czwartek, 20 października 2011

4. Nie wierzcie bliźniaczkom

Sebastian spojrzał na nią zaskoczony, ale już zniknęła w domku. Kiedy pół godziny później wszedł do sypialni, składała właśnie swoje ubrania. Zaczerwieniła się trochę, bo miała na sobie tylko podkoszulek sięgający połowy uda. Uśmiechnęła się, chcąc pokryć zakłopotanie.
- To co, nie wygonisz mnie z łóżka? – zapytał Seba niewinnym tonem.
- Zobaczymy, jak się będziesz zachowywał – odparła pół żartem, pół serio.
- No to ja idę wziąć prysznic.
Wrócił po kilkunastu minutach. W sypialni paliła się tylko lampka nocna, a Aśka leżała już w łóżku. Seba zamknął drzwi, co natychmiast wykorzystały dziewczyny, które tylko czekały na swoją szansę. Podkradły się jak najbliżej i nasłuchiwały. Zawiodły się jednak, bo padło już tylko krótkie „dobranoc” i komisarze zgasili światło.
Następnego ranka Aśka oczywiście zerwała się pierwsza. Sebastian chrapał w niebogłosy, więc tylko zarzuciła na ramiona szlafrok i wymknęła się z sypialni, chichocząc pod nosem. Zdążyła się umyć, ubrać i zrobić śniadanie, nim do kuchni zeszły dziewczyny.
- Czyżby zapanowała zgoda? – zapytała rozbawiona.
Nastolatki spojrzały na nią zaskoczone. Zupełnie nie spodziewały się jej obecności o tak wczesnej porze. Poprzedniego wieczoru ustaliły, że jeszcze przez kilka dni będą udawać, ale w takiej sytuacji musiały obrócić wszystko w żart.
- Powiedzmy – odparła Karolina.
- No to przygotowujcie się do przeprowadzki – powiedziała policjantka. – Śpicie na dole.
- Ojej, to będziemy się teraz przenosić? Jest dobrze tak jak jest… - zaczęła Eliza. Aśka rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie, ale dziewczyna kompletnie to zignorowała. – No co? Tata za głośno chrapie?
- Otóż to.
Postawiła przed nastolatkami talerz z kanapkami i kakao, po czym wyszła z domku, zabierając ze sobą psy.
- No to spieprzyłyśmy sprawę – westchnęła Karolina, biorąc do ręki pomidora. – Że też ona musi tak wcześnie wstawać…
- Przynajmniej ubrała się jak człowiek – odparła Eliza niezrażona. – Chodź, obudzimy tatę.
Kiedy Sebastian niechętnie zwlókł się z łóżka i poszedł do łazienki, dziewczyny zabrały się za wykonywanie kolejnego punktu swojego planu. Karolina stanęła na czatach, podczas gdy Eliza otworzyła szafę i zaczęła przeszukiwać rzeczy Aśki.
- Nie sądzisz, że przeginamy?
- Ależ skąd. To wszystko dla dobra sprawy. Poza tym… przecież nie kradniemy. Dostanie wszystko z powrotem jak wrócimy.
Karolina tylko westchnęła, bo jej siostra już znalazła kostium kąpielowy Aśki.
- Tak myślałam – westchnęła. – Ten będzie lepszy.
Wyjęła skromny jednoczęściowy i na jego miejsce włożyła dość skąpe bikini, które kilka dni przed wyjazdem zabrała z szafy Aśki. Reszty rzeczy postanowiła nie ruszać, żeby policjantka nie nabrała podejrzeń.
- Myślisz, że nie wyczuje podstępu? – zapytała Karolina, kiedy wróciły do kuchni, żeby skończyć śniadanie. – Na pewno pamięta, który spakowała…
- E tam, pomyśli, że się pomyliła i włożyła ten przez przypadek. Poza tym, przecież nie będzie podejrzewać nas.
Pół godziny później Aśka wróciła do domku. Wspólnie postanowili, że pójdą na plażę. Rozeszli się pokojach, żeby się przebrać i wziąć jakieś drobiazgi. Kiedy Aśka zajrzała do szafy, nieco się zdziwiła. Raczej nie miała w zwyczaju chodzenia w takich strojach, jaki znalazła wśród swoich rzeczy. Westchnęła tylko, przeklinając się w duchu za chaotyczne pakowanie. Postanowiła nie robić z tego problemu, przebrała się szybko w bikini, a na wierzch narzuciła pasującą kolorem, białą sukienkę.
Na plaży nastolatki od razu pobiegły do wody. Komisarze zostali na piasku, rozkładając powoli parasol i ręczniki. Kiedy Joasia zdjęła sukienkę, Sebastian mimowolnie zatrzymał na niej wzrok. Kobieta natychmiast to zauważyła i poczuła się trochę niezręcznie.
- Idziemy do wody? – zaproponował policjant.
Aśka tylko się uśmiechnęła.
Na beztroskiej zabawie zszedł im niemal cały dzień. Eliza i Karolina z zadowoleniem przyglądały się ojcu, który wyraźnie odmłodniał. Pływał, biegał za piłką i ochlapywał je wodą, śmiejąc się przy tym bez ustanku.
- Nawet jeśli się nie uda, i tak było warto – oświadczyła Karolina, po raz kolejny rzucając Ajaxowi piłkę.
- Nie uda się? – zakpiła Elizka. – To spójrz.
Wskazała podbródkiem na ojca, który właśnie skradał się w stronę opalającej się Aśki. Kobieta leżała na piasku z zamkniętymi oczami zupełnie nieświadoma, że stała się obiektem ich zainteresowania. Kiedy Sebastian był już tuż obok niej, złapał ją mocno w pasie i pobiegł w kierunku jeziora. Darła się w niebogłosy, próbując wyrwać, ale po chwili ku ogólnej radości wylądowała w wodzie. Dziewczyny wybuchnęły głośnym śmiechem. Aśka nie pozostała przyjacielowi dłużna. Pociągnęła go za nogę, by cały zanurzył się w wodzie i natychmiast zaczęła uciekać.
- Jak dzieci – westchnęła Karolina z uśmiechem. – Gdyby tylko nie ten dystans Aśki…
- Wiesz co… dzisiaj w tym domku na początku drogi robią imprezę – odparła Eliza z namysłem. – Może się wkręcimy?
- Znudził cię odpoczynek na łonie natury czy to część twojego genialnego planu?
- To drugie – przyznała dziewczyna. – Może Aśka trochę się rozluźni, jak zostaną sami.
- Ciekawe tylko jak przekonasz ojca, żeby nas puścił… Wiesz, alkohol, dragi, tabletki gwałtu, już o chłopakach nie wspominając – ironizowała Karolina.
- Spokojna głowa.
Do domku wrócili późnym popołudniem. Aśka próbowała stworzyć prowizoryczny obiad, a w międzyczasie zagoniła Sebastiana do przeniesienia na górę ich rzeczy. Nastolatki obserwowały to z dezaprobatą, ale nie chciały za bardzo na nich naciskać w obawie, że Aśka czegoś się domyśli.
- Wieczorem zrobimy grilla – westchnął Seba, opadając na kanapę. – Skoczę do sklepu i kupię jakieś kiełbaski czy coś.
- O, to podrzucisz nas do Maćka – wtrąciła szybko Eliza, wykorzystując okazję. Zauważyła pytające spojrzenie ojca. – No tu na początku drogi – wyjaśniła. – Jest dziś impreza.
- Nie ma mowy – powiedział natychmiast Sebastian.
- A to dlaczego?
- Mam wymieniać?
- Seba, chodź na chwilę – przerwała im Aśka. – Potrzebuję twojej pomocy.
- Teraz?
- Tak, teraz.
Poprowadziła go do łazienki. Tam zamknęła drzwi, odwróciła się do niego i zmierzyła spojrzeniem pełnym dezaprobaty.
- Może powinieneś trochę wyluzować? – zasugerowała.
- To moje córki…
- Słuchaj, ja wiem, że naoglądałeś się w pracy różnych rzeczy, ale nie możesz przez to burzyć im życia towarzyskiego. Wiesz, gdzie będą i z kim, a w razie czego możesz tam przecież podjechać.
Sebastian spojrzał na nią z niechęcią i wyszedł z łazienki bez słowa. Kiedy Aśka go dogoniła, zdążyła akurat usłyszeć, jak pozwala córkom wyjść na imprezę. Uśmiechnęła się do nich znacząco i wróciła do obiadu.
Godzinę później komisarze siedzieli na kanapie, rozwiązując krzyżówki. Sebastian zerkał spode łba na córki, które wychodziły właśnie z pokoju.
- Nie przesadziłyście? – burknął, patrząc na ich krótkie spódniczki.
- Jedziemy?
Kiwnął głową i wstał. Kiedy wychodzili, Eliza rzuciła tylko w kierunku Aśki „bawcie się dobrze” i puściła jej oczko. Policjantka uśmiechnęła się, ale ledwie zamknęły się za nimi drzwi, rzuciła na stół gazetę z krzyżówkami i westchnęła głośno.
Było miło, nawet bardzo i nie mogła temu zaprzeczyć. A jednak czuła się jakoś obco i niepewnie. Nie umiała ocenić, co wpływa na nią w ten sposób, ale chwilami po prostu tęskniła za swoim pustym mieszkaniem, gdzie mogła spędzić czas z dala od ludzkich spojrzeń.
Nawet nie zauważyła, kiedy przysnęła. Obudziła się, czując, jak ktoś przykrywa ją kocem.
- Już wróciłeś? – mruknęła niewyraźnie, rozpoznając w półmroku sylwetkę Sebastiana.
- Chyba dopiero – odparł rozbawiony. – Śpij, jak chcesz. Przyniosę ci poduszkę.
- Nie trzeba.
Podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała po pomieszczeniu, próbując się rozbudzić. Seba opadł na fotel i przeciągnął się.
- Dlaczego jest tak ciemno? – zapytała w końcu Joasia, zerkając na zegarek. – Jeszcze wcześnie.
- Zdaje się, że będzie burza – odparł Seba. – No ale skoro nie zamierzasz spać, może przejdziemy się na spacer?
- Czemu nie.
Komisarze ruszyli brzegiem jeziora, obserwując zbliżające się burzowe chmury. Wiatr wiał coraz silniejszy, wywołując na wodzie fale. Rozmowa jakoś się nie kleiła. Sebastian zamyślony obserwował niespokojną taflę jeziora, a Joasia po prostu wsłuchiwała się w dalekie grzmoty.
- Nie żałujesz, że mnie tu zabrałeś? – zapytała nagle, podnosząc wzrok.
- Skąd ci to przyszło do głowy? – zdziwił się szczerze Seba.
Kobieta wzruszyła ramionami.
- Mam wrażenie, że to takie wasze miejsce. Rodzinne. Czuję się tu jak intruz.
- Chodzi ci o Basię, prawda?
Westchnęła.
- Basia nie żyje i nic tego nie zmieni – powiedział Sebastian zamyślony. – Nie mogę do końca życie unikać miejsc i sytuacji, które mi ją przypominają.
- Wracajmy, zaczyna padać – mruknęła Aśka, kierując się w stronę lasu.
Nim dotarli do domku, zdążyli kompletnie przemoknąć. Deszcz zdawał się pozytywnie wpłynąć na ich nastroje, jakby w jakiś cudowny sposób zmył niedomówienia i wątpliwości. Roześmiani skierowali się na górę, żeby jak najszybciej pozbyć się mokrych ubrań.
Na schodach Joasia poślizgnęła się, a Sebastian, próbując ją przytrzymać, także stracił równowagę. Oboje wylądowali na ziemi, zjeżdżając z kilku ostatnich stopni. Kiedy wśród kolejnych wybuchów śmiechu próbowali się pozbierać, znaleźli się bardzo blisko siebie. Sebastian pochylił się, pokonując ostatnie centymetry dzielące ich usta i pocałował przyjaciółkę namiętnie. Aśka nie zaprotestowała ani przez moment. Oddawała pocałunki, całkowicie ignorując fakt, że schody wbijają się jej w plecy. Czuła, że dłonie Sebastiana błądzą gdzieś po jej udach, ale żadna logiczna myśl nie była w stanie przedrzeć się do jej świadomości. Dopiero głośny grzmot uderzający gdzieś nieopodal przywołał ich do porządku.
Joasia odsunęła się na tyle, na ile pozwalała jej dość niewygodna pozycja i nerwowo przygryzła wargę. Sebastian także nieco się wycofał, siadając na piętach. Przez chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu, a potem kobieta powoli wstała i poszła na górę.
Eliza i Karolina wróciły z imprezy parę minut po północy. Wcale nie zdziwił ich fakt, że Sebastian siedzi w salonie i, rozwiązując krzyżówki, czeka na ich powrót. Bardziej zaskakujące i irytujące było to, że poświęcał się tej czynności zupełnie sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz