środa, 24 lipca 2013

14. Bierz życie jakim jest


Było już jasno, kiedy wreszcie dotarli na miejsce. Domek wskazany im przez Maćka faktycznie nie był w najlepszym stanie. Schodki i weranda sprawiały wrażenie, jakby miały się za chwilę rozpaść. Dachówki odpadły w kilku miejscach, a okiennice od frontu ledwie trzymały się na zawiasach.
W środku sytuacja nie przedstawiała się wcale lepiej. Wszechobecny kurz i pajęczyny nastrajały bardzo pesymistycznie. Na szczęście zgodnie z tym, co mówił Maciek, były tam meble, a nawet pościel – choć wilgotna i miejscami zapleśniała.
Sebastian szybko doprowadził do porządku jedno łóżko, żeby Zuzia i jej córka mogły odpocząć. Kiedy się położyły, wyszedł na zewnątrz, gdzie Joasia próbowała rozwiesić do wyschnięcia wilgotne koce.
- Zaczekaj, pomogę ci – zaoferował.
Do południa komisarze sprzątali. Nie wiedzieli, jak długo przyjdzie im mieszkać w takich warunkach, więc chcieli doprowadzić dom do porządku – przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. Sebastian znalazł w komórce trochę narzędzi i postanowił naprawić schody. Około południa Aśka wyszła z nim na zewnątrz. Usiadła na trawie, ale przez cały dzień była milcząca i nic nie wskazywało na to, by miało się coś w tej kwestii zmienić.
Sebastianowi daleko było do złotej rączki. Zwykle nie zabierał się za takie prace, jeśli nie musiał. Pomyślał jednak, że mogą być niebezpieczne zwłaszcza dla małej Marysi.
Po wygięciu kolejnego gwoździa westchnął ciężko i spojrzał na Aśkę. Spodziewał się jakiegoś złośliwego komentarza z jej strony, ale kobieta milczała. Przyglądała mu się bez większego zainteresowania. Miał wrażenie, że w ogóle go nie dostrzega.
- Co jest? – zapytał, siadając na pietach. – Nie odzywasz się od rana.
Aśka wzruszyła ramionami.
- Pięknie przybijasz tą deskę – powiedziała obojętnym tonem.
Komisarz wywrócił oczami. Kolejny gwóźdź wreszcie udało mu się wbić, ale jego partnerka nadal nie reagowała.
- Myślisz o Mateuszu? – zagadnął ponownie, nie odrywając się od pracy.
Joasia skinęła głową. Podciągnęła kolana pod brodę, objęła je ramionami i spojrzała na przyjaciela.
- Przez chwilę miałam wrażenie… jakby to się znowu działo – powiedziała cicho.
Ostatni wypadek, który przeżyła, odebrał jej męża. Wtedy także siedziała na miejscu pasażera i prawdopodobnie to uratowało jej życie. Teraz wszystko do niej wróciło. Kiedy wypadła z samochodu i uderzyła głową o drzewo, była przekonana, że to Mateusz siedzi za kierownicą. Przez chwilę bała się, że znowu zobaczy go całego we krwi.
Sebastian nie bardzo wiedział, jak to skomentować. Zmiana tematu nie wchodziła w grę, a trudno było powiedzieć coś pocieszającego. Zdawało się jednak, że kobieta wcale tego nie oczekuje.
- Krzywo – mruknęła, wskazując podbródkiem świeżo przybitą deskę.
Pół godziny później z domu wyszła zaspana Marysia. Nie czekając na zaproszenie, usiadła Aśce na kolanach i ziewnęła. Kobieta odgarnęła jej włoski z twarzy.
- Mama śpi? – zapytał Seba, przyglądając się z dezorientacją kolejnej desce.
- Mhm… Budziłam ją, ale nie wstała.
Komisarze wymienili się spojrzeniami.
- Sprawdzę to – oznajmił komisarz.
Chwilę później Joasia usłyszała, że partner ją woła. Wstała, wzięła Marysię na ręce i wbiegła do domu. Sebastian pokazał jej fiolkę z lekami nasennymi.
- Miała w torebce – oznajmił.
- Ziołowe – mruknęła policjantka, oglądając opakowanie. Posadziła Marysię na krześle i powiedziała spokojnym tonem: Zostań tu, dobrze?
Przez kilka długich minut próbowali obudzić śpiącą kobietę. Wzywanie pogotowia byłoby ostatecznością ze względu na jej męża. Oboje odetchnęli z ulgą, kiedy Zuzia otworzyła oczy.
- Niech śpi – powiedział Joasia, kiedy kobieta mruknęła coś niewyraźnie i ponownie zamknęła oczy. – Nic jej nie będzie.
Zuzia obudziła się dopiero wieczorem. Przez całe popołudnie komisarze bawili się z Marysią w domu, bo pogoda nie pozwoliła skończyć naprawy schodów. Po dwudziestej wszyscy zjedli kolację, a Sebastian rozpalił w kominku. Za oknem wiał wiatr i padał deszcz, a w domku zrobiło się przytulnie.
Aśka zaproponowała, że opowie Marysi bajkę na dobranoc. Dziewczynka chętnie na to przystała i, zmęczona po emocjonującym dniu, bez protestów poszła do łóżka.
Deszcz zamienił się w ulewę bębniącą w okna. Aśka zasnęła obok Marysi, znużona długą nocą i jeszcze dłuższym dniem. Zuzia zaparzyła herbatę i usiadła obok Sebastiana przy kominku.
Dobrze im się rozmawiało. Sebastian opowiadał trochę o pracy w policji. W zamian dowiedział się, że Zuzia była lekarką. Zrezygnowała z pracy półtora roku temu, kiedy jej małżeństwo zamienił się w koszmar. Na pytanie, czy chciałaby do tego wrócić, odparła, że marzy tylko, by znów czuć się bezpiecznie we własnym domu.
Sebastian opowiedział jej także o swoim krótkim narzeczeństwie i jego nagłym zakończeniu. Wcześniej rozmawiał o tym tylko z Aśką. Zdrada narzeczonej raczej nie była powodem do dumy, ale komisarz chciał, by Zuzia wiedziała, że on także ma za sobą przykre doświadczenia.
Aśka obudziła się kilka minut po północy. Przez chwilę nie wiedziała, gdzie jest. Ciemność i odgłosy burzy nie pomagały w zorientowaniu się w sytuacji. Dopiero po kilku minutach otuliła Marysię kołdrą i wstała.
Drzwi były uchylone. Chciała je otworzyć, ale dosłyszała cichy głos przyjaciela i mimowolnie przystanęła. Sebastian mówił o samotności, rękę trzymał na dłoni Zuzi. Kobieta słuchała go z uwagą, jej oczy błyszczały w słabym świetle. Kiedy zbliżyli się do siebie, Joasia wycofała się w głąb pokoju.
Rano Sebastian był w wyśmienitym nastroju. Od świtu kontynuował naprawę schodków, podśpiewując pod nosem. Aśka mimowolnie uśmiechnęła się na jego widok, kiedy wyszła na werandę z poranną kawą. Kilkanaście metrów dalej Zuzia robiła córeczce wianek.
- Coraz lepiej ci idzie – powiedziała Joasia z teatralnym podziwem, choć nie było to zgodne z prawdą.
- Maciek dzwonił – odparł Seba, ignorując zaczepkę. – Mają ten samochód, który nas zepchnął.
- Zapewne bez kierowcy?
- No niestety… - przyznał komisarz. – Niby mają jakiś trop, ale Maciek nie bardzo mógł mówić. Anka stała obok, a Stary… - Seba chrząknął znacząco. – Stary kazał odciąć nas od informacji.
- Niby dlaczego? – zdziwiła się Joasia.
- Kto go tam wie…
Marysia zaśmiała się głośno. Komisarze odwrócili się i przez chwilę obserwowali, jak dziewczynka tańczy z wiankiem na głowie.
- Seba... – zagadnęła Joasia po chwili, przypominając sobie, o czym chciała porozmawiać. – Pamiętasz, jak zaczęłam spotykać się z Mateuszem?
Oczywiście pamiętał. Byli wtedy na drugim roku w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. Tam się spotkali, tam też zaczęła się ich przyjaźń. Sebastian od początku był świadkiem związku Joasi i Mateusza.
- Pamiętam – przyznał ostrożnie.
Był niemal pewien, że to wstęp do ciągu dalszego rozmowy z poprzedniego dnia. Nie pasował mu tylko wesoły, przekorny ton głosu.
- A pamiętasz, jak zawsze mnie pytałeś, czy „coś było”? – dodała, teraz już z trudem powstrzymując uśmiech.
Sebastian natychmiast się zorientował, co jest grane.
- Skąd wiesz? – zapytał, odkładając młotek i patrząc na nią .
Kobieta zaśmiała się i upiła łyk kawy. Seba miał poważną minę, prawie wystraszoną, co jeszcze bardziej ją bawiło.
- Słyszałam was wczoraj – przyznała w końcu. – No więc… było coś? – dodała, nie przestając się uśmiechać.
- Nie – odparł szybko Sebastian.
- Dobra, dobra, i tak wiem, że było – zaśmiała się kobieta. Zeszła ze schodków, chcąc przywitać się z Zuzią i Marysią. – Cieszę się – dodała, klepiąc przyjaciela po ramieniu.
Dzień był wyjątkowo przyjemny. Do późnego popołudnia świeciło słońce, więc wszyscy skorzystali z okazji i siedzieli na dworze. Nikt nie miał ochoty spędzać czasu w ponurym, zapuszczonym domu.
Joasia obserwowała uważnie, jak Sebastian zachowuje się wobec Zuzi. Na pierwszy rzut oka nie było nic podejrzanego, ale kobieta zauważyła, że częściej się uśmiecha i szuka z nią kontaktu.
Maciek dzwonił jeszcze kilka razy. Ciągle ktoś im przerywał, ale w końcu komisarzowi udało się skończyć relację z postępów w śledztwie. Chciał, żeby Aśka i Sebastian byli na bieżąco głównie dlatego, że to przez niego Stary przydzielił ich do tej roboty. Wolał, żeby wiedzieli na czym stoją i czego mogą się spodziewać.
Wieczorem znowu padało. Aśka tak jak poprzedniego dnia położyła Marysię spać. Chciała, żeby Sebastian mógł spędzić z Zuzią trochę czasu sam na sam, więc została w małym pokoiku. Tego dnia jednak nie mogła zasnąć. Długo leżała, wpatrując się w okno, za którym od czasu do czasu błyskało. Rozmyślała o Mateuszu, ale to nie powodowało bólu czy żalu, a nawet było przyjemne. Cieszyła się, że w końcu, po dwóch latach, potrafi go wspominać, tak po prostu, bez łez.
W nocy burza rozszalała się na dobre. Grzmoty obudziły Marysię, a z kolei jej płacz postawił na nogi pozostałą trójkę. Kiedy Zuzia uspokajała córkę, komisarze zamykali okiennice.
- Nie masz wrażenia, że to trochę… irracjonalne? – zapytała Joasia na tyle cicho, by tylko partner mógł ją usłyszeć.
- Co?
- To wszystko. To, że ukrywamy się w domu, do którego każdy mógłby wejść. Wystarczyłoby mocniej kopnąć drzwi, rozbić okno, cokolwiek. I to, że my robimy za ich ochronę. My, jako ochrona przeciwko trzem komandosom. Gdzie tu jest logika?
Sebastian zamknął ostatnią okiennicę i westchnął.
- Też o tym myślałem – przyznał. – Może po prostu Stary nie chce ofiar? No wiesz, w mieście prędzej czy później by ją znalazł, doszłoby do konfrontacji, coś mogłoby się komuś stać. Może po prostu uważa, że nie ma szans znaleźć nas w tym miejscu.

3 komentarze:

  1. Częś
    ogólnie podoba mi się. Przeczuwam, że komisarze jednak napotkają na
    wielkie kłopoty, jedyne co mi nie odpowiada do kolejny romans
    Sebastiana. Czekam na cd

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Mikim/Mikiem w kwestii romansu. Też mi się to jakoś nie widzi. Teraz chwilowy zastój w akcji, takie uspokojenie, chwila oddechu, ale kto wie czy to nie cisza przed burzą... Lekko raczej nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam wrażenie, że niebezpieczeństwo jeszcze nie minęło. To wygląda na początek jakichś poważniejszych kłopotów. Trudno się nie zgodzić z Aśką, że domek, w którym się zatrzymali nie jest twierdzą. Tak na dobrą sprawę, nawet średnio rozgarnięty przestępca mógłby ich tam odszukać. Co dopiero mówić o doświadczonym komandosie mającym do pomocy dwóch kolegów? Przeczuwam bardzo niewesoła przyszłość naszych bohaterów. Pewnie przeżyją jeszcze wiele nieprzyjemnych sytuacji. Na razie mają krótką chwilę na odpoczynek, ale to złudny spokój. Teraz poruszę kwestię kolejnego związku Sebastiana, jak to zostało ujęte przez jednego z moich przedmówców. O ile sobie przypominam do tej pory pan komisarz nie miewał licznych romansów. Trudno za takie monety uznać jego uczucie do Joasi w poprzednich opowiadaniach, więc sam zarzut jest trochę nielogiczny. No, ale każdy ma prawo do swojej oceny. Zuza wydaje się być fajną i inteligentną kobietą. Osobiście jetem ciekawa, akurat rozwinięcia tego właśnie wątku prywatnego. Pozdrawiam Autorkę...

    OdpowiedzUsuń