Następnego ranka Aśka zerwała
się przed piątą. Szturchnęła Kaśkę z pytaniem, czy idzie biegać, ale asystentka
burknęła tylko niewyraźnie coś, co brzmiało jak „głupia” i narzuciła kołdrę na
głowę. Obudziła się natomiast Magda, która choć ledwie się ruszyła, chętnie
zgodziła się na rundkę po lesie. Narzuciły tylko szybko dresy i wyszły w
akompaniamencie narzekań przedwcześnie obudzonej Anki.
Tego ranka musiały zwolnić
tempo, bo po całodziennych ćwiczeniach Magda miała zakwasy.
- Jak to jest, że tobie nic nie
dolega? – mruknęła skrzywiona, kiedy wreszcie pokonały większą górkę
- Dba się o formę – odparła,
śmiejąc się.
- Może się podciągnę trochę
przy tobie…
- Trzeba będzie popracować
porządnie przed testami – skwitowała Joasia, zwalniając jeszcze bardziej. –
Obawiam się, że Stary nam nie odpuści.
- Ciągle trudno mi się
przyzwyczaić – przyznała. – U nas panowała totalna samowolka, szefa widywaliśmy
raz na miesiąc…
- Też bym chciała widywać
Starego raz na miesiąc – westchnęła Aśka. – Zawsze był upierdliwy, ale teraz…
Wszystko przez tą akcję, uznał, że to nasza wina.
- Opowiesz mi coś o tym?
Aśka zawahała się przez moment.
W sumie niewiele mogła powiedzieć.
- Zginęło sześciu naszych, ale
to już wiesz – odparła. – A Niemczyk zwiał i do tej pory się nie pokazał.
- Chodziło mi raczej o to, jak
to wyglądało od środka…
- Nie wiem – powiedziała Joasia
z krzywym uśmiechem. – Nie było mnie tam.
- Jak to? - Magda zatrzymała
się i kucnęła, żeby rozmasować bolące łydki. – Myślałam, że wszyscy braliście
udział w tej akcji…
- Bo tak miało być. Wycofałam
się w ostatniej chwili – przyznała policjantka trochę zawstydzona. – Kilka
miesięcy wcześniej miałam poważny wypadek na akcji i…
- Rozumiem – powiedziała szybko
Magda.
- Dlatego Stary jest na mnie
taki cięty. Potraktował to… no wiesz… jako niesubordynację.
Przez chwilę biegły w
milczeniu, podziwiając śpiew ptaków i wschodzące słońce. Potem Aśka postanowiła
ponownie się odezwać.
- Nie zawsze tak u nas jest –
zapewniła. – Trafiłaś na bardzo zły moment, ale ogólnie ekipa jest zgrana, a
Stary… da się wytrzymać, trzeba tylko nauczyć się z nim obchodzić.
- Wciąż się trochę martwię, jak nam się będzie
pracować – westchnęła Magda. – No wiesz, z Rafałem… Głupio się przy nim czuję.
Do tej pory pracował z narzeczoną, a teraz nagle ja się pojawiam…
- Ja też głupio się czuję –
przyznała Joasia zamyślona. – Ale Rafał to świetny facet, naprawdę. Będzie
dobrze, musi tylko dojść do siebie.
- Myślisz, że po czymś takim to
w ogóle możliwe? – zapytała Magda z powątpiewaniem i zatrzymała się ponownie.
Aśka milczała tak długo, że jej
rozmówczyni zaczęła już żałować swoich słów.
- Przepraszam, nie powinnam cię
tak wypytywać – mruknęła.
- Myślę, że można – powiedziała
w końcu Joasia, ale jej głos brzmiał dużo chłodniej. – Dwa lata temu pochowałam
męża i żyję.
Magda wyglądała na zszokowaną i
wystraszoną. Mruknęła tylko „przepraszam” i nie odzywała się więcej.
Przez cały ranek u Joasi
utrzymywał się kiepski nastrój, ale dzięki wyczerpującym ćwiczeniom wszyscy
zgodnie milczeli, więc nikt się nią za bardzo nie interesował. Po południu
Sebastianowi jednak udało się ją rozweselić dzięki popisom na strzelnicy. Kpiła
z niego jeszcze przez całą drogę do domku.
- Serio cię to bawi? – zapytała
Kaśka, kiedy dziewczyny znalazły się w pokoju. – Przecież on nie zda tych
testów jak tak dalej pójdzie.
Aśka zaśmiała się.
- Praktyczne zdałby bez
przygotowania, znam go. Z teorią pewnie będzie miał problem, leń jeden, ale da
radę – powiedziała.
- Z Maćkiem nie ma tego
problemu – oznajmiła Anka przesadnie głośno. – Świetnie wypadł na strzelnicy.
Joasia wywróciła tylko oczami,
a Kaśka zachichotała, jednak żadna nie skomentowała tego, dopóki Ania nie
wyszła. Potem obie wybuchły śmiechem.
- Maciek był ATekiem –
wyjaśniła Kaśka, kiedy drzwi za Anką się zatrzasnęły. – Jest świetny strzelcem.
- Anka lubi nam o tym przypominać
– dodała Joasia. – Ale tak naprawdę słabo dogaduje się z Maćkiem.
- Bo Maciek jest w porządku, a
Anka… to po prostu Anka – skwitowała asystentka, zarzucając na ramię czysty
ręcznik. – Idę pod prysznic.
Aśka pozbierała najpilniejsze
raporty i także skierowała się do drzwi. Tak jak poprzedniego wieczoru, umówiła
się z partnerem na zewnątrz.
- Sebastian średnio sobie radzi
na strzelnicy, bo brak mu motywacji – powiedziała, patrząc na Magdę. – Ale w
terenie nigdy nie zawodzi. A poza tym… ma też inne zalety – dodała z
tajemniczym uśmiechem.
We wtorek późnym wieczorem cała
ekipa wróciła do Krakowa. Nie mieli jednak okazji odpocząć po ciężkim
szkoleniu. Z samego rana Anka i Maciek dostali sprawę, a dwie godziny później
okazało się, że Aśka i Sebastian muszą im pomóc.
- Ale o co tu chodzi? –
zapytała Aśka zaskoczona, kiedy Tomek przekazał im wytyczne Starego. – Mamy
pilnować jakiejś kobiety? Dlaczego my?
Asystent natychmiast zrozumiał,
co miała na myśli i naburmuszył się, jednak Aśka nawet nie zamierzała udawać.
To nie było zajęcie dla komisarzy – ochroną ofiar przestępstw zajmowali się
zwykle mundurowi, czasem asystenci.
- Sama go zapytaj – odparł
Tomek z godnością i wyszedł z biura.
- Podpadłaś – zaśmiał się Seba,
chowając telefon i broń. – Chodź, może od Maćka dowiemy się więcej.
Pół godziny później podjechali
pod niewielki domek na północy miasta. Wokół kręciło się już mnóstwo policji.
Komisarze przywitali się z technikami, rzucili okiem na zapłakaną brunetkę przytulającą
na kanapie córkę i odnaleźli Maćka. Na ich widok wyraźnie mu ulżyło.
- Słuchajcie, sprawa jest
skomplikowana – powiedział na wstępie. – Chodźmy może do ogrodu, wszystko wam
wytłumaczę.
Maciek wyglądał na bardzo
zdenerwowanego, więc Aśka zrezygnowała z narzekania. Oparła się o altankę i
postanowiła w milczeniu wysłuchać kolegi.
- Ta kobieta, którą
widzieliście w salonie – zaczął komisarz zmęczonym głosem – to Zuzanna
Konarska. Tu mieszkała jej przyjaciółka, zatrzymała się u niej razem z córką.
Musiała uciekać przed byłym mężem. Dziś rano poszła do sklepu, a po powrocie
znalazła przyjaciółkę śmiertelnie pobitą. Ktoś ją po prostu zmasakrował.
Kobieta jest pewna, że to jej były mąż.
Aśka zerknęła na Sebastiana, z
trudem powstrzymując się od komentarza. Sprawa nie wyglądała wcale jakoś
szczególnie i kobieta wcale nie widziała powodu, żeby zatrudniać ich w roli ochroniarzy.
- Zanim skomentujecie, dajcie
mi skończyć – powiedział Maciek, zauważywszy, że wymieniają się znaczącymi
spojrzeniami. – Były mąż tej kobiety to Jacek Piwowarski, były komandos. Był na
misji w Afganistanie, ale wyleciał. Jego przełożony twierdzi, że to strasznie
agresywny typ. W dodatku podobno trzyma się z kumplami, Krystianem Porębskim i
Mariuszem Dąbkiem. Byli z nim na misji, wylecieli we trójkę za jakąś rozróbę.
Według relacji przełożonego ma prawdziwą obsesję na punkcie byłej żony.
- No dobrze – wtrącił się w
końcu Sebastian, - ale to nadal nie jest robota dla nas. Dajcie jej ochronę i
tyle…
- Szczerze mówiąc, prosiłem
Starego, żeby przydzielił do tego was.
Tym razem komisarze już
otwarcie wymienili się spojrzeniami. Nie wyglądali na zachwyconych.
- Słuchajcie, trzeba ją ukryć –
kontynuował Maciek. – Na razie za bardzo nie mam pomysłu gdzie, więc… Po prostu
ją stąd zabierzcie, dobra? Spotkamy się wieczorem i wspólnie coś wymyślimy.
Aśka westchnęła ciężko, ale
zrobiła krok w stronę domu, dając Maćkowi do zrozumienia, że się zgadza.
- Zadzwoń do Starego, żeby
przydzielił nam jakieś mieszkanie – mruknęła jeszcze w stronę partnera.
Przez kilka długich minut Aśka
nie mogła dogadać się z roztrzęsioną kobietą, ale kiedy w końcu udało jej się
wytłumaczyć, o co chodzi, brunetka bez wahania zgodziła się z nimi jechać.
Wzięła wystraszoną córeczkę w ramiona i bez słowa sprzeciwu zajęła miejsce na
tylnym siedzeniu samochodu.
- Seba – mruknęła Aśka, dając
partnerowi do zrozumienia, że chce z nim zamienić kilka słów, zanim wsiądą do
samochodu.
Odeszli dwa kroki od auta, żeby
kobieta nie słyszała ich rozmowy.
- Myślisz, że to mądre? –
zapytała cicho. – Zabierać tą kobietę do mieszkania służbowego… Jeśli facet
naprawdę jest taki niebezpieczny, nie będzie mu aż tak trudno ją tam znaleźć.
- Przecież to tylko chwilowo.
Maciek wpadnie wieczorem i ustalimy co dalej. Jeden dzień chyba damy radę, nie?
I nie czekając na odpowiedź, wsiadł
do samochodu. Aśka wywróciła oczami. Uznała, że przynajmniej będą mieli dużo
czasu na wypełnianie raportów, ale w duchu czuła, że szykują się kłopoty.
No niestety muszę znowu napisać że część jest świetna. Początkowo naszły mnie przemyślenia że może Asia była taka "wyrozumiała" dla postępowania Rafała bo sama widziała siebie u jego boku,ale po tym co powiedział Magdzie po zajęciach na strzelnicy chyba jednak jest inaczej i to Sebastian jest ten jedyny i najlepszy
OdpowiedzUsuńCzęść niezwykle ciekawa. Wątek związany z tą Zuzanną Konarską niezwykle oryginalny, bo Sebastian z Asią zostali jej ochroniarzami. Miła odmiana, gdyż do tej pory zwykle ich rola ograniczała się do prowadzenia śledztwa. Oj, z tym byłym komandosem mogą być spore kłopoty. Takie typy łatwo nie odpuszczają także emocji nie zabraknie, to pewne! Co do sfery uczuciowej myślę, że mój poprzednik nie ma racji. Autorka kiedyś wspomniała na marginesie, iż tym razem nie chce łączyć w parę głównych bohaterów. Rozmowa z Magdą na strzelnicy nie świadczy, o jakimś uczuciu, raczej o przyjacielskim uznaniu i tyle. Owszem, Sebastian zapewne będzie mieć romans, ale z... Zuzą! Chyba nie bez powodu ona się pojawiła. To by dopiero było ciekawe! Do tej pory pan komisarz zawsze obdarzał uczuciem swą partnerkę z pracy, więc pora na zmiany... No, ale czy mam rację czas pokaże. Czekam na kontynuację.
OdpowiedzUsuńCoś mnie się zdaje, że przeczucia Joasi okażą się być trafne. W przeciwieństwie do Alutki, myślę, iż ten wątek kryminalny może mieć konsekwencje w życiu prywatnym bohaterów tylko poprzez jakiś wypadek, np. postrzał, potrącenie przez samochód... Fajnie, że pojawia się Maciek, bo dotychczas autorka unikała go w opowiadaniach niczym ognia.
OdpowiedzUsuńSprostowanie (do Alutki. Nie chodziło mi o to że Asia i Seba maja być parą tylko najlepszymi przyjaciółmi. A jeżeli Seba będzie miał romans z Zuzanną to okaże się to nudne, bo przeważnie w każdym opowiadaniu miał romans, ale to tylko moje zdanie.
OdpowiedzUsuń