czwartek, 17 lutego 2011

190.

Aśka stała na korytarzu, zastanawiając się, jak powinna postąpić. Broń wydawała jej się wyjątkowo ciężka, a legitymacja twarda i niewygodna. Odzwyczaiła się od nich, choć jeszcze do niedawna nie mogła się bez nich obyć. Wyciągnęła z kieszeni telefon i przez moment wpatrywała się w numer Sebastiana. Dobrze wiedziała, że musi go powiadomić, ale bardzo bała się jego reakcji. W końcu nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła telefon do ucha, kierując się w stronę biura Ani i Rafała.
- Cześć Asieńko. Dzwoniłem, dlaczego nie odbierałaś? Jak się czujesz?
- Posłuchaj, Sebastian - powiedziała, postanawiając przejść od razu do rzeczy, - Krzyś zniknął. Najprawdopodobniej ktoś porwał go ze szkoły...
- Co?! - przerwał jej gwałtownie.
- Cały czas go szukamy, ale...
- Kiedy to się stało?
- Prawie trzy godziny temu - przyznała.
- I dlaczego dopiero teraz się dowiaduję?!
- Sebastian...
- Wrócę pierwszym samotolem - rzucił Seba i rozłączył się.
Dziewczyna przygryzła wargę, wkładając telefon do kieszeni. Oczywiście zdawała sobie sprawę, co oznacza dla Sebastiana taka wiadomość. Wiedziała, co oznacza lęk o dziecko. A jednak poczuła ukłucie żalu, bo nie zapytał o jej wyniki. Znowu do jej serca wkardł się paniczny strach trudny do opanowania. Zbiegła szybko po schodach i wyszła z komendy. Mroźne powietrze zaparło jej dech w piersiach, ale i otrzeźwiło. Oparła się o poręcz, oddychając głęboko. Zaczęła powtarzać sobie w duchu, że najważniejsze to znaleźć Krzysia i po chwili poczuła, że odzyskuje nad sobą kontrolę. Przeszedł ją dreszcz, bo chłód przenikał ją na wskroś. Owinęła się szczelniej bluzą i weszła do budynku. Na górze zastała Anię z plikiem dokumentów w dłoniach.
- Rozpoznała kogoś? - zapytała od drzwi.
- Wyobraź sobie, że tak. Maciej Czarniecki, trzydzieści dziewięć lat, karany za kradzież z włamaniem.
- Jest adres?
- Tak, wysłałam po niego chłopaków.
Aśka pokiwała głową, przyglądając się zdjęciu leżącemu na dokumentach.
- To on? - mruknęła, biorąc fotografię do ręki.
- Tak, kojarzysz go?
- Ja... - zawahała się, wpatrując się w mężczyźnę. - Gdzieś go już widziałam - powiedziała powoli, - ale... Nie wiem, muszę pomyśleć.
Wzięła zdjęcie i zamyślona skierowała się do biura. Im intensywniej przyglądała się podejrzanemu, tym bardziej wydawał jej się znajomy, ale to wcale nie przybliżało jej do przypomnienia sobie okoliczności, w jakich go widziała. Kiedy pół godziny później do biura wszedł Kamil, nadal siedziała nad zdjęciem.
- Nie mogę sobie przypomnieć żadnych okoliczności, w których ostatnio go widziałam - powiedziała bezmyślnie.
- Wasz dom jest obstawiony, stare mieszkanie też. Kubuś i opiekunka mają ochronę - oznajmił Kamil, ingorując wyznanie policjantki.
- Nic nowego nie ma?
- Niestety.
- Cudownie - skwitowała sarkastycznie.
- Mamy Czarnieckiego! - zawołał Rafał, wbiegając do biura. - Chcesz go przesłuchać?
- Oczywiście.
Zerwała się z fotela i pobiegła do pokoju przesłuchań. Podejrzany mężczyzna już tam na nią czekał. Maglowała go kilka godzin, ale bezskutecznie. Był typem zatwardziałego gangstera, który prędzej dobrowolnie trafi do więzienia niż wyda swoich wspólników. Zmęczona i sfrustrowana wyszła na korytarz. Musiała przyznać, że czuje się fatalnie. Po miesiącach choroby i leczenia jej organizm był bardzo osłabiony. Doskonale czuła każdy miesień swojego ciała, każdy nerw napięty do granic możliwości. Ręka, która już wydawała jej się w pełni sprawna, bolała coraz mocniej. Ścisnęła ramię zdrową dłonią, jakby się spodziewała, że to w czymś pomoże. Pomyślała o Krzysiu, o tym, że być może siedzi gdzieś przemarznięty i wystraszony. A potem o Sebastianie. Co mu powie, jak przyjedzie?
- Aśka, jedź do domu, odpocznij - powiedział Kamil, kładąc jej rękę na ramieniu.
Spojrzała na niego zdezorientowana i zrozumiała, że wciąż stoi na środku korytarza z nieprzytomną miną. Opuściła rękę i spróbowała uśmiechnąć się do asystenta.
- Nic mi nie jest - odparła.
- Znajdziemy go - mówił dalej. - Ale musisz też myśleć o sobie.
- Kamil, ja muszę go znaleźć po prostu muszę, rozumiesz? To jeszcze dziecko, jest dla mnie jak syn...
- Wiem, ale... dobra, nie będę cię przekonywał.
Rzucił jej jeszcze zaniepokojone spojrzenie i wszedł do pokoju asystentów. Aśka została sam na sam z myślami. Jeszcze przez moment stała na korytarzu, a potem stanowczym krokiem ruszyła do biura. Zaczęła przeglądać kolejną turę akt, jednak robiła to bez większej nadziei. Było już całkiem ciemno, kiedy do biura weszli Daria i Bartek. Spojrzała na nich z nadzieją, ale oboje pokręcili głową. Zrozpaczona ukryła twarz w dłoniach.
- Nic nie macie? - zapytała cicho Daria.
- Nic.
Podeszła do biurka, chcąc jakoś pocieszyć Asię, ale zatrzymała się zauważywszy zdjęcie. Wzięła je do ręki i przez moment przyglądała mu się.
- Kto to jest? - zapytała, podnosząc wzrok.
Aśka spojrzała na fotografię i westchnęła.
- Maciej Czarniecki, nasz jedyny podejrzany - odparła.
- Maciej? Niemożliwe, przecież to Rudy - zdziwiła się nastolatka.
Policjanci spojrzeli na nią zaskoczeni. Aśka zerwała się z miejsca, okrążyła biurko, wyrwała dziewczynie zdjęcie i podetknęła jej pod nos.
- Skąd go znasz? - zapytała ostro.
- To kumpel Damiana. Widziałam go kilka razy, jak jeszcze się spotykaliśmy.
- Rudy?
- Tak, Rudy. Naprawdę nazywa się Błażej, ale nie znam nazwiska. Co on ma z tym wspólnego?
- Chodź ze mną - odparła Aśka, chwytając nastolatkę za łokieć.
Zaprowadziła ją do pokoju przesłuchać, gdzie stanęły obie za szybą. Przez moment milczały. Daria przyglądała się mężczyźnie, a Aśka nie odrywała od niej wzroku.
- Jesteś pewna, że to on? - ponagliła go nagle.
- No tak. Dlaczego go zamknęliście? Co on ma wspólnego z Krzysiem? - wypytywała nastolatka podejrzliwie.
- Wiedziałam, że już go gdzieś wcześniej spotkałam - mruknęła Aśka sama do siebie. - Odprowadzał cię wtedy w nocy razem z Damianem, prawda?
- Zgadza się. Spotkaliśmy go, wracając z klubu. Ale...
- Zaczepiał Krzysia na przerwie - wyjaśniła policjantka. - Chwilę później zniknął.
- Myślisz, że Damian...?
- Nie wiem, Daria, naprawdę. Posłuchaj, Bartek odwiezie cię do domu. Zwolnisz opiekunkę i zajmiesz się Kubą.
- A ty? - zapytała dziewczyna z troską.
- Zostaję. Jeśli coś mu się stanie, nigdy sobie nie wybaczę...
- Asia, ty przecież nie możesz... - zaczęła Daria łagodnie. - Jesteś jeszcze słaba, musisz odpoczywać...
Policjantka spojrzała jej głęboko w oczy i po chwili dziewczyna odpuściła. Przytuliła przyszywaną ciotkę i wyszła z biura, a za nią podążył Bartek.
Noc mijała komisarzom na przesłuchiwaniu jedynego jak dotąd podejrzanego. Jak się okazało, imię, które znała Daria było fikcyjne. Niestety nie chciał nic powiedzieć, właściwie w ogóle się nie odzywał.
- Może sprowadzimy tu tego Damiana? - zaproponował bez przekonania Rafał. - To jedyne ogniwo które łączy Krzysia i tego Rudego.
- Nic nam nie powie - odparła Aśka, bawiąc się długopisem. - Słuchajcie, a może to ma coś wspólnego z tymi głuchymi telefonami?
- I tą wybitą szybą - podchwyciła Ania.
- Tylko że ja nie mam bladego pojęcia, kto może za tym stać...
Rozmowę przerwało gwałtowne wtargnięcie Sebastiana. Wszyscy zerwali się z miejsc jak na rozkaz. Aśka poczuła mimowolny przypływ czułości na widok ukochanego. Bez względu na okoliczności miała ochotę przylgnąć do niego i poddać się chwili. Po prostu bardzo się za nim stęskniła. Teraz jednak w jego oczach widziała strach i wściekłość.
- Co się dzieje? - warknął bez powitania. - Gdzie Krzyś?!
- Jeszcze nie wiemy - odparła Rafał, który stał najbliżej policjanta. - Mamy podejrzanego, ale niewiele z tego wynika...
Przez kolejną godzinę Ania i Rafał usiłowali mu przekazać, co mają, ale szło im to bardzo opornie, bo wzburzony policjant wyładowywał się na wszystkim i wszystkich.
Kolejne dwa dni poszukiwań nie przyniosły rezultatów. Komisarze tylko raz wpadli do domu wziąć prysznic i przebrać się, bo cały czas spędzali na zmianę na komendzie i w terenie. Aśka nie wytrzymywała tempa, choć bardzo się starała. Piła kawę za kawą i brała tabletki przeciwbólowe w przerażających ilościach, a wszystko po to, by przyjaciele nie zauważyli w jakim jest stanie. Sebastian był tak pochłonięty szukaniem syna, że nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz