środa, 2 lutego 2011

183.

Kiedy Aśka się obudziła, zegarek wskazywał już dziesiątą. Zaskoczona sięgnęła po szlafrok i wyszła z sypialni. Rozglądała się zaciekawiona, starając się zauważyć każdy najdrobniejszy szczegół nowego domu. Minęła jedne i drugie drzwi, choć nie miała pojęcia co się za nimi kryje. Poprzedniego dnia nie miała siły i ochoty na zwiedzenie wszystkich pomieszczeń, ale w duchu obiecała sobie, że zrobi to dzisiaj. Zeszła na dół po szerokich schodach i w obszernym salonie zauważyła Sebastiana i Anię. Rozmawiali o czymś półgłosem, ale wcale nie musiała podsłuchiwać, żeby domyśleć się sensu.
- Obgadujecie mnie? - zagadnęła rozbawiona i zaśmiała się na widok ich przestraszonych min. - Cześć Aniu.
- Hej - odparła policjantka, przywołując na twarz uśmiech. - Przyszłam poplotkować, ale nie chcieliśmy cię budzić.
- Świetnie, akurat chciałam z tobą pogadać. Sebastian, ty nie miałeś czegoś rano załatwić? - dodała, patrząc znacząco na ukochanego.
- Tak - mruknął, - będę wieczorem.
Dał Asi buziaka w policzek i chwilę później już go nie było. Policjantki patrzyły zgodnie na drzwi, bo żadna z nich nie miała pomysłu na początek rozmowy.
- Dziękuję, że powiedziałaś mi o tej wymianie - zaczęła w końcu Aśka. - Gdyby nie ty, pewnie nigdy bym się nie dowiedziała.
- Wiesz, Asiu, ja wcale nie jestem pewna, czy Seba powinien jechać...
- Chociaż ty nie zaczynaj - przerwała jej Aśka stanowczo. - Myślisz, że ja się z tego cieszę? Ale taka wymiana to wielka szansa, nowe doświadczenia i w ogóle. Może po powrocie załapie się na awans? No a poza tym, gdyby nie pojechał, Stary by go wywalił.
- Pół roku to strasznie dużo czasu. A to może być dla ciebie bardzo trudny okres.
- Owszem, ale w pewnym stopniu to będzie dla mnie ułatwienie.
- Szczerze mówiąc nie nadążam za tobą... - przyznała Ania z westchnieniem.
- Pół roku to akurat tyle, żeby zakończyć chemioterapię, przynajmniej na początek. A wiesz, jakie są skutki uboczne? Wypadanie włosów, łamliwe paznokcie, wymioty, biegunki, wysypki, bladość skóry, owrzodzenie jamy ustnej, obrzęki, problemy z krzepnięciem krwi, infekcje i oczywiście szeroko rozumiane zmęczenie i podenerwowanie. To takie najbardziej popularne, wszystkie nie sposób spamiętać. Że już nie wspomnę o życiu seksualnym, bo o tym w ogóle nie może być w tym momencie mowy. Myślisz, że chcę, żeby Sebastian to wszystko oglądał? Wolę się przemęczyć i pokazać mu, jak już wezmę się w garść. No a poza tym... muszę pogodzić się ze swoim wyglądem, a na razie jeszcze nie wiem, czy to w ogóle możliwe.
- I naprawdę nie chciałabyś, żeby Sebastian był z tobą?
- Anka, wiesz, że nienawidzę się z nim rozstawać, ale czasem po prostu trzeba wybrać mniejsze zło.
- A co z Kubusiem? Myślisz, że to fajnie tak rozdzielać go z ojcem? - spróbowała chytrze.
- Nie, uważam, że to jest w tym wszystkim najgorsze. Ale to jedyna słuszna decyzja, niestety.
Ania przyjrzała się przyjaciółce uważnie, ale kiedy stwierdziła, że jest szczerze przygnębiona, postanowiła dać jej spokój.
- A jak ty się czujesz? - zapytała łagodnie.
- Fizycznie dobrze. Ręka jeszcze mnie boli, ale już mogę jej w miarę normalnie używać.
- A poza tym? - drążyła Ania.
- A poza tym to wciąż płaczę, kiedy się rozbieram - westchnęła. - Nie wyobrażam sobie, żebym mogła jeszcze kiedykolwiek pokazać się Sebastianowi, ale... ale tutaj czuję się bardziej świadoma rzeczywistości, więc może faktycznie w domu szybciej dojdę do siebie.
- Wyniki badania histopatologicznego już są?
- Będą jutro. Wtedy się dowiem, jaką dostanę chemię.
- Seba jedzie z tobą?
- Pewnie tak. Aniu, posłuchaj, mogę... mogę na ciebie liczyć, jak Sebastian pojedzie?
- Oczywiście, na mnie i na Rafała. Pomożemy ci, jak tylko będziemy mogli - obiecała gorliwie.
- Dziękuję.
Na tym zakończyły bolesne tematy. Resztę przedpołudnia spędziły na zwiedzaniu domu i zabawie z Kubusiem. Ania wyszła dopiero po pierwszej, dzięki czemu Aśka miała trochę czasu dla siebie. Poświęciła go na szukanie w Internecie informacji o chemioterapii, mając nadzieję, że to ukoi nieco strach.
Tymczasem Sebastian siedział na komendzie i przewracał bez sensu akta. Rafał pojechał w teren, zostawiając go sam na sam z myślami, ale pan komisarz nie czuł się wcale dobrze w samotności. Musiał się kogoś poradzić, ale nie mógł się zdecydować, kogo. W końcu wstał z westchnieniem i skierował się do gabinetu psycholog.
Siedziała jak zwykle za swoim biurkiem, ledwie było ją widać zza stosów dokumentów. Na widok Sebastiana uśmiechnęła się i zaprosiła go do środka. Usiedli na kanapie, gdzie Ania miała zwyczaj rozmawiać z ofiarami przestępstw. W spokoju wysłuchała opowieści policjanta, kiwając ze zrozumieniem głową, choć jego relacja pozbawiona była sensu.
- No dobrze - powiedziała, kiedy skończył, - to teraz ja będę mówić, a jakbym się myliła, to mnie popraw. Stary zaproponował ci półroczną wymianę, która otwiera przed tobą nowe możliwości, a odmowa jest równoznaczna z utratą pracy. Nie chcesz jechać, żeby nie zostawiać Asi, ale ona cię do tego nakłoniła. Obiecałeś jej, że powiesz Staremu o chęci wyjazdu, ale nie masz zamiaru tego zrobić.
- Wszystko się zgadza - mruknął Seba przygnębiony.
- Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, czego oczekujesz ode mnie - przyznała ostrożnie Ania. - Ja nie jestem w stanie przekonać Asi do zmiany decyzji, zresztą nawet gdybym była, i tak bym nie próbowała.
- Ale mi wcale nie o to chodzi. To znaczy... właściwie to ja nie wiem, po co do ciebie przyszedłem. Po prostu nie wiem już, co robić...
- Sebastian, dobrze wiesz, jaką mam specjalizację i niestety, a może i stety, nie mam pojęcia o psychologii w ujęciu chorób nowotworowych. W dodatku nigdy nie miałam z tym styczności, bo na szczęście nikt z moich bliskich nie chorował. Co Asia czuje, mogę się tylko domyślać, ale te domysły są bardzo mgliste.
- Z nas dwojga ty ją prędzej zrozumiesz... - burknął mężczyzna z rezygnacją.
- Nie rozumiesz, dlaczego Asia chce, żebyś jechał?
- No niezbyt. To znaczy dotarły do mnie jej argumenty, ale jakoś mnie nie przekonują...
- Mogę ci tylko powiedzieć, jak ja to widzę.
- Poproszę - westchnął.
Ania wzięła głęboki oddech i spojrzała na Sebastiana poważnie. Nie lubiła brać na siebie odpowiedzialności, kiedy chodziło o uczucia jej przyjaciół, ale czuła się do tego zobowiązana.
- Asia zawsze była... czuła na punkcie swojego ciała, swojej seksualności - zaczęła ostrożnie. - Teraz sytuacja stała się bardzo napięta, bo z jednej strony nadal chce być dla ciebie atrakcyjna, a z drugiej jest pewna, że to już niemożliwe. Musi minąć wiele czasu, nim na nowo nauczyć się akceptować swoje ciało, a to dopiero pierwszy krok do poprawy stosunków między wami. Erotycznych oczywiście - dodała na widok jego zdezorientowanej miny.
- Ale Aniu, ja naprawdę robię, co w mojej mocy. Milion razy jej mówiłem, że ją kocham i że nadal mi się podoba, a ta operacja nie ma żadnego znaczenia...
- Ojej, jaki ty naiwny jesteś - przerwała mu zniecierpliwiona. - Jak dziecko we mgle. Twoje zapewnienia nie mają teraz żadnej mocy. Asia dobrze wie, że powiedziałbyś wszystko, żeby tylko ją uspokoić. Ostatecznie to ty namawiałeś ją na operację, która bądź co bądź uratowała jej życie, chociaż była dla niej tak krzywdząca. Krótko mówiąc ona teraz nie uwierzy w ani jedno twoje słowo. Sama musi się z tym uporać, a ty jej tylko przeszkadzasz.
- Słucham?
- Wybacz, ale taka jest prawda. W twojej obecności czuje się osaczona, przyciśnięta do muru. W ten sposób nigdy nie podejmie żadnej decyzji. I to bardzo dobrze, że sama to zrozumiała. Pierwszy krok do sukcesu.
- Nie pomogłaś mi, szczerze mówiąc - mruknął Sebastian, patrząc na nią z dezaprobatą.
- Próbuję ci tylko wyjaśnić, że jej poparcie dla tej wymiany nie jest kaprysem i nie powinieneś mieć o to pretensji. To oczywiście tylko jeden z aspektów. Ten, który przedstawiła ci szczegółowo, czyli praca. Chyba dla wszystkich jest jasne, że Asia chce wrócić na komendę jak najszybciej, a gdyby Stary cię wyrzucił... no sam wiesz.
- Czyli mam jechać, tak? - zapytał mężczyzna ze złością.
- Na to pytanie ci nie odpowiem. Sami musicie to ustalić, przykro mi.
Sebastian westchnął głośno, bo po rozmowie z Anią poczuł się jeszcze bardziej zdezorientowany. Kiedy pół godziny później wezwał go Stary, jego humor tylko się pogorszył.
Późnym popołudniem odebrał Krzysia ze świetlicy i razem z nim wrócił do domu. Aśka czekała na nich z kolacją, Daria właśnie zbierała się do klubu, a Kubuś spał. Posiłek udało im się zjeść w przyjemnej atmosferze, a to głównie za sprawą Krzysia, któremu nie zamykała się buzia. Bez ustanku opowiadał o szkole, kolegach i zbliżającej się wycieczce w góry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz