sobota, 22 października 2011

6. Nie wierzcie bliźniaczkom

Zagryzając dolną wargę, przecięła sznurek. Zobaczyły jak z małym opóźnieniem półka przechyla się i wpada do wanny. Na chwilę wstrzymały oddech. Przez zasłonkę nie widziały zbyt dokładnie co się dzieje, ale w końcu zrozumiały, że półka skutecznie unieruchomiła Joasię.
- Skąd wiedziałaś, że się zaklinuje? – zapytała Karolina z podziwem.
- Nie wiedziałam – odparła Lizka, chichocząc. – Miałam nadzieję, że ojciec przybiegnie, jak usłyszy hałas.
Jeszcze przez chwilę Joasia próbowała wydostać się spod półki, ale w końcu zrozumiała, że sama sobie nie poradzi.
- Eliza! – zawołała. Odpowiedziała jej cisza. – Karolina! – spróbowała ponownie.
Dziewczyny siedzące na daszku wymieniły się spojrzeniami.
- Spryciara – podsumowała Eliza. – Ale nie ma tak łatwo.
Schowała nożyczki, przyjęła wygodniejszą pozycję i w towarzystwie siostry spokojnie czekała na rozwój wypadków.
- Dziewczyny poszły z psami! – krzyknął Seba, podchodząc pod drzwi łazienki. – Wszystko ok?
- Niezbyt – mruknęła Joasia sama do siebie. – Mógłbyś wejść na chwilę? – dodała głośniej.
Dziewczyny w napięciu obserwowały, jak Sebastian otwiera drzwi. Zaskoczony zamarł na moment.
- Trzeba było zabrać płyn do kąpieli – zauważyła Karolina. – Dobrze, że jeszcze głowy sobie tą pianą nie zakryła…
- Polak mądry po szkodzie – westchnęła Eliza.
Komisarze przez moment mierzyli się wzrokiem. Joasia czuła, jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce.
- Możesz mi pomóc? – zapytała w końcu, wskazując głową na półkę.
Sebastian zbliżył się do wanny i kilkoma sprawnymi ruchami uwolnił przyjaciółkę.
- Nie mam pojęcia, jak ona mogła spać – mruknął, odstawiając półkę na ziemię. – Nic ci nie jest?
- Nie, w porządku.
- Pomogę ci wyjąć kosmetyki – powiedział.
Faktycznie wszystkie kremy, żele i szampony razem z półką wylądowały w wannie, jednak Joasia zdawała się tego nie zauważyć. Przypomniała sobie o nich, dopiero kiedy usłyszała propozycję Sebastiana. Chciała zaprotestować, ale nim to zrobiła, policjant włożył ręce do wanny. Natychmiast natrafił na jej biodra i jakimś dziwnym, niewyjaśnionym trafem jednocześnie jego usta zbliżyły się do jej twarzy.
Bliźniaczki z otwartymi ustami obserwowały scenę odgrywającą się w łazience.
- Nie wierzę – powiedziała Eliza, kiedy już odzyskała głos. – Oni się całują!
- Rozpyliłaś w powietrzu środki odurzające czy jak? – zapytała Karolina nie mniej zszokowana niż siostra.
- W powietrzu unosi się miłość – odparła Lizka, pokazując język.
Następnie kilka rzeczy wydarzyło się niemal równocześnie. Sebastianowi omsknęła się ręka, na której opierał cały ciężar ciała i wpadł do wanny. Niestety nastolatki nie zdążyły ocenić, jaki był tego finał. Kilkanaście metrów dalej na skraju lasu rozszczekały się nagle psy. Eliza wystraszona aż podskoczyła i straciła równowagę. Ześlizgnęła się z dachu, po czym razem z drabiną wylądowała na ziemi, robiąc przy tym spory hałas. Karolina szybko zsunęła się za siostrą i uklękła obok.
- Cholera jasna – zaklęła cicho Eliza.
- Żyjesz? – zapytała Karolina wystraszona.
- Tak, ale kostka mnie boli… Cholera jasna. Zabierz tą drabinę i dawaj psy.
- Co? – zdziwiła się Karolina.
- No już, zaraz ojciec tu będzie!
Ledwie Karolina wróciła z psami, z domku wypadł przemoczony Sebastian, a za nim Aśka owinięta szlafrokiem i także ociekająca wodą. Dziewczyny miały wielką ochotę się roześmiać, ale dla dobra sprawy zachowały powagę.
- Co się stało? – zapytał Seba, kucając obok córki.
- Mogłabym cię zapytać o to samo – odparła nastolatka, nie mogąc już powstrzymać śmiechu.
- Chyba skręciła kostkę – wtrąciła Karolina, która trochę przestraszyła się całą sytuacją.
- Alaya mnie pociągnęła i przewróciłam się – wyjaśniła Eliza, kłamiąc jak z nut.
Sebastian wziął córkę na ręce i skierował się do domu. Karolina z psami podążyła za nim, ale czuła na sobie uważnie spojrzenie Joasi.
Po wielu trudach Elizce udało się przekonać ojca, że nie ma potrzeby jechać do lekarza. W końcu Sebastian zawinął jej kostkę bandażem elastycznym i postanowił dać spokój. Całej tej scenie przyglądała się Joasia. Nie powiedziała ani słowa, tylko w milczeniu wycierała ręcznikiem włosy.
- No dobra, ale czemu ty jesteś cały mokry? – zapytała Eliza niewinnym tonem, zwracając się do ojca.
- Wasz tata postanowił naprawić zlew w kuchni, ale jak widać kiepski z niego hydraulik – odparła Aśka.
Cała trójka spojrzała na nią zaskoczona, ale Seba szybko przytaknął, nie chcąc jeszcze bardziej jej podpaść. Joasia omiotła spojrzeniem pomieszczenie i wyszła.
Reszta wieczoru minęła zaskakująco spokojnie. Bliźniaczki nie ruszały się z pokoju, a Aśka i Sebastian oglądali w salonie film. Ani na moment nie wracali do tego, co zdarzyło się w łazience.
- Cholera - mruknęła Eliza, przerywając w końcu ciszę. – A było już tak dobrze… No ale i tak się udało.
- Udało? Chyba żartujesz! Wiesz, jak to się mogło skończyć? Mogłaś skręcić kark spadając z tego dachu!
- Daj spokój, nic się nie stało.
- Ale mogło! A gdyby ta półka uderzyła Aśkę w głowę?
- Jak mogła uderzyć ją w głowę, skoro była zawieszona od strony nóg? – zapytała racjonalnie Eliza. – Myślisz, że nie zastanowiłam się nad tym wszystkim? Nie jestem głupia.
- Ale narwana – odparowała Karolina. – Aśce mogło się coś stać, ty mogłaś się zabić, spadając z tego cholernego dachu!
- Jesteś strasznie podobna do mamy – powiedziała Eliza, patrząc uważnie na siostrę.
Zapadła cisza. Nastolatki przez chwilę mierzyły się wzrokiem.
- Ciekawe co mama by powiedziała, gdyby widziała to wszystko – podsumowała Karolina.
Wstała i wyszła z sypialni, nieco za głośno zamykając drzwi. Eliza z westchnieniem opadła na poduszki.
- Przecież wiesz, że chciałam dobrze – powiedziała cicho, patrząc na zdjęcie matki stojące na szafce nocnej.
Jeszcze przez chwilę przyglądała się fotografii, a potem zamknęła oczy.
Tymczasem Karolina usiadła na kanapie między Joasią i Sebastianem. Oboje spojrzeli na nią zaskoczeni, ale widać było, że nie zamierza się odzywać, więc pozostawało w ciszy dokończyć oglądanie filmu.
Rano Eliza wstała bardzo wcześnie i po raz pierwszy pojawiła się w kuchni przed Aśką. Kiedy policjantka zeszła na dół, tosty były już gotowe.
- Smacznego – powiedziała nastolatka, stawiając przed nią talerz.
- Dzięki. Jak kostka?
- W porządku, nie boli.
Dziewczyna także usiadła przy stole i sięgnęła po dżem.
- Pokłóciłyście się z Karoliną? – zapytała Joasia łagodnie.
- Czasem strasznie mnie wkurza – mruknęła Eliza. – Robi z mamy tabu, a na każde wspomnienie reaguje albo złością, albo płaczem. Wydaje jej się, że jest jedyną sprawiedliwą. Tak jakby tylko ona ją znała, kochała…
- Nie powinnaś się dziwić, że to trudny temat – powiedziała ostrożnie policjantka.
- Nie dziwię się, ale fajnie by było czasem porozmawiać o mamie. A poza tym, nie lubię jak się nią zasłania, kiedy brakuje jej argumentów.
Wzięła tost do ust i przez moment obie jadły w milczeniu. Tym razem pierwsza odezwała się Joasia.
- To że jesteście bliźniaczkami nie oznacza, że macie takie same charaktery – zaczęła. – Widocznie Karolinie trudniej się z tym uporać, dwa lata to wcale nie jest tak długo.
- Dobrze znałaś naszą mamę? – zapytała nagle Eliza.
- Przecież wiesz…
- Skąd mam wiedzieć? Jak mama zachorowała miałam jedenaście lat, a potem już nic nie było takie samo.
Aśka zamyśliła się na moment. Wbrew pozorom pytanie nie było łatwe, bo mogło nieść za sobą wiele konsekwencji.
- Nie wiem, czy dobrze – powiedziała w końcu ostrożnie. – Nie jestem pewna, co przez to rozumiesz, ale znałyśmy się wiele lat, jeszcze kiedy wy byłyście malutkie.
- Mama cię lubiła? – drążyła dalej Eliza.
- Posłuchaj, Lizka… Z waszym ojcem pracuję od przeszło czternastu lat. Spędzamy i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Wydaje mi się, że dla twojej mamy to nigdy nie było łatwe.
- To znaczy, że była o ciebie zazdrosna?
- Nigdy mi tego nie okazała, ale myślę, że każda kobieta na jej miejscu byłaby. Tak czy inaczej… swego czasu dość często u was bywałam i nigdy nie dochodziło między nami do nieporozumień. Nie wiem, czy mogę powiedzieć, że twoja mama mnie lubiła, ale wydaje mi się, że akceptowała moją przyjaźń z waszym tatą i to już duży sukces.
- Jesteś mistrzynią wymijających odpowiedzi – mruknęła nastolatka.
Joasia tylko się uśmiechnęła. Z konieczności odpowiadania na kolejne trudne pytania wybawił ją Sebastian. Zaspany zszedł po schodach i z potężnym ziewnięciem opadł na krzesło.
- A ty co tak wcześnie? – zdziwiła się policjantka.
- Tak głośno tłuczesz się po łazience, że naprawdę trudno się nie obudzić…
Eliza zakrztusiła się tostem, przypominając sobie wieczorną kąpiel Joasi. Zaczęła kaszleć, próbując odzyskać oddech, czym zwróciła na siebie uwagę komisarzy.
- Idę obudzić Karolinę – wydukała, żeby jak najszybciej umknąć spod ich spojrzeń.
Weszła do sypialni, gdzie jej siostra właśnie ścieliła łóżko.
- Dobrze, że już wstałaś – powiedziała. – Jedziemy do sklepu?
- Nom.
Zauważyła, że Karolina nadal jest zła za miniony wieczór, ale postanowiła przejść nad tym do porządku dziennego.
Podczas gdy nastolatki wybrały się na rowerach do najbliższego sklepu, Sebastian postanowił spędzić trochę czasu z przyjaciółką – jak za starych dobrych lat.
- Plaża, spacer czy zostajemy tutaj i oglądamy film? – zapytał, siadając na kanapie obok niej.
Aśka z pewnym opóźnieniem podniosła wzrok znad książki.
- Nie chcesz zaczekać na dziewczyny?
- Masz prawo tego nie wiedzieć, ale zakupy w wykonaniu moich córek trwają zwykle przynajmniej pół dnia. To jak?
- No to spacer – westchnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz