środa, 9 lutego 2011

185.

W domu na Aśkę niestety czekały atrakcje. Pod czujnym okiem Darii zapoznawała się z Kubusiem nowa opiekunka. Na środku salonu Krzyś bardzo nieudolnie budował karmnik, sztorcowany co jakiś czas przez nastolatkę. Denerwował się raz po raz, bo psy zabierały mu deski i rozpracowywały je po kątach, aż zamieniły się w stertę drzazg. Asia podeszła do kanapy i opadła na nią, starając się ignorować wszystko wokół siebie.
- Jak się czujesz? - zapytała Daria z troską, podchodząc do niej natychmiast.
- Zmęczona - odparła machinalnie.
- Podać ci obiad?
Aśka pokręciła głową, czując gwałtowne mdłości na samo wspomnienie o jedzeniu.
- Pójdę się położyć - mruknęła i czym prędzej udała się na górę.
Przez kilka kolejnych godzin utrzymywały się wymioty i ogólne fatalne samopoczucie. Dziewczyna nie zeszła na kolację, a kanapki, które przyniosła jej Daria oddała psom, nie chcąc martwić nastolatki. Zdołała jedynie wypić herbatę.
Tymczasem Daria pożegnała się z nową opiekunką, zagoniła Krzysia do łóżka, upewniwszy się uprzednio, że odrobił lekcje, i usypiała właśnie Kubusia, kiedy zadzwonił telefon Joasi. Jako że został na stole w salonie, odebrała bez zastanowienia.
- Cześć Seba - przywitała się z wujkiem.
- Hej, co u was słychać? - zapytał, siląc się na uprzejmość.
Tak naprawdę miał tylko ochotę zapytać o Asię, bo zaniepokoił go fakt, że nie odebrała telefonu, ale postanowił wykrzesać z siebie odrobinę cierpliwości dla dobra sprawy. Zwyczajnie nie chciał sprawić dziewczynie przykrości, jednak okazała się dużo bystrzejsza, niż myślał.
- Aśka jest na górze, nie wzięła telefonu, dlatego odebrałam - odparła zmyślnie. - Krzysiek już śpi, Kubuś prawie też. Nowa opiekunka jest całkiem przyzwoita, jutro już zostanie z małym.
- To super - powiedział Seba, udając entuzjazm.
- A co u ciebie? - dopytywała nastolatka.
- Na razie się rozpakowałem, przywitałem z tymczasową partnerką, a teraz oglądam telewizję - skłamał. - Mam już Internet, obiecałem Aśce, że pogadamy na skype - dodał znacząco.
- Wiesz co, ona chyba powinna odpocząć - odparła Daria, wzdychając. - Cały wieczór wymiotowała, teraz troszkę jej przeszło i dopiero co przysnęła. Nie wiem, czy powinnam ją budzić...
- Nie, nie, nie budź - zastrzegł szybko Seba. - Ale słuchaj, mówiła mi, że wcale nie czuje się tak źle po tej chemii...
- A co ci miała powiedzieć? Że nie odkleja się od kibla odkąd weszła do domu? Czy może, że ryczy po kątach, jak myśli, ze nie widzę?
Odpowiedziało jej milczenie. Sebastian zagryzł wargi, próbując opanować wściekłość i żal. Teraz, kiedy usłyszał to z czyichś ust, wydało mu się oczywiste, że Aśka będzie ukrywać przed nim prawdę. Ostatecznie sam na jej miejscu zrobiłby dokładnie to samo.
- Dobrze, jak się obudzi, powiedz jej, że zadzwonię jutro wieczorem. I że ją kocham.
- Jasne, jasne... - mruknęła dziewczyna.
- Uważajcie na siebie, trzymaj się.
Nie doczekał się odpowiedzi, jedynie sygnału świadczącego o zakończeniu rozmowy. Rozłączył się z westchnieniem. W głosie siostrzenicy słyszał wyraźnie pretensje. Dopadły go wyrzuty sumienia. Czuł się fatalnie, zostawiając Joasię samą, a ta rozmowa wcale mu nie pomogła.
Rozejrzał się po okolicy. Było całkiem ciemno i zaczynał siąpić deszcz. Siedział na ławce w dublińskim parku przylegającym do bloku, w którym wynajmował mieszkanie. Nie mógł wytrzymać sam w domu. Miał ochotę pobiec na lotnisko, wsiąść do pierwszego samolotu i wrócić do domu, jednak dobrze pamiętał o obietnicy złożonej Joasi. Wyciągnął ponownie telefon i utkwił wzrok w zdjęciu narzeczonej, które miał ustawione na tapecie. Zrobił je kilka dni po tym, jak postanowili dać sobie szansę. Byli wtedy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.
Tymczasem Joasia leżała na łóżku w sypialni, walcząc z kolejną falą mdłości. Udało jej się zdrzemnąć raptem pół godziny. Czas dłużył się strasznie, ale nie była w stanie niczym się zająć. Chciała zejść na dół po telefon, zadzwonić do Sebastiana, znowu usłyszeć, że ją kocha, ale nie miała siły. Narzuciła koc na głowę, zamknęła oczy i modliła się, by zasnąć.
Przez miesiąc przyjmowała chemię raz w tygodniu. Po każdym wlewie nie ruszała się z sypialni trzy dni, wymiotując i płacząc, kiedy nikt nie widział. Schudła straszliwie, była potwornie blada i posiniaczona, bo teraz każde mocniejsze dotknięcie pozostawiało ślady. Włosy wypadały jej garściami, ale w domu zakładała tylko chusteczkę, a na dwór i tak nie wychodziła. Nakłamała Sebastianowi, że zepsuł się komputer, bo nie chciała, by widział ją w takim stanie. Zmusiła też Darię, by ją kryła.
W końcu po miesięcznej kuracji nadszedł czas na dwa tygodnie przerwy. Zdołała poczuć się trochę lepiej, ale ze względu na swój wygląd i tak nie ruszała się z domu. To bardzo niepokoiła Anię, która odwiedzała ją kilka razy w tygodniu.
Tego dnia także do niej przyszła. Daria wpuściła ją do domu i poczęstowała herbatą.
- Asia u siebie? - zapytała Ania, witając się z Kubusiem.
- Jak zwykle - odparła nastolatka. - Seba dzwonił od wczoraj siedemnaście razy, a ona wciąż każe mi mówić, że śpi...
- Jak to? Nie chce z nim rozmawiać?
- Mnie pytasz?
- Dobra, pójdę do niej - zdecydowała policjantka z westchnieniem.
Skierowała się na górę i zapukała cicho do sypialni przyjaciółki. Nie doczekała się co prawda zaproszenia, ale weszła do środka. Na ziemi leżały trzy psy ze wzrokiem utkwionym w Joasi, która siedziała na szerokim parapecie i obserwowała ogród.
- Cześć Aniu - przywitała się, uśmiechając się odrobinę.
- Hej. Co słychać?
- Jak widać. Opowiadaj lepiej co na komendzie. Jak wasza sprawa?
- Zakończona - odparła Ania, - to mąż zabił.
- A jednak...
- Asiula, słuchaj, mam coś dla ciebie.
Ania sięgnęła do reklamówki, wyjęła z niej perukę i położyła na kolanach przyjaciółki. Na moment zapadło milczenie, podczas którego Aśka gładziła ostrożnie blond kosmki.
- Nie różni się tak bardzo kolorem od twoim naturalnych włosów - powiedziała Ania ostrożnie. - Wybrałam w miarę podobną fryzurę, więc myślę, że nikt nie zauważy.
- Dziękuję.
- Będziesz nosić? - zapytała nieśmiało.
- Mam jeszcze trochę swoich włosów... - zaczęła i zarumieniła się delikatnie, kiedy usłyszała, jak to zabrzmiało.
- Asieńko, ja cię rozumiem, naprawdę - rzekła Ania łagodnie. - Posłuchaj, może byś je ścieła, co? Wtedy będziesz mogła nosić perukę.
- Nie chcę ich ścinać... A zresztą, przecież nie pójdę do fryzjera.
Anka miała ochotę przewrócić oczami, ale w duchu powtórzyła sobie, że musi wykazać się cierpliwością. Spojrzała na przyjaciółkę z krzepiącym uśmiechem i spróbowała ponownie.
- Asiu, nie możesz siedzieć tu w zamknięciu. Nie masz ochoty wyjść chociaż na spacer?
- Nie pokażę się ludziom w tym stanie - stwierdziła, odwracając się stanowczo.
- Ale jeśli założysz perukę, nie będzie nic widać. Aśka, ja wiem, że szkoda ci włosów, ale zrozum, one i tak wypadną - powiedziała dobitnie. - Dopóki się leczysz, musisz się z tym liczyć. Ale po chemii przecież ci odrosną, nie martw się tym tak.
Aśka odgarnęła spod chusteczki włosy i położyła je na ramieniu. Była ich dosłownie garstka, ale dziewczyna traktowała je niemal z namaszczeniem.
- Pozwól mi je ściąć - poprosiła Ania. - A potem pójdziemy na spacer.
Przez chwilę milczały, ale w końcu policjantka kiwnęła głową. Ania podeszła do niej, biorąc z szuflady nożyczki. Rozwiązała chusteczkę i rzuciła ją na łóżko. Aśka znowu odwróciła się do okna, niechcący przezentując dokładnie przyjaciółce swoją fryzurę. Ania bez zmrużenia okna ujęła jasne włosy i w kilka chwil ścieła je na krótko. Następnie założyła Joasi perukę i podała lusterko.
- I jak? - zapytała wyraźnie z siebie zadowolona.
Aśka patrzyła na swoje odbicie z wyraźnym obrzydzeniem. Spróbowała się uśmiechnąć, żeby nie robić przyjaciółce przykrości, ale efekt był mizerny. Ostatecznie zeskoczyła z parapetu i odłożyła lusterko na szafkę nocną.
- Cóż - powiedziała z sarkazmem, - przynajmniej jak Seba wróci i mnie nie zostawi, będę miała pewność, że mnie kocha.
Ania pokręciła głową z dezaprobatą.
- A tak a propos Sebastiana, dlaczego nie chcesz z nim rozmawiać?
- Aj... Nie mam już siły go okłamywać. Fatalnie się z tym czuję - przyznała.
- To może powiesz mu prawdę?
- Poproszę inny zestaw pytań - mruknęła Aśka.
Rozmowę, która zresztą zmierzała donikąd, przerwał im telefon Ani. Zamieniła z kimś kilka zdań i westchnęła.
- Muszę wracać na komendę - oznajmiła. - Wpadnę jutro i pójdziemy na spacer, ok?
Aśka kiwnęła tylko głową i pożegnała się z przyjaciółką. Kiedy została sama, znowu sięgnęła po lusterko i przez chwilę wpatrywała się w nie z namysłem. Poniekąd Ania miała rację, włosy naprawdę wyglądały naturalnie, gorzej z resztą. Usłyszała energiczne pukanie do drzwi i szybko odłożyła lustro.
- Seba wysłał do ciebie smsa - oznajmiła Daria, wchodząc bez zaproszenia. - I więcej nie wciągaj mnie w te swoje gierki - dodała jadowitym tonem.
Rzuciła komórkę policjantki na łóżko i wyszła, trzaskając drzwiami. Aśka sięgnęła po telefon i odczytała na głos smsa.
- "Jestem na lotnisku, za godzinę mam samolot. Jeśli do mnie nie oddzwonisz, w nocy będę w domu."
Uśmiechnęła się pod nosem. Bardzo rozczuliła ją ta wiadomość. Przez chwilę miała ochotę wyłączyć telefon i czekać z niecierpliwością na ukochanego. Perspektywa ujrzenia go już za kilka godzin była niezwykle kusząca. Dopiero zdała sobie sprawę, jak strasznie za nim tęskni. Pełną minutę siedziała nad telefonem, bijąc się z myślami. W końcu jednak rozsądek zwyciężył i z westchnieniem wybrała numer ukochanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz