikowane dźwięki za oknem nagle ucichły.
- Mówiłam ci, że to genialny plan – powiedziała Eliza, zdejmując w sypialni kalosze.
- Aż nie chce mi się wierzyć – odparła zadowolona Karolina. – Musiała się nieźle wystraszyć.
- Ano. Ja bym na jej miejscu tam zeszła…
- Ty się lepiej ciesz, że do tego nie doszło.
- Oj, nie kracz. Posprzątajmy to lepiej, bo chyba nie muszę mówić, co się stanie, jeśli Aśka to rano zobaczy.
Karolina tylko westchnęła, bo w pokoju utworzyła się spora błotna kałuża.
Następnego ranka bliźniaczki wstały o nieprzyzwoicie wczesnej porze i w piżamach zwlokły się na dół, a wszystko po to, by sprawdzić, jak komisarzom minęła noc. Cicho otworzyły drzwi do ich sypialni i zaniemówiły. Joasia i Sebastian leżeli pod jedną kołdrą, mocno do siebie przytuleni. Dziewczyny wymieniły się zachwyconymi spojrzeniami i na palcach opuściły pokój.
- Ale numer – powiedziała Karolina, wyjmując z lodówki mleko. – Jednak muszą coś do siebie czuć!
- Zgadza się – poparła ją Eliza. – Inaczej nie leżeliby w takiej pozycji. I pomyśleć, że wystarczyła delikatna zachęta…
- Delikatna? – powtórzyła Karola, unosząc brwi.
- Oj tam. Powiem ci, że ten sukces mnie zmotywował. Mam głowę pełną pomysłów.
- Nie sądzisz, że powinnyśmy już dać spokój?
- Teraz? Chyba żartujesz! – zaperzyła się Lizka.
- Tyle już zyskałyśmy… niech dalej sami sobie radzą.
- Nie zmarnuję takiej szansy, nie ma mowy – powiedziała Eliza stanowczo. – Musimy doprowadzić sprawę do końca.
Wielkie było zdumienie Joasi, kiedy po przebudzeniu stwierdziła, że leży w objęciach Sebastiana. W pierwszej chwili zupełnie nie miała pojęcia jak się zachować. Po krótkim namyśle postanowiła wycofać się, nie budząc Sebastiana. Miała nadzieję, że kiedy wstanie, nie będzie niczego pamiętał. Ledwie jednak się poruszyła, Seba otworzył oczy. Zdawał się być tak samo zaskoczony jak ona.
Przez dłuższą chwilę leżeli w milczeniu, mierząc się spojrzeniami. W końcu Joasia odsunęła się, siadając na łóżku. Chciała nawet zacząć się tłumaczyć, ale poczuła, że Sebastian bierze ją delikatnie za rękę.
- Co robisz? – zapytała, obserwując, jak zbliża się do niej.
- Zaskakująco dobrze mi się dzisiaj spało – odparł Seba, patrząc jej w oczy.
- Nie tylko tobie.
Przymknęła oczy i pocałowała partnera. Całkiem odpłynęła od rzeczywistości. Gdzieś w podświadomości czuła, że Sebastian rozpina jej piżamę, ale zdawało się to do niej nie docierać. Już od bardzo dawna nie było jej tak dobrze. Jednak czar szybko prysł. Seba odepchnął Joasią delikatnie i wstał. Kobieta klęczała na łóżku, wpatrując się w partnera z mieszaniną zażenowania i żalu.
- Przepraszam – powiedział cicho. – Nie mogę. Nie tak, nie tutaj.
Wyszedł z sypialni, zostawiając Joasię z nieco zaskoczonym wyrazem twarzy. Kobieta jeszcze przez dłuższą chwilę trwała w takiej pozycji, a potem spojrzała przeciągle na zdjęcie Basi stojące na szafce i wstała. W tym momencie czuła się jak dziwka.
Śniadanie mijało komisarzom w milczeniu, choć nic w ich zachowaniu nie wskazywało, by mieli do siebie jakieś pretensje. Bliźniaczki także się nie odzywały, w ciszy czesząc psy. Sebastian włączył radio, chcąc jakoś umilić poranek.
- Kolejna ofiara seryjnego gwałciciela – zabrzmiał donośny głos w wiadomościach. – W Pszczynce znaleziono zgwałconą dwudziestoletnią kobietę. Rodzina twierdzi, że nie wróciła do domu z dyskoteki. Do zdarzenia doszło najprawdopodobniej w późnych godzinach nocnych. Co jeszcze musi się stać, by policjanci zaczęli działać?
Nastolatki wymieniły się ukradkiem spojrzeniami, ale nic nie powiedziały. Aśka z kolei wbiła wzrok w kawę i udawała, że w ogóle nie dosłyszała informacji.
- To dobrych trzydzieści kilometrów stąd – odezwał się Seba. – Widzicie, dziewczyny? Nikogo tu w nocy nie było.
Aśka zaczerwieniła się, jednak nadal milczała. Karolina z trudem powstrzymała śmiech.
- I tak bym tam nie zasnęła – powiedziała Eliza, chcąc się upewnić, że i tej nocy komisarze zasną w jednym łóżku.
Sebastian aż podskoczył, bo Joasia nieco zbyt głośno odłożyła łyżkę do miski i wstała. Zanim ktoś zdążył ją powstrzymać, zniknęła na górze. Seba zmarszczył czoło i zmierzył córki uważnym spojrzeniem.
- No co tak patrzysz? – zapytała Lizka niewinnym tonem. – Lepiej sprawdź, czy wszystko w porządku.
Mężczyzna wyraźnie miał ochotę wdać się w dyskusję z nastolatkami, ale w duchu przyznał rację Elizce. Wstał od stołu i powoli ruszył na górę, zastanawiając się, co właściwie chce Joasi powiedzieć.
- Wszystko ok? – zapytał, pukając do drzwi łazienki.
- Tak.
Westchnął.
- Mogę wejść? – spróbował ponownie.
Joasia zgodziła się dopiero po dłuższej chwili ciszy. Kiedy Sebastian otworzył drzwi łazienki, siedziała na brzegu wanny, ale wbrew jego przypuszczeniom nie płakała.
- Nic ci nie jest? – zapytał nieco zdezorientowany.
- Przecież powiedziałam, że ok.
Sebastian podszedł do partnerki i usiadł obok, rozważając, czy i jak powinien ją przeprosić.
- Słuchaj – zaczął w końcu, - jeśli chodzi o to rano…
- Teraz jest rano – westchnęła kobieta.
- Wiesz, o czym mówię…
- Nieważne – mruknęła Joasia. – Poniosło nas, tyle.
- Ale chodzi mi o to, że to nie jest tak, że nie chciałem… - mówił, próbując nieskładnie wyjaśnić jej całą sprawę.
- Nie musisz się tłumaczyć – odparła, a w jej głosie nie było żalu. – Przecież to jakaś paranoja. Dałam się ponieść emocjom, ale wcale nie chciałam, żeby do czegoś doszło.
- Nie chciałaś? – zdziwił się Seba.
- Nie – powiedziała Aśka stanowczo. – W ogóle… nie psujmy sobie wakacji. Chodźmy na plażę.
Jej zachowanie mocno Sebastiana dotknęło, ale też przypomniało, że zawsze byli po prostu przyjaciółmi. Trochę się bał, że dalsza dyskusja wywoła awanturę, więc wolał przytaknąć i odpuścić.
- Zachowują się dokładnie jak pierwszego dnia – zauważyła Karolina na plaży.
Siedziały razem z siostrą na słońcu, podczas gdy komisarze grali w wodzie w piłkę. Faktycznie nic w ich zachowaniu nie wskazywało, by cokolwiek się zmieniło.
- Po prostu dobrze się maskują – odparła Eliza, smarując się olejkiem.
- Nie jesteś trochę zbyt optymistycznie do tego nastawiona?
- Co innego mówiłaś rano.
- Nic nie powiedziałam – przypomniała Karola.
- Bo zaniemówiłaś z wrażenia.
Eliza nałożyła okulary przeciwsłoneczne i opadła na brzuch, odsłaniając do opalania plecy.
- Dobra, przyznaję, byłam pozytywnie zaskoczona – mruknęła Karolina, siadając po turecku, – ale spójrzmy na sprawę realnie. Najpierw pierwsza wspólna noc: nic, później prawie wspólna kąpiel: znowu nic. Wczoraj kolejna wspólna noc, nawet pod jedną kołdrą i uwaga… - zawiesiła teatralnie głos – tadam! Znowu nic. Nie daje ci to do myślenia?
- A skąd założenie, że nic? – zapytała spokojnie Eliza, nie podnosząc głowy.
- No nie wiem… może stąd, że właśnie grają sobie spokojnie w piłkę, a ojciec całkowicie ignoruje fakt, że Aśka ma na sobie delikatnie mówiąc skąpy strój? Co zresztą też jest twoją zasługą, bo sama pewnie kąpałaby się w dżinsach.
- Nie zrzędź, zrelaksuj się.
- Lizka…
- Słuchaj – westchnęła w końcu Eliza, podnosząc się na łokciach i zerkając na siostrę znad okularów, - nie zauważyłaś, jak Aśka zareagowała na samo wspomnienie o spaniu razem? Nie sądzisz, geniuszu, że to o czymś świadczy?
- Fantazjujesz.
- A ty narzekasz zupełnie bez powodu. Nie wiem, czego się spodziewałaś… Chciałaś, żeby w kilka dni zostali małżeństwem? Wystarczy, jeśli przez te dwa tygodnie sprawimy, żeby zauważyli siebie nawzajem. Bo na razie są jak dzieci we mgle.
- On nie chce, ona nie chce, ale my chcemy – podsumowała Karolina. – To twoja dewiza, nie?
Eliza tylko pokręciła głową i wróciła do opalania, rezygnując z dalszej dyskusji.
Do samego wieczora dziewczyny patrzyły na siebie wilkiem, czego nie omieszkał skomentować Sebastian. Nie zdołał jednak się niczego dowiedzieć, bo obie nabrały wody w usta. Zresztą, nawet gdyby chciały, nie bardzo miałyby możliwość, żeby wyjaśnić ojcu swoje nieporozumienia.
- Może zagramy w karty? – zaproponowała Eliza, kiedy późnym wieczorem siedzieli we czwórkę w salonie.
Każde zajmowało się czym innym, co nie pasowało ani do wspólnego wyjazdu, ani do planu bliźniaczek.
- W co? – zapytała niemal natychmiast Karolina.
Była trochę zła na siebie za poranną dyskusję z siostrą. Po fakcie doszła do wniosku, że powinna bardziej popierać jej działania.
- Może pokera? Tatku? – dodała Lizka przymilnym tonem. – Asiula?
- Możemy grać – odparła policjantka, odkładając gazetę. – Co ty na to, Seba?
- Nie wiesz, na co się decydujesz – mruknął Seba. – W tej rodzinie talent do pokera jest dziedziczny.
- Chętnie to sprawdzę – odparowała natychmiast.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz