W kościele pojawiła się grubo
przed czasem, bo po prostu nie mogła już znaleźć sobie miejsca w domu. Z daleka
zauważyła Sebastiana opartego o ogrodzenie. Podeszła do niego powoli i
spróbowała się uśmiechnąć, jednak niewiele z tego wyszło.
- Myślałem w nocy o tej sprawie
– powiedział mężczyzna na jej widok. – I chyba znam już odpowiedź.
Aśka spojrzała na niego
pytająco. W tej chwili nie była w stanie skupić się na śledztwie, myślała tylko
o Ani. Jednak jeśli Sebastian faktycznie wpadł na jakiś pomysł, musiała go wysłuchać.
- Pomyśl, mamy kilku sprawców,
a tylko jedno DNA – kontynuował z błyskiem w oczach. – Kto nie mógł zostawić
materiału?
Policjantka miała ochotę
wywrócić oczami. Myślała o tym bez efektów od trzech dni i raczej nie
spodziewała się nagłego olśnienia.
- Kobieta! – zawołał
tryumfalnie.
Kilka osób spojrzało na nich z
mieszaniną zainteresowania i zgorszenia.
- Ciszej – mruknęła Joasia.
Sebastian wyglądał na nieco
zawiedzionego, że jego partnerka nie okazała żadnego entuzjazmu.
- Nic nie powiesz? – zdziwił się.
– Przecież to zupełnie zmienia postać rzeczy. W dodatku wiemy, jaka kobieta z
jej najbliższego otoczenia zupełnie się tym nie przejęła!
- Po pierwsze, nie zamierzam
przesłuchiwać siostry Ani. Znam jej rodziców i nie spojrzałabym im więcej w
oczy, gdyby się dowiedzieli, że podejrzewam ich córkę. Po drugie, nie masz
pojęcia, czy przejęła się śmiercią Ani, czy nie. Ja też nie płaczę, nie chlam i
co? Mnie też podejrzewasz? – Urwała na moment, upewniając się, że nikt ich nie
podsłuchuje. – A po trzecie, gwałt to domena facetów. Kobieta może zamordować,
ale na pewno nie zemści się w taki sposób, nawet jeśli ma motyw.
- Więc jak inaczej to
wyjaśnisz? – zaperzył się Sebastian.
- Nie wiem jak, ale na pewno
nie tak.
Odwróciła się i weszła do
kościoła, zostawiając Sebastiana samego.
Rafał nie pojawił się ani w
kościele, ani na cmentarzu, ale Joasia wcale nie była tym zaskoczona. Sama
czuła się bardzo dziwnie, obserwując, jak grabarze przysypują ziemią trumnę z
ciałem jej przyjaciółki.
Było mnóstwo osób, jej rodzina,
znajomi, współpracownicy. Znała połowę policji w tym mieście, część pojawiła
się w mundurach, chcąc w ten sposób okazać szacunek zamordowanej koleżance.
Komisarze trzymali się z boku. W połowie ceremonii Joasia zaczęła zastanawiać się,
czy musi podchodzić do rodziców przyjaciółki. Wypadało złożyć kondolencje, choć
dobrze wiedziała, że wcale im na tym nie zależy. W końcu uznała, że wśród tylu
osób nikt nie zwróci na nią uwagi i ledwie pogrzeb dobiegł końca, ruszyła
szybkim krokiem w kierunku bramy. Za sobą słyszała kroki Sebastiana.
Przez resztę dnia komisarze
byli rozkojarzeni. Nic im się nie kleiło, a w dodatku zaczęli się kłócić.
Często tak było – podczas trudniejszych śledztw wyładowywali na sobie zmęczenie
i zdenerwowanie.
Po kolejnej z kolei sprzeczce,
Aśka wzięła kluczyki i wyszła z biura. Sebastian był tak poirytowany, że nawet
się tym nie przejął. Potrzebował chwili spokoju, żeby zebrać myśli, a przy Aśce
było to po prostu niemożliwe.
Kobieta pojechała na Świerkową.
Zaparkowała samochód obok łąki, dokładnie tam, gdzie zatrzymali się wtorkowego
wieczoru. Wyłączyła silnik i utkwiła wzrok w drzewach. Nie miała żadnego planu.
Chciała po prostu pobyć przez chwilę sama, pomyśleć. Miała nadzieję, że
przebywanie w tym miejscu pomoże jej wyobrazić sobie tamten wieczór; że w ten
sposób lepiej zrozumie, co tak naprawdę się stało.
Jej uwagę zwróciły głośne
śmiechy. W lusterku dostrzegła trzy postacie zbliżające się do lasu. Dopiero
kiedy padło na nie światło latarni, rozpoznała jedną – syna sędziego Borawskiego.
Nie miała żadnego powodu, by go podejrzewać, ale w ułamku sekundy w jej głowie
wszystko złożyło się w logiczną całość. To on sugerował, że bezdomni chcieli zgwałcić
jego dziewczynę; to on skierował ich podejrzenia w stronę kuriera, który nadal
zaprzeczał, jakoby w ogóle był na miejscu zbrodni; to wreszcie on wracał wtedy
do domu, a alibi zapewniali mu rodzice. Czy to przypadek, że szedł właśnie z
kumplami w stronę lasu?
Przez chwilę chciała
zorganizować szybką prowokację. Mogła wysiąść z samochodu i sprawdzić, czy na
nią także napadną. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że byłoby to co najmniej
nierozsądne. Schowała się więc, żeby jej nie zauważyli, a potem włączyła silnik
i pojechała na Pomorską.
Sebastian szczerze się zdziwił,
kiedy zobaczył ją w biurze. Był pewny, że już się nie pojawi, zaczynał nawet
powoli zbierać się do domu.
- To młody Borawski –
powiedziała na wydechu. – Z kumplami. Jestem pewna.
- Skąd wiesz?
- Widziałam ich, przed chwilą.
To znaczy… - zawahała się, zdając sobie sprawę, że tak naprawdę nie widziała
nic podejrzanego. – Sebastian, to takie oczywiste… Dlaczego wcześniej o tym nie
pomyśleliśmy?
- Odwracał naszą uwagę –
mruknął Seba, kiwając głowa. – Odsuwał od siebie podejrzenia.
- Tylko jak to udowodnimy?
Usiadła na biurku, nie
zdejmując kurtki. Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, myśląc
intensywnie.
- Musieli to zrobić w domu –
powiedział w końcu Sebastian. – Tam po prostu muszą być ślady krwi.
- Ale stary Borawski nie wpuści
nas bez nakazu – zauważyła Joasia. – Nawet jeśli wie, co zrobił jego synalek,
będzie go bronił.
- Na nakaz nie mamy szans…
- Możemy go podrobić –
zaproponowała kobieta, patrząc na partnera znacząco. – Zanim się zorientuje,
będziemy już mieli dowody.
- Nie ma opcji – zaprotestował szybko
Seba. - Moglibyśmy kombinować, gdyby to
nie chodziło o sędziego. Zresztą, teraz Stary jest zbyt czujny. Musimy się
trzymać przepisów.
Aśce wcale się to nie podobało,
ale czuła, że komisarz ma rację. Teraz wystarczyła drobnostka, żeby Stary
wyrzucił ich z pracy, a sfałszowanie nakazu przeszukania domu sędziego z
pewnością do drobnostek nie należało.
- Musimy coś na nich mieć,
cokolwiek… - powiedziała. – Wtedy dostaniemy nakaz.
- Więc może poszukamy słabego
ogniwa?
Sebastian spojrzał na partnerkę
znacząco, a ta pokiwała głową w milczeniu. Wstał i zdjął z wieszaka kurtkę.
- Jedziemy się przespać –
zarządził. – Jutro rano pojedziemy do szkoły i popytamy o nich.
Trudno było to nazwać poprawą
nastrojów, ale fakt, że byli już tak blisko rozwiązania, przyniósł im ulgę.
Rano po raz pierwszy od śmierci Ani ruszyli do pracy z entuzjazmem. Pech
chciał, że akurat była sobota, więc w szkole nie było ani uczniów, ani
nauczycieli, natomiast udało im się zastać dyrektora. Okazało się, że uczy
podejrzanych nastolatków i chętnie o nich opowiedział. Na tej podstawie
komisarzom udało się wytypować „najsłabsze ogniwo”.
Przez większą część dnia
śledzili młodego Borawskiego i jego kumpli. Chcieli zatrzymać Marcina
Pogorzelskiego, ale jak na złość nie odstępował pozostałych na krok. Komisarzom
zależało, by Damian i Patryk, trzeci z chłopców, nie wiedzieli o zatrzymaniu.
Obawiali się, że to mogłoby zniechęcić nastolatka do zeznań.
Dopiero późnym popołudniem
podejrzani rozeszli się do domów. Aśka i Sebastian pojechali za Marcinem,
natomiast dwóch pozostałych miało być obserwowanych przez mundurowych.
- Marcin Pogorzelski? – zapytał
Seba retorycznie, zachodząc chłopakowi drogę tuż pod jego domem. – Musimy porozmawiać.
Na widok odznaki nastolatek
trochę się zmieszał, ale nie tracił rezonu.
- Co jest? – zapytał buntowniczo.
- Dowiesz się na komendzie –
odparła Joasia, łapiąc go za kurtkę i popychając w stronę samochodu.
Z przesłuchaniem postanowili
trochę poczekać. Chłopak z każdą chwilą był coraz bardziej wystraszony, więc
czas działał na korzyść komisarzy. W tym czasie wypili kawę i wysłuchali
wyjątkowo szczegółowej opowieści Kaśki o tym, jak Stary widzi „nową” komendę.
Brzmiało to wszystko jak brednie, ale szef znany był irracjonalnych posunięć.
- Ktoś musi przekazać to
wszystko Rafałowi – zauważył Sebastian podejrzanie obojętnym tonem. – Skoro te
badania, szkolenia i tak dalej jego także dotyczą, musi o nich wiedzieć.
- Ja tam nie pojadę –
oświadczyła szybko Kaśka. Raz Sebastian już ją w to wrobił, nie miała zamiaru
pozwolić na to ponownie. – Nawet nie ma mowy – dodała ostrzegawczo, patrząc na
komisarza spode łba.
- Ja to zrobię – oznajmiła niespodziewanie
Joasia. – Pojadę do niego wieczorem.
Kaśka i Sebastian spojrzeli na
niego zaskoczeni. Do tej pory twardo obstawała przy tym, by nie zakłócać
Rafałowi spokoju i pozwolić mu w samotności uporać się ze śmiercią narzeczonej.
- Bierzmy się za tego gówniarza
– dodała, wstając. – Im szybciej zamkniemy tą sprawę, tym lepiej.
Nie mogła wcześniej zobaczyć się
z Rafałem. Gdyby zapytał ją o wyniki śledztwa, nie potrafiłaby spojrzeć mu w
oczy i oznajmić, że zabójca nadal chodzi sobie po ulicach. Chciała pojechać do
niego i powiedzieć, że znaleźli sprawcę. Że resztę życia spędzi w więzieniu i
nigdy już nikogo nie skrzywdzi. Sama jednak nie była pewna, czy ta świadomość
przynosi jakąkolwiek ulgę.
Marcin Pogorzelski ponownie jak
jego koledzy miał siedemnaście lat i chodził do pierwszej klasy liceum. Miał
mysie włosy i piegowatą twarz, niczym szczególnym się nie wyróżniał. Aśka
oparła się o ścianę i obserwowała go w milczeniu. Próbowała wytłumaczyć sobie,
że patrzy właśnie na mordercę przyjaciółki, jednak trudno było w to uwierzyć.
- Co robiłeś we wtorek
wieczorem? – zaczął Sebastian standardowo. – Minuta po minucie.
- Byłem w domu… Cały wieczór –
odparł nerwowo chłopak. – Nie wychodziłem.
Sebastian uniósł brwi.
- Dlaczego tak się denerwujesz?
- Nie denerwuję się! – krzyknął
nastolatek, rzucając Aśce przerażone spojrzenie.
- Spotkałeś się ze swoimi
kumplami, Damianem i Patrykiem – zaczął Seba ostrym tonem. – Byliście na osiedlu,
zobaczyliście kobietę. Napadliście ją, zgwałciliście i porzuciliście ciało.
Wiesz, co za to grozi?
Czyli moje przypuszczenia co do syna sędziego się sprawdzają. A część całkiem dobra.
OdpowiedzUsuńCzęść jest na bardzo dobrym poziomie, jak zwykle ostatnio. Tak, więc sprawcą gwałtu jest syn sędziego? Kto, by pomyślał taki przeciętny chłopak z zamożnej rodziny. Ponoć najwięcej przestępstw popełniają ci, których nawet się nie podejrzewa. Natomiast osobiście cały czas przychylam się do założenia, że po gwałcie Ania jeszcze żyła. Mimo gwałtownych protestów Aśki, wciąż uważam, że Agata jest podejrzana. Jej zachowanie, wręcz nasuwa podejrzenia. Poza tym nikt nie twierdziłby kategorycznie,iż zabiła siostrę celowo, to mógł być wypadek, prawda? Także trochę mnie zdumiewa tak nieprzychylna reakcja pani komisarz na słowa przyjaciela. Jako doświadczona policjantka powinna lepiej znać życie. Czekam na rozstrzygnięcie tego ciekawego kryminalnego wątku i liczę w przyszłości na prywatne wątki z życia Asi i Seby.
OdpowiedzUsuńNo cóż, więc jednak Sebastian rozważył moją tezę. Być może tak jak mówi Alutka, gwałt i zabójstwo to dwie osobne sprawy. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
OdpowiedzUsuń