wtorek, 25 października 2011

9. Nie wierzcie bliźniaczkom

Dziewczyny wymieniły się znaczącymi spojrzeniami, po czym Karolina pobiegła na górę po karty i żetony, a Lizka do lodówki po wódkę i colę. Zaproponowała komisarzom drinki z wielką uprzejmością, ale tak naprawdę chodziło jej tylko i wyłącznie o ich ośmielenie.
W miarę upływu czasu i rozwoju gry Aśka wcale nie traciła pewności siebie. Rywalizacja między nią i Sebastianem stawała się coraz bardziej otwarta. Obojgu zależało na wygranej, przez co namawiali bliźniaczki do kolejnych rozdań, aż minęła druga w nocy.
- Mam dość – powiedziała Eliza, odsuwając od siebie żetony. – Mam naprawdę i serdecznie dość pokera. Idę spać.
- Ja też – mruknęła Karolina, ziewając.
Komisarze spojrzeli na dziewczyny z minami, które jasno świadczyły o tym, że zamierzają protestować.
- I tak nie macie ze mną szans – dodała Eliza. – Ale skoro oboje jesteście tacy pewni siebie, to może zagracie w rozbieranego?
Pytanie zadała tak niewinnym i obojętnym tonem, że tylko Karolina miała szansę domyślić się, jak bardzo zależy jej na zatwierdzeniu tej propozycji. Komisarze przez chwilę mierzyli się spojrzeniami.
- Lizka… - mruknął w końcu Seba lekceważąco.
- No co, boisz się? – zapytała Aśka, uśmiechając się kpiąco.
- Ja? Chyba żartujesz!
Bliźniaczki patrzyły na nich z niedowierzaniem. Nie przypuszczały, że ich ambicje sięgają aż tak daleko.
- W takim razie miłej zabawy – podsumowała Eliza, nadal siląc się na obojętność.
- Dobranoc – dodała Karolina i obie poszły na górę.
Sebastian odprowadził córki wzrokiem, po czym ponownie spojrzał na partnerkę. Wyglądała na bardzo pewną siebie.
- Zasady? – zapytał, tasując karty.
- Standardowo, ubrania zamiast żetonów – odparła Joasia. – Wszystkie warte tyle samo.
- Możliwość wykupienia?
- Niech będzie.
- Gramy do końca? – upewnił się Seba.
Aśka przez moment się zawahała, jednak mimo wewnętrznych obaw, ambicja nie pozwoliła jej zrezygnować.
- No jasne – odparła.
- Skarpetki, spodnie, majtki, stanik, bluzka, bluza – wyliczył Sebastian, mierząc Joasię spojrzeniem. – Jesteś jedną sztukę na plus, ale dam ci fory.
- Jeszcze czego.
Policjantka zdjęła bluzę i z uśmiechem odwiesiła ją na krzesło.
- W takim razie losuj – powiedział mężczyzna, podając przyjaciółce karty.
Tymczasem bliźniaczki przebrały się w piżamy i wślizgnęły do łóżek, gasząc światło. Za oknem znowu padał deszcz.
- Myślisz, że naprawdę to zrobią? – zapytała cicho Karolina.
- Nie mam bladego pojęcia. Ale jedno wiem na pewno: jeśli Aśka faktycznie rozbierze się przy ojcu, nie zrobi tego tylko ze względu na wygraną.
- Ja też jedno wiem na pewno: jeśli tata nie wykona żadnego ruchu, to niestety przesądzi sprawę.
- Wiesz co… po prostu się prześpijmy. Dobranoc.
W głębi duszy żadna z nich nie wierzyła, by poker miał jakąkolwiek szansę skłonić Joasię do obnażenia się przed Sebastianem, już prędzej na odwrót. Obie jednak wbrew wszystkiemu miały na to olbrzymią nadzieję.
I nie tak znowuż całkiem bezpodstawnie. Czas mijał szybko, alkoholu ubywało, a komisarze byli coraz bardziej podekscytowani grą i sobą nawzajem. To tracili poszczególne części garderoby, to je odzyskiwali, ale żadnemu szczęście nie sprzyjało na tyle, by rozebrać przeciwnika do naga.
- Stawiam spodnie – mruknął Seba, kiedy doszło do kolejnej licytacji.
- Stanik – westchnęła Joasia, nie mając już wielkiego wyboru.
Karty miała fatalne i czuła, że źle się to dla niej skończy, ale nadrabiała miną. Chwilę później Seba uśmiechał się już tryumfalnie.
- No, do roboty – powiedział, patrząc na nią prowokująco.
Kobieta przygryzła wargę. W końcu powoli rozpięła stanik, zakrywając jednak piersi ramionami i włosami.
- Nie przemyślałaś tego – podsumował Seba rozbawiony. – Dół łatwiej byłoby ci zakryć.
- Teraz to możesz sobie wsadzić te rady – mruknęła.
Miała spory problem, żeby w tej pozycji trzymać karty, ale Seba musiał przyznać, że całkiem nieźle sobie poradziła i chwilę później odzyskała straconą część garderoby.
- Odwróć się – poprosiła, trzymając w dłoni stanik.
Sebastian tylko się uśmiechnął. Gdyby nie wypity alkohol, na pewno bez wahania, choć być może z żalem, spełniłby jej prośbę, jednak nieco ośmielony nie zamierzał ułatwiać jej sprawy. Aśka skrzywiła się i odwróciła. Nie czuła się zbyt komfortowo, ale tyłem do Sebastiana założyła odzyskany stanik i wróciła do gry.
- Znowu spodnie – powiedział Seba z szerokim uśmiechem.
- Majtki – odparła Joasia.
Chwilę później, prawie nie podnosząc się z krzesła, poirytowana zdjęła dolną część bielizny, po czym założyła nogę na nogę, żeby Sebastian nie miał żadnych szans na wykorzystanie wygranej.
- No, moja droga partnerko, wszystko wskazuje na to, że mamy ostatnie rozdanie – zakpił policjant, zerkając znacząco na stanik przyjaciółki.
- Marzysz.
Wzięła karty i z cichym westchnieniem stwierdziła, że Sebastian miał rację. Postanowiła jednak wyjść z tego z twarzą, oczywiście na tyle, na ile było to jeszcze możliwe.
- Wygrałeś – oznajmiła, zdejmując stanik i zasłaniając się dokładnie.
Sebastian uśmiechnął się. Wstał i okrążył stół, co trochę zdenerwowało Aśkę. Podążała za nim spojrzeniem, spodziewając się właściwie wszystkiego. Tymczasem Sebastian podszedł do kanapy, wziął szlafrok i podał go Joasi.
- Musimy to powtórzyć – mruknął jej nad uchem.
Uśmiechnął się raz jeszcze i poszedł do sypialni, zostawiając ją samą. Mogła spokojnie zakryć się szlafrokiem, a potem pozbierać swoje ubrania. Alkohol spowodował, że do głowy zaczęły przychodzić jej coraz dziwniejsze myśli. Zamiast przerwać to i położyć się spać, zrobiła sobie kolejnego drinka i usiadła przy kominku.
Godzinę później znalazł ją tam Sebastian. Spała owinięta szlafrokiem z pustym kieliszkiem w dłoni. Mężczyzna ukucnął obok niej i przez dłuższą chwilę po prostu na nią patrzył. Potem pogłaskał ją delikatnie po policzku.
- Ależ to wszystko jest pokręcone – szepnął. – Jak można kochać jednocześnie dwie kobiety?
Joasia poruszyła się niespokojnie, dręczona złymi snami. Sebastian ponownie ją pogłaskał, a potem wziął na ręce i zaniósł do sypialni. Rozważał, czy nie powinien jej obudzić, by mogła się ubrać, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Otulił ją kołdrą i zgasił światło, mając nadzieję, że nie odczyta tego jako próbę wykorzystania i rano nie będzie miała do niego pretensji.
I faktycznie nie miała, a przynajmniej nie do niego. Była raczej zła na siebie, bo na trzeźwo swoje zachowanie oceniała dużo surowiej. Kiedy wstała i odkryła, w jakim spała ubraniu, dochodziło już południe. Nie było się zresztą czemu dziwić, bo grę skończyli nad ranem.
Kobieta owinęła się szczelniej szlafrokiem i spojrzała na śpiącego Sebastiana. Zaskakująco dobrze pamiętała poprzednią noc, tylko jakoś nie mogła skojarzyć, w jaki sposób znalazła się w łóżku. Czuła się trochę zażenowana na wspomnienie finału gry, jednak jej głowę bardziej zaprzątał fakt, że Seba zdawał się kompletnie na nią nie reagować. Niby nie miało to dla niej znaczenia, ale jakoś przykro się robiło na samo wspomnienie.
Sebastian przeciągnął się, nie otwierając oczu. Joasia wstała cicho z łóżka. Nie miała najmniejszej ochoty opuszczać sypialni, ale wolała nie narażać się na niewygodną dyskusję.
Przez okno salonu zauważyła, że nastolatki odbijają piłkę przez rozwieszoną między drzewami siatkę. Długo się im przyglądała, dopiero ręka Sebastiana na ramieniu przywróciła ją do rzeczywistości.
- Wszystko gra? – zapytał łagodnie.
- Jasne – westchnęła. – Tak tylko sobie myślę…
- O czym?
- O tym, że świetnie sobie radzisz – powiedziała cicho policjantka. – Sam je wychowujesz… Widać, że są szczęśliwe.
- Brakuje im matki – mruknął Seba, także patrząc na córki. – Ja im jej nie zastąpię, choć bardzo bym chciał.
- Pójdę wziąć prysznic – oświadczyła nagle Joasia.
Sebastian odprowadził ją wzrokiem, a potem w piżamie wyszedł do córek.
- Kto wygrywa? – zapytał w ramach powitania.
- Karola – westchnęła Eliza. – Widzę, że wreszcie się wyspałeś.
- No… graliśmy do rana.
- Wyobrażam sobie – zakpiła Karolina.
- Byłyśmy w sklepie – dodała Lizka. – Tylko nie krzycz, wzięłyśmy psy. Gdzieś w kuchni leży dla ciebie gazeta.
- Pisali coś o tym gwałcicielu?
- Nie wiem, nie sprawdzałam.
Wzruszyła ramionami, choć w rzeczywistości obie przewertowały dokładnie gazetę.
- Robimy dziś znowu wieczorek pokerowy? – zagadnęła Karolina.
- Czemu nie.
- Grasz z nami w siatkę? – zaproponowała Eliza z chytrym uśmieszkiem.
- Że niby wy dwie na mnie?
- A co, boisz się?
- Bardzo śmieszne – zakpił Sebastian. – Dajcie mi się tylko przebrać.
Wrócił do córek kilka minut później, a towarzyszyła mu Aśka; oboje w podkoszulkach i krótkich spodenkach.
Na grze w siatkówkę spędzili z krótkimi przerwami całe popołudnie, co jakiś czas mieszając skład. Świetnie się bawili, ale w końcu musieli uciekać do domu przed deszczem.
- Kto pierwszy do wanny? – zapytał Seba, wrzucając piłkę do komórki pod schodami.
- Ja – oznajmiła szybko Elizka.
- Ja następna – wtrąciła Karolina.
- No to wychodzi na to, że idziesz ostatni – dodała Joasia z chytrym uśmiechem.
- To się nawet dobrze składa – oświadczył Seba. – Za pięć minut zaczyna się mecz. Akurat cały obejrzę, zanim skończycie…
- Ale zabawne…
- Tato, a ty czasem nie obiecałeś nam placków ziemniaczanych? – zagadnęła Eliza, która zdążyła już dotrzeć do połowy schodów.
Sebastian westchnął ciężko.
- Nawet nie próbuj się wykręcać, są świadkowie – Karolina poparła siostrę.
- Chodź, biedaku, pomogę ci – zaofiarowała się Joasia, po czym nastolatki całkowicie usatysfakcjonowane zniknęły na górze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz