piątek, 11 lutego 2011

187.

Przekonanie Aśki do tego pomysłu nie było łatwe, ale w końcu się udało. Ostatecznie przekonał ją fakt, że do świąt zostały tylko cztery tygodnie, a wtedy miał przyjechać Sebastian. W duchu nawet cieszyła się na chwilową przeprowadzkę. Przez ostatnich kilka dni jej relacje z Darią uległy gwałtownemu pogorszeniu.
Niestety mieszkanie z przyjaciółmi nie okazało się także najszczęśliwszym wyjściem. Rafał zorganizował jej prowizoryczną sypialnię w pokoiku Patrycji, a mała miała spać z nimi. Ledwie zdążyli się trochę ogarnąć, nadszedł czas na kolejną serię chemii. Aśka czuła się fatalnie, biegając co chwilę do toalety. Strasznie się wstydziła, choć przyjaciele na każdym kroku okazywali jej wsparcie i zrozumienie. Tym razem skutki uboczne były o wiele dotkliwsze i utrzymywały się dłużej. Ania wychodziła z siebie i stawała obok, żeby dziewczyna miała wszystko, czego potrzebuje. Sebastian teraz codziennie rozmawiał na skype albo z narzeczoną, albo z przyjaciółmi. Żądał zdawania szczegółowych relacji, które niestety nie nastrajały pozytywnie.
Ojciec Sebastiana bez protestów przyjechał do Krakowa. Matka nie miała zamiaru pomagać przy "tym bękarcie", jak nazywała Kubusia. Zresztą, Seba podczas rozmowy telefonicznej, nic nie wspominał o jej przyjeździe. Starszy mężczyzna z pomocą opiekunki o dziwo świetnie sobie radził.
Sebastian miał przyjechać w Wigilię i zostać do Nowego Roku. Aśka uparła się, żeby dwudziestego ósmego grudnia zorganizować chrzciny Kubusia. Bardzo się starała wszystko przygotować, ale zwyczajnie nie była w stanie. Chciała już nawet zrezygnować, nie pozwolili jej jednak Ania i Rafał. Zgodnie zabrali się za przygotowania, organizując wszystko tak, by Asia była przekonana, że we wszystkim bierze czynny udział.
Dzień przed Wigilią przyszedł czas na przedostatni wlew drugiej serii. Sama pojechała do kliniki i przetrwała długie godziny leżenia pod kroplówką. Wyszła z sali półprzytomna, zamroczona nudnościami. Wyciągnęła rękę, żeby oprzeć się o ścianę, ale na nic nie natrafiła. Z pewnym opóźnieniem zrozumiała, że ktoś ją przytrzymał w talii. Odwróciła się, chcąc mu podziękować, ale zupełnie straciła wątek, kiedy dostrzegła znajome, niebieskie tęczówki.
- Sebuś? - szepnęła zaskoczona.
Chciała zapytać o wiele rzeczy, chciała mu powiedzieć, jak strasznie tęskniła, ale nawet nie dała rady się przytulić. Po prostu oparła głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy, próbując pohamować gwałtowne mdłości.
- Przyjechałem wcześniej - wyjaśnił łagodnie, głaszcząc ją po włosach. - Chodź, koteczku, wracajmy do domu.
- Przepraszam - szepnęła nagle Aśka.
Zakryła usta dłonią i pobiegła do łazienki, ledwie trzymając się na nogach. Sebastian zaniepokojony podążył za nią. Kiedy wyszła, nadal wyglądała tragicznie, a może i jeszcze gorzej, ale uśmiechnęła się z trudem.
- Strasznie się cieszę, że przyjechałeś - wychrypiała.
Sebastian chciał ją pocałować, ale odwróciła się i tylko delikatnie przytuliła.
- No dobrze, słonko, jedziemy do domu - zarządził policjant.
Zaprowadził narzeczoną do samochodu i skierował się za miasto. Przed wizytą w szpitalu był już u Ani i Rafała. Przywitał się z nimi, podziękował i wspólnie ustalili, że najlepiej będzie, jak zawiezie Asię od razu do domu.
Przez całą drogę wpatrywała się w niego z uwielbieniem. Czuła się okropnie, oczy same jej się zamykały, ale była tak stęskniona za Sebastianem, że nie mogła oderwać od niego wzroku. W domu poszli od razu na górę. Aśka chciała przywitać się z dziećmi, ale w tym momencie akurat nudności były bardziej naglące. Kiedy zniknęła w łazience, Seba wyściskał Krzysia i Darię, po czym skierował się do Kubusia. Długo go tulił i zagadywał, słuchając jednocześnie szczegółowych opowieści starszego syna.
- No dobrze - powiedział w końcu, wkładając Kubę do nosidełka, - powiedzcie mi, gdzie dziadek?
- Wyjechał dzisiaj rano, powiedział, że musi wrócić do domu na święta - odparła Daria.
- No a u nas, widzę, mało świąteczna atmosfera - uśmiechnął się Seba. - Trzeba pojechać na zakupy, nie?
- Super! - zawołał zadowolony Krzyś. - Choinkę też kupimy?
- No jasne. Teraz pójdę do Asi i za godzinkę jedziemy, ok?
- A Kubuś? - zapytała Daria, unosząc brwi.
- A Kubuś pojedzie z nami. Jak rodzinnie, to rodzinnie - zadecydował policjant.
Uśmiechnął się do dzieciaków i poszedł na górę. Aśka leżała na łóżku blada niesamowicie. Dopiero teraz jej się przyjrzał i zrozumiał, jak strasznie się zmieniła. Była potwornie chuda, zwłaszcza na twarzy. Skóra miała niezdrowy, szarawy kolor, a oczy stały się dużo jaśniejsze i jakby wyblakłe. Jednak na widok ukochanego uśmiechnęła się szczerze.
- Lepiej ci trochę? - zagadnął Seba, siadając na skraju łóżka.
- Wytrzymam - odparła nieco zachrypniętym głosem. - Posiedzisz trochę przy mnie? Tak bardzo się za tobą stęskniłam...
- No pewnie. - Położył na ziemi poduszkę, usiadł na nią tak, żeby jego twarz znajdowała się dokładnie na wysokości jej oczu. Ujął delikatnie jej dłoń i uśmiechnął się. - Nawet nie wiesz, jak marzyłem o tej chwili...
- Ja też. Żebym jeszcze była bardziej dyspozycyjna...
- Odpoczywaj, królewno - powiedział Seba łagodnie.
- Jesteś na mnie zły? - zapytała cicho dziewczyna.
- Niby za co?
- Mówiłam, że jak wrócisz, będę zdrowa i w ogóle...
Sebastian pokręcił głową z dezaprobatą. Zaczął bawić się delikatnie palcami dziewczyny, nie spuszczając jednak wzroku z jej twarzy.
- Z tego co pamiętam, to miałaś być zdrowa w kwietniu - skwitował z uśmiechem. - Ostatecznie masz jeszcze trochę czasu.
- Już mi się chyba nie polepszy... - szepnęła Aśka.
- Co ty mówisz? - Seba oparł się o łóżko, zbliżając się do niej i spojrzał jej prosto w oczy. - Asia, kochanie, przy takiej chorobie zawsze występują duże wahania jeśli chodzi o wyniki. Wiem, że bardzo się przejęłaś tym pogorszeniem...
- A ty nie? - przerwała mu nagle.
- Ja też - przyznał Seba spokojnie, - nawet bardzo. Bo chciałbym, żebyś była zdrowa już, natychmiast. Serce mi się kraje, jak musisz iść na kolejną chemię. Wszystko bym dał, żeby przecierpieć to zamiast ciebie.
- Bardzo się boję - wyznała dziewczyna ze łzami w oczach.
- Wiem, Asieńko. Ale przecież nie możemy się poddać, prawda?
Zamiast odpowiedzi usiadła gwałtownie na łóżku. Chciała wstać, ale nie zdążyła i zwymiotowała na koc. Rozpłakała się wystraszona i zdezorientowana. Sebastian zachował zimną krew, jakby codziennie stykał się z podobnymi widokami. Zwinął koc, zrzucił go na podłogę i pomógł Joasi wstać. Zaprowadził do łazienki, żeby mogła się ogarnąć. Poprosiła, żeby wyszedł, więc skorzystał z okazji i szybko posprzątał. Kiedy opuściła łazienkę, nie było już śladu po małym wypadku.
- Przepraszam - mruknęła. - Dlatego właśnie nie chciałam, żebyś był tu przy mnie i patrzył na to wszystko...
- Przestań - powiedział Seba stanowczo. - Nic się wielkiego nie stało. Już się niczym nie przejmuj, odpoczywaj.
Godzina minęła zaskakująco szybko i Daria zapukała do sypialni. Weszła bez czekania na zaproszenie, wbijając wyczekujące spojrzenie w Sebastiana. Aśka nie bardzo wiedziała, co jest grane, ale bezbłędnie wyczuła niechęć nastolatki.
- Już idę - odezwał się spokojnie Sebastian. - Zaraz do was zejdę - zwrócił się do siostrzenicy.
Wyszła bez słowa, zamykając drzwi o wiele głośniej, niż było to konieczne. Aśka spojrzała pytająco na narzeczonego.
- Przepraszam, kotek, obiecałem im zakupy. Wiesz, dzieciaki chcą mieć prawdziwe święta, a tu nic nie gotowe... - wyjaśnił usprawiedliwiającym tonem.
- Jasne, pewnie, jedźcie.
- Wrócę najszybciej, jak się da - obiecał Seba. - Poproszę Anię, żeby do ciebie przyjechała.
- Nie ma potrzeby...
- Oj, Aśka, nie zostawię cię samej w takim stanie - powiedział mężczyzna tonem kończącym rozmowę.
Pół godziny później do sypialni Joasi wszedł Rafał, pukając wcześniej cicho. Kiedy zobaczył, że nie śpi, uśmiechnął się i przysiadł na fotelu.
- Seba zastrzegł, że ma ci włos z głowy nie spaść - zażartował i natychmiast zdał sobie sprawę, jaką gafę popełnił. - To znaczy...
- Jak zwykle przesadza - odparła, dając przyjacielowi do zrozumienia, że nie przejęła się tym nietaktem. - Ania została z Patką? - dodała, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Nie, Stary zatrzymał ją na komendzie. Ostatnio żyć jej nie daje z tymi raportami...
- Rafał - zagadnęła z nagłym zainteresowaniem, - rozmawiałeś dzisiaj z Sebastianem?
- O czym?
- No... tak ogólnie. O mnie na przykład.
- Jak masz jakieś pytania to wal - powiedział policjant z uśmiechem.
- Jestem tylko ciekawa, czy... czy... - zarumieniła się lekko - no czy nie jest już zmęczony tą moją chorobą, moim wyglądem...
- Aśka, ty wiesz, że ja bym dla ciebie wszystko, tak samo jak Seba i Anka. Oni są z tobą bliżej, no wiadomo. Ja to jakoś nigdy nie czułem się za pewnie, żeby tak rozmawiać z tobą o jakichś bardzo osobistych sprawach - przyznał Rafał. - No ale jak już pytasz, to ten jeden raz się zdobędę na kilka słów prawdy - dodał z uśmiechem. Dziewczyna wpatrywała się w niego, jakby spodziewała się w każdej chwili usłyszeć wyrok. - Jak Seba dowiedział się, że jesteś chora, był załamany. Przyszedł do mnie i płakał. Pierwszy raz w życiu widziałem go w takim stanie. Zarzekał się, że dałby wszystko, żebyś była zdrowa. Aśka, ty jesteś dla niego wszystkim. Zawsze byłaś i to, że gorzej się czujesz, czy gorzej wyglądasz, niczego nie zmienia.
- Dzięki - szepnęła policjantka ze wzruszeniem. - Naprawdę dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz