wtorek, 16 lipca 2013

10. Bierz życie jakim jest


Chłopak był blady jak ściana. Przełykał nerwowo ślinę, wodząc spojrzeniem od Aśki do Sebastiana i z powrotem.
- Masz siedemnaście lat – kontynuował Seba. – Za brutalny gwałt i zabójstwo dostaniesz dożywocie. Resztę życia spędzisz w pierdlu, rozumiesz to?
- Ale ja nic nie zrobiłem! Ja tylko… Ja tylko…
- Co ty tylko? – zapytał komisarz z teatralnym znudzeniem.
- No tylko ją… Ale ona sama tego chciała, nie broniła się…
- Sama tego chciała?! – zawołała Joasia, włączając się nagle do przesłuchania. Oparła się o stół naprzeciwko chłopaka i pochyliła się nad nim. – Była zmasakrowana! ZMASAKROWANA! To był brutalny gwałt, a ty mi mówisz, że sama tego chciała?!
Poczuła rękę Sebastiana na plecach. Wiedziała, że chciał w ten sposób przypomnieć jej, gdzie jest i co ma robić, ale nie potrafiła już nad sobą zapanować. W obawie, że za chwilę posunie się do rękoczynów, po prostu wyszła.
Piętnaście minut później Sebastian znalazł ją w biurze. Siedziała oparta o stół z twarzą ukrytą w dłoniach. Mężczyzna pomyślał, że w końcu się rozpłakała, ale kiedy go usłyszała, podniosła wzrok i nie widać było śladu łez.
- Wszystko mi powiedział – mruknął Seba, siadając naprzeciw niej. – Pili we trzech u Damiana. Pokłócili się, ponoć było głośno. To musiały być te krzyki, które usłyszała Ania, bo sama tam przyszła. Chciała sprawdzić czy wszystko w porządku, a oni wykorzystali okazję. Zgwałcili ją wszyscy. Patrykowi pękła gumka i...
- I dlatego mamy materiał tylko jednego sprawcy – zakończyła za niego Joasia.
Nie potrafiła cieszyć się z rozwiązanej sprawy. Poczuła się jeszcze bardziej zmęczona i bezradna. Osiągnęła cel, znalazła winnego, ale Ania nadal nie żyła i już nic nie mogło tego zmienić.
Dwie godziny później uzbrojeni w nakaz prokuratorski znaleźli się pod domem sędziego. Stary Borawski był wściekły. Wykonał szereg telefonów, ale nie wiele to dało – musiał wpuścić policjantów do środka. Odnalezienie w kuchni zmytych śladów krwi potwierdziło zeznania Marcina. Nie mogły tego zmienić ani groźby sędziego, ani lamenty jego żony, ani głośne protesty Damiana.
Prosto stamtąd Joasia pojechała do Rafała. Chciała jak najszybciej mieć to za sobą. Obawiała się, że jeśli nie zrobi tego od razu, potem może już nie mieć dość odwagi.
Długo trwało, nim Rafał ją wpuścił. W poplamionym podkoszulku, spodniach od piżamy, z kilkudniowym zarostem wyglądał kiepsko. W oczach nadal miał gniew – ten sam, który Aśka zobaczyła po przekazaniu mu informacji o śmierci Ani. Powiedziała mu o zatrzymaniu sprawców, ale nie wyglądał na zainteresowanego. W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że Rafał nie patrzy na nią z gniewem, ale z nienawiścią. Wyszła, czując na plecach jego spojrzenie.
Sebastian dzwonił do niej przez kilka godzin, ale miała wyłączony telefon. Wiedział, że miała rozmawiać z Rafałem i podejrzewał, że jest po prostu przybita. Nie chciał, żeby była sama. Instynktownie czuł, że potrzebuje rozmowy. Kiedy nie znalazł jej w domu, przyszło mu na myśl, żeby sprawdzić miejsce, do którego często uciekała po śmierci Mateusza. Nie pomylił się.
Bulwar Wołyński był jednym z najrzadziej uczęszczanym zarówno przez miejscowych, jak i turystów. Nie był zagospodarowany jak pozostałe, większość pokrywała trawa i krzewy. Aśka jak zwykle siedziała na niskim murku, zwrócona w stronę Wisły. W dłoniach trzymała butelkę piwa.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę – powiedział Seba, siadając obok niej.
- Przepraszam – mruknęła. – Chciałam nawet do ciebie zadzwonić, ale…
- Rozumiem.
Poczęstowała go piwem i przez chwilę siedzieli w milczeniu, patrząc na wodę. Noc była naprawdę piękna. Księżyc świecił jasno, niebo pełne było gwiazd. Po drugiej stronie Wisły widać było światła; miasto mimo późnej pory tętniło życiem, ale w tym miejscu panowała cisza.
- Nie możesz się obwiniać – powiedział w końcu Sebastian.
Kobieta odwróciła się do niego zaskoczona.
- Skąd wiesz…?
- Kaśka mi powiedziała – odparł krótko.
Aśka spuściła wzrok. Trudno było przyznać się do tego nawet przed sobą, a co dopiero opowiadać o tym przyjacielowi.
- Nie chciała iść do tego klubu – mruknęła po chwili. – Mówiła, że będzie się nudzić, że nie bawią jej takie atrakcje. Słabo się dogadywała z Agatą, a jej koleżanek w ogóle nie znała. Chciała, żebym z nią poszła. A mi się po prostu nie chciało… Powiedziałam, że mamy dużo pracy i nie poszłam…
- Myślisz, że to by coś zmieniło? Gdybyś poszła, ciebie też mogliby zgwałcić... i zamordować.
Aśka pokręciła głową. Słowa Sebastiana nie wywarły na niej żadnego wrażenia. W głębi duszy była pewna, że gdyby towarzyszyła wtedy Ani, nic by się nie stało.
- Rafał o tym wie – dodała po chwili. – Rozmawiałyśmy przy nim. Nienawidzi mnie za to.
- Tak ci powiedział? – zdziwił się szczerze Sebastian.
- Nic nie powiedział – odparła Joasia, wzruszając ramionami. – Nie musiał.
Odstawiła pustą butelkę na trawę i westchnęła. Miała ochotę upić się do nieprzytomności i choć na chwilę przestać myśleć.
- Nie możesz się obwiniać – powtórzył Seba nadal spokojnym tonem. – Nie mogłaś wiedzieć, nie mogłaś tego przewidzieć. Nie wiesz, co by się stało, gdybyś tam była. Zrobiłaś dla niej wszystko, co mogłaś. Znalazłaś morderców, odpowiedzą za to.
- Myślałam, że poczuję się lepiej, kiedy rozwiążemy tą sprawę – powiedziała ze smutkiem. – A czuję się chyba jeszcze gorzej. Trzech gówniarzy… Chcieli się „tylko zabawić”…
- Co za różnica, kto to zrobił? Najważniejsze, że pójdą siedzieć.
- Jest różnica – upierała się Joasia. – Ona zginęła bez powodu, rozumiesz? Tak bardzo cierpiała… Myślałam, że to jakaś zemsta, że był jakiś motyw, że… - Urwała i pokręciła głową. – Zamordowali ją dla chwili zabawy…
- Asia, to już bez znaczenia – powiedział Sebastian łagodnie. – Już nie cierpi, nie boi się. Tam gdzie teraz jest, jest po prostu szczęśliwa.
Kobieta pokiwała głową. Pomyślała, że Sebastian ma trochę racji.
- Musimy jakoś pomóc Rafałowi – mruknął mężczyzna.
- Niby jak? Musi sobie z tym poradzić po swojemu – odparła Joasia, wzruszając ramionami. – Nie pomożesz mu, nachodząc go i zmuszając do rozmów.
- To aluzja?
Aśka natychmiast zrozumiała, do czego Sebastian zmierza. Po śmierci Mateusza wychodził z siebie, żeby jej pomóc.
- Nie. Po prostu… - westchnęła, szukając odpowiednich słów. – Jestem ci wdzięczna za to, co wtedy dla mnie zrobiłeś. Wiem, że bardzo się starałeś…
- Ale?
- Ale ja tego prawie nie pamiętam, rozumiesz? Kiedy teraz o tym myślę, wiem, że zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel. Ale wtedy było mi to obojętne, jak wszystko. Myślałam tylko o Mateuszu, o wszystkich wspólnych chwilach i o wypadku. Wszystko inne było po prostu bez znaczenia.
Zapadła niezręczna cisza. Joasia zastanawiała się, czy Sebastian poczuł się dotknięty. Wskazywało na to milczenie, jednak kiedy mężczyzna ponownie się odezwał, w jego głosie nie słychać było urazy.
- Jak sobie z tym poradziłaś? – zapytał, przyglądając się jej uważnie.
Wzruszyła ramionami. Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, rwąc na kawałeczki suchy liść.
- Z okresu po jego śmierci niewiele pamiętam – powiedziała w końcu. – Tylko rozmowę lekarzy… Jak mówili między sobą, że człowiek z takimi obrażeniami nie powinien żyć. Że to kwestia najwyżej godzin. I potem jakieś urywki z pogrzebu. Nie mogłam ani spać, ani czuwać, ciągle o tym myślałam… Potem się napiłam i… pierwszy raz od wypadku było dobrze.
Zawahała się. Nerwowym ruchem odgarnęła włosy do tyłu.
- Człowiek w takiej sytuacji nie myśli racjonalnie – kontynuowała po chwili. – Dla mnie Mateusz był wszystkim. Jego obecność była oczywista i może czasem tego nie doceniałam, ale kiedy nagle go zabrakło… Wszystko straciło sens. Nie wiedziałam, co mam robić. Nie miałam na nic siły ani ochoty. Po prostu całymi dniami to rozpamiętywałam.
- Ale jednak coś się zmieniło – drążył Sebastian. – Przecież teraz… teraz jest normalnie.
- Co to znaczy normalnie?
W głosie Joasi Sebastian wyczuł złość. Zdał sobie sprawę, że niezbyt taktownie dobrał słowa.
- To nie jest tak, że doznajesz olśnienia, nagle dochodzisz do wniosku, że musisz żyć dalej – powiedziała łagodniej. – Po prostu pewnego dnia poczułam, że chcę wyjść z domu. Nie myślałam o tym, co będzie za tydzień, miesiąc czy rok. Właściwie… nadal o tym nie myślę.
- Powiedziałaś, że… było dobrze, tylko kiedy piłaś – zaczął Seba ostrożnie.
- Zrobiłam to raz – sprostowała. - Ale kiedy wytrzeźwiałam… pomyślałam, że to nie w porządku. Że nie mam prawa czuć się dobrze, że powinnam cierpieć. Że zasłużył na to, by po nim płakać. Ania też zasłużyła…
Głos uwiązł jej w gardle. Dotarła do najbardziej bolesnego tematu. Przez chwilę myślała, że nie da rady powiedzieć nic więcej, ale Sebastian czekał cierpliwie, jakby wiedział, że jeszcze nie skończyła.
- Nie mogę płakać – odezwała się cicho. – Chcę tego i czuję, że powinnam, ale nie potrafię się zmusić. To wygląda jakbym wcale nie cierpiała… nie tęskniła za nią…
- Nieważne, jak to wygląda – odparł Sebastian łagodnie. – Ważne, co czujesz.
Aśka ukryła twarz w dłoniach. Siedziała zgarbiona, pochylona do przodu; wydawała się jeszcze drobniejsza niż w rzeczywistości. Sebastian poklepał ją nieśmiało po plecach.
- Już nie musisz być policjantką szukającą mordercy. Teraz możesz być tylko przyjaciółką – powiedział.
Miał rację. Napięcie związane ze śledztwem zaczęło z niej ulatywać. To jednak wcale nie sprawiało, że czuła się lepiej. Śmierć Ani przestała być obiektem śledztwa, a stała się faktem. Gorycz i żal otaczały ją zewsząd. Poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Zanim rozpłakała się na dobre, Sebastian zdążył ją przytulić. Miała wrażenie, że on też płacze. Za Anią.

3 komentarze:

  1. Rewelacyjna część. Naprawdę tylko gratulować

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak wszystko zostało wyjaśnione. Przyznam, że mimo wszystko nie takiego rozwiązania w sprawie śmierci Ani się spodziewałam... To takie hmm... banalne? Trzech niewyżytych gówniarzy z liceum zabiło dla chwili zabawy? Moje przeczucia, co do siostry Ani tej Agaty były błędne, cóż, nie powiem trochę szkoda. Ciekawe, co teraz wydarzy się w życiu naszych bohaterów? Na pewno po śmierci przyjaciółki wszystko będzie inaczej. Ciekawi mnie kim okaże się nowa pracownica? Z czasów Twojego pierwszego opowiadania, Jowito pamiętam jeszcze niechęć Sebastiana wobec Asi. Oby tym razem komisarze życzliwej potraktowali koleżankę. Ta hizdoria obrała bardzo ciekawy kierunek, co też jeszcze szykujesz dla Czytelników?

    OdpowiedzUsuń
  3. No to wątek zabójstwa Ani mamy za sobą. Trochę dziwi mnie, że Ania, doświadczona policjantka, dała się zwieść trzem pijanym nastolatkom. Teraz echa nieudanej zasadzki, podczas której zginęło kilku policjantów. Cisnący stary, podłamana Aśka i odizolowany Rafał to mieszanka wybuchowa. Coś mnie się zdaje, że ta dwójka nie utrzyma się na komendzie - Rafał za nieobecności, a Aśka... ona nie wytrzyma tempa, no chyba że jednak jej nie doceniam.

    OdpowiedzUsuń