sobota, 19 lutego 2011

192.

Daria spojrzała na szybę i chwilę później do pomieszczenia weszła Anka. Uśmiechnęła się krzepiąco do dziewczyny i głową wskazała jej drzwi. Kiedy została sam na sam z Damianem, przeszła do przesłuchania.
- Skąd znasz Rudego? - zapytała rzeczowo.
- Kiedyś… kiedyś założyłem się z kumplami o włam - powiedział cicho, nie odrywając wzroku od stołu. - Wybrali mi furę, taką wypasioną. Nie wiedziałem, że należy do gościa z gangu…
- Co było dalej?
- Złapali mnie i chcieli od razu zabić, ale uciekłem. Potem przyszedł do mnie jeden z nich i powiedział, że mi odpuszczą, ale nie za darmo. Myślałem, że chodzi o kasę…
- Ale nie chodziło - zakończyła za niego Ania. - I?
- Zaprowadził mnie do domu jednego z nich. Powiedzieli, że chcą się zemścić na jednym psie… to znaczy policjancie. - Anka wywróciła oczami, ale nie przerywała mu. - Nie wiem, skąd wiedzieli, że chodzę z jego siostrzenicą - mruknął chłopak przygnębiony. - Miałem tylko śledzić jego partnerkę, to przecież nic takiego.
Aśka pokiwała głową ze zrozumieniem. Teraz to zaczynało składać się w logiczną całość. Spojrzała na Darię, która przysłuchiwała się rozmowie bez mrugnięcia okiem.
- Potem kazali mi robić te głuche telefony i zapukać do nich w nocy. To było tylko tak… nie chciałem nic złego…
- Mów dalej - ponagliła go ostro Ania.
- No potem wybiłem to okno, też mi kazali. No i dalej ją śledziłem.
- Dobra, do rzeczy. Skąd znasz Rudego? - powtórzyła policjantka nieco zniecierpliwionym tonem.
- On też im się naraził. Nie wiem czym, nie mówił. Mieliśmy razem… no razem porwać Krzysia - przyznał, ukrywając twarz w dłoniach.
- I zrobiliście to - skwitowała Anka, nie mogąc się powstrzymać.
- Miałem mu tylko powiedzieć, gdzie się uczy. Tylko tyle.
- Tylko?
- No i jeszcze, żeby Krzysiek go znał… bo inaczej by z nim nie poszedł.
Spojrzał na Anię z rozpaczą, ale ta miała kamienną twarz.
- Nie mogę tego słuchać - powiedziała nagle Daria i wyszła szybko na korytarz.
Aśka spojrzała na Sebastiana, ale ten nie pokazał po sobie, że w ogóle to zauważył. Wybiegła więc za nią i dogoniła ją na półpiętrze. Twarz miała mokrą od łez.
- Daria, zaczekaj - zawołała za nią. - Odwiozę cię do domu.
- Nie trzeba - mruknęła dziewczyna.
- Wiem, że cię to zabolało… - zaczęła Asia łagodnie.
- To moja wina, że Krzyśka porwali. Gdybym powiedziała wam od razu, nic by się nie stało! - zaszlochała.
- Każdy z nas popełnia błędy - odparła policjantka niezrażona. - Nie bądź dla siebie zbyt surowa. A poza tym, jeśli gangsterzy chcieli zemścić się na Sebastianie, znaleźliby inny sposób. - Uśmiechnęła się krzepiąco i objęła dziewczynę. - Chodź, zawiozę cię.
Tymczasem Sebastian krążył nerwowo za szybą, nie mogąc w spokoju słuchać zeznań chłopaka. Rafał stał zamyślony pod ścianą.
- Gdzie mieli go zabrać? - wypytywała dalej Ania.
- Nie wiem, naprawdę. Nie powiedzieli mi, bali się, że ich wsypię.
Kiedy Aśka wróciła na komendę, pozostała trójka komisarzy siedziała w biurze i wpatrywała się bez entuzjazmu w akta. Sebastian na jej widok mimowolnie wywrócił oczami.
- Miałaś odpocząć - powiedział zmęczonym głosem.
- Powiedział coś jeszcze? - zapytała, ignorując uwagę narzeczonego.
- Nie wie, gdzie jest Krzysiek - odparła Ania, bawiąc się długopisem. - Opisał nam dokładnie ten dom, w którym był, może to nas do nich doprowadzi.
- Tak, tylko że nie wiemy, gdzie to jest - zauważył złośliwie Sebastian.
- Patrole się rozglądają - przyznała policjantka.
Aśka poczuła drapanie w gardle i z trudem zatuszowała atak kaszlu. Czmychnęła do łazienki, żeby przyjaciele nic nie zauważyli. Dobrze wiedziała, gdzie się załatwiła. Paradowanie po podwórku w cienkiej bluzie w środku zimy nie mogła wróżyć nic innego, zwłaszcza przy osłabionej odporności. Przemyła twarz chłodną wodą, czując, że jest rozpalona i spojrzała w lustro. Nienawidziła tego widoku. Blada, zapadnięta twarz, puste oczy i peruka, chodź oczywiście na pierwszy rzut oka nie było tego widać. Pokręciła głową, wzdychając i poszła do biura.
Czas mijał tak wolno, że komisarzom wydawało się, jakby stał w miejscu. Sebastian kilkukrotnie proponował Asi, że zawiezie ją do domu, ta jednak uparcie odmawiała. Nad ranem czuła się jednak tak fatalnie, że miała już zamiar się zgodzić. Wtedy jednak do biura wpadł Tomek, oświadczając, że znaleźli dom opisany przez Damiana.
- Wzywaj AT! - zarządził Sebastian.
Aśka niemal odruchowo wstała, kiedy on wstał. Nie zwracając uwagi na jego protesty, zdjęła z wieszaka kurtkę i zarzuciła ją na ramiona.
- Idziesz? - zapytała i, nie czekając na odpowiedź, pierwsza wyszła z biura.
Czterdzieści minut później spotkali się na miejscu z ATekami. Dom był duży z bogato urządzonym ogrodem. Komisarze od razu pomyśleli, że idealnie nadaje się na “azyl” gangstera. Sebastian omawiał szczegóły z dowódcą antyterrorystów, zerkając jednocześnie na Aśkę. Kiedy wszystko było już ustalone, złapał ją za łokieć i odprowadził na bok.
- Zaczekaj na nas w samochodzie - poprosił, siląc się na spokojny ton.
- Nie - odparła natychmiast. - I nie ma o czym mówić.
- Aśka, jeśli coś ci się stanie… - zaczął, modląc się o cierpliwość.
- Naprawdę uważasz, że to stosowny czas na takie dyskusje?
Zmierzył ją badawczym spojrzeniem i odwrócił się.
- Trzymaj się z tyłu - mruknął.
Weszli do domu, robiąc olbrzymi hałas. Aśka, Ania i Sebastian wyminęli ATeków i zbiegli do piwnicy. Tam, ku ich wielkiej radości, siedział pod ścianą związany Krzyś. Sebastian podbiegł do niego, rozwiązał i mocno do siebie przytulił. Chłopiec płakał, ale wyglądało na to, że nic mu nie jest. Aśka uśmiechnęła się, widząc radość narzeczonego. Opuściła broń i wyczerpana oparła się o ścianę. Czuła zawroty głowy, przez co nie mogła się na niczym skupić.
- Już dobrze, skarbie - powiedział Seba do syna. - Nic ci nie jest?
Krzysiek pokręcił głową i wtulił się mocniej w ojca. Chwilę później Sebastian usłyszał huk i odwrócił głowę. Z przerażeniem stwierdził, że Aśka leży bezwładnie na ziemi.
- Weź Krzysia! - krzyknął do Anki, która stała zdezorientowana kilka metrów za nim.
Oddał przyjaciółce syna i podbiegł do ukochanej. Szybko sprawdził jej puls, a kiedy z ulgą stwierdził, że żyje, odwrócił się do Ani.
- Co jej się stało? - zapytał wystraszony.
- Nie wiem, nagle zemdlała.
- Zabierz Krzysia do domu - poprosił, wyciągając telefon.

Szybko wezwał pogotowie i przytulił nieprzytomną dziewczynę. Nagle zdał sobie sprawę, jak bardzo zaniedbał ją w ostatnich dniach. Cała ulga po znalezieniu Krzysia gdzieś zniknęła i zastąpił ją paniczny strach.
- Nie rób mi tego - szepnął, tuląc ją do siebie. - Nie zostawiaj mnie, proszę.
Godzinę później krążył po szpitalnym korytarzu, bawiąc się nerwowo telefonem. Towarzyszył mu tylko Rafał, bo Ania zabrała Krzysia do domu. Nie odzywali się jednak do siebie, każe rozważało sytuację w myślach.
- Uspokój się, stary - powiedział w końcu Rafał. - To tylko zasłabnięcie.
- Tylko? Nie wiesz, o czym mówisz - warknął Seba i podszedł do okna.
Bardzo żałował, że zgodził się na wyjazd. Wciąż powtarzał w duchu, że porwanie Krzysia i stan Aśki to jego wina.
- Gdybym był na miejscu, nic by się nie stało - mruknął do przyjaciela.
- Nie mogłeś tego przewidzieć…
- Właśnie, że mogłem - sprostował Seba.
Pokręcił głową i wbił wzrok w drzwi sali, z których chwilę później wyszedł lekarz. Zbliżył się do Sebastiana, który nie odrywał od niego spojrzenia i odezwał się zdawkowym tonem.
- Pani Joasia ma zapalenie płuc - powiedział.
- Ona ma raka - poinformował szybko Sebastian. - To znaczy miała, przeszła operację i chemię, ale wyniki się pogorszyły…
- W takim razie zrobimy dodatkowe badania - zadecydował lekarz.
- Mogę do niej wejść?
- Tak, ale proszę jej nie męczyć. Jest bardzo osłabiona.
Sebastian zignorował ostatnie słowa lekarza i wszedł do sali. Podobne ostrzeżenia słyszał już setki razy i jakoś przestały robić na nim wrażenie. Usiadł przy łóżku Joasi i uśmiechnął się, kiedy otworzyła oczy.
- Sorry… - mruknęła.
- Oj, Aśka, Aśka… Kiedyś o zawał mnie przyprawisz, zobaczysz.
- Co z Krzyśkiem?
- W porządku, Ania zabrała go do domu.
- Jedź do niego - powiedziała dziewczyna, odwracając wzrok.
- Zostanę przy tobie - odparł stanowczo Seba.
- Nie trzeba. Wracaj do niego, on teraz bardziej cię potrzebuje.
Mężczyzna zmierzył ją uważnym spojrzeniem. Z pewnością miała rację, co jednak nie zmieniało faktu, że nie chciał ruszać się ze szpitala.
- No dobrze - zadecydował w końcu. - Przyjadę do ciebie po południu.
Skinęła głową, pozwoliła pocałować się w policzek i zamknęła oczy. Prawda była taka, że potrzebowała teraz wsparcia ukochanego, nawet bardzo. Bała się, że już nie wyjdzie ze szpitala, że choroba ją pokonała. Była jednak tak zmęczona, że nie zdołała dłużej o tym myśleć i po prostu zasnęła.
Obudziła się późnym popołudniem. Lekarz krzątał się wokół jej łóżka, nie zwracając jednak na nią najmniejszej uwagi. Spojrzała więc na pielęgniarkę podłączającą kolejną kroplówkę.
- Pan doktor zrobił pani szczegółowe badania - wyjaśniła kobieta, uśmiechając się przyjaźnie. - Pojutrze będą wyniki.
Aśka skinęła głową. Ona aż za dobrze wiedziała, co owe wyniki wykażą i wcale nie miała ochoty znowu tego przeżywać. Nadal była zmęczona, więc wtuliła twarz w poduszkę i próbowała zasnąć, ale zaczął męczyć ją kaszel. Chwilę później do sali wszedł Sebastian. Przywitał ją delikatnym pocałunkiem, ale odezwał się, dopiero kiedy zostali sami.
- Jak się czujesz, kotku? - zapytał łagodnie.
- Nie najlepiej - przyznała.
Czuła, jak rośnie jej gorączka i jednocześnie robi się coraz zimniej. Sebastian delikatnie odgarnął jej włosy ze spoconej twarzy. Patrzyli na siebie w milczeniu. Oboje zdawali sobie sprawę, jak poważnie przedstawia się sytuacja, ale żadne nie chciało wypowiedzieć tego na głos. Woleli nawet przed sobą udawać, że to zwykła, niegroźna choroba, która za kilka dni zostanie wyleczona i Asia będzie mogła wrócić do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz